babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 19 kwietnia 2015

19.04.2015 W niedzielny wieczór

siedzę przy dzbanku herbaty ( tradycyjnie) , zadowolona z dzisiejszego dnia . Po obiedzie chłopaki pojechali wywozić rzeczy z garażu a ja włączyłam sobie nowy nabytek , czyli CD Nightwisha  . Nabytek nowy ale album stary z Tarją na wokalu . I zabrałam się za domowe tematy dawno odkładane. Robota najlepiej mi idzie przy muzyce więc sporo zrobiłam .Zaczęłam od podszycia wnusinej sukienki . Średnio mi to wyszło , materiał taki ,że rozrywał się od samego wkłuwania igły. Dałam radę , przeszyłam dwa razy ząbkami. Potem pochowałam dekoracje świąteczne , wyprasowałam kilka koszul mężusia a na koniec przetrząsnęłam szafę z ciuchami a konkretnie te pochowane w kartonach .Parę przymierzyłam , całkiem sporo zapakowałam do worków w celu oddania do opieki społecznej . W końcu się na to zdecydowałam . Żal mi było trochę wydać niektóre, ale źle w nich wyglądam , choć po zrzuceniu kilogramów znów się w nie mieszczę. Chyba mi się jednak sylwetka zmieniła . No i jakoś kolory oliwkowe i fioletowe też mi się podobać przestały .Teraz bardziej mi pasuje morski i czerwony , oprócz oczywiście niezmiennych czyli zieleni , czerni i szarości.  Mam odchyły na stare lata  - jak by to było takie ważne. I pomyśleć ,że kiedyś w ogóle nie przywiązywałam wagi do tego co mam na sobie.  Odratowałam za to całkiem sporo bielizny , nawet takiej nie całkiem kiedyś trafionej , teraz na mnie pasuje idealnie. Mężusiową szafę przetrząsnęłam kilka miesięcy temu , powtórkę zrobię w majowy weekend. Na koniec pojechałam jeszcze do wnusi , bo zadzwoniła, że by chciała babcię poczęstować kawką . Chłopaki działali w garażach i nawet szybko im poszło . O 20.00 już mieli wszystko zrobione.  
Lubie takie dni , kiedy mam zapał do pracy . Przy takich domowych czynnościach odreagowuję tematy zawodowe .Nie potrzeba przy tym zbyt intensywnie myśleć więc mózg odpoczywa. 
Aha, kasza owsiana całkiem smaczna , ale tę torebkową trzeba gotować o wiele dłużej ; na torebce pisze 15 minut, moja gotowała się 30 i jeszcze kolejne 15 by nie zaszkodziło , no może przesadziłam trochę , ale 5 na pewno by się przydało.   
Zbiera się banda z LO . Fama poszła i już sami się chętni na spotkanie znajdują . Zadzwoniła wczoraj do mnie koleżanka i dopisała się do listy. Jak tak dalej pójdzie , to się prawie cała klasa zjedzie .  

2 komentarze:

  1. Hania i dobrze, że zmieniają nam się upodobania. Kolory tez w modzie się zmieniają. A Zjazdu zazdroszczę. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się na ten zjazd , bo jak pomyślę ,że dwie osoby już nigdy na zjeździe nie będą i teraz nasz wychowawca odszedł to aż cierpnę ,że tak szybko mija czas i może go zabraknąć na następne spotkanie

    OdpowiedzUsuń