babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 29 marca 2025

29.03. 2025 Akcja błysk

 dziś się odbywała w moim domu. Dostałam w kość , małżonek też ale chatka błyszczy. Opisywać co i jak  nie będę , bo wiadomo wszem i wobec co jest do zrobienia w domu zwłaszcza po zimie. W każdym razie plan wykonany. Zostało zawiesić firany w sypialni i klosze do lamp zamontować na swoje miejsca, bo zostały zdjęte. Duch krzakowca piszczał cienko i cierpiał cały dzień ale do gadania nic nie miał. Na koniec jeszcze ugotowałam na jutro makaron i przygotowałam na deser sporą miskę galaretki z owocami. Bo jutro rodzinny rosołek , ostatni. Potem przerwa z obiadkami u mamusi aż do późnej jesieni. 

Podobno było dziś zaćmienie słońca , ale jakoś u nas wiele nie zaćmiło. Na chwilę, tak około 12.00 zniknęło słońce ale nadal było bardzo jasno , jak w letni dzień , gdy na niebie pojawia się jakaś chmurka. A skoro mowa o zaćmieniu słońca , to utwór który został napisany specjalnie na okoliczność zaćmienia w 1999 roku . Wykonanie z teledyskiem nawiązującym do średniowiecza  jest jednak późniejsze, bo  z 2005 roku. 



piątek, 28 marca 2025

28.03.2025 Postanowione ,

 jutro dzień latania na miotłach. Wiosenne porządki aż się proszą , no i do świąt już nie tak daleko. Co prawda duch krzakowca nieśmiało piszczy , że by chciał na działkę ale tym razem nie ma wiele do gadania. Czas odgruzować mieszkanie i to tak  żeby  na całe lato starczyło. No i rodzinny rosołek w niedziele w perspektywie więc mam co robić. Mężusia wrobię w sprzątanie sypialni i odstawianie  kanapy i jak dobrze pójdzie to do wieczora ogarniemy. 

Dziś w miarę spokojnie. Wszyscy się porozjeżdżali, młody zakończył praktyki , przyniósł nam na "do widzenia " górę pączków z naszej zabytkowej cukierni. Takich tradycyjnych z dużą ilością marmolady w  środku i smażonych na smalcu. Były pyszne. Zjedliśmy po jednym a resztę wciągnęli młodzi. Bo małżonek twardo trzyma się zasad i unika cukru a ja przy okazji. 

Ostatecznie zdecydowałam się na kupno limonkowego spodnium z lnu z szerokimi spodniami , ale robię eksperyment. Zamówiłam na razie same spodnie. Jeśli będą pasować to domówię żakiet , jeśli źle będę wyglądać to odeślę i zamówię wersję jaką preferuję, spodnie zwężające się do dołu plus żakiet. Za to lubię bonprix. Są różne opcje i można dobierać sobie ciuszki w różnych wersjach i kupować osobno każdą część dopasowując do swojej sylwetki. W przypadku tego spodnium są dwie wersje spodni i żakiet z rękawem długim, który można podpiąć i mieć taki 3/4. Okaże się w poniedziałek jaka wersja powstanie. Wymyśliłam sobie  zakup w taki sposób , bo w sumie taki lniany ciuch wychodzi dość drogo. Ale len to len. Ma swoje zalety , no i taki letni zestaw mogę i do pracy nosić. Nie zawiśnie w szafie po dwoch imprezach. 

czwartek, 27 marca 2025

27.03.202 5 Odpukać w niemalowane, oby nie…

Ale!  Czytałam dziś wywiad z niejakim Menzenem, jednym z kandydatów na Głowę naszego Państwa. I pomijając już to jego pajacowanie i rajdy na hulajnodze , co już samo z siebie skreśla go z listy poważnych kandydatów, o gadaniu głupot i unikaniu odpowiedzi na pytania nie wspominając. Poważnie powinny się nad popieraniem go zastanowić wszystkie młode kobiety, a jest ich trochę , tych popierających  bo ten facet albo nie myśli tylko klepie co mu ślina na język przyniesie albo jest aż tak cyniczny, żeby dla taniego poklasku poświęcić dobro ponad połowy obywateli, albo nie uważa kobiet za obywatelki czy wręcz ludzi. Osobiście stawiam na to ostatnie i na to pierwsze w proporcji 60:40. Na pytanie dziennikarza o aborcje ciąży z gwałtu twierdzi, że to się rzadko zdarza, pojedyncze przypadki i że nie można usuwać ciąży (w jego wykonaniu zabijać dzieci – co samo w sobie jest już bzdurą totalną) bo kogoś spotkała jakaś nieprzyjemność (sic!). Gwałt nazywa nieprzyjemnością!!! To dopiero jest tępota !  A na konkretne pytanie , czy podpisze ustawę o dopuszczalności aborcji i dekryminalizującą odpowiedział, że nie , bo „miałby krew niewinnych dzieci na rękach i źle by się z tym czuł”. Reasumując samopoczucie jednego chłystka ma być ważniejsze niż zdrowie i życie kilkunastu milionów ludzi. Usunąć płodu, który i tak nie rokuje i albo doprowadzi do powikłań i zgonu matki albo jeśli dojdzie do porodu to i tak nie przeżyje umierając w męczarniach nie można, bo jakiś przygłup  będzie się źle czuł, ale zabić matkę w majestacie chorego prawa nie udzielając jej pomocy , lub skazać ją na niekończącą się traumę zmuszając by urodziła dziecko z gwałtu i się nim zajmowała przez wiele lat , to już można. Kto w tym przypadku będzie miał krew na rękach? Krew tych kobiet? Bo taki Menzen na pewno do winy się poczuwał nie będzie, on się będzie cieszył swoim dobrym samopoczuciem. Pominę inne jego wypociny w stylu, że połamane ręce mogą składać ludzie bez wykształcenia medycznego, bo są tacy co to umieją i że w razie wojny to on zawsze był gotów się stawić w punkcie werbunkowym, ale jako poseł nie może, bo zabraniają przepisy już pominę, bo to świadczy tylko o głupocie podszytej na dodatek tchórzostwem.  Mnie, starej baby 60+ już to nie dotyczy ,moje synowe 40+ też już po woli wychodzą z tego wieku, ale mam dorastającą wnuczkę i wnuków, którzy za kilka lat zaczną myśleć o rodzinie  i bardzo bym nie chciała, żeby o ich  zdrowiu decydowało samopoczucie jakiegoś zacofanego chłystka – no tak, chłystka, bo inaczej go nazwać nie można, stąd mój apel , dobrze się zastanówmy zanim oddamy głos w wyborach prezydenckich. Nie dajmy się omamić perspektywą niskich podatków i nieopodatkowanych emerytur czy innych profitów. Prezydent w naszym kraju pełni funkcje reprezentacyjne, a rządzi rząd. Prezydent może tylko podpisywać ustawy i składać własne projekty. Żaden niczego nie załatwi, nie obniży cen prądu ani podatków ani nie zmieni nawet przepisów ruchu drogowego. Aha! I jeszcze jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i ta ostatnia fucha, w świetle tego co się dzieje na świecie  może się niebawem okazać bardzo wymagająca , co nie daj Boże. Trzeba to mieć na uwadze biorąc do ręki kartę do głosowania.  A swoją drogą czy to nie curiosum ? facet z rozdwojeniem jaźni i facet z hulajnogą w roli kandydatów na najwyższy urząd w państwie ? O tempora ! O mores! 

środa, 26 marca 2025

26.03.2025 Jak co dzień

 czyli nic szczególnie ciekawego. Zbieram siły po ostatnich akcjach. I na razie tylko się zbieram, leżąc na kanapie, bo jakoś do konkretnej roboty nie mogę się zmobilizować. Planuję , że w sobotę jakieś wiosenne porządki w domu zarządzę jeśli znów się coś nie wydarzy. Dziś miałam robić makaron do niedzielnego rosołku ale też się jakoś nie zmobilizowałam. Mówi się trudno. Za to jutro już będę miała dobrowolny przymus, bo skoro dziś mam dzień lenia, w piątek robię cotygodniowe zakupy a w sobotę porządki to na makaron zostaje tylko jutrzejsze popołudnie. I jak znam siebie to to zrobię. Pogadałam za to z przyjaciółką , co też ma swoje dobre strony. 

Pogoda jak to w marcu, zrobiła fikołka i dziś się ochłodziło a po południu zaczęło padać , nie deszcz ale taka zimna mżawka , oblepiająca mżawka. Dobrze zrobi roślinkom , byle nie chwyciły przymrozki. Kupiłam materiał na kolejny świąteczny obrus. Tym razem w kolorze bladoróżowym. Tego jeszcze u mnie nie było. Moim synowym szczęki opadną , bo myślą , że ja różu nie lubię, a ja go tylko unikam , bo jest wszędobylski i stanowczo go za dużo. A tym razem inspiracją są różowe stokrotki. Ale to tylko stół , reszta dekoracji będzie w innych wiosennych kolorach, no może z delikatnym akcentem . Byłoby za różowo. 


wtorek, 25 marca 2025

25.03.2025 Wczoraj na chwilę się poddałam,

 po raz kolejny przerosła mnie sytuacja z matką. Akurat byliśmy na wieczornym spacerze gdy sąsiadka wysłała mi sms , że babsko znów się wsypało matce na chatę. Wracaliśmy już , więc zamiast do wejść do mieszkania , wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Nie byłam pewna czy wciąż tam jest więc po cichutku otworzyłam drzwi do klatki, weszłam na piętro i posłuchałam pod drzwiami. Gadały , siedząc w małym pokoju i tu mój fart, bo siedziały w małym pokoiku prawie na wprost drzwi więc słyszałam. Po cichu zeszłam na dół i zadzwoniłam na policję. Patrol się zjawił po może 10 minutach. No i weszłam z patrolem. I tu mój niefart , bo przysłali jakieś dzieciaki pewnie zaraz po szkole, nie wprawione w takich interwencjach. Owszem grzeczni ale mało stanowczy w porównaniu z poprzednimi patrolami. Nawet babska nie przeszukali. No cóż, liczy się , że byli. Co dalej ? nie trudno się domyślić . Skończyło się kolejną awanturą a to babsko jest coraz bardziej bezczelne, nie dość, że udawała, że nie słyszy co do niej mówią , to jeszcze zaczęła na mnie nadawać, że nie daję matce jedzenia, że ją biję, wyzywam , nie daję lekarstw i takie tam bzdury . Całe osiedle dobrze wie, że to nie prawda ale moja matka oczywiście potwierdziła i jeszcze nawrzeszczała, czego to jej nie zabrałam. Malo tego, ruszyła na mnie z pięściami. Żeby nie policja to chyba by mnie pobiła. Na koniec policjanci  jak już wygonili z domu to babsko, próbowali jej wytłumaczyć , że jest notowana, że policja ma zgłoszenia na nią, że okrada ludzi, że matka ma mnie słuchać i nie wpuszczać nikogo. Matka swoje , ona nic nie ukradła, ona jej pomaga, ona jest pielęgniarka i swoje w kółko , jaka to ja wredna i jak ją zaniedbuję. No diabli nadali. Aż mi się policjant spytał, czy to właśnie nie jest w tym problem , jak ja ją traktuję. I to było to co mnie dobiło. Oczywiście się wybroniłam , bo jestem typem wojownika i jak mnie ktoś atakuje, to się nie cofam tylko oddaję ciosy. Na początek wyciągnęłam z torebki pudełko z tabletkami, "proszę bardzo , uszykowane na jutro rano" ( a tak naprawdę to znalazłam rano pudełko przygotowane na niedzielę, które matka schowała zamiast wziąć i dlatego miałam w torebce dwa , puste i pełne) i zgarnęłam szybko ze stolika paragon z zakupów, które zaniosłam jej w sobotę " a tu paragon za zakupy, co sobotę przywożę jedzenie na cały tydzień" i pokazałam zdjęcie z soboty, bo wciąż robię zdjęcia, ze jej dostarczam. Akurat trafiłam na pierwsze z brzegu , a tam było jak daję jej pieniądze. Oczywiście sprawdziłam przy policji i tej babie czy je ma. Miała, dwa razy po 20 zł, a dałam 200. Normalnie bym tyle nie dała , ale już się awanturowała, że nie odebrała emerytury więc przyniosłam jej tyle, żeby ją uspokoić , razem z tym co miała w portfelu z poprzedniego tygodnia było tego 350zł. Czyli coś z tą kasą zrobiła. Co? tego się nie dowiedzieliśmy a babsko się wyparło.  Już na samym końcu , po tej dyskusji , o tym czy i jak się nią zajmuję sprawdziłam w kuchni czy ma jedzenie . Moje "coś mi mówi" podszepnęło, ze mam to zrobić. No i z całych tych zakupów sobotnich , został jeden pojemnik zupy , jedna tacka z obiadem i resztka ze zgrzewki serdelków czyli 2 z sześciu, które były w opakowaniu. Nie było nawet chleba. Akurat chleb mogła zjeść, bo lubi , ale reszta ? Starczyło by tego jedzenia dla dwóch osób, tak na dobrą sprawę. Wychodzi, że jak skończyło się źródełko na kasę, to jedzenie wynosi, albo zjada. W sumie ta interwencja niczego nie załatwiła, ale notatka jest kolejna i to się może przydać.  Totalnie mnie ta akcja zdołowała, do tego stopnia , że nie byłam w stanie w domu zrobić nawet herbaty i podać kolacji. Pół nocy miałam z głowy tak mnie nerwy żarły. Dzisiaj też się do końca jeszcze nie pozbierałam , dopiero późnym popołudniem trochę mi odpuściło. Rano zadzwoniłam do szefowej opiekunek poinformowałam o sytuacji. Doradza iść złożyć zgłoszenie o nękanie do prokuratury. Nie dodzwoniłam się dziś do adwokatki ale zapytam co ona o tym sądzi i pewnie tak zrobię , jeśli potwierdzi, że to dobry pomysł. Rozmawiałam też z kuzynką i synową . Obie mi radzą załatwić kwit od psychiatry , że to daleko posunięta demencja , bo opinia od rodzinnego to jedno a specjalisty to inna bajka. No i umówiłam dziś od razu prywatną wizytę na 14 kwietnia. Pytanie czy zdołam ją tam zaciągnąć. A jak nie to może i lepiej, bo przynajmniej spokojnie porozmawiam o sytuacji. Szaleństwo jakieś !  Dzisiaj już jak zwykle ; mam problem to próbuję się z nim zmierzyć. Wojownicza natura jak zwykle wygrywa ale ile mnie to kosztuje to tylko ja wiem. 

Miłego wieczoru ! 

poniedziałek, 24 marca 2025

24.03.2025 Żeby nie psuć statystyk ...

żyję jak by co , ale pisać mi się dziś nie chce. Znów miałam akcję z policją i z tym babskiem . Szlag mnie kiedyś trafi... Ale jest i dobra wiadomość, sprawa o ubezwłasnowolnienie  ma ruszyć po Wielkanocy, jeszcze nie ma ustalonej daty posiedzenia , ale sędzię już przydzielono , jak mnie poinformowała adwokatka. 

niedziela, 23 marca 2025

23.03.2025 Już niedługo

 kwiecień, a jak kwiecień to i Wielkanoc a u mnie na stole w kuchni pyszni się już wielki bukiet bazi. Kocham bazie i w moich wiosennych dekoracjach nie może ich zabraknąć. Kupiłam wczoraj na zieleniaku. W ogóle trochę wiosny w domu już wprowadziłam. Zniknęła dekoracja czytelnicza , nawiązująca do starych książek, a na tym miejscu stanął szklany narcyz , którego dostałam od wnuczki , szklany ptaszek i bukiet złożony z patyków, bazi i sztucznej gałązki żarnowca. Ładnie to wygląda i jakoś ożywiło pokój. Niedziela znów minęła za szybko. Od rana trochę nadrabiałam zaległości domowe. Wyprasowałam parę rzeczy , odkurzyłam , przygotowałam obiad , takie codzienności od których nie sposób uciec. Po obiedzie pojechaliśmy na działkę , ale za dużo nie udało się zrobić, bo zaczął padać deszcz. W sumie to posprzątaliśmy po wczorajszej robocie , posadziłam kilka roślinek skalnych, które w piątek kupiliśmy w markecie i to wszystko. Ale nic straconego, dni coraz dłuższe , będziemy zaglądać na działkę częściej. 

Małżonek od wczoraj walczy z naszym domowym internetem. Co chwilę zrywa i się rozłącza. Sprawdził już wszystkie możliwe warianty i na koniec wyszło, że trzeba zmienić urządzenie, stare jest i żywot kończy. No i jak to mój mąż wkurzał się ale nie odpuścił, aż nie doszedł o co chodzi.