Jak ostatnio bywa , dzień wypełniony co do minuty , powtarzalnymi zajęciami. W moim przypadku powtarzalnymi , bo chłopaki wiodą bardziej urozmaicone życie.
Mężuś z pracusiem pojechał do klienta . Posiedzą pewnie dość długo , bo wymieniają sprzęt.
No to siedzę sobie sama . Poprawiłam sukienkę , w sumie wystarczyło wypuścić kawałek zaszewek z tyłu . na wysokości bioder. Zagotowałam też pigwę na sok. Normalnie robię ją tak, że kroję w cienkie plasterki albo ścieram na tarce i przesypuję cukrem , zostawiam w lodówce na dwa dni , a potem sok zlewam i zagotowuję , ale tym razem pigwa nie była zbyt soczysta . I nic dziwnego , bo lato było suche . Wobec tego po zlaniu soku , do owoców wlałam trochę wody i zagotowałam , resztę soku zleję , dosłodzę i jeszcze raz zagotuję , potem gorący rozleję do butelek i zagotuję ,żeby się zamknęło. Będzie pyszny, rozgrzewający sok do herbaty . Tak, tak , zarzekałam się ,że nie będę robić tyle zapraw , ale nie mogę przestać . Nic nie poradzę na to , że lubię to robić i tyle.
A resztę wieczoru , spędzę z książką .
Sok z pigwy... to jest to na jesienne chłody. Ja odkryłam herbatę z goździkami i cytryną. Już mnie tu ratuje od zamarznięcia :)
OdpowiedzUsuńMam też inne , a właściwie to dostała młodzież . Nam zostały nalewki .Też dobre na rozgrzewkę
Usuń