bo jak sobota , to przecież weekend. Dziś upalny już od rana, Pojechałam rano po pieczywo i do matki z zakupami na sobotę i niedziele i lekami i już miałam dość a tu przecież czekało nasze "rodos". Przed wyjazdem zabraliśmy złom z garażu i po drodze zawieźliśmy na złomowisko. Po drodze nam było , mijamy je w drodze na działkę, wystarczy zjechać z głównej ulicy na boczną i ze 100m dalej jest szrot. Pobuszowałabym chętnie w tych klamotach, na pewno znalazło by się coś do dekoracji. Ledwie wjechaliśmy i już wpadły mi w oko różne zabawne artefakty. Parę złotych wpadło, znaczy dzień się dobrze zaczął. Na działkę dotarliśmy, ale jak to z naszymi robotami bywa , wciąż się okazuje , że czegoś potrzebujemy a nie mamy , więc i tym razem zaliczyliśmy znów rundkę do marketu. I oczywiście bez kwiatków nie wyszliśmy. Z wczorajszymi dwoma rozchodnikami to już cztery. No i zrobił się problem , gdzie to posadzić. Stanęło na tym ,ze robimy nowy skalniak. Miałam inne plany i nawet po części zrealizowałam , ale skalniak wygrał. I znów problem , gdzie? No i wyszło, że najlepiej obok drzwi do starej altany. Trochę roboty było ale skalniak powstał. Na razie są w nim 4 roślinki ale skalniaczek nie duży , jakiś metr na nie cały metr. Przy okazji wykorzystaliśmy na obrzeże bloczki granitowe, po grillu , który zbudował w latach 90-tych mój ojciec, Połowę zagospodarowaliśmy , druga czeka na kolejny pomysł. Jutro się pochwalę fotkami co z tego wynikło. Ja sadziłam w nowym sklaniaku roślinki i układałam kamienie a małżonek skosił w tym czasie trawnik. Nie szaleliśmy z ilością zadań dzisiaj. Nie dało się pracować w tym upale. Na jutro oczywiście też plany działkowe ale najpierw muszę wyprawę do piwnic zorganizować, bo nazbierało mi się słoików z zaprawami. Po dwa , po trzy ,po jednym ale stan spiżarni mi się powiększa, chociaż nie w takim tempie i ilościach jak w roku ubiegłym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz