W pracy i nie tylko. W pracy zresztą w normie . Każdy wie co ma robić , nawet uczeń co sobie u nas dorabia w wakacje . Dostaje co dzień zadanie do wykonania i je wykonuje. Nie powiem przydaje się , bo prostsze informatyczne tematy pozałatwia , synalek ogarnia w tym czasie te poważne .I nawet młody sobie radzi sobie radzi.
Powiało jesienią . Dziś rano było tylko 13 stopni na plusie a w ciągu dnia nie wiele więcej . Nieco cieplej zrobiło się dopiero późnym popołudniem .
Po pracy odwiedziłą mnie przyjaciółka z LO. Mieszka w Inowrocławiu i do naszego miasta zagląda rzadko. Ucieszyłam się bardzo. Nie miała wiele czasu , ale godzinkę pogadałyśmy. Miała piękną , rozkloszowaną spódnicę w stylu lat 50-tych , w której wyglądała rewelacyjnie .
Resztę popołudnia spędziłam na robótkowaniu. Trochę szyłam ; maszyna się sprawdziła . Na razie na drobiazgu ale jest super. Z pewnością nie będę żałować zakupu ; trochę podciągnęłam decoupagowe drobiazgi. Nie idą mi tym razem , Robię z doskoku. Mężuś wciąż jeszcze u klienta . Taka praca .
Moje "opłotki " , którymi jeździłam do pracy od dziś nazywają się szumnie ul. Pilska . Tylko jakoś nie mogę załapać dlaczego akurat Pilska na Osiedlu Ziem Odzyskanych , gdzie wszystkie ulice noszą nazwy z tym związane. Piła do ziem odzyskanych raczej się nie zaliczała, ale niech im tam będzie.
Ta temperatura mnie przeraziła. To przecież sierpień. A co do nazwy ulicy to... niezbadane są myśli decydentów ich pomysły. Buziaki cieple
OdpowiedzUsuń