babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 5 sierpnia 2017

5.08.2017 Tak to jest ,

jak sie swój zasilacz od lapka pożycza . Wczorajszy wpis wrzuciłam dziś , bo mi w trakcie pisania bateria padła , ale co ciekawe ; zapiski zostały . Hmmmm???  No , ale komputerowcem to ja nie jestem i ni czorta ; nie wiem dlaczego. 
Młodzież przyjechała , pełni wrażeń i zachwyceni Sudetami . Przywieźli mnóstwo zdjęć , których całkiem sporo już pooglądaliśmy . Przywieźli mnóstwo pamiątek, w tym i kilka dla nas . Oczywiście kamienie , bo co innego ucieszy dziadków . Nasza kolekcja wzbogaciła się o chryzopraz , uranit , galenę ( jeden z kilku kamieni trujących ) i chalkantyt - tym razem w odcieniu czerwonawym i narcyz - szklaczek prosto z huty szkła Julia . Dla siebie przywieźli ręcznie cięte kryształowe szklanki i szklane róże . Nowe wzory kryształów robią wrażenie  nawet na mnie , choć kryształów nie znoszę wręcz chorobliwie. Te kolorowe są naprawdę piękne i kto wie, może kiedyś pokusimy się o jakiś zakup w kolorze turkusu lub amarantu. Wnusia dla siebie również wybrała na pamiątkę kamienie , zaopatrzyła się w kryształ  górski ,ametyst, piryt i cyrkonit . Ten ostatni to akurat syntetyk , ale spodobał jej się. I zaszokowała sprzedawców - kolekcjonerów znajomością kamieni.  Na coś się pomieszkiwanie u dziadków od czasu do czasu przydaje jak widać.
 A dziś od rana nabiegałam się jak ludzik na kreskówce. Zaczęłam od cotygodniowych zakupów na zieleniaku. Marnie i drogo . Majowe mrozy naprawdę spowodowały poważne straty . Oferta warzyw i owoców skromna. Kupiłam też roślinki do skalniaka , tym razem trzy piękne okazy traw . I w tę stronę pójdę . Będzie ich więcej . Już wcześniej posadziłam kilka . Nie są wymagające , a wyglądają przepięknie i jest ich mnóstwo gatunków. Dostałam w gratisie 4 krzaczki floksów . Dawali za darmo , to wzięłam . Wysadziłam na tej samej grządce co pomidory czyli za budynkiem , żeby nie psuć sobie koncepcji skalniaczka. Posadziłam po powrocie z zakupów i wypiciu kawy.  Do obiadu ogarniałam chatkę , a później pojechaliśmy kupić prezenty. Najpierw do słynnej Posnanii . No i porażka . Same sklepy z ciuchami ; tańsze , droższe , markowe i z sieciówek , ale same ciuchy , buty i kilka sklepów jubilerskich oraz dwa z dekoracjami do domu . No jeszcze empik i sephora . Nic szczegolnego. Nałaziliśmy się tylko. W empiku mężuś wykorzystał swój bon upominkowy, który dostał na imieniny i kupił dwa koncerty na DVD Andre Rieu . No to pojechaliśmy do Plazy , w Plazie to samo . Kiedyś był tam Almi Decor i inne sklepiki wnętrzarskie , a teraz nic , też tylko ciuchy i biżuteria, głownie masówka , nic oryginalnego. W Plazie kupiliśmy tylko torebkę  herbatki roibos z limonką  i wypiliśmy kawę. Z Posnanii tyle pożytku, że zrobiłam kilka fotek dekoracji . Są naprawdę niesamowite.Jeden sklep robił szczególne wrażenie ; chodziło się po nim jak w lodowym tunelu. Coś pięknego . 
Na koniec stwierdziliśmy , że najlepiej zrobimy jak bon kupimy w Ikei. Towaru na wszelkie okoliczności mnóstwo i nie ważne czy zechcą sobie kupić mebel, lodówkę , garnki czy pościel to mają w czym wybierać . I na tym stanęło . W Ikei już zmiana kolekcji . Wraca ciemna zieleń , czerń i złoto. Złoto , to nie koniecznie moja bajka , ale już ciemna zieleń i czerń jak najbardziej. Zakochałam się w jednym fotelu. Taki klasyczny " babciny" ze skrzydłami u wezgłowia . Od dawna w ofercie Ikei , ale tym razem występuje w obiciu z prawdziwego aksamitu w przecudnym ciemnozielonym kolorze. Będzie mi się śnił po nocach , ale pocieszam się ,że będziemy odświeżać salon przy okazji remontu łazienek i wtedy pomyślę o zakupie. 
Skrzyneczka gotowa. Z koronkową bordiurą wygląda słodko . 

