babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

czwartek, 17 kwietnia 2014

17.04.2014 To po kolejności

Trochę się ruszyło z kasą i chwała Bogu , bo już mi się terminy kończą i muszę się rozliczać . Dzień w biegu, ale ogarnęłam mnóstwo tematów  . Mało zostało na jutro i tu drugie chwała Bogu , bo już marzy mi się świętowanie. Tak myślę ,że od południa telefony zamilkną . Jeszcze tylko pracusiów zaskoczę . Mam prezenty zającowe i premię . 
   W trakcie załatwiania spraw w mieście wpadłam do sklepu 5*10*15 - miałam jeszcze kilka minut parkingu wykupione to szkoda mi było odjeżdżać przed czasem. I oczywiście pusto nie wyszłam . Nakupiłam ciuszków dla dzieci. Dla wnusia bluzę w kolorowe paski i do kompletu czerwoną bluzeczkę z krótkim rękawem  i nadrukowanym autkiem - z bajecznie miękkiej , milutkiej w dotyku bawełny , a dla wnusi piękną empirową sukienkę. Ciemnoniebieską w białe paseczki . Taką na wyjścia i na początek roku szkolnego, bo mała idzie do zerówki i jak tylko ją przyjęli od razu dostała propozycję zaśpiewania piosenki na rozpoczęciu roku ( sława z konkursu piosenek bożonarodzeniowych ) i się zgodziła. No to niech ma. Synowe dadzą mi po uszach , bo uważają, że ciuszki z 5*10*15 są za drogie , ale co mi tam . Dziadek kupuje zabawki , to ja ubranka.
   Zaliczyłam kolejną wizytę u dietetyczki . Chudnę , choć ostatnio miałam wrażenie, że stanęłam w miejscu . Aktualnie mam 82,4kg , czyli odkąd stosuję dietę 6,6 kg zrzuciłam . W pasie i na wysokości pępka nie wiele mi ubyło bo tylko 1 i 2cm ale dietetyczka orzekła ,że muszę gubić tłuszczyk z innych miejsc , bo od poprzedniej wizyty znów  straciłam 1,5 kg masy tłuszczowej. I to by się zgadzało , bo już widzę sama ,że ręce mam szczuplejsze i na biodrach "bułeczki " znikają, nogi zgrabniejsze a i facjata już księżyca w pełni nie przypomina jak jeszcze niedawno. I odbudowuję już masę beztłuszczową a to znaczy,że wszystko idzie zgodnie z planem . Od przyszłego tygodnia zmiany . Nie będzie już jadłospisu szczegółowego , ale lista produktów do wyboru z których będę sobie sama wymyślać dania. I to mnie cieszy , bo tak będzie mi łatwiej . No i fajnie . Za miesiąc i trochę doroczny zjazd  u producenta sprzętu . Może zdążę zrzucić jeszcze ze 2 kg i wyglądać . 
     Front robót w kuchni niewielki.  Coś nie coś robią synowe , mnie został pasztet i fałszywy zając z mięs , jutro babka z prefabrykatu ( jedna, mała i raczej symbolicznie , bo za słodkim nikt nie przepada) i mazurki - miniaturki , w kształcie zwierzątek ,żeby maluszkom uciechę sprawić . Sernik piecze młodsza synowa. No i oczywiście baranki z masła muszę zrobić , przynajmniej 4 - po jednym dla młodzieży i dwa na świąteczny stół. A prócz tego umyć i ozdobić koszyczek do święconki i upiec bułeczki cebulowe i drugie drożdżowe , choć te może zrobię w sobotę ,żeby były świeższe. Cebulowe mogą leżeć dłużej. W sobotę malowanie pisanek . Dekoracje mam w błękitach więc i pisanki będą w błękitnym kolorze. Może mi się uda takie wyprodukować. No i przygotować zającowe gniazdka ,żeby dzieci szukały prezentów. Zrobię fotki w swoim czasie.  
     Ostatecznie teściowa na śniadaniu nie będzie . Szwagroska wyjazd musiała odłożyć , bo coś tam nie wydało teściom jej syna i wyjazd przekładają . Zaprosiłam na podwieczorek wobec tego.  
   Pachnie w domu dostatkiem - piecze się pasztet i fałszywy zając.          
   

2 komentarze:

  1. Pieknie Haniu ... taki prawdziwy dom wywolalas... U mnie przerwa w kucharzeniu moim bo Aga piecze sernik a w kuchni moze byc jedna osoba. To ja sobie odwiedzam blogi zaprzyjaznione... Wesolych Swiat :)

    OdpowiedzUsuń