W cieniu wojny. Świat oszalał, obudziły się stare demony. W różnych miejscach na świecie wybuchały konflikty zbrojne, eskalowały i wciąż eskalują istniejące, dochodzi do zbrodni wojennych i etnicznych czystek a światowe mocarstwo, które po II wojnie światowej na mocy umów przyjęło na siebie rolę strażnika ustalonego porządku porzuciło swój status i jeszcze je podsyca a nawet próbuje zagarniać terytoria należące do innych państw. Odżywają nacjonalizmy, budzą się na nowo wszelkie urazy i ksenofobie, wzajemne roszczenia i sprawy , których nie rozwiązano i rosną w zastraszającym tempie, tym bardziej niebezpiecznie, że wszelkie teorie rzeczywiste czy urojone natychmiast zyskują potężne zasięgi z pomocą internetowych trolli. Nazwali to wojną hybrydową i ta toczy się już na dobre. A ta prawdziwa czai się już za rogiem i wszystko wskazuje na to, że potwierdzi się stara mądrość, że każde pokolenie musi przejść przez wojnę. A już myślałam, że jesteśmy jednym z pierwszych, które tego nie doświadczy. To jednak tylko kwestia czasu; ten wrzód rośnie i kiedyś pęknie i się rozleje…
Szczęściem Europa zaczyna się budzić i w końcu chyba zdała
sobie sprawę, że tylko we wspólnocie możemy coś zdziałać , a zbrojenia to
jedyna w tym kierunku droga. Kłania się stere
łacińskie przysłowie „si vis pacem, para bellum” ( chcesz pokoju, gotuj się do
wojny), mądrość może i zapomniana ale w dzisiejszych niespokojnych czasach
jakże potrzebna. Niestety i tu odżywają
siły nacjonalistyczne i rosną , po części na skutek tej wyżej wymienionej wojny
hybrydowej, po części z niezadowolenia ludzi , ale i z fanatyzmu i zwykłej
głupoty. Brunatnieje i świat i Europa a o wspólnotę trudno. Są tacy, którzy się
wyłamują i oficjalnie popierają agresorów.
U nas w kraju niemal jak zwykle. Politycy się kłócą , wybory
prezydenckie wygrał człowiek o wątpliwej reputacji oględnie rzecz ujmując a
dokładnie , to nie wiadomo czy na pewno je wygrał. Ponownego głosowania nikt
nie zarządził, ponownego liczenia głosów we wszystkich komisjach też nie, a
były po temu przesłanki. A gość zamiast trzymać się obowiązków zapisanych
w Konstytucji czyli reprezentować nasze
państwo i współpracować z rządem, przypisał sobie rolę „króla słońce” ,
uwierzył w tę rolę i działa na szkodę naszego kraju dezawuując i wetując ustawy
i nieustająco „opluwając „ swój rząd. A rząd … Rząd mimo, że minęły już dwa
lata wciąż ma pod górkę choć robi wiele i parę spraw udało się wyprostować ale
żeby zrobić porządek na tej spalonej po pisie ziemi i uprzątnąć całe to bagno
przy którym przysłowiowa stajnie Augiasza to wypielęgnowany ogródek potrzeba
kilku dekad a nie jednej czy dwóch kadencji. Niestety rząd choć się stara ,robi
też sporo błędów , jak choćby wprowadzenie edukacji zdrowotnej jako przedmiot
nieobowiązkowy czy zbyt powolne rozliczanie złodziejstwa i przekrętów
poprzedniej ekipy, pozwalanie klerowi na wtrącanie się w sprawy państwowe itp. Przy tym wszystkim nasze terytorium wciąż
atakują jakieś obce obiekty , drony, balony przemytnicze, nawet samoloty.
Wojsko reaguje, władze informują o sytuacji i to jest w pewien sposób
uspokajające ale z drugiej strony komunikaty o tym jak zachować się w przypadku
kryzysu, jak wyposażyć na wypadek przymusowej ewakuacji czy szkolenia np. w
medycynie pola walki albo próbne alarny nie poprawiają poczucia bezpieczeństwa.
