Jak z
pewnością wiedzą już ci wszyscy, którzy dłużej zaglądają do mojej szafunierki,
ciągnie mnie do rzeczy i spraw nieoczywistych i mrocznych. Żywioły i mrok to
moje klimaty. Skąd mi się to bierze ? Nie wiem , może stąd, że jestem dzieckiem
zimowej nocy, może niesamowite, oddalone od świata ale bardzo piękne miejsce, w
którym spędziłam dzieciństwo, może wyobraźnia bez granic, a może to moje „coś
mi mówi” jak to nazywam ma z tym coś wspólnego?
Tak czy inaczej od dziecka fascynowały mnie mroczne historie, tajemnice,
legendy , zamki, katedry, opuszczone budowle paranormalne zjawiska , leśne
ścieżki , różne ciemne zakamarki, zagubione w polu kapliczki czy też szaleństwa żywiołów. Wszystko co
zmierzało w stronę cienia. Od zawsze uwielbiałam muzykę w tonacjach molowych, noce
przy ogniu , gnące się na jesiennym wietrze drzewa. Wszystko co nastrojowe a
zarazem budzące lekki dreszczyk. Ten dreszczyk zdecydowanie ma znaczenie. To
trochę tak jak ze sportami ekstremalnymi – ludzie uprawiają je, żeby poczuć
adrenalinę. Nie, nie jestem szalona, nie pakuję się w niebezpieczne sytuacje
czy jakieś ekstrema. Po prostu lubię
atmosferę nieoczywistego. Stąd pewnie i
moje fascynacje muzyczne i wybór lektur
związanych z mitami słowiańskimi , średniowieczem i epoką wiktoriańską. A może
i bezwarunkowa miłość do kamieni ? Tak naprawdę nie umiem wyjaśnić tej
fascynacji w żaden racjonalny sposób. Niektórych takie klimaty przerażają ,
wiem. A pewna część naszej rodziny uważa je za diabelskie wręcz demoniczne, co
z kolei mnie bawi. „To lubię rzekłem , to lubię „ -jak u Mickiewicza. Od dziecka lubiłam też zaglądać na cmentarze.
Jeszcze w szkole podstawowej chodziliśmy często na cmentarz po prostu się bawić, nawet wymyślaliśmy sobie wyzwania kto przejdzie przez cmentarz po zapadnięciu
zmroku, a cmentarz nie był wtedy oświetlony. Udawało mi się , choć wyobraźnia
działała i włos na głowie się jeżył. W moim mieście był kiedyś cmentarz po pruski,
pamiętający wiek XIX i pruskich zaborców. Kiedy chodziłam do szkoły był już
mocno zarośnięty i zdewastowany. Okazałe niegdyś grobowce popadły w ruinę a
płyty nagrobne porosły mchem i popękały, gotykiem pisane epitafia zatarły. Chodziliśmy się tam bawić , nie tylko nasza
podwórkowa paczka ale wszystkie dzieciaki z miasta . A jakie fiołki tam rosły
! Nikt nam nie mówił , że cmentarz nawet
stary i zrujnowany a przy tym pamiątkę
po zaborcach też należy uszanować. Rodzice jeśli nas karali za te eskapady to
raczej w obawie o nasze bezpieczeństwo. Tak sobie myślę, że wynikało to z
doświadczeń wojennych i powstańczych. Żyli jeszcze wtedy uczestnicy strajków
szkolnych, Powstania Wlkp. i II wojny. A
to przecież był cmentarz wrogów… Ten po pruski cmentarz zlikwidowano w
latach 70-tych gdy ruszała budowa nowego urzędu telekomunikacyjnego. Wtedy ,
gdy staczaliśmy na nim nasze dziecięce bitwy i szukaliśmy skarbów nie
wiedziałam jeszcze , że kiedyś w tym miejscu przyjdzie mi zamieszkać. Wiele lat
później , gdy stał już budynek, mój małżonek jako pracownik UT dostał tam służbowe mieszkanie. Zamieszkaliśmy
dokładnie nad miejscem gdzie kiedyś była kwatera grobowców. Jakoś większego
wrażenia to na mnie nie zrobiło. Prawdę
mówiąc , nie zrobiło żadnego. Czasem ten czy inny pytał mi się czy mieszkając
tam gdzie mieszkam nie boję się duchów. Śmiałam się, że duchy nie groźne, bo
pruskie więc zdyscyplinowane są , chodzą czwórkami ze śpiewem na ustach i salutują
na nasz widok. Ale przyszła pewna upalna, lipcowa noc. Dziwna noc , która
zmieniła moje spojrzenie i sprawiła, że przestałam żartować. Przeżyłam
odwiedziny z zaświatów (całe to zdarzenie opisałam już kiedyś w notce pod takim właśnie
tytułem) Świadomość,
jakie te odwiedziny niosły przesłanie przyszła dopiero parę miesięcy później.
Można się śmiać i nie dowierzać ale doświadczenie tego rodzaju jest co najmniej
fascynujące i potrafi zmienić spojrzenie na wymiar tego świata. Od tamtej nocy
jakoś tak naturalnie zaakceptowałam śmierć jako część naszego życia i wstęp do
dalszego ciągu . Koniec nigdy mnie nie przerażał , co najwyżej niepokoił – jak
wszystko co nieznane. W życiu przyszło mi jednak zmierzyć się ze śmiercią
bliskich i były to ciężkie przeżycia. Nie zmieniło to jednak mojego
przekonania, że Tam czeka nas Wielki Spokó, a ci , którzy wracają zostawili
tu na ziemi jakieś niedokończone sprawy i przychodzą do nas po pomoc a nie po
to, żeby nas krzywdzić. Teraz po latach nadal lubię zaglądać na cmentarze ,
choć wolę w trakcie roku , kiedy panuje spokój. W Święto oczywiście pójdziemy ,
bo tak każe tradycja i ta nasza prastara , słowiańska i religijna i ta rodzinna
-dla mnie najważniejsza. Przytłacza nas
jednak ten zgiełk i przepych - w myśl zasady im więcej tym ładniej. Zniesmacza rewia mody; już nie ta na futra i
kapelusze, bo ta odeszła już do lamusa, ale na stroiki, wieńce i wiązanki,
rozmiary i modele zniczy. Denerwują przemieszczające się tłumy ludzi a
atmosfera nie sprzyja skupieniu i wspominaniu. Ciemności nie rozjaśnia blask
płonących zniczy . Dzisiejsze znicze są wielkie , płoną po kilka dni , ale ich
światło nie rozjaśnia mroku... I tak sobie myślę, że te wszystkie góry kwiatów, wieńców, wiązanek i zniczy są potrzebne nam żyjącym. Zmarłym wystarczy
modlitwa i nasze dobre myśli. Jednak jak tak się głębiej nad tym podumam, to
muszę przyznać, że tęsknię trochę do czasu , gdy duszom drogę w zaświaty
oświetlały wątłe płomyki robionych w domu lampek a miejsca spoczynku otulały
pachnące, świerkowe gałązki i wieńce z leśnego mchu.
I taka wariacja na temat, Phantom of the Opera
Pięknie i bardzo w godzinach biegnących. Już dzisiaj napisałam, że najważniejsza jest pamięć i dla nas i dla tych, co odeszli. A te różne rytuały, pucowanie, sprzątanie, dbanie o miejsce przez cały rok, a nie tylko przy okazji, bo co ludzie powiedzą, to wydaje mi się jest to, co możemy jeszcze podarować. Tamtym, co odeszli. Namacalnie nie tylko pamięć. Dlatego nie chciałabym być rozsypana z wiatrem. Dla swojego miejsca licząc, że ktoś zadba i podaruje mi czas nie tylko myśl. Buziaki
OdpowiedzUsuńMoże coś w tym jest, swoje miejsce, choć duch już po drugiej stronie. Ładnie to ujęłaś . Buziaki!
UsuńNiesamowity tekst. Nie czytałam tamtej Twojej notki.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jeśli jesteś ciekawa to odszukaj notkę z 1.11.2023 , albo wpisz po prostu odwiedziny z zaświatów.
Usuń