jeśli w ogóle będziemy ją mieli. Już słyszę, że jutro jakaś robota, w poniedziałek spotkania. A plany remontowe odchodzą na plan dalszy. Ale nie odpuszczę . Może 2 maja uda się pojechać na zakupy , chociaż nie wiem czy będą czynne sklepy.
Tak w ogóle to muszę mężusiowi pilnie ze dwie nowe koszule kupić, bo na imprezę z okazji 20 lecia firmy zaproszeni jesteśmy i feta będzie,że hej. Rejs po Brdzie, koncert jazzowy , tańce, czterogwiazdkowy hotel .... Nie wypada się nie ubrać. Sukienka na bankiet ( i na sierpniowe wesele mężusiowego siostrzeńca przy okazji) już przyszła. Muszę tylko odebrać przesyłkę. No i jakieś buty dokupić , bo nagle zrobiło się ciepło, a ja mam tylko półbuty nie bardzo pasujące do wizytowej sukienki i sandałki typu "japonki". Prezent dla zarządu już zamówiłam, trzylitrową butelkę wina szampańskiego coś takiego jak na zawodach formuły 1 . Dostaliśmy kiedyś taką w prezencie od firmy , w której kupujemy wino za polecenie klienta. Liczę na to, ze nikt takiego czegoś nie załatwi i prezent będzie oryginalny.
A poza tym SCHUDŁAM !!! I to całkiem sporo, przymierzyłam jeden żakiet , w którym jeszcze w ubiegłym roku do zapięcia guzików brakował mi dobry centymetr , a dziś leży i zapina się idealnie i nawet rękawy przestały mi się opinać. Aż zamruczałam z zadowolenia. Muszę przymierzyć jutro kilka innych ciuchów, które przeleżały w szafie . Może jeszcze się w coś wmieszczę .
Wspominki się piszą .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz