babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 10 listopada 2018

10.11.2018 Taki drobiazg a jak to cieszy

udały mi się niespodzianki z rogalami i bardzo się z tego cieszymy , bo wspólnie z mężusiem ten pomysł realizowaliśmy . I dobrze. Zapas rogali mamy na jutro przygotowany . Młodzież wybiera się do Poznania na paradę Św. Marcina , a my robimy sobie domowe LB , z udziałem rogali, dobrej muzyki ( nie, nie "Pierwszej Brygady  " nie będzie ) i dobrego winka . Imieninowo-urodzinowa kumulacja przełożona na następny tydzień .  Ok , może być za tydzień.  
Sobota właściwie taka jak zwykle ; zakupy, sprzątanie , przepierki. Poza tym pojechałam dziś do hurtowni tkanin . Wybierałam się tam już dawno , ale nie było mi po drodze , bo na obrzeżach miasta i mało dogodne godziny otwarcia. Dziś jednak się zmobilizowałam , bo moja wnusia męczy mnie ,żebym jej uszyła plecaczek- smoka . Nocną Furię oczywiście z bajki o obrońcach Berk. Wymyśliłam, że użyję do tego filcu. Poszperałam trochę po necie i pomysł mi zaświtał. W mieście filc sprzedają w pasmanteriach ale w arkuszach wielkości kartki A4 . Na plecaczek potrzebuję trochę większych kawałków , więc udałam sie do hurtowni. No i na filcu się nie skończyło. Kupiłam sobie kawałek wełny z czymś tam na spódniczkę , w oliwkowo-czarno- czerwoną kratę , piękny materiał na świąteczny obrus do kuchni ; kremowa kratka w zielone gałązki świerku , kawałek cienkiej bawełny na świąteczne zazdroski w zielono-czerwone dzwoneczki i szkocką kratkę na dokładkę . Już mi zaświtały dekorację świąteczne jak tylko ją zobaczyłam. I chyba nie tylko mnie , bo pani co podeszła do lady za mną też trzymała w rękach bele ze szkocką kratą w dwóch wersjach i gładkie w kolorach zielonym i czerwonym. No i oczywiście kupiłam czarny i grafitowy filc na plecaczek. Największym wyzwaniem będzie rozrysowanie wszystkiego . Zamierzam przystąpić do sprawy w poniedziałek. Tak mamy stracony dzień i tak . Kaca leczyć nie będziemy ( podejrzewam ,że w tym celu ogłosili wolne) więc wykorzystam dzień na szycie i dokończenie krzesełka. Zostało obicie żakardem . 
Poza tym sezon świąteczny możemy uznać za otwarty, Mężuś wyciągnął mnie do Caerfura obejrzeć zabawki , że niby coś na Mikołaja dla dzieci poszukać , albo jakieś fajne bajki. Pojechaliśmy . Zabawek pełno , ale raczej dla młodszych dzieci . Nasze już z takich wyrosły. A że w markecie już oferta świąteczna to się pokręciłam pomiędzy bombkami i reniferkami. I oczywiście pusto nie wyszliśmy . Kupiliśmy lampki na baterię w kształcie ażurowych świecących kulek - ładnie udekorują i podświetlą stojaczek z kamieniami i drewnianą ciuchcię wyładowaną miniaturowymi zabawkami z Mikołajem jako motorniczym do postawienia na kominku. Jak bym mężusia nie hamowała to nawybierał by jeszcze mnóstwo innych gadżecików . Uwielbia święteczne niespodzianki dla maluchów. 

czwartek, 8 listopada 2018

8.11.2018 Sprawy babusine


Następne rogale pojechały na podbój świata . Było dziś parę niespodzianek ( o czym świadczyły telefony z podziękowaniami ) , będzie kilka i jutro. I bardzo się z tego cieszyłam . Miło sprawić komuś taką niespodziankę . 
Napracowałam się jak zwykle, a popołudnie i wieczór jestem sama . Mężuś wciąż w pracy, chłopaki też.  Takie czasy . Nic nowego o tej porze roku . 
Jutro muszę udać się na zakupy a to znaczy ,że muszę się urwać z biura . A trochę tego mam . Najważniejsze to prezent dla mojej wnusi na urodziny . Oczywiście coś ze smoczej bajki. Ale sukienkę też wykombinowałam całkiem ciekawą . Już do mnie jedzie , razem ze spódnicą dla mnie. No i jeszcze parę innych zakupów. 
Słucham i patrzę na tak zwane przygotowania do święta niepodległości i im dłużej na to patrzę , tym bardziej nie chcę świętować . I nie będę . Jedyne co możemy świętować to naszego regionalnego Św. Marcina . Może zrobię o tym osobny wpis , może nie . Dodatkowy dzień wolny w poniedziałek , uchwalony w pośpiechu i dla przykrycia braku organizacji innych wydarzeń zdezorganizował wszystkim życie zamiast ucieszyć . Pomysł fajny - raz na sto lat , czemu nie, ale ludzie powinni o tym wiedzieć przynajmniej pół roku temu  , żeby sobie zorganizować życie. My przeżyjemy , jesteśmy małą firmą łatwo nam się przeorganizować, ale dzień i tak nam ucieka i spowoduje opóźnienie w realizacji zleceń . 





środa, 7 listopada 2018

7.11.2018 Dzień babciowy

I jak to w takim dniu wszystko trochę zwariowane i nie po kolei. Daliśmy radę , a grzybowa zupka wyjedzona co do kropelki. nie zostało ani trochę . Lekcje wnusia odrobiła i nawet chwila na pobawienie się znalazła.  Gorzej ,ze synowej wyniki znów się pogorszyły i tym razem nie ma odwołania. Kładą ją do szpitala . Termin ma na 19.11. 
Tak poza tym pierwsza partia rogali świętomarcińskich wyruszyła już w świat . Będzie parę niespodzianek. Na co bardzo się cieszę , bo rogale powstały z myślą , żeby się nimi dzielić . No to się podzieliliśmy. 

wtorek, 6 listopada 2018

6.11.2018 Spraw babusinych kilka


takich codziennych ; praca, zakupy , popołudniowe ogarnianie chatki , gotowanie zupy grzybowej na jutro i takie tam domowe drobiazgi.  
Zapach zupy grzybowej przypomniał mi moją babcię . Dziś jej dzień urodzin . 
A jutro będę miała znów sporo pracy . Muszę kupić trochę rogali świętomarcińskich i rozesłać do naszych kontrahentów spoza Wielkopolski. Od dobrych 3 lat już ten zwyczaj funkcjonuje. dostajemy takie prezenty od naszych dostawców. Czas przyłączyć się do tego łańcuszka i też obdarować tym smakołykiem . Tylko jak to zapakować żeby nie ucierpiało w transporcie ? 
A teraz czekamy na wnusię . Nocuje dziś u nas , a jutro babciowe obowiązki.



poniedziałek, 5 listopada 2018

5.11.2018 Ostatnie dwa dni

znów intensywne. Wczorajsze popołudnie spędziliśmy u przyjaciół w Poznaniu. Jak zwykle przy pysznym jedzonku ( tym razem  min.rogalach świętomarcińskich) , winku  i przyjemnej rozmowie. A ze znamy się długo i mamy wiele wspólnych zainteresowań to czas mijał szybko . Spotkamy się niedługo u nas. 
Przed południem pomalowałam drugą warstwą farby nasze krzesełko, finał coraz bliżej. 
A dziś jak zwykle trzeba było brać się do pracy . Miałam jej dziś nie mało i jak zwykle zastanawiam się skąd w takiej małej firmie jak nasza takie ilości papierów. Dałam radę , na jutro mam jeszcze coś nie coś do sprawdzenia i poprawki , ale nie jest źle. I nawet z Przyjaciółką z Podlasia udało mi się poplotkować. 
Nadal dziwna pogoda u nas; wciąż bardzo ciepło około 18 stopni w dzień, chodzę nadal w samym żakiecie , a to przecież już listopad ; za dwa miesiące koniec roku. 
Jutro znów mamy wnusię na noclegu . Synowa znów jedzie na badania . Wyniki lekko jej się poprawiły , ale każą pilnować .