Dziś tylko krótko. Za chwilę jedziemy z kwiatkiem do teściowej , złożyć życzenia urodzinowe.
Za oknem jakieś pogodowe szaleństwo, na przemian deszcz, słońce, deszcz ze śniegiem , znów słońce , wieje przy tym jakby się kto powiesił i zimno jak czort. Przeprosiłam mitenki .
Zamówiłam sobie szynkowar .To takie ustrojstwo do wyrobu domowych wędlin. "Podjarałam " się jak mówią młodzi , czytając wpisy Fusilli. Poszperałam trochę po necie, sprawdziłam o co w tym chodzi i jak wygląda , no i kupiłam w sklepie internetowym. Do szafy zmieszczę , bo to wielkie nie jest . Zobaczymy jak mi się sprawdzi w praniu.
Ukrochmaliłam dziś serwetki do koszyczków . Po powrocie je odprasuję.
A poza tym jutro zaczynam pichcić świąteczne przysmaki. Tradycyjnie będzie :
Fałszywy zając (ja )
Pasztet z pistacjami (ja)
Szynka gotowana (starsza synowa)
Galart (młodsza synowa)
Sałatka z rukoli z szynką parneńską (starsza synowa) - co roku wymyślamy jakąś inną dla urozmaicenia
Dodatki : (wspólnie)
Sernik - (młodsza synowa)
Mazurki -zajączki -(ja)
Babka z prefabrykatu (ja ) - symbolicznie , i tak nikt nie chce jeść ,bo objedzą się czym innym
No i to by było na tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz