babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 25 września 2021

25.09.2021 Pracowicie było

 na działce i nie tylko . Konary drzew obcięliśmy . Pomógł nam teść młodszego . Pocięliśmy też na krótkie kawałki . Niestety muszą wyschnąć zanim cienkie gałązki potniemy maszyną . Grubsze zabierze kolega syna do wędzarni. W każdym razie nic już przy budowie altanki zawadzać nie będzie .Jeszcze tylko gazon przerobiony z grilla trzeba rozebrać , bo na środku przyszłej altany stoi.  Niestety musieliśmy się zwinąć , bo zaczęło padać . Z działki przytargaliśmy jeszcze wielki kosz gruszek . Trochę dam jutro dzieciakom ale i tak jest ich mnóstwo . Jeszcze sąsiadce zza płotu dałam całą łubiankę . 

W domu też miałam co robić , bo po powrocie przygotowałam sobie jutrzejszy obiadek . Jutro tylko dokończę krem dyniowy , ugotuję ziemniaki i upiekę drożdżowy placek . Zrobiłam też kilka jesiennych dekoracji. Z tego co miałam w domu. Do naszej kolekcji jeżyków , dołączyły dwa nowe. Malutki z bursztynu, którego przywieźliśmy z Jarosławca i duży drewniany, którego mężuś wypatrzył w lidlu . Jak znam życie to nam go zaraz wnusia zwinie , bo też lubi jeże.  Jeżyki świetnie się sprawdzają w jesiennych dekoracjach .  W lidlu kupiłam sobie bardzo fajne legginsy . Wyglądają jak dżinsowe ale są z dzianiny. Ostatnio często je  wkładam . Zwykle do krótszych sukienek albo tunik. Nie powiem żebym jakoś szczególnie lubiła ale lepiej wyglądam niż w spódnicach. Pewnie z powodu nadmiaru kilogramów. A poza tym znów zaszalałam i kupiłam kolejne serwetki - a obiecałam sobie , że nie będę . Ale jak tu zostawić serwetki z jesiennym drzewkiem i stylową ławeczką - no nie da się i już . 


piątek, 24 września 2021

24.09.2021 Wprosili się

 na niedzielny obiadek . Rodzinka znaczy się wprosiła. Ale niech im będzie . Coś wymyślę . Właściwie to już wymyśliłam . Zrobię klopsy z cielęciny , sos grzybowy , ziemniaczki albo kaszę i zasmażaną kapustę . Do kawy tradycyjnie już ; drożdżowy placek . Jak zdążę , to może jeszcze krem dyniowy . Szybko się robi a na początek jesieni pasuje idealnie. Mielonego wszyscy lubią to wciągną . No i szybko się robi. 

Koniec świata ! moja matka nauczyła się włączać telewizor ! Nawet zadzwoniła żeby mi powiedzieć ,że włączyła i jej działa. I po co jej to było, wystarczyło, że raz posłuchała i zrobiła jak powinna. Ale poza tym, zakręciła się dziś kompletnie ; nie chciała wziąć tabletek, które jej zaniosłam jak zwykle, bo już brała, tylko gdzieś włożyła pudełko i nie może znaleźć . Jakoś wytłumaczyłam ,że brała je wczoraj , potem szukała rachunku za telefon , zupełnie nie pamiętała, że dostaje kwotę sms i musi iść zapłacić. Punkt kasowy w salonie zlikwidowali, musi iść na pocztę , wypisywać kwitki itd. Z tym już sobie nie radzi. Załatwiłam to za  nią . Tych tabletek jednak muszę mocno pilnować. 

Jutro jedziemy na działkę obcinać gałęzie . Zapowiadają ładną pogodę , to skorzystamy. 

czwartek, 23 września 2021

23.09.2021 Czwartkowe , zwyczajne sprawy

 Właściwie to nawet nie ma o czym pisać ; proza aż trzeszczy. Coś z tą pełnią chyba jest na rzeczy ( choć na mnie osobiście nie działa ) , bo jazdy z  moją matką powtarzają się cyklicznie . Na tapecie nadal telewizor. 

Pierwszy dzień jesieni chłodny i pochmurny , a teraz wieczorem wieje i pada - czyli jesień po całości. Mnie nie przeszkadza. Odpuściłam dziś sobie z tej okazji wszelką działalność domową i czytałam książkę . Wciąga, chociaż na pierwszy rzut oka nic specjalnego się nie dzieje. Napiszę więcej jak skończę . 

Zaskakujący program pokazało tvn - krótki zresztą ale uważam ,że sympatyczny. Mianowicie o żakietach Pani Kanclerz Niemiec . Kto by pomyślał ? O tym ,że nosiła żakiety we wszystkich kolorach tęczy , buty na niskim obcasie , zawsze czarne i przeważnie czarne spodnie i delikatne naszyjniki to wiadomo. Nigdy bym jednak nie pomyślała, że niektóre wkładała na różne okazje te same i wcale nie przejmowała się tym, że jest tak wysoko postawionym politykiem . A na zadawane o to pytania czy też sugestie odpowiadała po prostu, że nie jest modelką tylko kanclerzem i uwaga ; na długo zanim doszły do tego firmy modowe , projektanci i wszelkiej maści celebryci lansowała modę na dawanie ciuchom drugiego życia dając przykład. Ileż w tym  skromności i prostoty. Mogła przecież inaczej, zwłaszcza, że czasem nawet jej stroje były wyśmiewane . 

W weekend czeka mnie sporo pracy pod hasłem "jesień w domu i zagrodzie" , chyba zacznę już jutro po pracy , bo z wszystkim nie zdążę , a mężusiowi marzy się jeszcze wypad do Torunia . Może faktycznie zostawimy wszystko i się wybierzemy ? 


środa, 22 września 2021

22.09.2021 Jesień

 podobno zaczyna się dziś wieczorem . A ja i tak uważam , że dopiero za parę godzin w równonoc jesienną czyli 23 września . Lubię jesień w każdej postaci , o czym już nie raz pisałam . Zakładam , że i ta przyniesie coś dobrego . A zwykle przynosiły . Pora zmienić dekoracje , ale tym się zajmę w sobotę lub niedzielę . Póki co praca na pierwszym planie , jednak , choć ogólnie to jest gorzej niż zwykle o tej porze roku. I nic dziwnego ; ten rzekomy ład nie źle namieszał . Inwestycje stoją , nikt nie wie na jakim wózku jedzie i w którą stronę. Cóż , przeżyjemy ... 

Z matką mam kolejne jazdy i jak tak dalej pójdzie , to psychicznie wysiądę . Od tygodnia dzień w dzień awantura o telewizor. Nie wiem co tym razem sobie do głowy wbiła , bo telewizor działa jak należy . Ujechać nie sposób. I średnio co drugi dzień nie bierze tabletki przepisanej na wieczór. I nie żeby zapominała , przekłada je do innych przegródek w dozowniku , albo chowa pod serwetką na stoliku . Parę razy ją na tym przyłapałam . Lekarz stwierdził, że może je też brać rano , razem z pozostałymi , ale korzystniej byłoby wieczorem . Poczekam jeszcze ze 2-3 dni i zobaczę , jak będzie dalej tak robić , to będę jej rano podawać , jak i resztę .

Czytam "Konklawe" Roberta Harris'a . Taka sensacja , z akcją w Watykanie. Zapowiada się ciekawie .  

wtorek, 21 września 2021

21.09.2021 No to wrzucę jeszcze parę fotek z wyjazdu

Nawigacja poprowadziła nas taką oto drogą ; może nie najgładszą ale mało uczęszczaną i przez las .

Jeden z widoczków uchwyconych z auta - nie pamiętam nazwy tej wioski , ale już blisko morza 

Widok z naszego hotelowego okna -Żabka zdecydowanie go psuje , ale morze widać 


Muzeum bursztynu , powyżej przejscie do sali wystawowej współczesnej , niżej drzewo bursztynodajne 


Ekspozycja - fragment poświęcony poszukiwaczom , poniżej ogromna bryła bursztynu znaleziona na Ukrainie . Ciekawostką jest to, że dawniej , kiedy bursztyn kamieniał Bałtyk miał całkiem inną powierzchnię i zasięg. Kiedy się cofnął , procesy geologiczne spowodowały przemieszczanie się mas ziemi a co za tym idzie również tego co się w niej znajdowało , stąd pokłady bursztynu znajdywane są daleko od dzisiejszych brzegów Bałtyku. 

