babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 23 kwietnia 2024

23.04.2024 Dzieje się u mnie

 W niedzielę jak pisałam , po prostu zapomniałam o blogu. Zaczytałam się jak we wczesnej młodości. Świat przestał istnieć . Wczoraj mieliśmy umówioną  mini-koparkę . Koparkowy zjawił się jak trzeba , o umówionej godzinie . Gospodarz się wywiązał , brama była otwarta , pokazaliśmy koparkowemu co i gdzie ma  zrobić, rozejrzał się po działce i ruszył do pracy. Ja się na trochę urwałam , wpadłam do matki, potem do biura , zamieniłam kilka słów z synową , zostawiłam jej kartę firmową , bo miały przyjść paczki z towarem za pobraniem i pognałam z powrotem na działkę . Jak mnie nie było przyszedł do nas gospodarz z jeszcze jednym działkowiczem i się dogadali, że ten tak zwany humus czyli darń zmieszaną z ziemią zamiast wywozić gdzieś daleko wyrzuci przed działkami . Na skutek różnych robót wokół torów kolejowych mocno osiadła ziemia na wjeździe do działek . Jak padło to cała woda z rampy i drogi dojazdowej spływała na naszą alejkę . Przy dużej ulewie alejką płynęła rzeczka. Zarząd wymyślił, ze będą podsypywać i wyrównywać teren. Każdy więc co robił jakieś prace budowlane gruz wysypywał we wjeździe, kto mógł przywoził co się dało , ale wciąż ta dziura była. Koparkowy się ucieszył , bo zaoszczędził czas i paliwo a  gospodarz zadowolony, bo 6 przyczep ziemi to już nie byle co. Bo finalnie wyszło aż 6 przyczep. Długo trwało to wyrównywanie ale mniej-więcej około 14.00 było już coś widać. My za dużo do roboty tam nie mieliśmy , ale trzeba było być . Zimno było jak diabli , popijaliśmy sobie ciepłe herbatki i cierpliwie czekaliśmy na to co dalej. Mężuś w tak zwanym międzyczasie wyskoczył do biura zrobić cos zdalnie dla klienta ale szybko mu poszło , bo po godzinie był z powrotem . Bliżej końca gość zaczął wyrywać korzenie po drzewach . Z tujami poszło szybko i łatwo . Niby drzewa rosną ogromne ale korzenie mają liche. I pewnie szybko byłby koniec , ale przyszła kolej na korzeń po śliwce. Opornie szło , ale po kawałku korzeń wyciągał no i tu się nam trafiło. Korzeń obrósł rurę wodociągową . Co prawda mówiliśmy , że tam może być rura i koparkowy naprawdę zabierał się do tego bardzo ostrożnie i bardzo cienkimi warstwami zdejmował ziemie , potem wyrywał po kawałku , ale rury nie było widać i ciągnąc wyszarpnął rurę na złączeniach. Wykop zaczęła nam zalewać  woda. Pobiegłam do gospodarza po pomoc . Jak już go namierzyłam to szybko poleciał zakręcać główny zawór. Odkopaliśmy łopatami  złączenia żeby zlokalizować. Gospodarz przyszedł , sprawdził i stwierdził , że trzeba wołać hydraulika. Ten działkowy się nie odezwał , to zadzwoniłam do naszego blokowego . Przyjechał po 15 minutach.  Ja tymczasem pojechałam do biura zrobić przelewy. Na działce trwała akcja ratunkowa , koparkowy tymczasem załadował na przyczepę wszystkie korzenie i pojechał je wywieźć ,a w drodze powrotnej załadował ziemię ogrodową , która kazałam mu przywieźć na miejsce , gdzie umyśliłam sobie powiększyć warzywnik. Gdy wróciłam już hydraulicy kończyli naprawiać rurę . Potem koparkowy zasypał dół, wyrównał, resztę ogródka , załadował resztę ziemi na przyczepę i tym samym zakończył pracę . Kosztowało mnie to dodatkowe 4 stówki za usunięcie awarii , ale mam . Działka nareszcie wygląda. W sobotę będziemy wysiewać łączkę i zagospodarowywać resztę.  Całe to szaleństwo skończyło się po osiemnastej. Wróciliśmy do domu głodni i przemarznięci , bo chociaż odpaliliśmy sobie kominek , to i tak nie siedzieliśmy w altanie dłużej niż na wypicie kubeczka herbaty a na zewnątrz było tylko 2 na plusie. A potem trzeba było jeszcze zebranie blokowe zaliczyć . Nasz zarządca narobił długów, które spadły na nas a nasi przedstawiciele dali się zmanipulować i o niczym nie wiedzieli . No i teraz mamy jazdę z komornikiem już od grudnia . Trzeba było sprawę obgadać . Sąsiedzi swoje , ale ja i tak dziś wzięłam papier i poszłam porozmawiać . Dogadałam się oczywiście , bo to da się załatwić ugodowo tylko trzeba to zrobić. Dziś była powtórka . W ciągu dnia zdążyłam porozmawiać jeszcze z innym administratorem i poprosiłam o ofertę na zarządzanie wspólnotą a małżonek pogadał z szefostwem banku o udostępnieniu wglądu na konto - bo facet tak zamataczył, że naszych przedstawicieli wglądu na konto pozbawił w efekcie nikt nie wiedział co się dzieje . I też załatwił oczywiście, jutro mają iść do banku wyrobić sobie dostęp . Szlag mnie trafia , bo ci nasi sąsiedzi to jakaś ciemna masa . Z niczym sobie poradzić nie mogą , o tym żeby rozumieli zawiłości księgowe ( nie mówię o zaawansowanych ale w stopniu podstawowym) i prawne nie wspominając. Załamka. Dzisiejszy dzień był w ogóle wariacki. W pracy nadrabiałam zaległości z wczoraj , małżonek odbierał auto , po drodze załatwiałam sprawy mieszkaniowe , a na koniec żeby było śmieszniej moje "coś mi mówi" podszepnęło mi żebym sprawdziła spółdzielnie mieszkaniową . No i oczywiście okazało się , że pieniądze z banku za czynsz i śmieci  nie wpłynęły na konto spółdzielni . Rzuciłam okiem na powiadomienia i oczywiście nie ma obiążenia konta matki. Wycofała zlecenia -znowu! Już mi się nie chciało dzisiaj z nią użerać ale jutro zawlokę ją do banku i ustawię do pionu. Tak a propos , skończyła dziś 87 lat . Zawiozłam jej bukiet kwiatów ale jakoś nie specjalnie była przekonana . Miałam wrażenie, że nie pamięta , ale kto ją tam wie. I jak by tego wszystkiego było mało, strułam się czymś, cały dzień dokuczał mi żołądek i jeszcze dokucza. Prawdopodobnie zaszkodziła mi chinska zupka. Nie jem takich rzeczy w ogóle , dobre 10 lat nie jadłam , a ponieważ było zimno i czasu na obiad nam zabrakło zrobiliśmy sobie po kubeczku. No i to pewnie skutek. 

