babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 20 marca 2010

20.03.2010 Wielkie ,świąteczne sprzątanie

Dawno temu na wsi też się je robiło. To był nawet cały ceremoniał i takie swojego rodzaju święto. Wiązało się to trochę z jakimiś wierzeniami, odradzaniem , powstawaniem nowego , może początkiem cyklu przyrody. W zasadzie o tym się nie mówiło, ale i tak każdy wiedział,że z początkiem wiosny tak trzeba .
Do dyspozycji było szare mydło , woda , szczotki do podłogi i innych sprzętów , w naszym fyrtlu zwane szrobry i śrupoki. Zaczynało się bladym świtem od nagrzania kilku kotłów wody , potem trzeba było poodsuwać szafy, łóżka i inne meble , pozdejmować narzuty, firanki i zasłony , poobmiatać wszystkie kąty z pajęczyn , wytrzepać kanapy i krzesła ,wyszorować wszystkie podłogi a potem je zapastować ( to była moja robota , a było co robić , bo podłoga z surowych desek musiała lśnić czystością ) , wywoskować meble , pomyć lampy lustra i obrazy ,powstawiać wszystko z powrotem na miejsce , a na koniec pomyć okna i pozawieszać czyste zasłony, zmienić pościel i narzuty . I tak w całym domu. Pod wieczór przychodziła kolej na układanie w szafach i mycie odświętnej zastawy i mniej używanych sprzętów kuchennych . W trakcie pracy wynosić wiadra z brudną wodą , przynosić i grzać nowe i tak cały dzień. Następnego dnia czekało wielkie pranie i prasowanie narzut ,firan , zasłon i pościeli a potem sprzątanie podwórka i ogrodu. To akurat lubiłam , choć zajmowało mi więcej niż pół dnia. Trzeba było wyzbierać większe śmieci, zgrabić i spalić liście , pozamiatać, wyszorować ganek . Na święta wszystko musiało lśnić i pachnieć czystością.
Po części kontynuuję tę tradycję , choć rozkładam sobie ją w czasie i porządki zaczynam wcześniej . Dziś zamierzam myć okna i sprzątnąć salon – tak konkretnie z odsuwaniem mebli , woskowaniem i omiataniem kątów. Za tydzień powtórka w kuchni . Sypialnię i łazienki wysprzątałam tydzień temu a pracowni nie ruszam , niech sobie mężuś sprząta według uznania. Przyznać muszę ,że mam łatwo ; firanki , pościel i narzuty pierze mi pralka , Do mycia podłóg i okien mam najróżniejsze środki , wody nie muszę ani nosić w wiadrach ani jej grzać , do woskowania mebli też gotowe preparaty , zastawę umyje zmywarka; jednym słowem łatwizna. Trochę żałuję ,że nie mam podwórka ani nawet balkonu. Trochę ruchu na świeżym powietrzu by nie zaszkodziło. A poza tym przy pracy fizycznej dobrze się myśli. Można sobie porządki we własnej głowie zaprowadzić, rozmówić się z sobą samym jak należy, ustalić sobie hierarchię wartości i przywrócić wewnętrzny ład. Czasem bywa to potrzebne a w zabieganej codzienności brak na to czasu. Do dzieła więc , świąteczne sprzątanie czas zaczynać, robić miejsce nowemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz