babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 20 grudnia 2013

20.12.2013 Padam na dziób

po tym narwanym dniu jaki dziś zaliczyliśmy.W firmie wszyscy z prędkością światła na wysokości lamperii latają i klapią rzęsami do taktu  ale to żadne novum . Mamy tak od kilku tygodni. Po pracy pojechaliśmy do Poznania na  świąteczne i nie tylko zakupy. Kasy przepuściliśmy nie mało, ale ubrałam mężusia do następnej Gwiazdki , kupiłam mu prezent czyli jak sobie umyśliłam marynarkę , drobiazgi dla teściów młodszego , z którymi się spotykamy w drugie święto , mnóstwo pysznych herbatek w różnych smakach , ulubione perfumy w Dauglasie - dostałam do tego herbatki wiśniowe , dwa kupony rabatowe jeden na 10% drugi na 30zł i próbki zapachów . Kupiłam też buty dla siebie i trochę smakołyków świątecznych . I oczywiście bombki - miniaturki . Dwie mi wnusia od razu zgarnęła , ale miała taką frajdę,że aż skakała z radości,że je ma, bo po zakupach pojechaliśmy jeszcze  do starszej młodzieży, zabrać moje auto. Syna wciąż jeszcze nie gotowe i do nowego roku nie będzie niestety , ale jutro od rana będzie mi potrzebne. Wybieram się po owoce i warzywa , no i choinkę rzecz jasna.   
Przyszła moja zamówiona sukienka . Jest po prostu rewelacyjna . Jeszcze ładniejsza niż na fotce w katalogu i pasuje idealnie. Materiał bardzo cienki ale fason i uszycie doskonałe i świetnie na mnie leży. Zakup udał mi się jak żaden. 
Jutro pracująca sobota , na pełnych obrotach, najpierw w biurze, potem w domu. 

czwartek, 19 grudnia 2013

19.12.2013 To jest jakaś paranoja

co się robi w robocie. Budżetówka kasę dostała i szaleje, a w hurtowniach i magazynach pustki...
Taaa.... a tu jeszcze tyle do ogarnięcia i pozałatwiania. W praktyce 2 dni pracy , a i to nie wszędzie, bo co poniektórzy mają w poniedziałek wolne. Dobrze przynajmniej,że kasiorka zaczęła spływać. 
W domu nadal nic świątecznego poza kilkoma dekoracjami . Mieliśmy dziś po zakupy prezentowe pojechać i guzik . Mężuś jeszcze w pracy co najmniej do 18.00. Cóż , zabiorę się pewnie za sklejenie chatki z piernika . A prezenty ... może jutro... 

Poniżej efekty naszej działalności piernikowej .
Zaraz po wyjęciu z piecyka 

i następnego dnia po udekorowaniu 


środa, 18 grudnia 2013

18.12.2013 Co by tu...

właściwie to nic nowego . Jeszcze większe urwanie krawata niż dotąd jeśli chodzi o pracę. Z domowych tematów to pierniczki upieczone i udekorowane. Maluchy przejęte faktem, że same mogły wygniatać ciasto i wycinać . Dekoracja nie całkiem idealna - na razie wyznają zasadę,że im więcej tym ładniej , ale szło im nie źle . No poza tym ,ze wszystko kleiło się od lukru ; krzesła , stół , ubranka i podłoga. Dziś miałam chatke z piernika posklejać , ale pojechaliśmy z mężusiem kupić słodycze do pracusiowych paczek. Oblecieliśmy trzy markety ( wszędzie tłok jak by za darmo dawali) , straciliśmy mnóstwo czasu i nic szczególnie interesującego nie było . Straciliśmy mnóstwo czasu.. Naprawdę nie było w czym wybierać . No , ale kupione i przynajmniej ten temat już z głowy. Jutro spakuję do firmowych tytek i rozdam pracusiom.  Dla kontrahentów w tym roku wersja niskobudżetowa.. Nikt w tym roku z prezentami nie szaleje. Po dużym pudle "michałków" z Wawelu i świątecznej kartce, a i to tylko tym najważniejszym. 
Nadal nie mam prezentu dla mężusia i jeszcze paru drobiazgów. Jak dobrze pójdzie , to może jutro wypuścimy się do Poznania na ostatnie zakupy. 
Nadal jestem bez auta , bo syn musi czymś jeździć do klientów , a jego wciąż w warsztacie. Poważnie mi to życie uprzykrza . 
No  i to by było tyle na dziś ...   

niedziela, 15 grudnia 2013

15.12.2013 Fotkowo

W tym roku numerem 1 w moich dekoracjach świątecznych są  orzeszki i reniferki 



W sypialni
a poniżej w kuchni 








W korytarzu , tuż przy wejściu do mieszkania 



I w kąciku pomiędzy biblioteczkami 




No i moje serwetkowe szaleństwa