Niby nic takiego , ale jednak się nazbierało. No i zaczęłam remont w pracowni alias jaskini dziadka jak mówią wnuczęta. Obdarłam już całkiem sporo tapety , choć nie idzie mi tak sprawnie jak bym chciała , bo jakieś kiepskie podłoże i miejscami wcale się nie chce oderwać nawet zamoczona , w innych odłazi razem z tynkiem . Ale dam radę . Chłopaki meble mieli mi wynieść , ale nie dojechali. Siedzą jeszcze u klientów . Udało mi się puste regały poodsuwać od ściany więc mam dostęp . Może jeszcze powalczę , choć już późno . A może dopiero jutro , na razie zrobiłam sobie przerwę na kolację i codzienne zapiski.
Mężuś już po kwarantannie , przeniesiony do sali trzyosobowej . Na razie mają gimnastykę i badania oraz dużo chodzenia po pobliskim lesie. Przynajmniej wypocznie . Od jutra spotkanie z lekarzem i jakieś poważniejsze zajęcia, ale jakie jeszcze nie wie. I to by był dzień drugi. Zostało 19 . No a ja w swoim żywiole jestem z powodu remontu. Mam zajęcie i to się liczy .
Fakt, zajęcie się czymkolwiek, to najlepsza terapia w ramach rozstania ze współmałżonkiem!
OdpowiedzUsuńTylko proszę nie przesadzać! 😉
Nie , najgorsze roboty zrobią chłopaki . Zdzieranie tapet choć nudne i pracochłonne to jakoś szczególnie męczące nie jest.
UsuńI nawet sie nie ogladniesz jak te 19 dni przelecą. :)
OdpowiedzUsuńPrzy takiej robocie jaką sobie sama sprawiłam , na pewno
Usuń