babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 1 października 2022

1.10.2022 I znów nowy miesiąc

 Za trochę Wszystkich Świętych i przygotowania do Gwiazdki. Zleciało. I dobrze, bo ten rok jest straszny - w każdym wymiarze. Może nowy przyniesie coś dobrego ? 

Jutro pokażę kilka fotek, które zrobiłam dzisiaj . Nie miałam ich czasu obrobić i szczerze mówiąc nie specjalnie mam ochotę . Napracowaliśmy się na działce niemożliwie. Małżonek wykopał rów pod kabel do prądu . Niby 2 i pół metra , ale miał przeprawę ; jak to się fachowo nazywa "grunt kat. IV" - zbite podłoże , korzenie i kamienie . Gorszy od niego jest tylko V czyli skalisty. Pomagałam mu wybierać ziemię ,żeby się nie osypywała , a on wycinał korzenie piłą akumulatorową . I tak udało nam się wykopać na 40 cm . I jest , wciągnęliśmy kabel do rury , rurę ułożyliśmy w rowie  i zakopaliśmy.  Kolejnym wyzwaniem było przebicie się przez zbrojony beton do starej altanki , bo tylko tam można się podłączyć do instalacji. Od czego jednak ciężki sprzęt nazywany przez chłopaków "inwazją mocy" . Szybko poszło aż się sąsiad zdziwił, bo jemu zajęło to aż 6 godzin . Nam 15 minut.  Tak poza tym przekopałam dwie grządki , jedną pod kwiaty , drugą pod ogródek ziołowy. Też miałam co robić . Tę kwiatową powiększyłam nawet o jakieś pół metra , przesadziłam wieki krzak czegoś ... nie mam pojęcia jak się nazywa , ale może gdzieś znajdę . Kwitnie do późnej jesieni i nawet daje się zasuszyć. Dotąd rósł w miejscu gdzie zaplanowałam ziołowy ogródek. Wyrwałam też stare obrzeże grządek z cegieł. Parę lat temu poniosła mnie fantazja i takie coś popełniłam . Nie sprawdziło się niestety , cegły zaczęły się sypać . No to teraz mam robotę. A będzie jeszcze więcej , bo mam w planach nowe obrzeża. Po budowie zostało nam mnóstwo palików różnej długości i grubości i kilka palet po dostawie cementu. Wymyśliłam już jak z nich zrobić płotki do warzywnika.  Zalałam też wszystkie kretowiska płynem odstraszającym. Mamy jakąś krecią inwazję . Podkopały nawet śćieżkę z płyt chodnikowych i kopce powypychały pomiędzy płytami. Zostały mi na ten rok jeszcze trzy grządki. Warzywnik zamierzam powiększyć , ale dopiero  w przyszłym roku, bo bez koparki nie usuniemy korzenia po śliwie, którą zmiotła nawałnica w 2017, Kolejne wykopy planujemy na wiosnę więc i to za jedną drogą.  Małżonek tymczasem majstrował w PDzO prowizoryczne przyłącze . Następnym razem podłączymy jakąś lampę . W ramach dobrych relacji z sąsiadami podzieliliśmy się gruszkami. Oczywiście znów przywieźliśmy następne do domu. Nie sposób ich zjeść ani przerobić. 

I  to tyle wieści z ogrodu. Wygonił nas deszcz i późna pora. A tymczasem rozsiadłam się na kanapie i już nic więcej nie zamierzam robić . Poczytam sobie ksiąźki. 

piątek, 30 września 2022

30.09.2022 "Chachmyńć"

 taką wdzięczną ksywkę nosił kiedyś przyjaciel i współpracownik mojego ojca . Przezwisko wzięło się stąd , że nie było takiej sprawy  , której nie udałoby mu się załatwić. Po likwidacji ich zakładu przeszedł do pracy do tego ośrodka szkoleniowego i został na długo. Jest już wiekowym człowiekiem . Ma 80 może już 81  lat. W lipcu dzwoniłam do ośrodka szkoleniowego w sprawie odnowienia uprawnień sep dla mojej ekipy i jakież było moje zdumienie, kiedy odebrał telefon. Okazało się, że nadal pracuje !!!  Oczywiście pogadaliśmy dłuższą chwilę , załatwił mi termin na egzaminy właściwie od ręki, potem dzwoniłam raz jeszcze , bo kolega z zaprzyjaźnionej firmy przyjął nowego człowieka do pracy i potrzebował żeby nowy pilnie zrobił uprawnienia . Załatwiłam i to i obiecałam ,że wpadnę na kawę . No i dziś się wybrałam . Umawialiśmy się na środę , ale pan K szedł do lekarza , a po południu przyjechał do nas serwisant i z kolei ja nie miałam czasu. A dziś po prostu pojechałam , bez zapowiedzi. W pierwszej chwili mnie nie poznał, ale jak się przedstawiłam , to gdyby nie jego chora i sztywna noga , to pewnie by podskoczył z radości. Dawno nikt się tak nie cieszył na mój widok. Aż mi trochę głupio było, bo pięć lat temu też mu obiecałam spotkanie i nie dotrzymałam słowa , z braku czasu. Gadaliśmy godzinę . Potem musiałam już wracać do firmy , zaprosiłam go do nas oczywiście . A na koniec zostałam wyściskana . Sama się teraz cieszę, że się wybrałam , bo pan K jest bardzo samotnym człowiekiem . Mieszka sam , bo żona nie żyje , a córka wyprowadziła się do innego miasta i słaby mają kontakt , znajomi po kolei odchodzą bo też wiekowi . Na koniec powiedział mi ,że to spotkanie wystarczy mu na miesiąc zabijania czasu , będzie wspominał każde słowo , które zamieniliśmy i się nim cieszył.  Wzruszające. ..  Tak w ogóle to pan K jest w doskonałej kondycji psychicznej, jak zawsze elegancki i zadbany starszy pan. Nawet stylu nie zmienił . Kiedy bywał u ojca , albo widywaliśmy się na zawodach strzeleckich albo festynach zakładowych zawsze chodził ubrany w golf , beżowe spodnie i kamizelkę . I dziś było dokładnie tak samo. No i nadal ma do siebie dystans i poczucie humoru.  Dawno nie spędziłąm tak miło czasu jak ta godzina w jego towarzystwie i na swój sposób pożytecznie . 

A z innych spraw to normalnie, nie wydarzyło się nic godnego uwagi. No może poza dwoma zakupami . Po drodze do spożywczego weszliśmy do kika i kupiłam sobie kurtkę , taką przejściową , głównie do pracy na działce. Była bardzo tania więc się skusiłam. jest ciemno-żółta i nie ma kaptura , ale to dobrze, bo zwykle kaptur mi przeszkadza.  Przyda się bo w bluzie dresowej za chłodno a w kurtce z ekoskóry nie wygodnie. I drugi zakup to książka pt. Babilon. O co w tym chodzi to napiszę przy innej okazji. Nie jest to lektura do poduszki więc wymaga osobnych zapisków. Tak poza tym  cieszę się , że znów weekend i żyję już dniem jutrzejszym i pracą na działce. 

czwartek, 29 września 2022

29.09.2022 Jakiś taki ten dzień

 Rozłazi mi się już od rana . Miałam roboty sporo , obie miałyśmy ale jakoś tak bez ładu i składu. Czekałam aż się skończy . Dobrze, że jutro piątek,. Małżonek późno z pracy wrócił , ale zdążyliśmy podjechać do marketów.  Parę drobiazgów na działkę , brzeszczoty do piły , preparat na krety i  grabki do liści . Były kiedyś , takie druciane , jeszcze po moim ojcu ale popsute , wywiozłam na wysypisko w ubiegłym roku i teraz kupiłam . Nic szczególnego , z plastikowym "grzebieniem" bo tanie . Nie chce teraz za dużo wydawać kasy . Musze nazbierać na dokończenie PDzO.  Potem jeszcze do lidla wykręciliśmy po kawę do biura i jak już tam byliśmy to zrobiłam zakupy na najbliższy tydzień. Jutro więc mam to z głowy.  Oczywiście zaliczyłam kolejną jazdę z matką . Znów o telewizor. Tym razem awanturowała się , że jej jakiś ze złomu kupiłam  i jej nie działa. I takich telefonów dziś odebrałam sześć .  

Tak poza tym chłodno. Wyjęłam mitenki i szalik. Za to świat w jesiennej szacie przecudny.

środa, 28 września 2022

28.09.2022 Ja wysiadam ...

 Nie wiem jak to ogarnąć, nie znam się , nie umiem, zarobiona jestem... I mogłabym tak w kółko. Za długo był spokój z moją matką ; no pomijając telefony z awanturami o telewizor. W sobotę znów była bez okularów i twierdziła, że zgubiła, pewnie jak była odebrać emeryturę . Nie uwierzyłam , bo emeryturę odbierała 19 a w piątek okulary miała . Kazałam szukać , zajrzałam do zegara żeby sprawdzić czy znów ich tam nie schowała ale nie było. Dwa dni była bez okularów. Wczoraj przyłapałam ją jak chowała pod koc tabletkę , jedną z tych , które ma brać co rano . Zaczęła się kłócić , że ona niczego nie chowała i nie wie jak się tam znalazła , pewnie spadła. Nie spadła , Ma je przepisane 3; stabilizującą ciśnienie , wzmacniający serce suplement i zapobiegającą miażdżycy . No i te ostatnie często znajduję u niej na stoliku , tak po prostu .Tabletki przynoszę jej co rano i pilnuję ,żeby je wzięła , ale i tak udaje jej się pochować .  Zawsze się tłumaczy, że pewno jej spadła. A wczoraj ją przyłapałam jak chowała . Wzięła tę tabletkę do ręki , pozostałe wrzuciła sobie do ust wprost z dozownika , a rękę z trzecią tabletką sunęła pod koc i zaraz wyjęła pustą. Oczywiście jej nagadałam ,że oszukuje , no to mi odpowiedziała, że za dużo tych tabletek . Za dużo, też coś , sama sobie kupuje jakieś środki na uspokojenie i na pamięć i licho wie na co jeszcze i je łyka. Na ulotkach nie piszą o tym nic poza tym jak dawkować i na co ma pomagać , a już o przeciwskazaniach to nawet chyba nie pomyśleli. Nie wiem czy jej to świństwo nie zaszkodzi w połączeniu z jej lekami przepisanymi przez lekarza. Tego samego dnia   za parę godzin telefon . Myślałam ,że znów dzwoni , że jej telewizor nie działa , ale odezwała się babka z zakładu optycznego, że mama właśnie odebrała okulary , które zamówiła 13 sierpnia , są zapłacone i że mama ma zaćmę i czy o tym wiem . Potwierdziłam , że dobrze się dodzwoniła (bo i o to pytała) , ale na wizycie okularów nowych jej lekarka nie przepisywała , bo stare się znalazły więc tylko skontrolowała jej wzrok i dała skierowanie na zdjęcie tej zaćmy , dodałam że zarejestrowałam i czekamy na termin. Kobieta przeprosiła, że mi przeszkadza , chciała sie tylko upewnić, że coś z tym robimy. Hmmmm , usiadłam z wrażenia . Czyli po wizycie ( 3 sierpnia) poleciała sama i kazała sobie zrobić okulary. Podejrzewam , że nie są takie jak być powinny. Te , które jej dobierali w mojej obecności miały dużo grubsze szkła. Musze się dokładniej przyjrzeć . Dziś faktycznie miała nowe. Na razie nie poruszałam tematu. Ale to nie był koniec wczorajszych atrakcji, Ledwo weszłam po pracy do domu znów telefon . Tym razem awantura, że zabrałam jej stare telefony , a ten co ma jest do niczego . A po cholerę mi jakieś stare śmieci ? Nawrzeszczała, że mam jej oddać, że jej wszystko zabieram albo wyrzucam i tak dalej. Wrzasnęlam , że ma głupot nie wymyślać i się wyłączyłam . Za jakies dwie godziny znów telefon; tym razem , że mam powiedzieć D , żeby przyszedł jej zrobić telewizor , bo jej nie działa,. No to po raz już nie wiem który , bo takich telefonów miałam ostatnie dwa miesiące po kilka dziennie, że D wyprowadził sie z domu 20 lat temu , nie wiem gdzie jest i co robi i jak chce to ma sama do niego dzwonić ,, albo sie przejść, bo mieszka po drugiej stronie ulicy a ja na drugim końcu miasta . Ona nie zadzwoni  bo jej telefon nie działa ( !!!) . Wyłączyłam się . Dziś rano o niczym już nie pamiętała , albo udawała, że nie pamięta. A ja nie poruszam tematów jak przychodzę , bo to bez sensu , co będę się zbędne pyskówki wdawać , z których nic i tak nie wyniknie. Tyle, że nadal nie wiem  czy to już naprawdę taki odjazd związany z wiekiem czy tylko udaje i robi na złość. Nieustająca jazda bez trzymanki . 

A tak poza tym nic szczególnego . Dni podobne jeden do drugiego i ciągła niewiadoma co dalej. 

wtorek, 27 września 2022

27.09.2022 Takie sobie myśli o modzie i stanie umysłu - uwaga wpis długi

 Niedawno Lucia podzieliła się z nami obserwacjami modowymi z chorzowskiej ulicy. Wywiązała się sympatyczna dyskusja na temat co komu wypada w kwestiach mody  i w jakim wieku. Jeśli o moje miasto chodzi to nie mogę się podpisać pod żadną szaro-burością , bo jej nie ma. Są za to inne mankamenty; jednostajność w stylu i fakt, ze jak coś ciekawego się w sklepach pojawi to nosi to pół miasta . W ubiegłym roku takim „mundurkiem miejskim „ były pikowane kurtki w kolorze limonkowym i czarne ramoneski z ekoskóry. Sama zresztą mam taką , bo lubię taki styl, a z mojej prawdziwej skórzanej kurtki , która obecnie liczy lat 41 niestety wyrosłam w szerz więc sobie taki zamiennik kupiłam dla wygody i żeby wielkich pieniędzy na to nie wydać , bo dziś taki oryginał to bardzo konkretny wydatek. Zeszłam jednak z głównego wątku więc pora wracać . Ta nasza dyskusja dała mi do myślenia . Zaczęłam się zastanawiać jak to jest ze mną i moim najbliższym otoczeniem. Synowe ubierają się kolorowo i modnie , raczej  pod aktualne trendy i to samo dotyczy ich mężów , o co dziewczyny dbają . I w końcu docenili jakość. Wybierają rzeczy w dobrym gatunku. Wnukom jest wszystko jedno byle było wygodnie , a wnuczka eksperymentuje jak każda nastolatka- aktualnie jest na etapie stylu militarnego. Pewnie zmieni go jeszcze milion razy zanim trafi na ten właściwy dla siebie ale taki przywilej nastolatek. Ważne , że ma swoje zdanie a rodzice jej na to pozwalają.  Jeśli o nas chodzi , to mój małżonek od wielu lat ubiera się tak samo; dżinsy , kolorowe przeszywane koszule z odpowiednio dobranym krawatem i tweedowe marynarki . Na jesień i zimę wełniany płaszcz i kaszkiet lub czapka . Fajnie to razem wygląda  i zawsze pasuje, nawet jak z racji zawodu musi wykonać jakąś pracę fizyczną ( zwykle coś programuje , albo prowadzi rozmowy z klientami) .  Co innego jakieś imprezy ; wiadomo  na te oficjalne klasyka ; garnitur, koszula z mankietem ze spinkami i te rzeczy. Na koncert , spotkanie klasowe, czy jakieś spotkanie ze znajomymi to już mój małżonek potrafi się ubrać całkiem oryginalnie  np. w aksamitną marynarkę . I uwielbia zegarki . Ma ich całą kolekcję , wszystkie w czworokątnym kształcie . Lubi też ładne spinki do koszul. I nie zdziwicie się zapewne, że ma wyłącznie z kamieniami szlachetnymi – podobnie jak moja biżuteria są częścią naszej kolekcji. No przesadziłam , ma jeszcze jedne po dziadku całe srebrne i jedne , które dostał od chłopaków jak byli jeszcze w szkole , w kształcie mechanizmu zegarka. Taki trochę styl steam- punkowy.  Jeśli o mnie chodzi to może nie ubieram się jakoś bardzo kolorowo i oryginalnie ale lubię się otaczać kolorami stąd moje pomysły czasem narwane na wystrój mieszkania . A gdy chodzi o ciuchy to mam jedną zasadę ; należy się ubrać odpowiednio do okazji , choć nie powiem ; lubię trochę „pojechane” ciuchy . Mało mam okazji żeby takie nosić , ale czasem sobie pozwalam. Na pozór prosta biało-szara sukienka z nadrukiem ale w  formie panoramy miasta na przykład. Moja szafa to głównie kolory czarny, czerwony i zielony . Ostatnio bardzo polubiłam też burgund i morski , ale mam tylko pojedyncze sztuki. Latem wybieram bardziej kolorowe rzeczy , w podobnej tonacji ale intensywniejsze. Ostatnio zaczęłam się też przekonywać do kwiatowych wzorków , choć im delikatniejszy i mniej rzucający się w oczy wzór tym lepiej. Do niedawna nawet na to co wzorzyste nie spojrzałam.  I jak już tu nie raz pisałam , nie lubię kolorów ponurych ; granatu i beżu oraz mdłych pasteli. W niebieskim źle wyglądam, to go nie noszę a różu dookoła jest w nadmiarze więc zupełnie do mnie nie przemawia więc i tego unikam, choć sam w sobie róż nie jest zły zwłaszcza, gdy jest w intensywniejszym odcieniu.  Nie przejmuję się też odpowiednią dla starszej pani fryzurą . Nosze długie włosy ,na co dzień upinam w kok z pomocą skórzanej klamry z           „ diabelskim” grawerem albo po babcinemu szpilkami . W weekendy zaplatam warkocz . Sama się z tego żartuję sobie, że nosze szczurzy ogon      ( co bardzo śmieszy moją wnusię) bo długi i cienki. Włosy niestety mocno mi się przerzedziły po leczeniu sterydami . Nadal nie mam siwych więc i z kolorem nie eksperymentuję , bo nie muszę . Kilka razy w życiu pofarbowałam dla zabawy , ale szybko wróciłam do swojego koloru.  Czy to z ubiorem , czy fryzurą uważam ,że odpowiednie jest to w czym dobrze się czuję i tyle, a jak komuś nie odpowiada , to jego problem. Nigdy zresztą nie byłam podatna na to, co sobie o mnie ktoś myśli, a o wyglądzie zewnętrznym w szczególności. No i tu mi przyszła na myśl Szwagroska . Jest młodsza ode mnie , żeby nie było. Ostatnio nawet mój małżonek stwierdził, że się zaniedbała i kreuje się na starą babę. Umówmy się, wiekowe damy też mogą dobrze wyglądać , ale wiadomo o co chodzi. O typ starej baby jaki opisała Lucia; szaro-buro-ponury. Kiedy była młodsza lubiła się stroić i wręcz się tym przechwalała. Mnie jej styl nie imponował , bo taki blado- pastelowo- nauczycielski ale przynajmniej nie nijaki. Od dobrych 10 lat jednak zaczęła się ubierać w ponure beże i zwierzęce ciapki . I coraz więcej beżu. Żeby choć jakiś odcień koniakowy , albo czekoladowy brąz ale nie; z uporem maniaka wybiera ten najbardziej ponury beż w odcieniu worka po cemencie . I takie zestawienia beżu z beżem od butów po berety . Ostatnio oburzyła się , że w czasie wyjazdu na weekend , na plaży widziała kobiety w jej wieku ubrane w dwuczęściowe stroje kąpielowe i jak to nie wypada z „dupskiem „ na wierzchu chodzić w tym wieku i jak to fatalnie i nieestetycznie wygląda. Roześmiałam się i mówię , że też powinna taki włożyć i pójść na plażę, bo to przecież normalne, że luzie się starzeją a za tym idzie wygląd .  Mało mnie nie zabiła wzrokiem, po czym zrobiła mi wykład o skromności . No cóż .Niech tam sobie robi jak uważa. Już dawno zauważyłam ,że w jej przypadku ta szaro-burość to stan umysłu. Ostatnio nawet nie stara się o siebie zadbać , ani makijażu    ( ja też z tym nie przesadzam ,ale jednak lekko się maluję na co dzień ) ani fryzury ani odrobiny perfum. Taka szara mysz się z niej zrobiła, bo jest stara jak twierdzi więc po co. I jak na polską, starszą panią przystało, krytykuje innych i narzeka na wszystko i wszystkich  – a jakże.  Pewna moja przyjaciółka jeśli chodzi o ubiór to też preferuje beże i oliwki ( to ta, co oburza się , że noszę czerń)  i od zawsze była takim trochę nadmiernie poukładanym „sztywniakiem” z zakodowanym to wypada a tamto nie wypada, ale jak porównam je obie ,to jak ogień z wodą . Przyjaciółka nigdy na nic nie narzeka, nie krytykuje nikogo za to ,że ma inne podejście do świata i ma do siebie wielki dystans. Czasem też potrafi zaszaleć z kolorami i wkłada neonową sukienkę a jej jeszcze bardziej „sztywniacki” mąż bermudy w kolorowe kwiatki i nie przejmują się ani wiekiem , ani tym co kto o nich pomyślał. Zdecydowanie wszystko przemawia za tym ,że szaro-burość to sprawa tego co mamy w głowie . Lucia poruszyła jeszcze jeden aspekt wyglądu. Otyłość . Tu akurat to ewidentne zaniedbania i lenistwo . Nie wszyscy , bo często jest to wynik schorzeń, przyjmowanie leków itd. Nie chce uogólniać . Nie mniej z tego co zaobserwowałam , dzieci od najmłodszych lat są karmione fastfoodami, czipsami ,nadmiarem słodyczy a do picia dostają słodkie napoje. Musi się to odbić na wyglądzie. I tu wychodzi lenistwo rodziców. Sami żywią się gotowymi daniami , wysoko przetworzoną żywnością , bo przecież po co gotować . Takiego gotowca wystarczy odgrzać. I generalnie jako społeczeństwo jemy za dużo . Wystarczy popatrzeć co ludzie kładą do koszyków w marketach . Nie wielu jest też takich , którzy chcą się ruszać , spacerować , biegać czy uprawiać inny sport. Ja sobie żartuję , że uprawiają skoki – palcem po pilocie. Z tego co czytam to dzieci są masowo zwalniane z wf-u , bo się zmęczą, zgrzeją albo wręcz dlatego, że syn czy córka nie lubi ćwiczyć.  Na sylwetkę 5xl ciężko znaleźć dobrze leżący ciuch więc i to ma wpływ. A że pewne stereotypy wciąż funkcjonują to takie osoby wybierają adekwatne ubrania; bure i workowate. I mamy co mamy . A sytuacja ogólna nie jest optymistyczna więc i uśmiechu brakuje. No i wychodzi nam z tego styl szaro-buro-ponury.

poniedziałek, 26 września 2022

26.09.2022 Dał radę...

 Nasz pracuś . Zabrali mu prawko za przekroczenie prędkości . Fakt , przekroczył prędkość nawet z uzasadnionego powodu, wykroczenie popełnił tak czy inaczej. Kara mu się należała, choć nie zrobił tego z czystej głupoty czy brawury. Śpieszył się , żeby wykupić leki dla syna zanim zamkną apteki. Syn się rozchorował, temperatura skoczyła mu do 40 stopni, lekarz rodzinny, który przyjechał dość późno na wizytę  przepisał mu antybiotyki więc pojechał do miasta je wykupić . I jeszcze kilka dni temu taki "wyczyn" skończył by się tylko paroma punktami i mandatem , a po zmianie przepisów nie dość, że mandat 1500zł , punkty, które się kasują dopiero po 2 latach od zapłacenia mandatu to jeszcze utrata prawka na 3 miesiące. Ten nasz kraj to nic innego jak jedna , wielka sankcja i opresja. Po tej ekipie następcy będą musieli budować wszelkie struktury państwa od zera i to na każdym polu, przepisów ruchu drogowego nie wyłączając. 

Tak poza tym po wczorajszym ucztowaniu doprowadziłam chatkę do porządku ale dopiero po powrocie z działki. Ostatecznie skończyliśmy mini-taras . Przymocowaliśmy listwy maskujące . Pozbierałam też opadłe gruszki i pogadaliśmy chwilę z sąsiadkami. Urwały sobie  koszyk gruszek , na co już dawno im dałam przyzwolenie. Dzielący nasze działki płot jest wysokości 70cm więc bez problemu można go przejść wchodząc na taboret albo zwykłą ryczkę - sama im ten sposób podpowiedziałam . Zabraliśmy się do pracy a sąsiadki pozamykały i pojechały do domu. Kiedy po skończeniu pracy poszłam do starej altanki zrobić herbatę przy płocie po mojej stronie znalazłam koszyk pełen czarnych i zielonych winogron. Rewanż za gruszki. 

Nie mogłam się oprzeć i przy okazji zakupów w polo kupiłam jesienną gałązkę do wazonu . Ładnie wygląda w komplecie z patykami w czarnym antałku w towarzystwie morionu i czarnych świec. 

niedziela, 25 września 2022

25.09.2022 Obżarstwo

 cały dzień . Rosół wyszedł pyszny, bułeczki drożdżowe tez więc rodzinka opychała się do oporu . Niestety ja też . Chyba za dobrze gotuję . Zostało trochę włoszczyzny z rosołu więc na kolację zrobiłam klasyczną sałatkę jarzynową . Dawno nie jedliśmy. Znów obżarstwo. Raz nie zawsze , co nie zmienia faktu , że takie obżarstwo źle wpływa na gabaryty. 

Tak poza tym to nic szczególnego . Taki rodzinny zlot , ostatni przed dłuższymi weekendami, które wypadają w listopadzie.