pierwszy dzień jesieni . Dzień spadającego liścia . Poważnie; wymyślił go pewien Zielonogórzanin , po to by nie żałować lata a cieszyć się tą piękną i kolorową porą roku i uczcić jej początek na przykład długim spacerem. Jesień przywitała nas nocnym deszczem i dość chłodnym dniem. Od nie pamiętam już kiedy musiałam dziś na działkę włożyć bluzę i długie spadnie zamiast szortów i koszulki. Sobota znów minęła nam pracowicie . Od rana musiałam trochę nadrobić sprawy z tygodnia a małżonek przygotował sobie narzędzia i zaczął demontować próg, co okazało się pewnym wyzwaniem , co mnie nie zdziwiło , bo jak mój śp. ojciec zabierał się za robotę , to to co powstało okazywało się niezniszczalne. Takie , wiecie : "nie gniotsa nie łamiotsa", jak się mówiło za moich czasów ( ha!ha!ha!) . Po obiedzie pojechaliśmy na działkę. Trochę mało czasu mieliśmy , bo dzień się skrócił przecież i przed siódmą trzeba było kończyć , bo zaczął zapadać zmierzch. I tak ładnie podziałaliśmy . Wykopałam buraczki i marchewkę . Nie wiele tego , bo i nie wiele posiałam na tym skrawku ogródka , buraki jakieś okazałe nie urosły , za to marchew dorodna! Nie myślałam ,że taka będzie , bo rosła marnie i po woli. Mężuś popryskał zielsko przed ogrodem , a potem zabraliśmy się za ciąg dalszy , to znaczy opaskę przy domku i naprawę stołu . Deski małżonek kupił u producenta będąc po sąsiedzku u klienta . Pomalowałam je farbą olejną i jutro jak wyschną zamontujemy w miejsce tych , które spróchniały. Zrobienie kolejnego odcinka opaski znów zajęło nam sporo czasu , najwięcej wypoziomowanie podłoża pod obrzeże . Samo ułożenie włókniny i przymocowanie obrzeża to już drobiazg. W efekcie mamy już opaskę z dwóch stron. Coś tam jeszcze zrobimy przed końcem sezonu. Nie wszystko co było w planach , ale przynajmniej porządek zaprowadzimy . Sąsiadka znów uszczęśliwiła nas koszyczkiem winogron. Ma w tym roku prawdziwą, winogronową klęskę urodzaju.
babusia
sobota, 23 września 2023
piątek, 22 września 2023
22.09.2023 Chyba trochę się przeliczyłam
Obiecałam jutro fotki dekoracji domowych wstawić ale mi nie poszło. Raz , że ten nieplanowany remont, graty z korytarzyka mam porozstawiane po pokoju a wiadomo, w bałaganie najładniejsze dekoracje stracą na uroku , a po drugie nie wyrobiłam się dzisiaj z różnymi sprawami domowymi, będę nadrabiać. Miałam dziś kolejną jazdę z matką. Zawiozłam ją na sor , tu akurat szczęście nam dopisało, bo były tylko dwie osoby i do gabinetu weszła szybko. Porobili badania pod kątem zawału i innych spraw kardiologicznych i wypisali. Jak zwykle nic szczególnego a wyniki idealne. Trochę jej skakało ciśnienie ale w sumie nic co by jakoś mogło zaszkodzić . To jednak po południu. Od rana co chwilę gnębiła mnie telefonami czy ja do niej przyjadę . Byłam jak zwykle rano z lekami i ciśnieniomierzem , ale pół godziny później znów dzwoniła. I tak przez pół dnia. Jak się spytałam po co mam przyjechać - "no tak się pytam" . I bądź tu mądry...
Tak poza tym ... wciąż letnie klimaty , choć jesień już za kilka godzin. Od południa zanosiło się na burzę, ale jakoś nie przyszła. Za to ciekawostka : zaczął padać deszcz. I niech pada jak najdłużej.
I skoro jesień już do nas puka , to jeszcze klimat jesienny wprowadzę .
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor niewiadomy .
czwartek, 21 września 2023
21.09.2023 Nieplanowany remont
rozpoczęty. Płytki skuliśmy , gruz zapakowany w worki i wiadra po farbie i zdeponowany w moim aucie, Jutro małżonek wywiezie na wysypisko, po powrocie z pracy wytniemy jeszcze próg a resztę zrobi majster. Nie było w planach , ale skoro jest okazja to czemu nie ? Trochę padnięta jestem po tej robocie , bo jednak noszenie worków z gruzem z piętra na dół do lekkiej pracy nie należy. Miłego wieczoru !
środa, 20 września 2023
20.09.2023 Taki mały fart
Robią nam płytki gresowe na klatce schodowej. Wczoraj małżonek wpadł na pomysł, że może by pogadać z majstrem , na fuchę namówić i może zrobił by nam płytki w korytarzyku przy wejściu. Już dawno planowaliśmy wymienić , ale zawsze schodziło a i żaden majster nie był chętny układać gresu na 2m2 ( dokładniej 2,16) . Jak pomyślał tak zrobił. I majster się zgodził pod warunkiem, że sami skujemy istniejące. Co to dla nas , pewnie, że skujemy. No i dzisiaj pojechaliśmy kupić . Wybraliśmy drewnopodobne w odcieniu zbliżonym do naszej deski barlineckiej, którą mamy w holu i jadalni , żeby się nie różniły jak w tej chwili. Ten kawałek został po starym wystroju z czasów jak remontowaliśmy kuchnię. Wyglądało to fatalnie i wkurzało mnie sakramencko , zwłaszcza próg w drzwiach . Kiedy to mieszkanie kupiliśmy a to było w połowie lat 90-tych progi w każdych drzwiach były obowiązkowe nikt nie chciał mnie słuchać jak mówiłam , że progów ma nie być . Nie i już , mój małżonek trzymał z moim ojcem w tej sprawie i progi poinstalowali. Wreszcie pozbędziemy się przedostatniego . Dwóch nie dało się wyeliminować , bo niestety budynek jest zaadaptowany po hotelu OHP i ma swoje wady , nierówny poziom podłóg w pomieszczeniach na ten przykład. Ale dobre i to ;jak się nie ma co się lubi to wiecie ; musi być jak jest.