Nasza lokalizacja pomiędzy światami wschodnim i zachodnim znów zdaje się
być naszym przekleństwem. Jednocześnie
kraj zadziwiająco dobrze trzyma się gospodarczo. Nie widać jeszcze tego
wyraźnie tu na dole ale wskaźniki ekonomiczne są już wyraźne. Drobny
biznes już zaczyna to odczuwać, wzrosła
ilość zleceń , również u nas. I to mnie cieszy zwłaszcza, że już definitywnie w
nowym roku zamierzamy zwolnić tempo.
Małżonek przeszedł na emeryturę a ja wiadomo
jestem na niej już dawno. Miniony rok nie był dla nas łaskawy. Dokładnie
31grudnia zmarła siostra małżonka, w trakcie roku pożegnaliśmy jeszcze
kilka znanych osób, nie udały się
wyjazdy weekendowe , a ja osobiście stoczyłam niemal kampanię żeby ogarnąć
sprawy z matką i nadal nie wiem na czym stoję, bo wyroku sądowego wciąż nie ma.
Po części udało mi się sprawy poukładać, przynajmniej jeśli chodzi o opiekę
i zapewnienie matce bezpieczeństwa , w
sensie takim ,że wyrugowałam skutecznie to babsko , co ją nachodziło , zadbałam
o stałą opiekę, założyliśmy też czujniki na wypadek pożaru czy innych zdarzeń
losowych. Były też i pozytywy ; koncerty, które już się odbyły , a w perspektywie mamy już kolejne na nowy
rok, działka z naszym PDzO , który udało się już wykończyć i wyposażyć a sam
ogród upiększyć. Sukcesy wnucząt w nauce i sporcie, chłopaków w piłce nożnej i
wnuczki w strzelaniu sportowym, rodzinne spotkania z różnych okazji, drobne
przyjemności , które sobie sprawialiśmy z małżonkiem… Jest jednak złowrogi
cień i mimo wszystko ten cień wojny
szerzący się coraz bardziej nie nastraja optymistycznie i przytłacza. Oby nie
zmienił się w realne zagrożenie i nie zmaterializował w postaci konfliktu , a
ten niestety wisi na włosku. Historia znów zmienia swoje tory , jesteśmy w
punkcie zwrotnym, tyle, że nikt nie jest w stanie przewidzieć , w którą stronę
ten zwrot nastąpi, jak to już na przestrzeni dziejów bywało.
Jutro ostatni dzień roku i jak nasza mała tradycja każe spotkamy się w firmie na
podsumowanie i łyk szampana , który
wypijemy za minione i przyszłe a potem pojedziemy świętować nadejście nowego.
My z przyjaciółmi , młodzież w swoim młodszym
gronie, wnuczęta z kolegami ze szkół.
Pozostaje jeszcze jak co roku niczego nie postanawiać , dać Losowi,
Fortunie czy innym Siłom Wyższym wolną rękę , by do niczego nie przymuszane
postanowieniami łaskawszym okiem spoglądały i użyczyły nam z rogu obfitości. A
potem zapalić dla duchów ognia cztery świece; białą na zdrowie, czerwoną na
miłość i dobre małżeństwa nasze i naszych dzieci, zieloną dla bogactwa i złotą
dla ogólnej pomyślności i wypowiedzieć magiczne „Quod bonum felix faustum
fortunatumque sit „ – niech ten rok będzie ku dobru , szczęści i pomyślności
.
Podsumowałaś i Ty. Taki dzień. Też już nic nie postanawiam. Los czyli Fortuna ma wolną rękę. Co zamiesza i wyciągnie dla mnie wezmę. Nie mam już pragnień osobistych poza dobrem dla dzieci i wnuka. I może ciepłem pogodowym. 😀 I niekoniecznie zimą. Wiosną, latem, a nawet jesienią. Uściski
OdpowiedzUsuńU mnie jest kilka rzeczy na liście, bo nad zdrowiem, którego wszystkim życzę, takiej kontroli nie mam, jak nad postanowieniami, że zapiszę się, wyjdę lub ugotuję :) Wszystkiego dobrego na nowy rok 2026.
OdpowiedzUsuńZdrowia, szczęścia, pomyślności na cały 2026 rok!💥
OdpowiedzUsuń