babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 1 października 2023

1.10.2023 Jedna baba drugiej babie -ciąg dalszy nastąpił

Jedna baba drugiej babie znów nawkłada na ekran. I tym razem będzie z odwołaniem do rodzinnej historii -o wybaczenie proszę – i może nie tylko. Nie jest lekko być patriotką w naszym pięknym Kraju. A ja niestety nią jestem , mam to wbite do głowy , zakodowane w genach i nic z tym zrobić nie mogę , choćbym chciała. A wcale nie chcę nią być, zwłaszcza „przez osiem ostatnich lat” . Wkurzam się , rozsadza mnie nie raz bezsilna złość na to co się u nas dzieje, na nasze „jakoś to będzie” i „hura to lecimy”, na nieudolność w zarządzaniu państwem, złe wybory polityków, pakowanie się hierarchów kościelnych w sprawy państwowe  i fałszowanie historii i na miliony innych spraw i rzeczy , które się dzieją . Rozczarowuje wieczne obiecywanie i niedotrzymywanie obietnic , niszczenie tego co udało się osiągnąć i wieczne ograbianie z wszystkiego – od marzeń , po całkiem przyziemny dobrostan materialny. Chciałabym mieć to, no wiecie w … „poważaniu” ale nie mogę. Wciąż ten nasz Kraj się dla mnie liczy i jaki by nie był tkwi we mnie przekonanie , że to sprawa wzniosła i wielkiej wagi. I znów odwołam się do rodziny. O tej ze strony matki wiem w sumie nie wiele,  poza tym ,że również pochodzi z Wielkopolski i zajmowała się głównie pracą w polu. Co innego ta ze strony ojca. Tu nasza historia sięga wschodniej Wielkopolski i roku 1456 . Mamy to udokumentowane. Moje wnuczęta są 19 pokoleniem Wielkopolan. Ojciec i jego bracia przez wiele lat cierpliwie zbierali informacje, docierali do źródeł , zwiedzali archiwa i parafie aż powstało kilka książek z dokumentacją. Już samo to obliguje. Tu jednak muszę się przyznać, że bardziej czuje się Wielkopolanką niż Polką w sensie ogólnym i akurat z tego jestem bardzo dumna. Do dumy z wielkopolskości jeszcze wrócę za chwilę.  Wyrosłam w domu o tradycjach narodowo-katolickich . Wiem , nic to chwalebnego, bo z historii wiemy jakie to miało konotacje – historia tych organizacji jest powszechnie znana, a w przełożeniu na tu i teraz mocno- ujmijmy to eufemistycznie: negatywna . Jakoś wcześniej jednak to do mnie nie docierało . Tradycje kościelno – patriotyczne trzymały się u nas mocno , a u starszych członków rodziny nadal się trzymają. Zdałam sobie sprawę z tego całkiem niedawno, bo kilka lat temu  i to przy okazji całkiem niewinnej rozmowy z ciotką , z którą długo nie miałam kontaktu a niedługo potem z bratem ojca. W pierwszym przypadku poszło o imiona moich wnucząt. Odpowiedziałam na pytanie ciotki jakie mają imiona a ona uradowana odpowiedziała mi (do dziś to pamiętam) „ och jakie piękne imiona ! takie katolickie i polskie ! Jak to dobrze, że taką katolicką tradycję podtrzymujecie”! A przecież to wcale tak nie jest , bo katolicyzm to nie tylko nasza, polska religia a te imiona w różnych brzmieniach właściwych dla danego języka  występują na całym świecie. W chwili gdy toczyła się ta rozmowa ja już od dawna byłam niepraktykująca zresztą , o czym ciotka nie wiedziała a ja nie zamierzałam o tym mówić. O przebiegu rozmowy z bratem ojca może nie będę pisać ale każda , która schodzi na sprawy ogólne przebiega w podobnym tonie aż kiedyś zapytałam kiedy się na narodowca przerobił . Gdy jednak przemyślałam temat dotarło do mnie , że taki był zawsze: katolicki i narodowy. Pozostanie dla mnie tajemnicą jakim cudem z takimi poglądami udało mu się robić karierę w wojsku za czasów minionego ustroju … Jak teraz myślę o tym jak wyglądało wychowanie patriotyczne w naszej rodzinie i jak się to przejawiało powiedzmy na co dzień to właśnie tak; słowo księdza było święte i niepodważalne, tradycje tym bardziej, a   kiedy wujek  zawodowy wojskowy przyjeżdżał na przykład ze swoimi kolegami żołnierzami nawet tylko na kilka godzin w drodze np. do nadleśnictwa po choinki dla jednostki , babcia szykowała uroczysty obiad, „ bo przyjeżdżają polscy żołnierze” a żołnierzom jako obrońcom Ojczyzny należy się szacunek. Trochę to zabawne, ale skoro nie w inny sposób, to chociaż porządnym obiadem babcia wojsko uhonorowała.  Na ścianach wisiały święte obrazki i portrety historycznych postaci . U babci akurat portret Królowej Jadwigi Andegaweńskiej, żony Władysława Jagiełly, namalowany zresztą przez starszego z braci ojca na bazie obrazu Matejki . Pod ręką zawsze były jakieś katolickie czasopisma albo książki. Nie tylko takie, bo babcia każde słowo pisane , które jej weszło w rękę czytała. No to mam już pogląd na to , skąd mi się ten niechciany patriotyzm bierze.  Echa tego klimatu odkryłam będąc na „trydenckiej „ komunii córki męża chrześniaka . I nie moje drogie Baby , nie myślałam w ten sposób od zawsze- to przyszło z wiekiem , wiedzą i doświadczeniem . Po co to trucie o patriotyzmie rodzinnym ?  Ano w kontekście wyborów. I tu wracam do Wielkopolski. Niedawno jeden z liderów opozycji na wiecu w moim regionie użył określenia, że ta część kraju była „trochę bardziej pod wpływem kultury zachodniej „ – dla mnie brzmi normalnie i z sensem , bez podtekstu .  A nasza aktualnie rządząca ekipa od razu odwróciła kota ogonem przypisując mu niemieckość i uznając, że bycie pod zaborem pruskim i okupacją hitlerowską uznał za wpływ kultury zachodniej. Jako fanka regionu i patriotka dobrze znająca historię zagotowałam się ze złości. Bo tak, to prawda byliśmy pod wpływem kultury zachodniej. Nie było w naszym regionie „hura lecimy” do powstania  nie ważne jakim kosztem, była za to praca u podstaw. Pragmatyczna i zorganizowana Wielkopolska wykorzystywała to co nam jako obywatelom drugiego gatunku ( tu mi się gorszy sort skojarzył) było wolno w ramach pruskiego prawa , korzystała z tego i obracała na swój użytek , po to ,żeby przetrwać. To tu powstały czytelnie ludowe, kółka rolnicze, banki spółdzielcze, tu polscy właściciele majątków pierwsi płacili pracownikom fundusze emerytalne i budowali dla nich czworaki, żeby po skończeniu pracy w majątku nie tłukli się po świecie żebrząc. I tu , ci sami właściciele majątków ku zgrozie tych z „Kongresówki „ gdzie chłop to wciąż był „cham” - mówili do swoich ludzi „pan” uważając , że to tacy sami ludzie tyle, że słabiej od nich wykształceni , a na dodatek kto mógł kształcił się na pruskich uczelniach wykorzystując swoją wiedzę na potrzeby   i z pożytkiem dla Polaków , po to, byśmy przetrwali. To było nasze być albo nie być. Utrzymać , ziemię, warsztat, sklepik czy cukierenkę, uczyć się- to wszystko znaczyło nie dać się Prusakom. Dziś  to się nazywa budowanie społeczeństwa obywatelskiego , czyli tego, czego panicznie