Miała być jak zwykle dłuższa opowieść , ale jak to u mnie; porwały mnie sprawy przyziemne . Niestety i takie trzeba ogarniać więc dziś pokażę Wam tylko jeden z najciekawszych artefaktów z naszej kolekcji . W postaci bransolety. Kamień nazwano kwarcem papuzim . Kwarc to kwarc, nic szczególnego . Do tej grupy należy wiele kamieni, w tym i te już przeze mnie opisywane . Ten jednak charakteryzuje się niesamowitą jaskrawo- zieloną barwą . Wiem o nim jeszcze mniej niż o helenicie . Przypuszczam , że to jakaś odmiana kwarcu zielonego , pochodzącego z Brazylii Rosji lub Madagaskaru oraz tak, z Polski .Barwę zawdzięcza wrostkom aktynolitu, fuchsytu i chlorytu . To jednak kwalifikowałoby go do awenturynów , a tym z pewnością nie jest . Nie wiem tego jednak na pewno i mimo prób nie udało mi się nic znaleźć i ustalić . Podejrzewam też, że może to być zwykły kryształ górski poddany jakiejś obróbce . Mam też dużą szczotkę kwarcu o barwie ciemnozielonej z pewnej chińskiej prowincji , ale ta zawiera związki miedzi i występuje tylko w tym jednym rejonie Chin ( ale to temat na inną opowieść ) . Wracając do kwarcu papuziego; bransoletę podarował mi małżonek kilka lat temu z okazji imienin . W firmie jubilerskiej , która ją oferowała był tylko jeden egzemplarz . Po tym jak mąż go kupił zniknął z oferty i nigdy więcej się nie pojawił w żadnej postaci . I przez te parę lat odkąd ją mam pozostaje dla mnie niewyjaśnioną tajemnicą. Wciąż liczę na to, że trafię na jakieś informacje.
A oto i on; zagadkowy kwarc papuzi . Kryształy są bardzo duże ponad centymetr długości i prześlicznie oszlifowane przez co zwracają więc uwagę .