Jeśli chodzi o szkło, to oprócz
złoconego występuje też w wersach cieniowanych, jednokolorowych czy też
łączonych np. czarno-białe, zielono-niebieskie i tp. Jednak to złocone jest
jedyne w swoim rodzaju.
Gdyby ktoś nie wiedział to w
Czechach ,królem jest KRECIK ! Tak ten
krecik z bajki. Wszędzie go pełno. W
sklepach, restauracjach , na plakatach ,w postaci pamiątkowych maskotek i
figurek wszelkiego rodzaju , nadruków na kubeczkach, czekoladkach, ubraniach i
wszystkim co tylko możliwe. Robi za
stojaczki do kredek, zaprasza do barów, występuje w postaci breloczków,
kukiełek i książeczek dla dzieci i w milionach innych funkcji i postaci. Niektóre mają gabaryty większe od moich.
Jeden, stojący przy wejściu do sklepu z
pamiątkami przerastał mnie o głowę i był dwa razy szerszy niż ja. Chciałam
sobie zrobić z nim zdjęcie , ale nie dało rady . Było zbyt tłoczno, każdy chiał mieć z nim focię i w tym
miejscu była zbyt wąska uliczka. Krecik ma swój dwór oczywiście ; wszystkie
zwierzątka z jego ekipy bajkowej ,Sąsiadów i dzielnego wojaka Szwejka – a
jakże, i ma ów wojak chyba ważną fuchę u króla, bo też go wszędzie pełno , a prócz tego
jest jeszcze cała armia wszelkich innych bajkowych postaci. Krecik chyba stał
się takim trochę symbolem , komercyjnym-
skądinąd jednak sympatycznym i
poprawiającym nastrój. To chyba dobrze
świadczy o Czechach -mają do siebie dystans i poczucie humoru . I jeszcze jedna
ciekawostka; estymą cieszy się w Pradze cesarz Franciszek Józef – widziałam
ludzi w koszulkach z nadrukowaną jego podobizną .
W Czechach trudno o klasyczną kawę
i herbatę . Właściwie poza hotelem , nie dało się wypić w takiej klasycznej wersji jak u nas.
Była , owszem ; jakieś latte i cappuccino ale zwykłej czarnej nie . Jeśli
czarna , to w ilości odpowiadającej espresso ,choć nim nie była. Nawet w
hotelu, ekspres był ustawiony tak, że nalewał tylko połowę filiżanki ( takiej
klasycznej 180ml) . Po pierwszym razie zaczęłam sobie lać podwójną. Podobnie z herbatą ; wszelkie możliwe ;mate,
owocowe, sporadycznie zielona ale klasycznej czarnej nie ma nigdzie. W hotelu do śniadania była wyłożona
, ale w bardzo ograniczonej ilości .Owocowych nie brakowało.
W Pradze dobrze funkcjonuje
komunikacja miejska . Jest doskonale oznakowana , łatwo odczytać informatory i
jest to najszybszy środek lokomocji.
Jeździliśmy metrem . Stację mieliśmy tuż przy hotelu , a na stare miasto
; 5 przystanków jechało się 10 minut – zmierzyłam czas, i wysiada się w samym
centrum starówki pomiędzy starymi kamieniczkami. Metro praskie powstało w 1974 i do dziś
wygląda jak z tamtych czasów . Nie jest ani ładne , ani wyremontowane, ani
nowoczesne. Stacje wyglądem przypominają trochę poznańskie, podziemne przejścia z lat 80/90-tych ale jest
szybkie. Pierwszy raz jechałam metrem . To praskie jest zlokalizowane dość
głęboko pod ziemią i linie przechodzą jedna pod drugą , dlatego zjazdy i schody
są usytuowane pod bardzo dużymi kątami – niektóre chyba nawet ze 60 stopni. Już
sam zjazd czy wjazd ruchomymi schodami to niepowtarzalne wrażenie . Powoduje
złudzenia wzrokowe . W pierwszym
momencie miałam wrażenie , że jedziemy prosto na pionową ścianę . Dopiero kiedy
schody ustawiały się w poziomie otwierał się widok wejścia na peron. Podobnie
było ze zjazdem w dół. Całodzienny bilet kosztuje 55 koron ( jakieś 9,30zł ) od
osoby i można z niego korzystać też w autobusach i tramwajach. Odbija się go
raz. Dla porównania; półgodzinny- 30 koron.
Póki co noszenie maseczek i dezynfekcja rąk w metrze obowiązuje. W
sklepach i restauracjach, podobnie jak u nas nie wielu się już tym przejmuje, choć zalecenie
jest . W muzeach ,toaletach i kościołach są jeszcze częściowe ograniczone możliwości zwiedzania czy
korzystania ze względu na wirusa . Po prostu robią przerwy na dezynfekcję.
W ogóle to warto wymienić kasę w
Polsce, bo tu przelicznik jest dużo lepszy ( 100 koron = 17zł , w Pradze 100zł
= 500koron). Można też płacić polską kartą, ale bank dolicza prowizję . To też jest
jednak korzystniejsze niż wymiana w Czechach.
Aha , i trzeba mieć drobne, bo wszędzie płaci się za toaletę od 10-20
koron- nawet w galeriach handlowych i restauracjach.
Praska ulica jest bardzo barwna .
Jest wielu przyjezdnych z krajów wschodnich, nawet Hindusów w tradycyjnych
strojach mijaliśmy , ale też miejscowym nie brakuje odwagi gdy chodzi o strój. Od
eleganckich klasycznych sukienek i garniturów , poprzez stroje bardzo wyszukane
niemal teatralne, zwyczajne sieciówkowe ,ekologiczno- spartański luz , po
charakterystyczne ubiory tzw. subkultur. Bardzo mi się to podobało; zwłaszcza
starsze panie ubrane w stylu boho z rozpuszczonymi włosami, albo panie o
słusznych gabarytach w odważnych sukienkach opadających z ramion . Nie mają
oporów, nie przejmują się nadmiarami , po prostu dobrze się czują w swojej
skórze i to widać.
I to by chyba było na tyle. Praga
jest piękna , ma mnóstwo do zaoferowania i
pewnie będzie trzeba kiedyś wycieczkę powtórzyć, bo zobaczyliśmy ledwie
ułamek jej możliwości. Było warto.
I to zdanie najważniejsze.
OdpowiedzUsuń" Było wart". :)
Już nas ciągnie żeby wrócić .
Usuń