Spotkanie trwało długo , ale jesteśmy zachwyceni. Jak wiecie byliśmy na wieczorze autorskim pani Elżbiety Cherezinskiej, autorki książek historycznych. Spotkanie w zasadzie było otwarte , ale szefowa biblioteki dała nam imienne zaproszenia. Ludzi było mnóstwo , personel biblioteki dostawiał i donosił wszelkie możliwe krzesła , otwarto też drzwi do drugiej sali a i tak ci co przyszli na przysłowiowa ostatnią minutę stali poupychani za rzędami krzeseł i w holu . To prawda, co twierdzi w swoich przewodnikach podróżniczka pani Dzikowska ; w naszym mieście czyta się książki. My mieliśmy miejsce w drugim rzędzie , dosłownie o 3 metry od stolika przy , którym zasiadła autorka i dziennikarka miejscowego tygodnika , która poprowadziła rozmowę .Był też na spotkaniu Komes Grodu Grzybowo Dzierżysław ze swoimi dwoma najważniejszymi wojami, w strojach z epoki początków Państwa Polskiego. To był taki ukłon i zapewne chęć sprawienia przyjemności autorce , bo jej pasją jest średniowiecze, dynastia Piastów i Wikingowie. Mój małżonek nie przepada za takimi imprezami ale dla towarzystwa poszedł ze mną i jak zauważyłam już po kilku zdaniach słuchał zafascynowany. Bo też było czego posłuchać . Pani E.Ch. opowiedziała jak zaczęła się jej przygoda z książkami historycznymi i o naszym , polskim podejściu do historii - mam zresztą na ten temat podobne zdanie i może kiedyś coś o tym napiszę. A potem przeszła do książki, której to spotkanie było poświęcone czyli "Sydonia" . O kobiecie nietuzinkowej jak na swoje czasy. Książka powstała na podstawie listów urzędników , jej rodziny i akt sądowych. Jeśli jesteście ciekawi to łatwo znaleźć jej życiorys , wystarczy wpisać do przeglądarki "Sydonia von Bork". Krążyło i krąży o tej kobiecie wiele legend. Autorka jednak drobiazgowo zgłębiła jej życie, pracowała dwa lata nad opracowaniem źródeł i obaliła mit, również ten o kochankach Sydonii. Sypała zresztą różnymi anegdotami i detalami z życia swojej bohaterki, opowiadała z pasją o jej relacjach rodzinnych i wygrywanych procesach , ale też przytaczała mnóstwo faktów historycznych i malowniczo opisywała tło społeczno - obyczajowe i kontekst historyczny. Mówiła przy tym bardzo piękną polszczyzną . Od takich erudytów powinni się uczyć dziennikarze. Słuchałam jej z przyjemnością mimo, że nie czytałam jeszcze książki. Życiorys Sydonii był mi jednak znany , choć nie w szczegółach więc wiedziałam w czym rzecz. Ostatni rozdział książki , to jest głos jej Sydonii. Opowiada swój koniec. A skończyła jako czarownica i spłonęła na stosie. Oskarżono ją o to , że rzuciła klątwę na swój ród , doprowadzając w ten sposób do jego zagłady. W ciągu tej godziny wchłonęliśmy ogromną porcję wiedzy historycznej. Potem były pytania . Tu znów byłam pod wrażeniem , bo ludzie zadawali pytania bardzo drobiazgowe i o poszczególne książki i o warsztat pisarski i nawet o różne detale z poszczególnych tomów . Ja sama zapytałam o wątki słowiańskie i fantazy w jej książkach . I wierzcie mi jestem z tego dumna. Pani E.Ch. udzieliła mi naprawdę obszernej odpowiedzi a spodziewałam się jednego - dwóch zdań . Mówiła o tym dobre pięć minut kierując odpowiedź do mnie - tak jak byśmy rozmawiały między sobą. Niby nic takiego ale to chyba jakaś empatia z jej strony i pozytywna energia. Nie tylko ze mną w ten sposób rozmawiała ale z każdym , kto zadał pytanie .Trochę się domyślałam , że o to w tym chodziło, odpowiedź autorki potwierdziła moje domysły , ale też rozszerzyła punkt widzenia . Mój mąż za to stwierdził, że nie miał o tych wierzeniach pojęcia i znów dowiedział się wiele o słowiańszczyźnie. Spotkanie trwało ponad 2 godziny . Na koniec do stolika ustawiła się kolejka po autografy . Pani E.Ch . podpisywała książki , moją też jak już udało mi się dopchać . Udało mi się też nawet zamienić kilka słów , podziękowałam , za spotkanie i udzieloną odpowiedź , autorka życzyła mi powodzenia i również podziękowała za przyjście . Było ciekawie . Pani E.Ch. jest bardzo ciepłą osobą, mówi bardzo delikatnym głosem i jak wspomniałam pięknie po polsku, a poza tym umie świetnie nawiązać kontakt z czytelnikami. Szefowa biblioteki podarowała jej egzemplarz książki z naszymi miejscowymi legendami i na tym spotkanie się zakończyło. Wychodząc z sali natknęliśmy się na moją kuzynkę i jej męża. Nie widziałyśmy się od akcji , gdy zabierała moją matkę żebym mogła zrobić porządek. Również przyjechali na spotkanie i również wychodzili usatysfakcjonowani. Czytanie książek u nas rodzinne. Pogadaliśmy chwile w drodze na parking. No to jeszcze po fotce:
Miałam przed sobą dwóch rosłych facetów, co trochę mi utrudniło fotkowanie , ale to właśnie Autorka
I podpis
Popracowałam trochę nad zdjęciami i udało mi się zrobić taki portret Autorki- mam nadzieję , że nie naruszyłam żadnego rodo czy czegoś tam , bo jest przecież osobą publicznie znaną.
.