babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 14 kwietnia 2015

14.04.2015 Temat obiecany ale trochę zepchnięty na bok przez inne sprawy

czyli książka , którą niedawno skończyłam czytać. Przypomnę : autorka Anna Jokai " Nie lękajcie się " . Jak wspomniałam książka robi wrażenie .Rzecz dzieje się na Węgrzech w latach 80/90 po przełomie jaki przeszły Węgry po upadku socjalizmu . Zaczyna się w momencie gdy główna bohaterka odchodzi na emeryturę . Emerytem jest też jej były mąż - partner , bo do końca nie jest to jasno dopowiedziane. Wkrótce odejdą na emeryturę też aktualny mąż bohaterki i partnerka jej byłego męża. Wraz z tym przełomowym momentem życia zaczyna się dla nich proces odchodzenia. Jeszcze nie umierania , ale właśnie odchodzenia . Jest wszystko , fizyczny spadek formy , choroby , kolejne zmarszczki , zderzenie ze współczesną techniką z którą nie sposób sobie poradzić w pewnym wieku ,zmagania z własną fizjologią, próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości ,niezrozumienie najbliższych , niechęć otoczenia , różne dziwactwa, natręctwa i przyzwyczajenia , śmierć bliskich , świadomość własnej słabości i poczucie,że jest się zbędnym i nikomu nie potrzebnym, samotność wśród bliskich i rozpaczliwe próby zatrzymania czasu aż do  chwili gdy ten proces już nie jest odchodzeniem a  tylko samym umieraniem.I w końcu śmierć: nagła , w trakcie prozaicznych porannych czynności , w samotności na szpitalnym łóżku , we śnie w trakcie popołudniowej drzemki . To wszystko osnute wiarą w Boga i nadzieją na lepsze . Książka trudna i dająca do myślenia jak mało która. Książka którą powinni przeczytać  ludzie młodzi, którym wydaje się ,że są niezniszczalni i mają patent na życie wieczne i często nie chcą zaakceptować i zrozumieć ludzi starych ani przyjąć do wiadomości, że  starość pisana wszystkim i też jej doświadczą . Polecam , bo książka  naprawdę warta żeby po nią sięgnąć .

  A z innych tematów , to w pracy jak zwykle , szaleństwo trwa. Poza tym robimy porządki w garażach, żeby się zmieściły rzeczy składowane w garażu na działce. W piątek podpisujemy akt notarialny i odbieramy kasę od kupca. Trzeba się wyprowadzić . 
No i załatwiłam !!! ( wiadomo;  gdzie diabeł nie może , tam trzeba posłać mnie) Weekend czerwcowy w Bachorzu !!! Męczyłam właściciela ośrodka trzy tygodnie i wymęczyłam . Dogadaliśmy się , już nawet wpłaciłam jakąś zaliczkę . Kasa jak w ubiegłym roku : 100 zł z pełnym wyżywieniem od głowy za dobę . My bierzemy ze śniadaniem i kolacją więc 80 zł . Dzieciaki od lat 4-12  połowę ,poniżej 4 lat za darmo. Sprzęt pływający i sportowy w cenie . Będzie wesoło. 
Załatwiłam też rezerwację na spotkanie klasowe i jeszcze nekrolog w miejscowym tygodniku dla naszego zmarłego Profesora ( mam nadzieję ,że będzie odpowiadał wszystkim zainteresowanym znajomkom z klasy )  Załatwianie to moje przekleństwo , wciąż coś załatwiam , ale nie źle mi to wychodzi.
W dzierganiu swetra mam przerwę , jakoś od świąt brakuje mi czasu żeby kontynuować.     
  

2 komentarze:

  1. Bardzo dużo tym razem miałam do nadrabiania u Ciebie! Uff!
    Ale najbardziej się cieszę, że znowu spotkamy się chociaż na chwilę, bo jak wiesz prawie na walizkach będziemy, ale co tam! Damy radę, czyż nie? :-)))

    OdpowiedzUsuń