Nie dość ,że dzień z tych co do kalendarza nie pasują , to jeszcze kompek mi strajkuje . Napisałam już pół wpisu i sobie włączył jakąś dziwną tabelkę , która wyłączyć się nie dała . No i wpis poszedł ... w chatkę z piernika. Nie będę się powtarzać.
Przyjechały płyta gazowa i piekarnik. Póki co zeskładowaliśmy w nowym garażu. Za dzień, dwa przyjedzie zlewozmywak. Baterię kupię na miejscu. Remont coraz bliżej.
Pogadałam dziś z wujem .Tym razem nie przyjedzie na 1 maja , bo pracuje. Od lat powinien być na emeryturze , ale nie on woli pracować - ma 73 lata. No i dowiedziałam się rodzinnych sensacji. Córka kuzynki (od drugiego brata ojca) postawiła na swoim , wyszła za mąż za niepełnosprawnego chłopaka. Rodzinka nie raczyła powiadomić kiedy ślub , poza krotką wzmianką na kartce świątecznej ,że po świętach. Kuzynka była na ślubie z synem , babcia nie przyjechała , a do wuja , który mieszka pięc przystanków tramwajem od miejsca zamieszkania pary młodej nawet przywitać się nie przyjechała, mimo,że wuja jest chrzestnym jej syna . Nie dziwię się , że ma do nich żal. W ogóle ciekawe co będzie z synem kuzynki - jakiś czas temu umyślił sobie wstąpić do klasztoru.
A poza tym to wkurzam się na klientów. Nawet księża zalegają .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz