babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 17 listopada 2018

17.11.2018 Poranne skrobanie szyb

w aucie nawet mnie nie ruszyło . Powiedziałabym nawet ,że ucieszyło ; wreszcie pory roku na swoim miejscu.  Nie mogłam się dziś zorganizować od rana i na dodatek tyle ludzi wszędzie się przewalało , że w kolejkach stałam po pół godziny . Ludzie kupują nieprawdopodobne ilości jedzenia , a przecież tylko w niedzielę sklepy nieczynne. Ja tym razem za dużo nie miałam , ale czas i tak straciłam . Po powrocie zabrałam się za mycie okien. Z siedmiu umyłam sześć . Jak na jedno przedpołudnie to i tak nie mało. Mężuś pojechał do klienta . Po obiedzie trochę czytałam a potem pojechaliśmy na imieniny do synalka i wnuczka . Synowa poczęstowała pysznym ciastem własnej roboty i pomysłu. Musze ją o przepis zapytać. 
I tyle, sobota śmignęła.  Jutro za to nie przewiduje szczególnych atrakcji. Słodkie LB . No może jakieś drobne robótki ręczne...

piątek, 16 listopada 2018

16.11.2018 Wieczór piątkowy

za oknem listopadowy chłód , co mnie cieszy bo lato było męczące i długo nie chciało odejść . Zdecydowanie; jesień to dla mnie bardziej przyjazny klimat. Nie mam jakiejś specjalnej roboty dzisiaj więc czytam Moje Mieszkanie i Sielskie Życie - już świąteczne. Do wyboru do koloru ; co kto lubi ; od prostych , rustykalnych zrobionych z naturalnych materiałów , po ociekające złotem i błyszczące . 
O pracy wspomnieć muszę , bo to część mojej codzienności.  Pracy dużo i robi się coraz więcej. Wracamy do standardu ; najwięcej kasy klienci wydają na koniec roku. W ubiegłym tak nie było. Nie ma na co narzekać , oby tylko czasu starczyło na wszystkie zlecenia. 
Na jutro planuję od rana mycie okien , zwłaszcza, że zapowiadają opady deszczu ( choć u nas to się nie sprawdza - przeważnie) i śniegu z deszczem . Po południu wybieramy się na zaległą imieninową kumulację do młodszego synalka i wnuczka. 
Przyszło zaproszenie na świąteczną degustację win. Na pewno skorzystamy , bo zapasy nam się mocno przerzedziły. 
W mieście już nastroje świąteczne ; zwłaszcza w sklepach z dekoracjami i kwiaciarniach to widać . Ja dziś kupiłam - a jakże ; serwetki i to w szkocką kratkę . Weszłam do rossmana ( którego nie lubię , ale mam po drodze) po pastę do zębów i trafiłam , tak po prostu . Przyznaję ,że dawno juz nie kupowałam serwetek , poddając sie zdrowemu rozsądkowi , ale skoro już wymyśliłam sobie dekorację w szkockim stylu no to mam . Przydadzą się do wystroju. 

czwartek, 15 listopada 2018

15.11.2018 Nie lubię pietnastego

z powodu konieczności opłacania składek na zus . Mam poczucie straty , bo co z tego ,że to na przyszłą emeryture skoro będziemy ją mieli  marną . Trudno ; mus to mus, a o wysokość emerytury zadbaliśmy sami poza zusem.
W kraju afera z komisją nadzoru finansowego (wiem powinno być dużymi literami , ale nie mam już szacunku do żadnych instytucji) . Nie pierwsza z udziałem tej ekipy . To było do przewidzenia, ale jak się słucha bezsensownych obietnic i wierzy w teorie spiskowe zamiast myśleć to mamy to co mamy. Przynajmniej mam te satysfakcję ( wątpliwą zresztą ) ,że nie przyłożyłam do tego ręki.


Wkurzyli mnie dziś goście serwisujący piec . Zgłosiliśmy potrzebę przeglądu , żeby zimą kłopotów nie było. Byli kilka dni temu , niby wyczyścili elektrody , a za parę godzin piec zaczął dudnić . Efekt jest taki jak by ktoś walił z całej siły w drzwi. Zgłosiliśmy reklamacje. Mieli być dzisiaj, siedziałam cały dzień i się nie zjawili. Nie cierpię sytuacji jak się ktoś ze mną umawia i nie przychodzi. Nie tylko ja , ale dziś byłam w biurze cały dzień sama ; chłopaki w terenie. Strasznie mnie takie niesłowności wkurzają . 
Listopadowy klimat dał dziś o sobie znać . Chłodkiem powiało chyba pierwszy raz tej jesieni.


środa, 14 listopada 2018

14.11.2018 Udało mi się

dzisiaj pozałatwiać kilka spraw domowych . Takie pierdołki; but zaniosłam do szewca , zegarek mężusia do zegarmistrza na wymianę baterii, kupiłam potrzebne do skończenia plecaczka akcesoria, odebrałam zamówiony komiks dla wnusi w empiku ( jako lekturę szkolną przerabiają "Kajko i Kokosza" - komiks jako lektura ? Hmmm...)   i kupiłam  śliczne , świąteczne kubki. Dla nas w szkocką kratkę z rysunkami choinki i renifera , a dla dzieciarni w zabawne zimowe scenki. Nasypię do nich świątecznych cukierków i będą drobiazgi na Mikołaja gotowe. Tak mnie naszło. Przechodziłam obok sklepu z gospodarstwem domowym i rzuciła mi się w oczy świąteczna oferta. Fajnie, będzie coś nowego na święta . Zastawy wszelkiej mam mnóstwo , ale czemu nie ?  Z takich domowych tematów do załatwiania w mieście  zostało mi jeszcze sprawdzenie u tapicera ile kosztuje obicie na nowo fotela i jakie terminy. No i prace krawieckie. Mogę już zacząć przygotowania . 
Pracy miałam dziś dużo , skończyłam o 15.50, a telefon robił się czerwony . Koniec roku bliski. Obroty zapowiadają się lepiej niż w ubiegłym roku i to jest pozytywne. 
Popołudnie w domu , trochę leniwe dzisiaj. Czytamy , oglądamy wiadomości , popijamy herbatę ; 
Potrzebny taki luzik.

wtorek, 13 listopada 2018

13.11.2018 Kilka spraw babusinych

Dziś moja wnusia skończyła 9 lat. Urodziła w się 13 , w piątek o 13.00 . Prezent i buziaczki dostała już wczoraj ; dwugłowego smoka ze smoczej bajki i sukienkę na dokładkę . Bo babcia uwielbia kupować jej ciuszki.
Czego to ludzie nie wymyślą ; dziś światowy dzień placków ziemniaczanych . Takie ciekawostki znajduję czasem w moich wnętrzarskich czasopismach. 
Dziś prawie listopadowo. Prawie , bo jednak temperatura raczej na początek października, a nie listopad mimo deszczu i szarych chmur nad miastem. 
Stał się cud jednego razu , mój mężuś już pomyślał o prezentach gwiazdkowych . Chyba też muszę pomyśleć . Mam już wprawdzie upatrzony , ale jeszcze nie zamówiłam. Może już powinnam ? 
Chyba znów wyprzedziłam epokę ; wymyśliłam sobie na dekorację świąteczna szkocką kratkę i co widzę ? Pojawia się w tegorocznych dekoracjach. Nie po raz pierwszy mi się tak udało. 

poniedziałek, 12 listopada 2018

12.11.2018 Święto po święcie

Jak gdzie . U sąsiada prace remontowe w toku . U nas właściwie też choć może nie tak całkiem remontowe. Mężuś drobne naprawy w domu odfajkowywał , a ja przycięłam plecaczek - smoka . Umordowałam się niemożliwie . Najtrudniej było wszystko rozrysować . Dałam radę . Nie pozszywałam jeszcze , bo muszę wymyślić jakieś paski i zapięcia ( tego jeszcze nie rozgryzłam) i muszę dokupić ze dwa arkusze cienkiego filcu na wykończenia . Ale Szczerbatek mi wyszedł tak ogólnie. Pół dnia mi ta zabawa zajęła. Na koniec pojechaliśmy odwiedzić starszą młodzież . Zadzwonili , żebyśmy przyjechali na kolację . No i zaskoczenie , poczęstowali nas sushi. Mężusiowi smakowało , mnie nie z wyjątkiem takiego smażonego w cieście z warzywami w środku , niby ,że wegetariańskie . Mamy w mieście bar sushi ale nigdy w nim nie byliśmy. Młodzież czasem tam chodzi . Postanowili nas przekonać do tego specjału , stąd zaproszenie.  Mimo wszystko wolę kuchnie hinduską czy wietnamską . Przynajmniej jest dużo przypraw , a to jakieś takie ...rybne. A jak coś ma płetwy i ogon to jak dla mnie z natury rzeczy jest podejrzane. 
Tak czy inaczej , wolny dzień się przydał . Dobrze mi w domu.

niedziela, 11 listopada 2018

11.11.2018 Przy rogalach świętomarcińskich niepolitycznie


Jak wspominałam wczoraj nie obchodzimy święta Niepodległości, zamiast tego świętujemy  nasze regionalne święto Św. Marcina.  Dlaczego ? Ano , bo po pierwsze to stara miejscowa tradycja , sięgająca roku 1891. Po drugie, bo kiedy reszta Kraju już cieszyła się wolnością , Wielkopolska o nią dopiero walczyła ; 28 grudnia to u nas ten właściwy Dzień Niepodległości . A dokładnie dzień wybuchu Powstania Wielkopolskiego . Przypomnę : jedynego w naszej historii wygranego !  Fajną opowieść można o tym znaleźć w necie, we filmikach dokumentalnych Historia Bez Cenzury ( polecam , bo warto , a kawałki są nie tylko o powstaniu) . Ten odcinek nosi tytuł „Łomot Po Poznańsku” . I po trzecie , bo sytuacja w Kraju jest nie ciekawa ; obecna władza naubliżała każdemu , kto nie z nimi od różnych gorszych sortów, lewactwa i innych zdradzieckich mord , dopuściła do głosu przeróżnych narodowców i nazioli i podzieliła społeczeństwo jak nikt dotąd od 1918. To nie sprzyja świętowaniu . I po czwarte wreszcie ; święto to święto, należy się cieszyć i beztrosko bawić czemu sprzyja kosztowanie smakołyków , korowody i koncerty. A tymczasem obchody w reszcie Kraju  to akademie ku czci, msze i apele poległych a na koniec zadyma w wykonaniu narodowców i kiboli .  Dlatego , o!  Co prawda w tym roku święto wyjątkowe , bo stulecie , ale sytuacja jak jest każdy widzi. Uszczęśliwiono nas nawet z tej okazji dodatkowym dniem wolnym na leczenie kaca ( bo na co skoro to nie żadne święto, nawet imieniny mało popularne , bo Renaty i Witolda). I tu się kłania teoria względności ; rzecz względna : czy naród będzie leczył kaca po świętowaniu czy jako społeczeństwo będziemy leczyć kaca norodowego po nieudanym święcie i zadymach …
   To nasze miejscowe świętowanie wywodzi się z XIX w z tradycji rzemieślniczych . Historia rogala ma swoją legendę . Miejscowemu piekarzowi Walentemu przyśnił się kiedyś Św . Marcin, który słynął z pomocy biednym . Święty jechał na siwym koniu , koń zgubił podkowę , Walenty ją podniósł i wpadł na pomysł , że następnego dnia , upiecze ciasto w kształcie podkowy i rozda biednym . Tak też zrobił a wkrótce jego pomysł spodobał się innym piekarzom i odtąd w odpust Św, Marcina 11 listopada piekli rogale, bo tak zaczęto je nazywać z ciasta półfrancuskiego , białego maku i śmietany i rozdawać biednym.  Tyle legenda . Prawda historyczna jest nieco bardziej prozaiczna . Jeden z poznańskich piekarzy Józef Melzer poruszony kazaniem , które w dniu Św, Marcina wygłosił ksiądz, prosząc by wzorem świętego zrobili coś dla biednych,  namówił swojego szefa , aby upiekli ciasto w kształcie podkowy w nawiązaniu do legendy o świętym jeżdżącym na siwym koniu i rozdać je biednym w dniu odpustu. Tak też zrobili , a zwyczaj ten wkrótce przejęli inni piekarze i odtąd co roku wypiekali rogale , i w dniu 11 listopada rozdawali biednym , bogatszym zaś sprzedawali a pozyskane w ten sposób  fundusze szły na cele dobroczynne . W kilka lat później  cech rzemiosł ustalił jednoznacznie kształt, rozmiar i recepturę rogali. I tak co roku od 127 lat . Z czasem zaczęto świętować imieniny największej ulicy w Poznaniu Św. Marcin , co się wiąże z korowodem świętego, zabawą , kiermaszami, koncertami  itd.  I jeszcze jedna ciekawostka , o której mało kto wie. Kształt rogali sięga czasów pogańskich , kiedy to na jesieni składano bogom ofiary z ciasta w kształcie bawolich  rogów.
    Tak w ogóle to rogale rogalami ale dnia nie zmarnowałam . Obiłam siedzenie i oparcie od naszego krzesła . Zostały prace wykończeniowe czyli wbicie ozdobnych ćwieków. Mogłabym to zrobić dziś , ale nie będę sąsiadom młotkiem tłuc nad głową w święto.