babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 27 września 2022

27.09.2022 Takie sobie myśli o modzie i stanie umysłu - uwaga wpis długi

 Niedawno Lucia podzieliła się z nami obserwacjami modowymi z chorzowskiej ulicy. Wywiązała się sympatyczna dyskusja na temat co komu wypada w kwestiach mody  i w jakim wieku. Jeśli o moje miasto chodzi to nie mogę się podpisać pod żadną szaro-burością , bo jej nie ma. Są za to inne mankamenty; jednostajność w stylu i fakt, ze jak coś ciekawego się w sklepach pojawi to nosi to pół miasta . W ubiegłym roku takim „mundurkiem miejskim „ były pikowane kurtki w kolorze limonkowym i czarne ramoneski z ekoskóry. Sama zresztą mam taką , bo lubię taki styl, a z mojej prawdziwej skórzanej kurtki , która obecnie liczy lat 41 niestety wyrosłam w szerz więc sobie taki zamiennik kupiłam dla wygody i żeby wielkich pieniędzy na to nie wydać , bo dziś taki oryginał to bardzo konkretny wydatek. Zeszłam jednak z głównego wątku więc pora wracać . Ta nasza dyskusja dała mi do myślenia . Zaczęłam się zastanawiać jak to jest ze mną i moim najbliższym otoczeniem. Synowe ubierają się kolorowo i modnie , raczej  pod aktualne trendy i to samo dotyczy ich mężów , o co dziewczyny dbają . I w końcu docenili jakość. Wybierają rzeczy w dobrym gatunku. Wnukom jest wszystko jedno byle było wygodnie , a wnuczka eksperymentuje jak każda nastolatka- aktualnie jest na etapie stylu militarnego. Pewnie zmieni go jeszcze milion razy zanim trafi na ten właściwy dla siebie ale taki przywilej nastolatek. Ważne , że ma swoje zdanie a rodzice jej na to pozwalają.  Jeśli o nas chodzi , to mój małżonek od wielu lat ubiera się tak samo; dżinsy , kolorowe przeszywane koszule z odpowiednio dobranym krawatem i tweedowe marynarki . Na jesień i zimę wełniany płaszcz i kaszkiet lub czapka . Fajnie to razem wygląda  i zawsze pasuje, nawet jak z racji zawodu musi wykonać jakąś pracę fizyczną ( zwykle coś programuje , albo prowadzi rozmowy z klientami) .  Co innego jakieś imprezy ; wiadomo  na te oficjalne klasyka ; garnitur, koszula z mankietem ze spinkami i te rzeczy. Na koncert , spotkanie klasowe, czy jakieś spotkanie ze znajomymi to już mój małżonek potrafi się ubrać całkiem oryginalnie  np. w aksamitną marynarkę . I uwielbia zegarki . Ma ich całą kolekcję , wszystkie w czworokątnym kształcie . Lubi też ładne spinki do koszul. I nie zdziwicie się zapewne, że ma wyłącznie z kamieniami szlachetnymi – podobnie jak moja biżuteria są częścią naszej kolekcji. No przesadziłam , ma jeszcze jedne po dziadku całe srebrne i jedne , które dostał od chłopaków jak byli jeszcze w szkole , w kształcie mechanizmu zegarka. Taki trochę styl steam- punkowy.  Jeśli o mnie chodzi to może nie ubieram się jakoś bardzo kolorowo i oryginalnie ale lubię się otaczać kolorami stąd moje pomysły czasem narwane na wystrój mieszkania . A gdy chodzi o ciuchy to mam jedną zasadę ; należy się ubrać odpowiednio do okazji , choć nie powiem ; lubię trochę „pojechane” ciuchy . Mało mam okazji żeby takie nosić , ale czasem sobie pozwalam. Na pozór prosta biało-szara sukienka z nadrukiem ale w  formie panoramy miasta na przykład. Moja szafa to głównie kolory czarny, czerwony i zielony . Ostatnio bardzo polubiłam też burgund i morski , ale mam tylko pojedyncze sztuki. Latem wybieram bardziej kolorowe rzeczy , w podobnej tonacji ale intensywniejsze. Ostatnio zaczęłam się też przekonywać do kwiatowych wzorków , choć im delikatniejszy i mniej rzucający się w oczy wzór tym lepiej. Do niedawna nawet na to co wzorzyste nie spojrzałam.  I jak już tu nie raz pisałam , nie lubię kolorów ponurych ; granatu i beżu oraz mdłych pasteli. W niebieskim źle wyglądam, to go nie noszę a różu dookoła jest w nadmiarze więc zupełnie do mnie nie przemawia więc i tego unikam, choć sam w sobie róż nie jest zły zwłaszcza, gdy jest w intensywniejszym odcieniu.  Nie przejmuję się też odpowiednią dla starszej pani fryzurą . Nosze długie włosy ,na co dzień upinam w kok z pomocą skórzanej klamry z           „ diabelskim” grawerem albo po babcinemu szpilkami . W weekendy zaplatam warkocz . Sama się z tego żartuję sobie, że nosze szczurzy ogon      ( co bardzo śmieszy moją wnusię) bo długi i cienki. Włosy niestety mocno mi się przerzedziły po leczeniu sterydami . Nadal nie mam siwych więc i z kolorem nie eksperymentuję , bo nie muszę . Kilka razy w życiu pofarbowałam dla zabawy , ale szybko wróciłam do swojego koloru.  Czy to z ubiorem , czy fryzurą uważam ,że odpowiednie jest to w czym dobrze się czuję i tyle, a jak komuś nie odpowiada , to jego problem. Nigdy zresztą nie byłam podatna na to, co sobie o mnie ktoś myśli, a o wyglądzie zewnętrznym w szczególności. No i tu mi przyszła na myśl Szwagroska . Jest młodsza ode mnie , żeby nie było. Ostatnio nawet mój małżonek stwierdził, że się zaniedbała i kreuje się na starą babę. Umówmy się, wiekowe damy też mogą dobrze wyglądać , ale wiadomo o co chodzi. O typ starej baby jaki opisała Lucia; szaro-buro-ponury. Kiedy była młodsza lubiła się stroić i wręcz się tym przechwalała. Mnie jej styl nie imponował , bo taki blado- pastelowo- nauczycielski ale przynajmniej nie nijaki. Od dobrych 10 lat jednak zaczęła się ubierać w ponure beże i zwierzęce ciapki . I coraz więcej beżu. Żeby choć jakiś odcień koniakowy , albo czekoladowy brąz ale nie; z uporem maniaka wybiera ten najbardziej ponury beż w odcieniu worka po cemencie . I takie zestawienia beżu z beżem od butów po berety . Ostatnio oburzyła się , że w czasie wyjazdu na weekend , na plaży widziała kobiety w jej wieku ubrane w dwuczęściowe stroje kąpielowe i jak to nie wypada z „dupskiem „ na wierzchu chodzić w tym wieku i jak to fatalnie i nieestetycznie wygląda. Roześmiałam się i mówię , że też powinna taki włożyć i pójść na plażę, bo to przecież normalne, że luzie się starzeją a za tym idzie wygląd .  Mało mnie nie zabiła wzrokiem, po czym zrobiła mi wykład o skromności . No cóż .Niech tam sobie robi jak uważa. Już dawno zauważyłam ,że w jej przypadku ta szaro-burość to stan umysłu. Ostatnio nawet nie stara się o siebie zadbać , ani makijażu    ( ja też z tym nie przesadzam ,ale jednak lekko się maluję na co dzień ) ani fryzury ani odrobiny perfum. Taka szara mysz się z niej zrobiła, bo jest stara jak twierdzi więc po co. I jak na polską, starszą panią przystało, krytykuje innych i narzeka na wszystko i wszystkich  – a jakże.  Pewna moja przyjaciółka jeśli chodzi o ubiór to też preferuje beże i oliwki ( to ta, co oburza się , że noszę czerń)  i od zawsze była takim trochę nadmiernie poukładanym „sztywniakiem” z zakodowanym to wypada a tamto nie wypada, ale jak porównam je obie ,to jak ogień z wodą . Przyjaciółka nigdy na nic nie narzeka, nie krytykuje nikogo za to ,że ma inne podejście do świata i ma do siebie wielki dystans. Czasem też potrafi zaszaleć z kolorami i wkłada neonową sukienkę a jej jeszcze bardziej „sztywniacki” mąż bermudy w kolorowe kwiatki i nie przejmują się ani wiekiem , ani tym co kto o nich pomyślał. Zdecydowanie wszystko przemawia za tym ,że szaro-burość to sprawa tego co mamy w głowie . Lucia poruszyła jeszcze jeden aspekt wyglądu. Otyłość . Tu akurat to ewidentne zaniedbania i lenistwo . Nie wszyscy , bo często jest to wynik schorzeń, przyjmowanie leków itd. Nie chce uogólniać . Nie mniej z tego co zaobserwowałam , dzieci od najmłodszych lat są karmione fastfoodami, czipsami ,nadmiarem słodyczy a do picia dostają słodkie napoje. Musi się to odbić na wyglądzie. I tu wychodzi lenistwo rodziców. Sami żywią się gotowymi daniami , wysoko przetworzoną żywnością , bo przecież po co gotować . Takiego gotowca wystarczy odgrzać. I generalnie jako społeczeństwo jemy za dużo . Wystarczy popatrzeć co ludzie kładą do koszyków w marketach . Nie wielu jest też takich , którzy chcą się ruszać , spacerować , biegać czy uprawiać inny sport. Ja sobie żartuję , że uprawiają skoki – palcem po pilocie. Z tego co czytam to dzieci są masowo zwalniane z wf-u , bo się zmęczą, zgrzeją albo wręcz dlatego, że syn czy córka nie lubi ćwiczyć.  Na sylwetkę 5xl ciężko znaleźć dobrze leżący ciuch więc i to ma wpływ. A że pewne stereotypy wciąż funkcjonują to takie osoby wybierają adekwatne ubrania; bure i workowate. I mamy co mamy . A sytuacja ogólna nie jest optymistyczna więc i uśmiechu brakuje. No i wychodzi nam z tego styl szaro-buro-ponury.

5 komentarzy:

  1. Ale fajie napisałaś. I prawda wychodzi sama z siebie. A ja jeszcze zauważyłam, że większość mężczyzn nosi bejsbolówki. Zaczęłam nawet liczyć z tramwaju. Niesamowita liczba mi wyszła na trasie jednego przystanku nie licząc tramwaju. Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Ja mówię na to czapka -kretynka , bo mało kto dobrze w tym wygląda . I jeszcze zauważyłam , że znikają spódnice i sukienki . Jeszcze noszą je mocno starsze kobiety. wszystko od "70-" chodzi w spodniach. Buziaki.

      Usuń
  2. Jak weszłam w spodnie po 40-tce, to noszę nadal. Generalnie to ja raczej antymodowa jestem i ciuchy noszę latami. Tak jakoś wyszło, że u nas zawsze inne sprawy były ważniejsze, tak mi pozostało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chodze w portkach chociaż nie lubię , ale w pracy tak jest praktycznie. Zresztą też mam podobnie , ciuchy nigdy moim priorytetem nie były. Buziaki.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń