Dziś kunzyt . Ten lawendowo- różowy minerał , jest odmianą spodumenu czyli krzemianu z grupy piroksenów. Swoją barwę zawdzięcza domieszkom manganu . Jest twardy 6-7 w skali Mohsa , jednak bardzo łatwo go uszkodzić. Upuszczony rozbija się na drobne kawałki . Odkryto go stosunkowo niedawno , bo w 1902 roku w Ameryce. Nazwa pochodzi po prostu od nazwiska jego odkrywcy. Występuje min. w USA, Brazylii, Rosji , Finlandii, Chinach i Afganistanie .Zastosowanie znajduje właściwie tylko w jubilerstwie i jako eksponat na półkach kolekcjonerów. Ze względu na swoją barwę często bywa mylony z ametystem, rubelitem lub też różowym kwarcem. Największy znany okaz został znaleziony w Kaliforni i waży 2200 karatów oraz w Brazylii 880 karatów, zaś najciekawszym i największym wyrobem jubilerskim z kunzytu jest pierścień z osadzonym 47 karatowym oczkiem z kunzytu.
Jak każdy kamień szlachetny ma swoje tajemne moce.
Przede wszystkim wzmacnia poczucie własnej wartości oraz zbudować zaufanie do
samego siebie i do innych. Ma pozytywny wpływ na relacje z ludźmi i pomaga w
pokonywaniu codziennych problemów. Sprawi, że właściciel poczuje się
atrakcyjniejszy , pewniejszy siebie i skuteczny w tym co robi. Zodiakalnym
Wagom pomoże odnaleźć szczęście w miłości. W litoterapii wykorzystuje się go by
poprawić ukrwienie skóry i narządow wewnętrznych . Wspomaga też pracę nerek i
płuc oraz złagodzić bóle w okolicach barków i karku. Może być pomocny w
chorobach krwi. Minerał ten uśmierza ból nie tylko ciała ale i duszy.
Jak widzicie nie ma zbyt wielu informacji o tym
pięknym kamieniu. Wiedziałam o jego istnieniu od dawna , ta nazwa raz po raz
pojawiała się na giełdach na fali mód na różne rzadkie kamienie , jednak jak
dotąd nie przyciągnął naszej uwagi. Niewielką bryłkę w stanie naturalnym
przywieźliśmy z ostatniej wyprawy.