babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 11 sierpnia 2013

11.08.2013 Odjechane

spotkanie, odjechane , wesołe pełne życia Dziewczyny . W końcu jednak się zdecydowałam i pojechałam do Poznania na dziennikowo - blogowy zlot czarownic. Mimo zmian i złej energii jakiej pełno ostatnimi laty było w DTS - ach słynna ich magia działa nadal. Spędziłyśmy wspaniałe popołudnie , śmiejąc się i dowcipkując aż wzbudzałyśmy chwilami zainteresowanie innych gości  przytulnego ogródku kawiarnianego wyposażonego w bębny po kablach w roli stolików. I gadałyśmy , gadałyśmy, gadałyśmy ... Około 20.30 po mnie podjechała rodzinka a Dziewczyny szykowały się do kolacji , która pewnie jeszcze długo się pociągnęła . Wspominałyśmy różne dziennikowe  zdarzenia i stare nicki , opowiadałyśmy historyjki ze swojego życia , ponarzekałyśmy na sytuacje w kraju , zus i podatki , zahaczyłyśmy o choroby i dzieci ( bez tego żadne babskie spotkanie obyć się nie może ) i nie wiem już same ile jeszcze tematów pojawiło się w ciągu tych kilku godzin..
I jakoś nie żałuję ,ze zostawiłam całą domową robotę . 
Coś nie coś popchnęłam do przodu dziś a reszta ... A niech tam se czeka następnego weekendu ...









A tyle razy chłopakom mówiłam ,że bębny świetnie nadają się na meble do kącika grillowego - jak widać na załączonym obrazku 



      A poza tym to nic niezwykłego . Niedziela biegnie swoim trybem . W tv "bida z nyndzą " więc na kanale "national geografic " oglądam historię polskiego rocka i słucham fragmentów muzyki z lat młodości . Mężuś 
pod moją nieobecność przeszlifował całkiem spory kawałek podłogi ( jeszcze z 2-3 soboty i będzie koniec) a dziś narzeka na zakwasy ale nie przeszkadza mu to w buszowaniu w necie. Dosmażyłam kolejne słoiczki konfitur , tym razem z wiśni. Wczoraj upiekłam placek z wiśniami i zamroziłam trochę fasolki . Patent  sprzedała mi w ubiegłym roku zaprzyjaźniona babcia- ogrodniczka , u której kupuję warzywa . Sprawdza się . Takiej zamrożonej fasoli nie potrzeba moczyć ani długo gotować . Wystarczy trochę więcej niż pół godziny . W ogóle jakieś szaleństwo gromadzenia zapasów na zimę mnie naszło w tym roku . Narobiłam mnóstwo różnych przetworów , a przecież jeszcze ubiegłoroczne jeszcze nie poszły . A jeszcze powidła śliwkowe, w które wrabia mnie młodzież , bo drzewa śliwkowe obrodziły w tym roku jak nigdy. W tym tygodniu dłuższy weekend . jeszcze nie wiem co będziemy robić . Miał być u nas wnusio , bo młodzież na wesele się szykuje , ale podjęła się opieki nad nim żona naszego pracusia . Ich dzieciaki i nasz wnusiu świetnie się razem bawią . Na kajaki chyba się nie wybierzemy ( chociaż nigdy nic nie wiadomo) , a w domu zawsze się coś znajdzie. No i zjazd wojów słowiańskich jak zwykle w trzecią sobotę sierpnia się odbędzie w grodzie Grzybowo.  Dwa razy z rzędu nie wyszło nam z tą imprezką. .



 Cotygodniowy skromny tym razem  dorobek sobotnio - niedzielny 


  

7 komentarzy:

  1. Hania... czytalam u Martini . bylo super :))

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo dobrze, że pojechałaś! super :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze zrobiłam , bo trochę odreagowałam , no i wszelkie takie kontakty same w sobie bezcenne .

    OdpowiedzUsuń
  4. A był ktoś z tamtych lat???? :-))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Z bardzo tamtych nie , ale była Ejka , którą poznałaś na zjeździe u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się , ze byłaś. Fakt, takie spotkania są bardzo energetyczne :))) Jak zareagowali Twoi mężczyźni na pomysł stołów do ogrodu??

    OdpowiedzUsuń
  7. Starszy stwierdził,że gdzieś już to widział , młodszy : " aha stoliki z bębnów ; zamówiłaś nam kanały ?" A pracuś grzecznie przyznał szefowej rację,że to fajny pomysł. Mężuś też im ten pomysł podsuwał od dawna więc go nie zdziwiły.

    OdpowiedzUsuń