babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 29 lipca 2022

20.07.2022 W biegu

 cały dzień . Tak wyszło. Majster z synalkiem wtargnęli na naszą budowę  i szaleli z młotkami  i blachą trapezowa a ja dowoziłam . A to opierzenia , a to wkręty , a to jedzonko i td. Mężuś drugi dzień światłowody spawał u klienta więc padło na mnie. A tymczasem nasz PDzO w stanie surowym prawie zamkniętym. Prawie , bo jeszcze tylko przymocują rynny i pomalują belki, które kawałek wystają tworząc okap.  To jednak dopiero za tydzień , bo majster- Robokop na urlop się wybiera , a  synalek kontynuuje i wykańcza swój dom. W weekend też zresztą sobie robią przerwę i pojechali do letniego domku nad jezioro. My dołączymy jutro po południu. Świętujemy poczwórne imieniny.  Jutro pokroję  wszystko co trzeba na sałatki, napoje kupione , pyzy na grilla też , prezenty przygotowane . Mężuś już ode mnie prezent dostał w dniu imienin ale i tak szykuję dla niego małą niespodziankę - zabawną . 

Pod wieczór pojechaliśmy na zakupy. Zaopatrzyliśmy lodówkę na dobre 3 tygodnie , plus to co na imprezkę i to właściwie wszystko. Jutro dzień na świeżym powietrzu i pewnie nie zdążę nic napisać . Trochę mi czas ucieka. Powinnam jakieś letnie porządki zrobić , okna pomyć , wysprzątać wszystkie kąty , wyprać kołdry i poduszki jak to w lecie , ale jak na razie działka i PDzO zawłaszczają  nam soboty i niedziele a w tygodniu nie specjalnie jest czas a upał też nie sprzyja wysiłkowi .  Na jutro niby zapowiadają deszcz , ale nie uwierzę dopóki nie popada. Miłego weekendu 

czwartek, 28 lipca 2022

28.07.2022 Z nudów nie umrę na pewno

 Letnie dni podobne jedne do drugich , nie wiele się dzieje , a upał nie sprzyja jakiejś większej aktywności.  Dodatkowych emocji dostarcza mi matka . Wczoraj na przykład próbowała mi wcisnąć ni mniej ni więcej tylko bawełniane reformy z nogawkami do kolan. Nie wiem skąd je wytrzasnęła , bo raz gadała, że dostała od koleżanki a za chwilę , że kupiła od jakiejś kobiety . Pomijając fakt , że w dzieciństwie na siłę mnie takimi uszczęśliwiała przez co się wstydziłam na wf rozebrać , a jako osoba dorosła noszę najzwyklejsze figi , to po jaką cholerę mi gacie z nogawkami do kolan ? Trzaskających mrozów już nie ma , żeby wkładać na siebie coś takiego. Uśmiałam się niemożliwie. Dziś kolejna ciekawostka ; wchodzę rano do domu matka w okularach !!!  Znalazły się . Pytam gdzie były ? Pod poduszką na kanapie . A podobno tam szukała. Ja zresztą też poduszki przerzuciłam i nie było. Zauważyłam jednak otwarte drzwiczki od wiszącego na ścianie zegara . Zegar dawno nie chodzi, nawet nie wiem czy da się nakręcić . Najwyraźniej schowała je w zegarze i dziś wyjęła . Tylko po co ????  Nie ogarniam ... Do okulisty jednak z nią pójdę ; niech skontroluje jej wzrok, to nie zaszkodzi.  Dziś byłam z nią u lekarza rodzinnego z wynikami . Stwierdził, że ma po prostu genialne, ale moja mamuśka próbował go przekonać, że ona ma zachwiania i się nie spodziewała, bo przecież jest chora. Nosz kurna chata ! Doktor chyba takie przypadki zna , bo zagadał ją na amen . Wyszła cała zadowolona jaki to wspaniały lekarz. Ciekawe kiedy jej się przypomni jego narwana poprzedniczka . 

Tak poza tym jutro przykrywają blachą dach naszego domku . Młodszy synalek załatwił mi dębowe parapety do wewnątrz z jakiejś demolki w zakładzie pracy kolegi . Widziałam zdjęcie , całkiem porządne. Zawsze to parę stówek mniej do wydania. 

środa, 27 lipca 2022

27.07.2022 Przedmiot z duszą

 jak to ładnie się  mówi. Nie wiem czy przedmiot może mieć  duszę ale wiem na pewno, że ma historię.  Ostatnio obmyślam jak ten nasz PDzO zagospodaruję; co się da wykorzystać , odnowić , podrasować , przerobić itd. I wpadłam na pomysł. W starej altance tłucze się z kąta w kąt stolik , a właściwie stoliczek.  Czasem służy jako "pomocnik" przy grillu, czasem jako stół narzędziowy albo do innych celów, na skutek czego ucierpiał jego wygląd. I pewnie dalej tłukł by się po tej altanie , ale stwierdziłam , że coś z nim zrobię . Stolik historię ma długą i właśnie to czyni go interesującym , a kiedyś może i cennym. Stolik zrobił mój ojciec w roku 1983 dla swoich  wnuków , a naszych synów , by mieli miejsce do zabaw , rysowania i jedzenia . Można go rozłożyć na części i schować np. pod łóżko albo wstawić za szafę itp. Chłopaki , gdy byli mali mieli dwa wiklinowe foteliki do siedzenia , bo akurat wyroby wiklinowa dało się kupić. W pobliskiej Środzie Wlkp. gdzie pracowałam był warsztat wikliniarski .Przechodziłam obok w drodze do autobusu. Taki mocno starszy pan wyplatał w nim różne rzeczy . Kupiłam u niego koszyk na zakupy ( za część pierwszej pensji , resztę wydałam na wyprawkę dla syna ). Trafiłam kiedyś na taki fotelik , a drugi zrobił mi na zamówienie . Kupno stolika przystosowanego dla dzieci było jednak niewykonalne. Mój ojciec lubił sobie pomajsterkować , a prace stolarskie lubił szczególnie i nawet mu to nie źle wychodziło, poprosiłam więc , żeby zmajstrował stolik dla wnuków. No i zmajstrował . Wytrzasnął sklejkę na blat i odpowiednie kantówki na stelaż - nie mam pojęcia skąd , bo i takich rzeczy w sklepach nie było. Potem ciął , piłował , szlifował i skręcał. Dla większej trwałości pomalował go jedną warstwą tzw. caponu czyli podkładu pod lakier podłogowy, bo tylko taką resztką dysponował. Stolik przetrwał szalone zabawy maluchów, rozlane soczki, malunki kredkami świecowymi i farbami , a na koniec gdy już chłopaki wyrośli i poszli do szkół  wylądował na działce - tak, tej samej , którą właśnie urządzamy.  Nie wiadomo dlaczego matka pomalowała blat farbą olejną na jakiś majtkowy beż . Starszy syn ,kiedy działkę przejął a moja wnuczka w wieku 2,3,4 lat zasiadała przy tym stoliczku ze swoimi lalkami do ogródkowych przyjęć, majtkową farbę z blatu usunął. Stoliczek przetrwał i zabawy wnusi . A potem stał w altanie i w miarę potrzeb użytkowany był jak opisałam na wstępie. Ma mnóstwo plam z tłuszczu i jakieś resztki po malunkach dzieciaków , zabrudzenia od węgla do grilla i zadrapania . Nie raz już były plany żeby go wyrzucić , ale jednak się przydawał . I tak dotrwał do dnia dzisiejszego . I tak sobie pomyślałam , że spróbuję go odnowić . co tam spróbuję ... Odnowię . Przeszlifuję blat i stelaż a potem wszystko nasączę olejem do drewna względnie woskiem . Liczę, że plamy znikną a kolor się wyrówna . A pod  blatem zrobię opis. Kto , kiedy i dla kogo go wykonał i może datę renowacji ,co kiedyś mam nadzieję ,doda mu wartości . A stoliczek wykorzystam . Po renowacji będzie stolikiem do kawy w naszym PDzO. I może przetrwa kolejnych 40 lat .

wtorek, 26 lipca 2022

26.07.2022 Parę spraw babusinych

 Młodsza synowa obchodzi dziś imieniny . Może ja też powinnam , bo to jednak moje imię używane , a nie figurujące w dokumentach . Jakoś tak jednak się utarło, że ja świętuję 2 lutego. A w sumie to mi wszystko jedno. 

Nasz PDzO ma już parapety i jest zagruntowany . Niestety nie do końca , bo zaczęło padać , a malowanie w deszczu raczej się nie sprawdza więc musi poczekać do czwartku na dokończenie. Blachę na dach przywieziono , w czwartek i piątek będą układać. Oczywiście znów dostaliśmy listę dodatków, które musimy dokupić , żeby ten dach powstał. No i będzie koniec robót budowlanych na ten rok. Instalacje elektryczną sami zrobimy ; znaczy małżonek a ja w charakterze "przynieś, podaj , pozamiataj". Reszta musi poczekać . Zasypują nas jabłka , a to dopiero jedno drzewo. Jest jeszcze drugie, ale nieco późniejsze.  

Tak poza tym produkuję kolejne przetwory. Tym razem sok z wszystkiego jak mówią moje wnuczęta. Tym razem to wszystko to wiśnie sąsiada, czerwona porzeczka i resztka czarnych jagód . 

Lekko się ochłodziło , co mnie bardzo cieszy . 

poniedziałek, 25 lipca 2022

25.07.2022 Nadal gorąco

 nie potrafię w tych temperaturach funkcjonować . Mogę leżeć na kanapie i nawet nie myśleć, bo to też wysiłek. Póki co jednak biegam wokół spraw , które wymagają załatwienia . Kupiliśmy grunt , a majster dokończył fragment , na który wczoraj brakło mu materiału. Dziś dokończył i dodatkowo 3 ściany zarzucił klejem. Jutro dokończy i będzie gruntował. Blacha na dach opłacona a transport umówiony na jutro. I to tyle na ten rok jeśli chodzi o nasz PDzO. No może na jesieni wytynkowanie w środku , ale tylko "może" , bo to od kasy zależy , a niestety się nie  poprawia , a ceny wciąż lecą w górę na łeb na szyję. Zostaną prace porządkowe. 

Sezon imprezowy czas zaczynać . Poczwórne imieniny w perspektywie ; dziś dziadek i wnuczek, jutro młodsza synowa , 31 lipca wnuczka. Świętujemy w sobotę w domku nad jeziorem u młodszej młodziezy. Jak zwykle zrzutka ; młodsza młodzież coś na grila , starsza młodzież słodkości , ja sałatki i napoje. 

niedziela, 24 lipca 2022

24.07.2022 Nadrobione

 porządki na działce oczywiście. Małżonek się wkręca coraz bardziej w tematy krzakowe. Z własnej inicjatywy nawet chwasty dziś wyrywał. Zlikwidowaliśmy  klomby ze starych opon , które jeszcze mojego ojca pamiętały , pozbieraliśmy wszystkie śmieci budowlane - znów się trzy worki i karton uzbierały , poukładaliśmy to co jeszcze się przyda , albo nie zostało do końca wykorzystane. Wygrabiłam i powynosiłam do kompostownika spady i nawet trochę sproszkowanego styropianu od ocieplenia pościągaliśmy odkurzaczem . Nie był to najlepszy pomysł , bo worki zapełniły się błyskawicznie. Trzeba przywieść odkurzacz przemysłowy.  majster- Robokop wpadł o 7.00 rano i do jedenastej, kiedy pojechałam po koper do ogórków miał już oklejone siatką prawie 2 ściany . Małżonek zawiózł mu obiad , a kiedy pojechaliśmy tam około 15.00 kończył . Niestety zabrakło 10m2 siatki. Dokończy jutro i nałoży drugą warstwę kleju. Zostanie pokrycie dachu blachą trapezową .  Jestem pod wrażeniem. Niedziela minęła nam więc pracowicie , ale nie szkodzi. Taka fizyczna praca na świeżym powietrzu tylko nam na zdrowie wyjdzie. 

Od jutra w firmie sezon urlopowy , pracujemy w pomniejszonym składzie. I znów zapowiadają się upały.