babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 17 września 2016

17.09.2016 Domowo

Dosłownie . Mężuś zajmował się zaległościami komputerowymi i porządkami w swojej jaskini , ja ruszyłam do porządków. 
Zaczęłam oczywiście od zakupów , jak to zwykle w sobotę . Wiem , pisałam już o tym nie raz , ale lubię sobotnie , poranne zakupy . W mieście jest tak spokojnie , a powietrze pachnie zależnie od pory roku , świeżą ziemią , kwiatem lipowym albo jak dziś wiatrem . Szybko uwinęłam się z zakupami , uzupełniłam tylko warzywa i owoce i kupiłam świeże bułeczki . 
A potem , w domu zabrałam się do sprzątania , ale takiego konkretnego ( a co , jesień blisko , to i porządki jesienne wskazane) , salon lśni , okien , lamp i kwiatów nie wyłączając . Jeszcze tylko firanki zawieszę  jak wyschną. "Odczarowałam " też kamienie i zrobiłam nową dekorację na niby - kominku . Też wymaga dopracowania , ale to jutro. Dobrze mi szła robota , przy muzyce . Jak zwykle włączyłam sobie metal symfoniczny . Tym razem Epicę . W planach miałam wprawdzie sypialnie , ale stwierdziłam ,że kuchnia wymaga pierwszeństwa. Wymagała , miałam sporo pracy ,żeby wszystko ogarnąć . okna w kuchni sobie darowałam tym razem , zrobię to za tydzień . W sypialni zwykle jest mało pracy więc ją sobie rozłożę bardziej proporcjonalnie. I tak było co robić . Na koniec wyniosłam do piwnicy koszyk pełen gruszkowych kompotów, które robiłam niedawno i wentylator. Chyba nie będzie już potrzebny przynajmniej do przyszłego roku.  No i najważniejsze : wyprałam pokrowiec z narożnej kanapy. Pralka ledwo dawała radę z wirowaniem, a sechł będzie pewnie ze dwa dni.  Rozłożyłam go w sypialni na bujanym fotelu i rowerze treningowym . Na suszarkę za wielki . 
Pod wieczór pojechaliśmy do teściowej . Narzeka ,że jest słaba . Nic dziwnego , kilka dni w szpitalu , to mało żeby wyzdrowieć po takiej utracie sodu i potasu jaką  zaliczyła . 
Za oknem dziś nieco chłodniej . 

piątek, 16 września 2016

16. 09.2016 Takie tam ...

wpis o niczym , bo i nie dzieje się nic znaczącego . Wszystko idzie swoją drogą . Tak lubię , choć z drugiej strony , to jakoś tak nudno jakby trochę ... 
Pogoda wciąż letnia , co już mnie trochę drażni , organizm domaga się jesieni , jest mi zdecydowanie za ciepło. O tej porze roku temperatury zwykle już są niższe. Ale co tam , jest pięknie . Barzdo lubię tę porę roku. 
Zostaliśmy zaproszeni na chrzciny. Szwagroska jak wspominałam została niedawno po raz drugi babcią i to właśnie jej wnuczek przyjmie chrzest. Muszę poszukać jakiegoś prezentu . Chyba kupie tak jak i wszystkim innym maluchom , jakiś zestaw porcelany dla maluszków i komplet dziecięcych sztućców . Mam też już gotowego tulistworka , tego kota - podróżnika , którego kiedyś tu prezentowałam. 
Jutro mam plany domowo - porządkowe . Kiedyś trzeba . I może po południu wybiorę się na budowę zakładać skalniak ? To się okaże . 
Nasza wnusia była wczoraj na pierwszej próbie chóru. Jest zachwycona . 

czwartek, 15 września 2016

15.09.2016 Kilka spraw babusinych

Nie zmarnowałam dziś ani minuty . W biurze miałam sporo pracy , koniec wakacyjnego luzu. Kasę do utylizacji wysłałam ( czyt. do zusu ) bo dziś piętnasty. Na razie się nie stresujemy ale prognozy gospodarcze na następny rok za ciekawe nie są a pomysły rządu zapowiadają zniszczenie prywatnych firm , szczególnie tych małych i mikro...  
W polityce , dno . A jeszcze znacznie  gorzej niż dno, to pomysł ekshumacji zwłok ofiar katastrofy TU154. Jak dla mnie to jest bezczeszczenie zwłok, a ci którzy do tego dążą to nic innego jak cmentarne hieny. Smutne to ... A kościół milczy .w tej sprawie .

Popołudnie i wieczór spędzam sama. Mężuś u klienta . Wolną chatę wykorzystałam na poprzymierzanie ciuchów ; nie źle wypadło. Pasują wszystkie , znaczy ,że waga w normie , choć trochę teraz dietuję według programu z czasów intensywnego odchudzania. Tak dla własnego , dobrego samopoczucia . Jak stracę ze dwa kilo to mi tylko na zdrowie wyjdzie. Po tej przedjesiennej przymiarce przygotowałam sobie szycie. Przykroiłam materiały na jesienne powłoczki na poduszki, jedną gotową ozdobiłam aplikacją z szydełkowych słoneczników  i naszyłam aplikację z klonowych listków, które zrobiłam kilka dni temu . W sobotę wszystko to pozszywam na maszynie. Będzie kolorowo ! Pomalowałam też pierwszą warstwą akrylu  pudełko na długopisy , ozdobię je decoupagem . Mam już gotowy listownik na różne domowe szpargałki np. podręczne przepisy i kartki na notatki , teraz robię stojaczek na długopisy. Wieczory już coraz dłuższe , trzeba sobie zajęcie znaleźć. 
Mitenki skończyłam wczoraj . Szydełkowe robi się bardzo szybko. 
Wieczór okazał się chłodny mimo upału , który panował w ciągu dnia. Zielona chusta , którą robiłam latem spełnia właśnie swoje zadanie chroniąc przed wieczornym chłodem. Ale tak to już będzie ; jesień już bardzo , bardzo blisko i zapowiadają załamanie pogody .  

W skrzynce na listy znalazłam dziś aż dwa katalogi Ikei . Przejrzałam , ale nic atrakcyjnego nie proponują .

środa, 14 września 2016

14.09.2016 Sprawy babusine

Zwykłe jak to w firmie i w domu . Poza tym odwiedziła nas dziś w biurze policja . Z dziwnym pytaniem: czy nie zauważyliśmy jakiejś podejrzanej osoby . Nie widzieliśmy . Spokojny dziś był dzień i w biurze i na osiedlu . Nie działo się dosłownie nic . W biurze oczywiście swoje zwykłe sprawy załatwialiśmy , ale poza tym nikt dziś nie zaglądał oprócz kurierów z paczkami . A osiedle jakby spało. Mało ludzi i mało samochodów . I co ? Ano w środku dnia włamano się do mieszkania sąsiadów z bloku . W klatce na drugim końcu bloku. Nie wiem czy policja namierzy kogokolwiek . Na takich co się do pracy przykładają nie wyglądali. 
Z innych spraw to tłumaczyłam się dziś w kancelarii komorniczej. Nie , nie, tego typu kłopotów nie mamy , po prostu dwukrotnie znalazłam w swojej skrzynce pocztowej wezwania do złożenia wyjaśnień , na inne nazwisko i z adresem  ulicy oraz numerem 32a/5 a my mamy 32/5 . Pod numerem 32a/5 po drugiej stronie bloku mieszka matka naszego pracusia , ale to też nie o nią chodziło . Za pierwszym razem złożyłam wezwanie tak ,żeby nie było widać skąd jest pismo i przypięłam pinezką do tablicy ogłoszeń na dole , ale jak następnego dnia znów znalazłam takie samo wezwanie , to się wkurzyłam .Zabrałam oba pisma do domu . Pogadaliśmy z mężusiem i stwierdziliśmy,że trzeba iść to wyjaśnić. No to rano podjechałam do kancelarii . Zanim do panienek z kancelarii dotarło o co mi chodzi chwila minęła . Odnotowały ,że to nie o nas chodzi i że ktoś taki nigdy pod tym adresem nie mieszkał . W trakcie jak rozmawiałam , wpłynął na tę kobietę następny tytuł . Ma więcej długów jak włosów na głowie i unika płacenia . Jak potem pogadałam z pracusiem , to się okazało ,że jakiś czas temu wynajmowała mieszkanie w klatce , gdzie mieszka jego mama , ale pod innym numerem . Czyli pewnie specjalnie podała inne dane adresowe . Ale ważne ,że wyjaśniłam , bo gdybym machnęła ręką , to kto wie co by z tego wynikło. Mogłoby się skończyć zajęciem nie swojego mienia , co się często zdarza w naszym Kraju.  
Popełniam następne mitenki , tym razem pod kolor niedawno nabytej w lumpexie spódnicy i z cienkiej bawełnianej włóczki. Tak mnie naszło , ale stwierdziłam ,że skoro mam spódnicę w kolorze orzechów laskowych i  żakiet z haftem i ozdóbką w tym kolorze , to  mitenki ładnie ten zestaw uzupełnią . 

wtorek, 13 września 2016

13.09.2016 Dziś był dzień porządków

w kasie firmowej . Poszło kilka meili z monitami . A co , nie ma świętych krów , chcesz mieć zrobioną robotę w terminie , to płać w terminie. Zasada się sprawdza , ale pilnować tego trzeba. A poza tym załatwiałam jak zawsze mnóstwo różnych niezbędnych większych i mniejszych spraw. 
   Zabrałam dziś rano misia do czyszczenia . Miś jest ogromny ; prawie metr .Normalnie mieszka na bujanym fotelu w naszej sypialni i jest ulubieńcem wnucząt . Ostatnio polubił go najmłodszy . Jednak przygody z wnusiami sprawiły,że się wybrudził . Zabrałam więc go do czyszczalni. Do biura jechał ze mną w aucie na przednim siedzeniu , przyzwoicie przypięty pasami . Inni kierowcy , szczególnie ci co jeżdżący rowerami oglądali się za mną i uśmiechali. W mieście i na poczcie zrobił prawdziwą furorę ; z parkingu do czyszczalni mam jakieś 500m . Niosłam go więc na rękach . Po drodze wstąpiłam na pocztę . Ludzie uśmiechali się do mnie (a może do misia ) i nawet zagadywali ,że taki fajny i skąd go wzięłam . Na poczcie to samo . To jednak prawda ,że taki pluszak potrafi dobrze wpłynąć na atmosferę . Pani z czyszczalni też zrobiła wielkie oczy . Jak odbierałam płaszcz , to pytałam czy wyczyszczą też pluszaka , ale chyba się nie spodziewała ,że będzie taki wielki. 
Po południu mężuś pojechał na budowę spotkać się z geodetą . Tak, tak , właśnie robił inwentaryzację powykonawczą . To też potrzebne do odbioru technicznego. Ja zabrałam się za żelazko i wrzuciłam do pralki ciuchy, których nie zdążyłam wyprać w sobotę bo pilnowałam wnusia. Nim wrócił , zdążyłam już wyprasować wszystko co zalegało w szafie. 
Za oknami klimaty jesienne , zieleń już nie zielona a oliwkowa i coraz więcej złotych liści na drzewach a temperatury letnie ;blisko 30 stopni na plusie . Dziwna ta pogoda. 
Teściowa wróciła dziś do domu i to w całkiem nie złej formie.

poniedziałek, 12 września 2016

12.09.2016 Szydełkomania

mnie nachodzi. Jak tylko na chwilę przysiądę od razu łapię za szydełko i włóczki. Wczoraj wydziobałam jedną mitenkę , dziś przy popołudniowej kawie drugą do pary ( a za oknami 32 stopnie na plusie, a ja mitenki tworzę...) nie wiem tylko czy zdążę się nacieszyć jesiennymi klimatami z powodu upału , póki co jesienne ciuchy wciąż na górnych półkach . Wcześniej jak już wspominałam wydziergałam klonowe liście . Teraz zamierzam poćwiczyć wianuszki komunijne , starsza synowa już rok temu mi się przymówiła , że chciałaby w taki ubrać naszą wnuczkę . Wiem ,że to dopiero za dwa lata , ale metoda prób i błędów zajmuje czas. A poza tym to dzień niczym szczególnym się nie wyróżnił . Teściowa została w szpitalu do jutra. Postawili ją na nogi , nawet szybko . W każdym razie , dziś już humor jej dopisywał. 

niedziela, 11 września 2016

11.09.2016 Ostatnie dwa dni były intensywne

chociaż to słówko "intensywne" nie oddaje w pełni sytuacji . Sobota minęła mi przed południem na zajęciach domowych , ogarnianiu chaty , zakupach i w kuchni . Właściwie nic nowego. Stwierdziłam ,że właściwie mogę być samowystarczalna jeśli chodzi o wyżywienie i po części też ubranie  . Bylebym miała dostęp do składników i piecyka; chleb piekę ostatnio nawet co tydzień , wędliny robię sama , przetwory z warzyw i owoców też , ciasto jak potrzeba to też upiekę , uszyć umiem ( w młodości zdarzyło mi się popełnić nawet kilka garsonek) na drutach i szydełku robię , umiem odnawiać przedmioty użytkowe ... co mi więcej trzeba na stare lata ? 
Po obiedzie pojechaliśmy do szpitala odwiedzić teściową a potem na budowę . W planach były trawniki ale z powodu upału odpuściliśmy . Opryskaliśmy tylko to co odrosło randapem . Skutkuje na wszystko oprócz skrzypów. Może powinnam poszukać czegoś specjalnego na tę roślinę ?
A potem to już była zabawa z najmłodszym wnusiem. Łatwo się opiekować takim maluszkiem . No i mały jest bardzo grzeczny. Bawiła się ładnie , nie płakał , zjadał wszystko co mu podsunęliśmy i o 21 z minutami spał już w najlepsze. W nocy też nie był uciążliwy , obudził się około 2.00, wypił swoje mleko i potem około 4.00 . Dałam mu pić i spał aż do 7.00. Rano też był grzeczny i bawił się aż do przyjścia rodziców . Zabrali go przed południem . A my po obiedzie znów pojechaliśmy do szpitala do teściowej. Dziś już czuła się dobrze , możliwe, że jutro wyjdzie ze szpitala , ale o tym zdecydują wyniki . Stresuje się , bo na sąsiednim łóżku zmarły w trakcie jej pobytu już dwie osoby.  Młodszy synalek jak to usłyszał , gotów był pójść do lekarzy zrobić awanturę , bo nie mieści mu się w głowie,że można tak beztrosko położyć starszą osobę wymagającą leczenia obok takich w stanie agonalnym i nawet parawanem nie oddzielić . No fakt , nie jest to mądry pomysł. 
Po wizycie w szpitalu pojechaliśmy do galerii na kawę i deser jogurtowy i przy okazji pokręciliśmy sie po sklepach . Ale tylko tak sobie  . Obejrzeliśmy zmywarki i lodówki do zabudowy . Przynajmniej wiem już ile muszę na to wydać . Kuchenki nie będzie. Kupimy tylko taką stawianą na blacie z jednym palnikiem indukcyjnym. 
A poza tym w piątkowy wieczór i wczoraj zrobiłam na szydełku dwa klonowe liście ; jeden duży zgodnie ze schematem ( tu podziwiam samą siebie , bo nie umiem odrabiać wzorów ze schematu ale dałam radę ) , drugi mały to moja własna interpretacja . Wykorzystam je przy szyciu jesiennych poduszek .