Ale mi się nazbierało, rozpisałam się ... Niedługo wrzucę fotki nowej, lepszej działki. 

4 komentarze:

  1. Miałaś prawo czuć się zmęczona. Taki dzień da się we znaki. Dobrze, że udało się awarię usunąć. A co do sąsiadów... Szkoda słów. Takie mamy społeczeństwo, co widać na każdym kroku. I jak ma się coś zmienić. Dodatkowo i Ty masz pełnię e ataku.
    A, to że się zaczynałaś ja się nie dziwię. Ja czytam gdzie się da. Czytnik w torbie. A, że zimno i jesteśmy więcej w domu, to też czytam odkładając pracę domowe na później. 😃🥰🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam aż tyle czasu co Ty na czytanie , ale nie odpuszczam . To zresztą świetne ćwiczenie dla mózgu więc ćwiczę. No mam na głowie, a sąsiadów to dziś totalnie pozamiatałam. Załatwiłam wszystko z czym oni sobie nie dali rady kilkoma telefonami, ale o tym napiszę.

      Usuń
  2. No faktycznie niesamowicie intensywny dzień za Tobą, mnóstwo załatwiań i pracy, no i oczywiście mama jak zawsze dokłada do pieca, nie pozwoli się nudzić...
    Pozdrawiam serdecznie, Agness<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten tydzień bije wszelkie rekordy , ale sporo udało mi się załatwić.

    OdpowiedzUsuń