babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 26 lutego 2011

25/26 .02.2011 Babusine sprawy - jak zwykle

25.02.2011
Sweterek gotowy . Z guziczkami wygląda wdzięcznie . Obejrzałam szaliki Lecha w internecie i mogę przystępować do pracy. Tak od niedzieli , bo dziś muszę trochę ogarnąć chatkę i jakieś zapasy żywności poczynić , bo rodzinie śmierć głodowa w oczy zajrzy niedługo. No i jutro urodzinowa kawa u starszej synowej. Młodsza przychodzi do siebie po porodzie a mały robi karierę w mediach. Na razie tylko w miejscowym tygodniku w rubryce „ mamo , tato już jestem” . Na oknie postawiłam bukiecik jedwabnych bratków . Wyglądają prawie jak prawdziwe. Wiadomo „prawie „ robi pewną różnicę ale przynajmniej jest kolorowo i jakoś tak wiosenniej. Może kupię jakieś nasiona rzeżuchy ? Zawsze to coś żywego i zielonego w zasięgu wzroku , bo póki co mróz nie odpuszcza. O 7.20 kiedy wstawiałam wodę na kawę było -17. Słońce świeci , śnieg iskrzy i jest pięknie . Jedyna wada , to brak zieleni.
A teraz jadę do miasta odebrać firanki do kuchni !
26.02.2011
Firanki mogę zapisać po stronie „mam” . Wyszły piękne , aż panny krawcowe poprosiły żebym przesłała im fotki jak już będą wisieć na oknach . Zdziwiły się lekko ,że firanki są przeznaczone do kuchni i zaraz zaczęły mnie wypytywać jaki wystrój planuję . No to powiedziałam ,że kremowo – czarny z dodatkiem fioletu i obiecałam ,że fotki podeślę. Podeślę , niech mają . Aż się doczekać nie mogę żeby je na oknach rozwiesić.
Wieczorem pojechaliśmy do młodszego synalka odwiedzić wnusia i wręczyć prezent synowej. Ucieszyła się . Kolia z kamieni księżycowych bardzo jej się spodobała. A mały cudowny . Wygląda już trochę inaczej niż zaraz po urodzeniu . Buźkę ma różową i gładką i wdał się w tatusia: żarłok i śpioch. A synalka dawno w takim niekończącym się , radosnym nastroju nie widziałam. Charakterek ma choleryka więc zwykle nastroje zmieniają się u niego z prędkością światła, a teraz proszę : tryska humorem , nie denerwuje się z byle powodu i bez końca gada o synku.
Dziś sobota prawie jak zwykle. Rano zakupy i biuro , po południu – w miarę jak wystarczy czasu , ogarnięcie chatki , szybki obiadek a potem urodzinowa kawa starszej synowej razem z imieninową synalka ( mają tego samego dnia) .
Z powodu braku zieleni w otoczeniu , nabyłam wczoraj nasiona rzeżuchy i po powrocie do domu ją wysieję , a dziś rano w kwiaciarni dla młodzieży żonkila w doniczce z dekoracją z motylków , a dla nas hiacynta – już widać,że będzie niebieski. Tak mnie naszło , z powodu wczorajszego meila od Ir.z Białegostoku. . Pozazdrościłam troszkę wiosennego nastroju. .A temperatura nadal nie wiosenna wciąż mocno na minusie ( dziś -10) i oślepiające słońce .

1 komentarz: