Tak w wielkim skrócie mogę podsumować obecny wygląd miejsca , w którym kiedyś spędziłam dzieciństwo. Kiedyś pełna życia , zadbana wieś. umiera. Część domów się zapada, zniknął sad i wspaniała aleja lip , wycięto drzewa w lesie , staw zmienił się w bajoro, a zabytkowe mosty pocięli złomiarze. Zabytkowy pałac straszy wybitymi oknami , odpadającym tynkiem i zarysowanymi murami. Po kwitnącym kiedyś przedsięwzięciu jakim było ogrodnictwo zostały ruiny i resztki ogrodzenia. Resztę której nie zniszczył czas, zawłaszcza przyroda. Stopniowo zarasta wszystko chaszczami . Strasznie smutny i przygnębiający widok.
1 mają , w 30 rocznicę śmierci babci umówiłam się z bratem ojca przy cmentarzu. Pojechaliśmy z mężusiem. Wujek czekał już na nas z ciocią i swoim synem . Na miejscu okazało się ,że partnerka kuzyna przygotowała obiad i zaprasza nas do siebie. No cóż , pozostało przyjąć zaproszenie. Kuzyn niedawno rozstał się z żoną , mieszka teraz z partnerką i ich wspólną dwuletnią córeczką w niewielkim mieszkaniu w miejscowości gdzie pochowana jest cała nasza rodzina. Okazało się ,że czeka na nas cale przyjęcie. Dziewczyna chyba dwa dni z kuchni nie wychodziła ,żeby to wszystko przygotować. W sumie było bardzo miło. Porozmawialiśmy o różnych rodzinnych sprawach , niestety większość nie zbyt miłych. Wyszło na światło dzienne kilka dawnych spraw – takie stare szkielety z szaf . Uzgodniliśmy dalszy ciąg prac przy rodzinnych albumach. Właściwie albumie, bo to już ostatni. Ten poświęcony babci wuja przywiózł już gotowy, oprawiony w czerwone płótno introligatorskie z wytłoczonymi zlotymi napisami. Wyszedl pięknie. Będzie kiedyś unikalną i cenną pamiątką . W ogóle wszystkie te księgi są
niepowtarzalne.
Po obiedzie ciocia wybrała się w odwiedziny do brata , a wujek wsiadł z nami do auta i pojechaliśmy do
naszej rodzinnej wsi. Odwiedziliśmy Panią Marię , która kiedyś opiekowała się moją babcią. Ma 93 lata , czyta bez okularów i bardzo się ucieszyła,że ją odwiedziłam. Potem wuja poszedł odwiedzić znajomego a my wybraliśmy się na spacer do lasu i parku . Wrażenia jak w tytule. Na koniec zostaliśmy zaproszeni na kawę do wuja znajomego i wizyta pewnie prędko by się nie skończyła. W mieszkaniu nie zmieniło się nic od czasu gdy chodziłam tam z babcią w odwiedziny do starszych państwa ,jej dobrych znajomych . Te same meble pamiętające młodość mojej babci , ten sam stary , przepięknie grający zegar . Tylko książek przybyło. Jak się dowiedzieliśmy znajomek wuja jest wielkim miłośnikiem książek
ma rozliczne zainteresowania i moglibyśmy rozmawiać godzinami. Jednak trzeba było wracać , więc po wypiciu kawy , żegnani serdecznie przez gościnnych gospodarzy ruszyliśmy w drogę powrotną. Wujka odwieźliśmy do domu jego syna a sami wróciliśmy do siebie. Cieszę się ,że zrobiłam sobie wycieczkę do
rodzinnej wsi , bo nie wiem jak długo jeszcze będzie istnieć.
1 mają , w 30 rocznicę śmierci babci umówiłam się z bratem ojca przy cmentarzu. Pojechaliśmy z mężusiem. Wujek czekał już na nas z ciocią i swoim synem . Na miejscu okazało się ,że partnerka kuzyna przygotowała obiad i zaprasza nas do siebie. No cóż , pozostało przyjąć zaproszenie. Kuzyn niedawno rozstał się z żoną , mieszka teraz z partnerką i ich wspólną dwuletnią córeczką w niewielkim mieszkaniu w miejscowości gdzie pochowana jest cała nasza rodzina. Okazało się ,że czeka na nas cale przyjęcie. Dziewczyna chyba dwa dni z kuchni nie wychodziła ,żeby to wszystko przygotować. W sumie było bardzo miło. Porozmawialiśmy o różnych rodzinnych sprawach , niestety większość nie zbyt miłych. Wyszło na światło dzienne kilka dawnych spraw – takie stare szkielety z szaf . Uzgodniliśmy dalszy ciąg prac przy rodzinnych albumach. Właściwie albumie, bo to już ostatni. Ten poświęcony babci wuja przywiózł już gotowy, oprawiony w czerwone płótno introligatorskie z wytłoczonymi zlotymi napisami. Wyszedl pięknie. Będzie kiedyś unikalną i cenną pamiątką . W ogóle wszystkie te księgi są
niepowtarzalne.
Po obiedzie ciocia wybrała się w odwiedziny do brata , a wujek wsiadł z nami do auta i pojechaliśmy do
naszej rodzinnej wsi. Odwiedziliśmy Panią Marię , która kiedyś opiekowała się moją babcią. Ma 93 lata , czyta bez okularów i bardzo się ucieszyła,że ją odwiedziłam. Potem wuja poszedł odwiedzić znajomego a my wybraliśmy się na spacer do lasu i parku . Wrażenia jak w tytule. Na koniec zostaliśmy zaproszeni na kawę do wuja znajomego i wizyta pewnie prędko by się nie skończyła. W mieszkaniu nie zmieniło się nic od czasu gdy chodziłam tam z babcią w odwiedziny do starszych państwa ,jej dobrych znajomych . Te same meble pamiętające młodość mojej babci , ten sam stary , przepięknie grający zegar . Tylko książek przybyło. Jak się dowiedzieliśmy znajomek wuja jest wielkim miłośnikiem książek
ma rozliczne zainteresowania i moglibyśmy rozmawiać godzinami. Jednak trzeba było wracać , więc po wypiciu kawy , żegnani serdecznie przez gościnnych gospodarzy ruszyliśmy w drogę powrotną. Wujka odwieźliśmy do domu jego syna a sami wróciliśmy do siebie. Cieszę się ,że zrobiłam sobie wycieczkę do
rodzinnej wsi , bo nie wiem jak długo jeszcze będzie istnieć.
Haniu, takie wpisy powodują, że zaczynam sie zastanawiać nad albumem. Drzewo mam już zrobione, rodzinne zdjęcia zebrane po całej rodzinie, jest to wszystko na płytkach. O albumie nie pomyślałam, co prawda jest to wydatek ale może kiedyś....Przydało by się też parę historyjek ale juz nie ma kto opowiedzieć. Może coś wymyślę (nie historię).. dzięki i pozdrawiam
OdpowiedzUsuń