4.08.2017 Więcej będzie jutro

a to znów z powodu zasilacza , którego nie mam ( tym razem mężuś pojechał ratować klienta i zabrał swojego lapka razem z zasilaczem) . Czekam na młodzież , właśnie wracają z wakacji i mają przyjechać po drodze po króliczka i na kolację.
Tak poza tym upalnie i nie widać na horyzoncie zmian. Jutro jedziemy kupić jakieś bony upominkowe , bo w ubiegły tydzień jednak się nie wybraliśmy. Dobrze,że w galeriach jest klimatyzacja . Skrzyneczka do prezentu prawie gotowa , jeszcze tylko wykończę bordiurą z koronki i gotowe. Udał mi się handmadziak.

czwartek, 3 sierpnia 2017

3.08.2017 Buciki

sobie kupiłam , w locie pomiędzy pocztą a hurtownią. Takie bardziej wyjściowe z pełnym czubkiem i otwartą piętą na niewielkim obcasiku , w pięknym jasnoszarym kolorze . W sam raz do sukienki , którą zamierzam włożyć na wesele . Mogły by mieć z centymetr /półtora wyższy obcas , ale w sumie okazały się wyjątkowo mięciutkie i wygodne . Produkt polski . No i cena , bardziej niż przystępna. Ucieszył mnie zakup , bo już myślałam ,że na wesele pójdę w czółenkach ,bo z wyjściowych butów miałam tylko takie i w dodatku 3 pary czarnych i jedne szare,  co przy tym upale byłoby nieco uciążliwe. A zresztą kto wie, jak będzie za 2 tygodnie . Może być i 15 stopni przy naszym szalonym klimacie . A przyjęcie i sam ślub będzie w ogrodzie . 
Tak poza tym zostałam wrobiona w szycie zasłonek do działkowego domku . Uszyję , umówiłam się, że synowa podrzuci mi materiał i wymiary i w niedzielę się tym zajmę . 
Rozpływamy się z gorąca .

środa, 2 sierpnia 2017

2.08.2017 Będzie krótko i po łebkach

bo gorąco i nie chce mi się nawet myśleć , nie mówiąc o pisaniu . W nocy szalała nawałnica . I to konkretnie . Tak mi się wydawało dopóki nie zobaczyłam co się działo w innych miastach Wielkopolski.  Było ostro. 
Sukienka przyszła , nada się i na wyjścia i do pracy też . Materiał sztuczny ale dzianinka . Ładna . jeszcze nie przymierzyłam , ale już widzę, że będzie dobra.
Upał daje się we znaki. 