boi się dziś nasza władza. Tak , to był ten wpływ… Jak to trzeba znać historię państwo „prawdziwi” patrioci spod wiadomych znaków. Mam obawy, że gdybym zadała niektórym pytanie jak się nazywał pierwszy król Polski to mieliby kłopot żeby odpowiedzieć . A patriotyzm, którego wielu nam Wielkopolanom odmawia ? Jedyne wygrane powstanie w historii  Polski to Wielkopolskie i to ze stosunkowo nie wielkimi stratami. To tu, u mnie w mieście, nawet dzieci wiedziały co to pojęcie znaczy i mimo represji i przemocy fizycznej stawiły opór. Tak dzieci , w wieku mojej wnuczki i starszego wnuka. Dlatego wolę myśleć o sobie jak o Wielkopolance. A jako Polka powtarzam wciąż i to od wielu lat , że prawdziwym patriotą tylko i wyłącznie jest dziś ten co pracuje i płaci podatki. Znaczy, że daje swojemu Krajowi coś od siebie ( nie dotyczy emerytów i osób niepełnosprawnych – jedni już swoje odpracowali, drugim los stanął na przeszkodzie -im należy się pomoc państwa)  . A w kontekście wyborów , to idę głosować i namawiam Was drogie Baby do tego samego – im nas więcej tym lepiej , po to, żeby już nikt nam patriotyzmu  nie odmawiał i nie fałszował historii , bo to my na co dzień go budujemy w takich codziennych drobiazgach jak choćby nauczenie dzieci wierszyka albo praca w organizacji charytatywnej ,wsparcie dla niepełnosprawnego sąsiada, dbałość o groby naszych bliskich , wspólne świętowanie albo rzetelnie wykonywana praca zawodowa po prostu. I nie chcę żeby mi ktoś mówił, że Wielkopolanie;  ( Ślązacy, Kaszubi , Pomorzanie czy inna nacja ) to nie patrioci albo że, budowanie realnego socjalizmu ( na szczęście nie udane) to komunizm i że w naszym Kraju to tylko sami wspaniali ludzie, wspaniałe zwycięstwa i kryształowi bohaterowie  a ciemnych stron nie było żadnych. Były jak i w każdym innym państwie . I nie należy tego zafałszowywać. Historię mamy  długą i mocno pokręconą, były w niej i te ciemne strony , ale nie należy się jej bać , bo to tylko świadczy o słabości. Silne państwo potrafi się z tą gorszą stroną swojej historii zmierzyć . I ja bym chciała ,żeby tak było. I jeszcze idę na te wybory , żeby mi nikt nie mówił, że Polska za tej władzy „wstała z kolan” . Nie wstała i nie wstanie , bo nigdy w swojej historii na kolanach nie była ; nigdy!.  A ten co tak twierdzi,  to po prostu jest niedouczony, nie zna historii i źle życzy swojemu Krajowi. Czas z tym skończyć i pokazać ludziom jaka jest prawda a nie prawda według ekipy rządzącej.

No , rozgadałam się – rozpisałam, ale pamiętajcie ; patriotyzm też się liczy nawet jeśli niechciany . Pora się nim wykazać i pójść zagłosować: na prawdę i na naszą i naszych dzieci i wnucząt przyszłość. Nie na uwikłanie w przeszłość i bogoojczyźnianą papkę wciskaną nam dziś przez rządzących i ich przystawki a nazywaną dla niepoznaki patriotyzmem.  „ Trzeba z żywymi naprzód iść „… jak pisał Pan Asnyk w swoim wierszu. A faceci jak chcą, to niech siedzą z piwem w ręce na kanapie. My, polskie baby i tak damy radę .   Ciąg dalszy nastąpi.

4 komentarze:

  1. Jedno słowo. Super. Udostępniam. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udostępniaj, każda, która się przyłączy to zawsze o 1 punkt bliżej wygranej . Buziaki

      Usuń
  2. Piękny, prawdziwy wpis. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń