babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 22 marca 2025

22.03.2025 "Zbuduję sobie szklarnię, szklarnię albo dwie ! "

 Pamiętacie Rudi Szuberta i kabaret Tej? Mogę sobie zaśpiewać jak Rudi, kiedy występował z kabaretem Tej. Właśnie sobie zbudowaliśmy 90 x 200 x 160 - szerokość , długość, wysokość. No, tak naprawdę to szklarenka a dokładniej tunel foliowy. Stawia się jak namiot , a w tym mamy wparawę. O wiele więcej czasu zajęło nam wyrównanie terenu , zlikwidowanie skrzynek, w których w ubiegłym roku hodowałam dyniowe potwory i zmajstrowanie skrzynek mieszczących się w  szklarence. Zajęło nam to wszystko cały dzień , ale jest, stoi , wystarczy nasypać ziemi do skrzynek i siać lub sadzić. I to będzie kolejna czynność działkowa, kto wie czy nie jutro. Ma być ładnie podobno, ale to się okaże. Skończyliśmy jak już było całkiem ciemno. Tak poza tym , to mamy nowy wodomierz . Działkowa ekipa remontowa zakładała tym co mieli stare, Nasz to chyba mojego ojca pamiętał a to był ubiegły wiek. Zakwitł pierwszy żonkil a grządka z wiosennymi kwiatami już się zaczyna zielenić i ma pąki. Kilka dni cieplejszych i zakwitnie. Zabraliśmy ze sobą obiad do odgrzania  i wodę w baniakach. Co prawda jeszcze krany pozakręcane i musiałam zabrać brudne naczynia do domu do zmywarki ale dzięki temu, że jedliśmy na działce oszczędziliśmy mnóstwo czasu. Kolejny kawałek robót działkowych za nami. A po ogródkach już imprezy. 

Chciałam wrzucić tutaj piosenkę , ale niestety, można ja tylko odsłuchać na you tube. Muszą wystarczyć zdjęcia . 








Miłej niedzieli !


piątek, 21 marca 2025

21.03.2025 Jeszcze śmiesznie czy już strasznie?

Sama nie wiem, bo z jednej strony cała sytuacja jest co najmniej kuriozalna i przede wszystkim  groźna, z drugiej można się nie źle uśmiać. Mam na myśli całą tę aferę rozpętaną wokół pani Basi, prezesa i pani Prokuratorki. Zacznę od tego, że sama dwukrotnie byłam w prokuraturze, raz w charakterze świadka a raz pokrzywdzonej i w żadnym z tych przypadków adwokata nikt mi nie proponował a mnie do głowy nie przyszło, żeby o takiego prosić. Nasiedziałam się tam po parę godzin, nagadałam, czasu straciłam mnóstwo ale zawału serca z tego powodu nie dostałam, sprawy dawno odeszły w zapomnienie a ja żyję i dobrze się mam. Pewnie, nie jest to komfortowa sytuacja takie tłumaczenie się z nie wiadomo z czego ale mniej mnie to stresowało niż np. egzamin na prawo jazdy. Łączenie więc jednego z drugim, to znaczy śmierci tej pani z wizytą w charakterze świadka w prokuraturze jest co najmniej nie uprawnione. Jedyne co mi przychodzi do głowy to pytanie czy aby przyczyna zgonu nie tkwi w tym, że za dużo miała do powiedzenia. Nie snujmy jednak tu teorii spiskowych, niczym nie popartych. A ciąg dalszy tej historii ? Mnie bardzo to przypomina rok 2010. Jazdę na trumnie brata do wyborów i całe to późniejsze szaleństwo rozpętane przez prezesa i jego nawiedzoną ekę. Mamy powtórkę. I tu robi się groźnie, bo w stronę pani Prokuratorki , która prowadzi sprawę przeciw prezesowi – zwyczajną , gospodarczą , o niezapłacone faktury i próby wyłudzenia kasy „na słupa” oraz łapownictwo, co z polityką nie ma nic wspólnego, w stronę pani Prokuratorki poleciały groźby karalne. Paru „rycerzy” zaczęło się zmawiać jak ją pobić, rzucało pod jej adresem wyzwiska i groziło, podburzając przy tym tłum akolitów prezesa, który zresztą był na miejscu i brał w tym udział. I tu wielki, wielki ukłon dla Pani Prokurator. Trzeba mieć charakter, żeby nie bać się wyjść i stanąć oko w oko z rozwścieczonym tłumem tylko po to, żeby wyjaśnić jak sprawy wyglądają w rzeczywistości. Mogła po prostu wydać oświadczenie, gdzieś na stronach i siedzieć w zaciszu swojego gabinetu, nie narażając się na ataki podburzonego, agresywnego tłumu. Za tę siłę charakteru to „rycerstwo” nazwało ją socjopatką, bo „ za ich czasów nie do pomyślenia, żeby jakiś prokurator wyszedł i stanął przed takim tłumem” (sic!). Czyli wnioskować należy, że  za ich czasów byli sami tchórze na stanowiskach prokuratorskich.  No i tu już można się śmiać, bo te tłumaczenia!...   Tę „rycerską” ekę jednak dopadł pech. To ich zmawianie się i odgrażanie wyłapały kamery TVP i TVN-u i poszło w świat. I tu się zaczyna najlepsze! Właśnie te tłumaczenia się z tego, co autorzy mieli na myśli. Oni się bali , że ich Pani Prokurator zaatakuje!  Zaatakuje ! Kobieta postury nastolatki, drobna i szczupła miałaby się rzucić z gołymi rękami na tłum rosłych drabów. No , chyba, że ma jakieś supermoce jak Wonder Women albo inna Czarna Wdowa z Marvela.  I co by to było jak by ruszyła na prezesa . No i to mnie powaliło zupełnie.  A co miałoby być? W najlepszym razie zdążył by zwiać , albo jego przydupasy zasłoniły by go własną (posłużę się gwarą ale idealnie mi to tutaj pasuje) klatką zez piersiami. W tym gorszym wariancie dostałby wjeb od baby. Mógłby się poczuć jak w Seksmisji i użyć nawet słynnego cytatu „baba mnie bije”. Przyznam się, że łzy mi poleciały ze śmiechu jak to przeczytałam i poskładałam jedno z drugim. Tyle, że sytuacja nie jest zabawna i nie wiadomo jak się skończy, bo to całe pisie rycerstwo spod znaku damskiego boksera gotowe jest tak podburzyć swoich akolitów, że jakąś wojnę domową sprowokuje. Dobrze, że wymiar sprawiedliwości wrzucił na wyższy bieg.

 

czwartek, 20 marca 2025

20.03.2025 Dziś o 10.01

 podobno nastąpił punkt przesilenia wiosennego i wiosna już tu jest. Jak dla mnie to i tak od jutra czyli 21 marca. Pogoda wiosenna , w moim przybiurowym ogródku zakwitły żonkile a na drzewach i krzaczkach już malutkie listki albo pąki. Czyli w zgodzie z naturą. Pracy nadal mamy sporo. I to właściwie wszystko w tym temacie. Dziś biegałam po mieście załatwiając różne sprawy. Zaświadczenie z zusu, opieka społeczna . Miałam fart , załatwiłam wszystko. Teraz czekam na decyzję ops-u w sprawie przedłużenia opieki dla matki. Oczywiście znów zwarcie w obwodach i awantura z nią, ale to standard. Okradam ją, emeryturę jej zabieram, wszystko jej zabieram i tak dalej. Podstawiłam znów kamerkę. Nie dlatego, że chcę podejrzeć co robią opiekunki , tylko chciałam zarejestrować co się dzieje wieczorem. Tak mnie wkurzyła , że stwierdziłam , że dziś nie jadę. Planuję jutro wyciągnąć ją do fryzjera a w tym czasie zrobię trochę porządku a małżonek zamontuje jeszcze jedno urządzenie, które mnie powiadomi o otwarciu drzwi. Będę je uzbrajać po 18.00. 

Palec mnie nie boli ale uszkodziłam sobie torebkę stawową i nadal mam haczyk. Mam ćwiczyć. Tak mi doradziła babka od fizjoterapii  z zaprzyjaźnionej przychodni. Jedyne co mi utrudnia to pisanie, bo nauczona jestem pisać na klawiaturze jak na maszynie, wszystkimi palcami. Tym "haczykiem" nie trafiam w odpowiedni klawisz. 

Kończę czytać kolejny tom z Antonim Fischerem w roli głównej. 

No i jak wiosna to wiosna , czas na zmiany . 

środa, 19 marca 2025

19.03.2025 Sprawy babusine

 W biurze dziś się działo. Wszyscy biegali jak ludziki z kreskówek . Raz w jedną, raz w drugą. Jakoś się wszystko skumulowało, łącznie z tym ,że aż do Wrocławia musiał starszy syn pojechać , bo nie dało się awarii usunąć zdalnie. Wrócił zresztą o przyzwoitej godzinie, bo około 20.00. Akurat jak osiedla pilnowaliśmy z małżonkiem. Od wczorajszej akcji jeździmy znów pod matki blok i kręcimy się po kwartale łącząc przyjemne z pożytecznym ( przyjemne - wieczorny spacerek , pożyteczne- czatujemy na to babsko co się mojej matki uczepiło) , a że syn mieszka po drugiej stronie kwartału to zauważyliśmy kiedy auto pod blok postawił. 

tak poza tym uszkodziłam sobie palec serdeczny lewej ręki. Nie mam pojęcia jak . Podparłam się ręką o stół , coś mi strzeliło na wysokości pierwszego od góry stawu i został mi zakrzywiony jak haczyk. Mogę poruszać ale wrócić na swoje miejsce nie chce. Nawet jakoś specjalnie nie boli ale przeszkadza w pisaniu. jednego palca mi brakuje przy tej czynności. 

Robi się cieplej. 


wtorek, 18 marca 2025

18.03.2025 "Słuchy " się potwierdziły

 Tak, te co to wczoraj do mnie doszły , nie za ciekawe jak wspomniałam. Znów zaliczyłam wizytę na policji . Niedługo się z nimi zakumpluję jak tak dalej pójdzie. Babsko znów się przywlokło. Weszła chwilę przede mną. Rozmawiałam z sąsiadką , którą spotkałam na końcu ulicy a ta tymczasem wpakowała się matce do domu. Niestety nie zauważyłam momentu jak wchodziła, bo gdybym widziała to od razu zadzwoniłabym na policję i weszła z patrolem. Tymczasem weszłam chwilę później akurat na awanturę o jakieś bliżej nieokreślone kolczyki. Matka nie kumała o co jej się rozchodzi , ta coś krzyczała, się odgrażała, pokazywała jakieś kartki, a jak tylko weszłam i na nią wrzasnęłam  to zgarnęła swoją torbę i płaszcz i już jej nie było. Nagadałam matce, nakrzyczałam , że ją ma nie wpuszczać i jak ona tu weszła , czego mi nie umiała wyjaśnić. "No sama wchodzi". Tyle od niej wyciągnęłam. I tu moje "coś mi mówi" podszepnęło mi , że mam sprawdzić klucze. Sprawdziłam i okazało się , że nie ma klucza od wejścia do klatki. Ten do domu i od skrytki był. Ale skoro wchodzi , to ma dorobiony i ten drugi a od dolnego wejścia jej po prostu ukradła. Chociaż tyle z tego pożytku, że już wiem jak się do niej dostaje, bo domofon nadal jest wyłączony a telefon tego babska zablokowany. Matka siedziała, przytakiwała mi, nie dowierzała, ze nie ma klucza i takie tam ale jak powiedziałam ,że idę to zgłosić na policję, to matka w drugą stronę , co ja chcę od jej koleżanki. Nie słuchałam, zamknęłam dom i poszłam wprost na komisariat. Zgłosiłam najście i kradzież klucza od domofonu. Gadałam też z dzielnicowym. Kiedy szłam na komisariat dostałam sms od innej sąsiadki, że przed chwilą się wsypała do matki. Odpisałam ,że naszłam ją w domu i właśnie idę na policję.  Zbierają się te zgłoszenia, zbierają , a co z tego wyniknie ? Dobre pytanie . Na pewno okażą się pomocne w sądzie. A skoro o tym mowa, ugadałam się z sąsiadką z bloku, że poświadczy w sądzie na sprawie o ubezwłasnowolnienie. Wariactwo! Wieczorem zrobiłam mały nalot , ale tym razem jej nie było. Pewnie się spodziewała, że mogę wpaść , sprawdzić co się dzieje i nie przyszła. A tak się dobrze zapowiadało po poprzedniej akcji z policją. I jak tu się nie wkurzać... 