wtorek, 1 sierpnia 2017

1.08.2017 Upalnie

jak w ciepłych krajach ( tych prawdziwych , nie tych na wschód od Borzykowa , gdzie dawniej biegła granica pomiędzy zaborami) . Dobra, żartuję sobie . O co chodzi w tym szporcie wiedzą Wielkopolanie z mojego fyrtla. Nie znoszę upałów i jak tylko temperatura przekracza 25 stopni to zaczynam marzyć o jesieni . A do tej już nie daleko. I chwała Bogu . 
Lucia pokazała niesamowite narzędzie do krojenia arbuzów i to mi przypomniało wczorajszy dodatek do obiadu ; koktajl arbuzowo - ananasowy. Pychota i bardzo orzeźwiający, polecam ; 
podaję coś w rodzaju przepisu , bo proporcje nie ważne :
kawałek arbuza 
kawałek ananasa ( ja użyłam w ilości 3:1) 
pół limetki ( może być cała ) 
trochę wody niegazowanej 
kostki lodu .
Arbuz i ananas schłodzone w lodówce , pokroić ,z arbuza usunąć pestki, wrzucić do miksera , dodać sok z limetki i wodę , zmiksować , jak za gęste dodać więcej wody. Do wysokich szklanek wrzucić dużo kostek lodu , wlać koktajl , dołożyć grube słomki i podawać . Na etapie miksowania można dodać odrobinę miodu , albo listki mięty, a zamiast ananasa użyć brzoskwiń albo nektarynek.  Wszelkie wariacje dozwolone. 
Jutro przyjedzie moja czerwona sukienka . Ciekawe czy będzie taka elegancka jak na zdjęciu czy raczej taka do pracy .
Pudełko na wino prawie skończone , jeszcze dwie warstwy lakieru .
Królik też nie lubi upału . Nawet nie chce mu się biegać po mieszkaniu , znalazł sobie zaciszną kotlinkę pod stołem , wyciągnął się jak długi i leży. Od czasu do czasu tylko ładuje się do klatki napić wody i pochrupać królicze przysmaki.


poniedziałek, 31 lipca 2017

31.07.2017 Niby nic a czasu jak na lekarstwo

Niby nie ma roboty ale i tak nikt nie siedzi. Niby wczoraj był luz ale na pisanie czasu zabrakło. No dobra, upał mnie wykończył , zasilacz od laptopa pożyczyłam synalkowi i teraz sama pożyczam od małżonka , a wczoraj zawzięcie czytał internet ( prawie skończył , jeszcze ze trzy razy i cały przeczyta) więc na pożyczenie zasilacza nie miałam co liczyć. No to czytałam książkę od końca , znaczy od 4 tomu , który kupiłam niedawno zamiast pierwszego. Pracę nad skrzyneczką popchnęłam , nałożyłam pierwszą warstwę lakieru , ale jest taka wilgotność w powietrzu ,że zwyczajnie nie schnie. Lakier wodny lepił się jeszcze dziś po południu. 
Dziś pojechaliśmy obejrzeć działkę młodszego synalka. Domek całkiem przestronny. Na 27 metrach zmieściły się dwie sypialnie , w tym jedna z podwójnym, małżeńskim łóżkiem , kuchenka z lodówką , zlewem i czteropalnikowym piecykiem, łazienka z prysznicem i salonik z dodatkowymi miejscami do spania. Do tego mnóstwo szafek i schowków. A w saloniku nawet gazowy kominek. Pełen luksus. Działka malutka , tylko 200m2 ale piaskownica dla dzieci i stolik z parasolem i kilkoma fotelikami się zmieści . Do jeziora Niedzięgiel  jakieś 300m . Poczciwa wioska , do której lat temu 40 jeździliśmy rowerami na tzw. "cypel" popływać , na dziko oczywiście bo kąpielisk tam nie było poza tym po drugiej stronie jeziora w Skorzęcinie dziś zmienia się po woli w kurort. Jeden przy drugim wyrastają domki letniskowe, holenderskie , przyczepy , altany i nawet domki całoroczne. Na razie nie ma jeszcze sklepów i bud z chińskimi pamiątkami , ale tak myślę ,że to kwestia czasu.
Upał , dziś było ze 33 w cieniu , jutro zapowiadają jeszcze więcej. Na szczęście mamy dobrą izolację budynku i klimkę . Sprawdza się . 
W ogródku zakwitła mi kocimiętka i zaczerwieniają się kolejne pomidory.