Tak poza tym nic szczególnego , zwyczajny dzień jakich wiele. Zapaliłam dziś po raz pierwszy po lecie pachnącą świecę - jesień za trzy dni jak by na to nie spojrzeć.
wtorek, 19 września 2023
19.09.2023 Poniosło mnie
i zrobiłam już część jesiennych dekoracji. Tych dwóch najważniejszych , które sobie zaplanowałam jeszcze nie ale inne już zajęły swoje miejsca. Czekam na te jesienne klimaty.
Tak poza tym zwykły dzień. Gotowało się dziś w firmie jak zwykle wtedy , gdy ktoś , coś zawala, a zawalił dostawca. Nie poinformował, że sam czeka na dostawę i ze wyśle dziś. Trochę w tym i mojej winy, bo zapytana pomyliłam dostawców. Jeden ma w nazwie EC drugi FC . Sprzęt od FC wysłali od EC nie a ja byłam przekonana, że to idzie od tego pierwszego. No i się zakotłowało. Cóż , nie pierwszy to raz.
Odebrałam dziś matki emeryturę , a właściwie to część i jej oddałam. Mam kartę więc wyciągnęłam z bankomatu. Stwierdziłam ,że jak znów zgubi , albo gdzieś schowa to część a nie całą . Myślałam, że się będzie awanturować , ale jakimś cudem uznała to za dobry pomysł. Zobaczymy...
Dalej dziubię mitenki.
poniedziałek, 18 września 2023
18.09.2023 No i wrócił dzień jak co dzień
Dość szybko dziś zleciało mi dziś w pracy , głownie na czytaniu warunków ubezpieczenia grupowego , w celu uruchomienia procedur dla naszego pracusia . Okazuje się ,że nasza ubezpieczalnia jest bardzo "pro ubezpieczony" , nie musi nawet czekać na zakończenie leczenia, żeby się ubiegać o wypłatę odszkodowania a z pakietu medycznego, który mamy w cenie też może dostać refundację za rehabilitację a nawet zwrot za zakup sprzętu rehabilitacyjnego gdyby potrzebował. Wystarczy dokumentacja, że zdarzenie miało miejsce i karta medyczna. Na wszelki wypadek skonsultowałam z naszym agentem ubezpieczeniowym i faktycznie. Po raz kolejny pozytywnie nas zaskoczyli, małżonkowi za zawał też nie złą kasę wypłacili, choć to żaden powód do radości ; zdrowie ważniejsze przecież.
Tak poza tym zaczęłam dziergać mitenki. Nie wiem po co , bo wciąż upał , ale jak już miną to na pewno się przydadzą.
niedziela, 17 września 2023
17.09.2023 Skubanie fasoli
Wiem ,wiem , że poprawnie powinno być "łuskanie ziaren fasoli " ale to "skubanie" to wspomnienie dzieciństwa u babci. Niektórzy mówią , że starym jest się wtedy kiedy zamiast marzyć , wspominamy. Ja jestem więc w stanie przejściowym , bo wciąż mam jakieś plany , wciąż gna mnie do przodu ale równie często wspominam. A wracając do tego skubania , to ta prosta i mało ekscytująca czynność wywołała te wspominki. Zasuszyłam trochę "przerośniętych strączków z wyhodowanej na działce fasolki . Leżało to na szafce w kuchni i czekało, aż zrobię z tym porządek . No i dziś właśnie zrobiłam. "Poskubałam". I właśnie przy tym skubaniu przypomniałam sobie jak to było u babci. Groch i fasolę skubało się późną jesienią , gdy już innych zajęć w gospodarskich było mało , a za oknami panowały niepodzielnie deszcze, mgły i jesienne wichry. Siedziało się w kuchni przy stole, w piecu płonął ogień , gadało się nieśpiesznie o różnych sprawach , lub razem milczało po prostu, a ciszę przerywał tylko trzask łamanych strączków. Lubiłam te wspólne chwile w kuchni babcinej. W piekarniku nazywanym u nas framugą piekły się zwykle jabłuszka na podwieczorek, a bury kot wygrzewał się w kącie obok skrzyni na drewno. Piękny to był czas.
Wspominki fajna sprawa , ale tu i teraz ma swoje prawa. Od rana trochę się poleniliśmy. Jako ranny ptaszek byłam na nogach już kilka minut po siódmej , małżonek pospał dłużej. Lubię takie wczesne niedzielne wstawanie. Poczytałam , pooglądałam ulubione programy , wyprasowałam pranie i zleciało. Po obiedzie pojechaliśmy znów na działkę. Prace postępują , po woli ale coś już widać. Dziś zrobiliśmy część obrzeża do opaski dookoła domku. Nie była to taka ciężka robota jak wczoraj , ale za to czasochłonna. Na działkach pachnie jesienią , a dziś było przy tym bardzo spokojnie. Aż nie chciało nam się wracać. Szkoda, że sezon dobiega końca. Może jeszcze z dwa miesiące i przerwa zimowa. Będę snuć plany na następną wiosnę i lato. Dobrego tygodnia.