poniedziałek, 17 marca 2025

17.03.2025 Nie szło mi dzisiaj

 Zaspałam , doszły mnie słuchy z różnościami  nie zbyt ciekawymi , zimno mi było przez cały dzień , a na koniec jeszcze nie załatwiłam tego co zamierzałam. Nie ze swojej winy ale jednak. I jeszcze te 2cm lodu na szybie samochodowej ... Nieeee, zdecydowanie nie był to udany poniedziałek . Niech już minie. 

niedziela, 16 marca 2025

16.03.2025 Do wiosny jeszcze tylko pięć dni

niby to chłodno w dzień i nocne przymrozki ale w ogródku już wiosnę widać. O dziwo nasze obcięte niedawno drzewa mają ogromne pąki. Wczoraj tego nie zauważyłam. Wygląda na to, że zakwitną. Dziś miałam niedzielę dość pracowitą. Sama sobie jestem winna ale jak mnie naszło na tematy domowe, to nie odpuściłam. Wyprasowałam co mi leżało, posprzątałam w kuchni i nawet ciasto upiekłam w er-frajerku. To był taki trochę podwójny eksperyment , bo nie w piekarniku i ciasto takie więcej dla cukrzyków. Wyszło i nawet daje się to jeść, Jedynie trochę nierówny mi ten placek wyszedł , bo jakoś nie równo rozłożyłam ciasto w szufladce. Poprawię się przy następnym wypieku. Nawet ekspedycję do piwnicy zorganizowałam. Odniosłam cały koszyk pustych słoików i przyniosłam kolejne przetwory. Oczywiście z własnego ogródka. Trzeba zjadać, bo sezon na krzaczki rusza. Po obiedzie pojechaliśmy znów na działkę. I znów kawałek roboty do przodu. Pocięliśmy deski ze starej pergoli i wywieźliśmy resztki cegieł i dwa worki zbrylonego cementu, który nam został po budowie. Cegły zostały po starym grillu, rozebranym przed budową. Podpierały i przytrzymywały rożne rzeczy , ale już nie są potrzebne. Akurat nasz działkowy fyrtel utwardza miejsca parkingowe więc takie resztki się przydają . Wszyscy tam podrzucają różności budowlane. Mamy już zrobione pod 6 aut , jeszcze drugie tyle do zrobienia. To i my się dorzuciliśmy. Kooperacja taka. Sąsiedzi ostro poprzycinali tuje , chyba za naszym przykładem , bo my piersi w alejce zlikwidowaliśmy tujozę. I zaczęły się u sąsiadów pojawiać skrzynki- grządki. Idziemy do przodu z robotą. A gospodarze zapowiedzieli sezon już za tydzień. W sobotę sczytywanie liczników wody i wymiana wodomierzy. A skoro tak to i wodę odkręcą pewnie i bramy otworzą. 

Wygląda na to, że zgubiłam 2 kg. Od kilku tygodni pilnujemy diety cukrzycowej małżonka, siłą rzeczy jem to co on i chyba dobrze mi to robi. Ale na razie się tym nie chwalę za bardzo , bo może to tylko chwilowe. 

Dobrego tygodnia !