babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 18 grudnia 2021

18.12.2021 Kawał świątecznej roboty za mną

 Mężuś jak wyruszył do pracy o 10 z minutami , tak go do tej pory nie ma. A ja zabrałam się za sprawy świąteczne , choć trochę nie po kolei , jak to zwykle robię . Zgodnie z planem to powinna już być ubrana choinka i pakowane prezenty . No niestety , małżonka nie ma więc nie mam jak postawić choinkę  w stojaku więc czeka na swoją kolej. Zamiast tego zrobiłam porządki w łazienkach, kuchni i saloniku, upiekłam gwiazdki cynamonowe na choinki, udekorowałam części od chatek z piernika ( jutro poskładam) razem z choinkami jak co roku z ciasta na cynamonowe gwiazdki z książki kucharskiej po mojej babci, pochowałam pierniczki do pudełek i zrobiłam górę makaronu do zupy grzybowej na Wigilię. Może jeszcze ciasto na pierogi przygotuję i przetrzymam w lodówce , ale raczej nie dziś . Tak poza tym to dokończyłam większość dekoracji i wyczyściłam wktoriańską biżuterię , którą zamierzam włożyć w święta i Sylwestra.  Na  menu sylwestrowe nie mam pomysłu na razie , ale jeszcze mam czas, coś wymyślę . Może jakieś zapiekanki na kolację i patery z przekąskami + jakieś sałatki ? Muszę jeszcze jakiś upominek dla Szwagroskiej i prawie- szwagra zmajstrować . To znaczy mam , tylko muszę zapakować jakoś atrakcyjnie. Jutro się zapowiedzieli na kawę , bo na święta jadą do Warszawki do dzieciaków . Niech tam , upiekę rano jakiś szybki placek , jakieś czekoladki mam w zapasie , żaden problem. 

Nasłuchałam się płyt przy tej robocie , dla przypomnienia włączyłam sobie koncertową płytę Gregorian , ubiegłoroczny album Tarji z repertuarem świątecznym i ostatnie płyty Blackmore;s Night. Lubię taką trochę  niszową muzykę . Jutro postaram się wrzucić jakieś fotki . 

piątek, 17 grudnia 2021

17.12.2021 Pierniczki

 całe mnóstwo . Gotowe , udekorowane , schną . Jutro powkładam do pudełek i będą czekać na Wigilię a mnie czeka sprzątanie - gigant , ale to jutro. Dzisiaj mam już dość . 

czwartek, 16 grudnia 2021

16.12.2021 Jutro ważny dzień

 Ważny , bo rodzinne pieczenie pierniczków się odbędzie. Niestety w zmniejszonym składzie,  bo wnuczek na kwarantannie a sprawdzają , nawet dziś w trakcie pracy dzwonili do synowej . Wyjaśniła, że jest w domu pod opieką dziadka a ona w pracy i nie wiem co jeszcze musiała tłumaczyć , bo miałam swoją robotę i nie słuchałam. I tu się sprawa wyjaśniła w kwestii pierniczków . Babcine są najlepsze i wnusiom będzie smutno, że nie pieką . Stanęło na tym , że jak zarobimy ciasto, to mama po nie przyjedzie i będą pieczone i dekorowane w domu .  Tym sposobem , będę jutro piec z wnuczką i starszą synową . No wiem , to nie całkiem to , ale na zarazę nie ma rady. Na wszelki wypadek informuję, że gdybym się tu jutro nie pokazała, to utonęłam w lukrze albo przysypały mnie cukrowe perełki.  W sobotę będę miała mnóstwo pracy , bo jeszcze choinkę trzeba będzie udekorować oprócz zwykłych spraw . A niestety małżonek będzie w pracy tym razem . Tak wyszło. 

Ta poza tym to znów zaliczyłam awanturę z matką , ale to nic nowego . Co jakiś czas wszystko jej się zamiesza w głowie i potem wygaduje ..., no nie powiem co . Może jutro nie będzie już niczego pamiętać. Nie zamierzam się tym stresować . 

Starszy syn się rozchorował, poraziło mu nerw twarzowy . Ma lekko sparaliżowaną połowę twarzy . Raz już mu się to przytrafiło ale miał wtedy ze 2 lata . Dostał leki i skierowanie do neurologa i laryngologa . Neurolog na szczęście definitywnie  wykluczył udar więc opcje są dwie , albo od zawiania albo jakiś stan zapalny, od gardła , zęba , albo ucha . Potrzyma go trochę ,bo to cholerstwo ma taki przebieg.  

środa, 15 grudnia 2021

15.12.2021 Marny ten koniec roku

 roboty nadal marne i niskobudżetowe, przepisy na nowy rok o kant dupy roztrzaskać , kasa schodzi bo schodzi , drogo jak sk....n , o towar do pracy trudno, zaraza nie odpuściła... Dawno już tak nie było. Niech się ten rok skończy...  Staram się jakoś od tego odciąć , ale się nie da.  Dzień pracy dość narwany i w biegu. Mężuś już o 6 rano z domu wyjeżdżał. I tak będzie świąt . Każdy czekał na ostatnią minutę i wyszło jak wyszło, zagęściło się. 

Ze spraw świątecznych zmajstrowałam następny kawałek dekoracji . Schowam ją na czas pieczenia pierniczków , żeby dzieciaczki miały niespodziankę. czeka mnie jeszcze trochę pracy zanim zasiądziemy do stołu . Tak poza tym ustawiłam w wazonach  i zawiesiłam pod sufitem jemiołę . Wiadomo: "bez jemioły roczek goły" , no to musi być , a że  się trafił gość , co sprzedaje i to 50m od naszego biura no to się załapałam . Robi się świąteczniej. Chociaż tyle.



wtorek, 14 grudnia 2021

14.12.2021 Trochę zabalowaliśmy

 no, prawie . Byliśmy u młodszego syna na urodzinach. Skończył dziś 39 lat. Jak to w tygodniu , malo czasu i jutro trzeba wstać więc przyjęcia nie było, ale z życzeniami pojechaliśmy.  Ucieszyli się też chłopaki , mały miał dzień na przytulanie więc co chwilkę przybiegał raz do mnie raz do dziadka po przytulaska . Zjedliśmy po kawałku tortu i pyszną kolację i tyle świętowania. Nie wiadomo czy nam wyjdzie gremialne pieczenie pierniczków , bo najlepszy kolega wnuczka czeka na wynik testu. Jeśli jutro okaże się , że pozytywny to wnuczka czeka kwarantanna . Tak poza tym to definitywnie zakończyłam zakupy świąteczne. Mam drobiazgi dla dzieci męża chrześniaka i bon do empiku dla syna naszego pracownika. Zawsze dajemy jakieś drobiazgi , ale to już nastolatek więc pomyśleliśmy, że sam sobie wybierze , co zechce .  Pakowanie prezentów w sobotę .

poniedziałek, 13 grudnia 2021

13.12.2021 Tak mi chodzi po głowie

 Od kilku dni , od wywiadu z autorem pewnej książki o tym co się działo przed stanem wojennym. O samym stanie wojennym pisałam jakiś czas temu . Teraz zaczęłam się zastanawiać jaki był ten dzień przed. Wiadomo, że była sobota , rodzice , u których mieszkaliśmy w tamtym czasie byli w pracy jak zwykle , choć krócej, bo wtedy wolnych sobót jeszcze nie było. W pracy był także mój małżonek . Pracował wtedy w urzędzie telekomunikacyjnym jako pomiarowiec, w dość dziwnym systemie dyżurów. Dzień od 7- 17.30 , następny dzień nocka od 17.30 do 7.00 rano , wolny dzień po nocce i następny , potem znów od 7.00. Nasz syn miał 6 tygodni , a ja byłam na urlopie macierzyńskim i zajmowałam się małym i prowadzeniem domu , na tyle , na ile mogłam i szykowałam się  do świąt. Nie było łatwo ; pustki w sklepach , o wszystko trzeba było zabiegać , po wszystko stać w kolejkach od podstawowych produktów żywnościowych na paście do zębów i meblach kończąc. Ludzie skupiali się na codziennej walce o byt i przynajmniej u nas , w małym , w tamtym czasie nawet trochę zapyziałym miasteczku o wielkich sprawach nikt nie myślał . Była i u nas Solidarność , ale była... Tyle można o niej powiedzieć , specjalnie się działalnością nie wykazywała. Atmosfera była ciężka , jak chyba wszędzie , a świat wydawał się szary i pozbawiony życia . Nastroju nie poprawiał siarczysty mróz i padający śnieg. O tym ,że za chwile może się coś stać nikt chyba nie myślał i nie zakładał takich scenariuszy. Nawet w zakładzie małżonka , choć para - militarnym ( za taki uznawany był UT) , mimo dostępu do łączy , wykonywanych na zlecenie wojska pomiarów i zestawiania magistrali nikt nie wychwycił choćby śladu informacji. Ciekawostka taka. Jak się to udało , tak w całym kraju ... Z mojej dzisiejszej perspektywy to przypomina akcję  spacyfikowania Templariuszy . Pewnie niektórych rozśmieszy to porównanie , ale tak mi się skojarzyło ( wiem snuję teorie spiskową) . Dla mnie tamten dzień  chyba nie był jakoś szczególnie ekscytujący ; ot zwyczajny dzień młodej mamy, nie zapamiętałam szczegółów. Pytałam małżonka ale i on niczego szczególnego nie zapamiętał . Było- minęło. Po 40 latach należy historyczne  sprawy zostawić historykom, niech badają źródła i spierają się o szczegóły . W nasze życie nic to już nie wniesie , ani niczego w nim nie zmieni. 

Tak mi się zebrało na filozofowanie ...Czasem tak mam.  Zima w odwrocie ; odwilż i mgła. 

niedziela, 12 grudnia 2021

12.12.2021 Niby nic ...

 Tak, to dobre określenie "niby nic" . Znaczy weekend taki "niby nic" . Snułam się po domu właściwie bez konkretnego zajęcia . No, może poza cotygodniowym ogarnięciem chatki , przepierką i zakupami. Nie wiele czasu mi to zajęło. Tak poza tym pogadaliśmy z 2 godziny  z dawno nie widzianym kolegą . Kiedyś u nas pracował jako podwykonawca, rozchorował się tuż przed odejściem na emeryturę i zrezygnował , potem długo nie było z nim kontaktu , a od dwóch lat raz po raz coś od nas kupuje . Głównie dla swoich starych klientów . Po 4 latach wybrał się do nas po sprzęt kupiony dla klienta. Miło było się spotkać . Resztę czasu mężuś poświęcił na powynoszenie niepotrzebnych rzeczy do garażu i piwnicy , przyniósl stojak do choinki i słoiki z przetworami  a ja układałam dekoracje świąteczne. Kompletna improwizacja tym razem; zmieniłam koncepcje na bieżąco. Co mi wyszło , pokażę na dniach . Oczywiście nie postawiłam jeszcze wszystkiego, niespodzianki muszą być. Dziś nie lepiej ; luz kompletny , posiedziałam sobie w wannie, choć nie za długo. Wyprasowałam co mi zalegało w szafie , pojechałam do matki dopilnować leków i takie tam inne pomniejsze sprawy . Mężuś poskręcał dekorację , która stanie przed wejściem do mieszkania i naprawił listwę progową , bo się poluzowała.  Po obiedzie pojechaliśmy na spacer do miasta . Obfotografowałam je gruntownie i z każdej strony . Fajnie, że jest trochę śniegu , bo robi klimat. Fotki pokażę , ale muszę wybrać te fajniejsze. Po drodze wstąpiliśmy na kawę i rożki do cukierenki i chyba będziemy częściej tak spędzać niedzielne popołudnia , bo dlaczego nie? A od jutra ostatnia prosta ; dwudziestego wszyscy zamykają rok. W piątek pieczenie pierniczków . No i chatki z piernika trzeba zmajstrować.