Gablota z tak zwanymi inkluzjami - czyli kawałkami roślin, owadami, drobinkami piasku i tym podobnymi wrostkami  zatopionymi w bryłkach bursztynu. Niestety nie są duże więc nie udało mi się tego ująć na zdjęciach 



A poniżej wyroby jubilerskie - aż trudno uwierzyć , że to dzieło człowieka  



I jeszcze kilka widoków na morze 





I oczywiście kamienie - zwykłe otoczaki ale jakie bogactwo barw i kształtów ; nie mogłam tego nie pokazać 


I fragment wystawy z zamku w Darłowie - ze specjalną dedykacją dla Luci Modnej 

Moda plażowa retro 


Suknia spacerowa z 1860 roku 


Czepki kąpielowe z przełomu XIX i XXw


Buty z wieku XIX - rozmiary małe , raczej nie na współczesne nogi , co nie zmienia faktu, że są śliczne i nie miałabym nic przeciw ,żeby takie botki nosić 



I na koniec zamek z zewnątrz , widok od tylnej bramy 


I to by było na tyle w kwestii wyjazdu na weekend . Dziś już nowe przygody z codziennością i dzień prawie jak co dzień; prawie , bo dziś mój małżonek świętuje swoje urodziny ; 61-sze . 

 

poniedziałek, 20 września 2021

20.09.2021 Sezon na emeryta

 No tak, bo ten właściwy sezon wakacyjny nad morzem się skończył.  Aktualnie nad morzem minimum 55+ . To ma swoje zalety . Nie było wielkiego tłoku, hałasu i smrodu przypalonego oleju od ryb i frytek. Nie było tez za dużo budek i sklepików , a te co były kończyły sezon. Za to "szły" wszelkiej maści cieplejsze  nakrycia głowy, bo niestety ochłodziło się i to znacznie . Ale po kolei . Wyjechaliśmy w piątek około 13.00 i po pięciu godzinach nieśpiesznej jazdy z przystankami na kawę dotarliśmy do Jarosławca, do hoteliku, który wykupiła  dla nas młodzież w ramach prezentu. Hotelik blisko morza , z widokiem. Oczywiście nie siedzieliśmy w pokoju .Od razu ruszyliśmy na spacery .Najpierw na klif a zaraz potem uliczkami. I oczywiście dokąd? Nie trudno się domyślić ; do muzeum bursztynu. Było czynne więc od razu udaliśmy się na zwiedzanie. W sumie nie jest jakoś szczególnie okazałe , ale ciekawie zorganizowane.  Wejście to prastary las z żywicznymi drzewami , z których bursztyn powstawał. Bo jak wiadomo, bursztyn to nie kamień , tylko skamieniała żywica , choć jako materiał jubilerski , nie ma sobie równych. Z sali drzew i historii przechodzi się przez wejście w pniu drzewa do sali wystawowej , z wyrobami jubilerskimi. I tu było całkiem ciekawie , co niebawem pokażę na zdjęciach . Zwiedzanie kończy się zejściem do sklepiku z wyrobami z bursztynu; od mydełek i środków do pielęgnacji ciała i włosów , świec , bryłek bursztynu ,po artystyczną biżuterię.  Ceny dość wygórowane , więc nie skorzystaliśmy.  Resztę dnia spędziliśmy na spacerach, po miasteczku i plaży oraz skromnej kolacji w barze . Nie przewidzieliśmy, że o 19 z minutami restauracje zostaną zamknięte. W trakcie tych wędrówek kilka razy popadało i znacząco się ochłodziło. Następnego dnia Bałtyk szalał.  Parę stopni w skali Beauforta na pewno. Na plażę wejść się nie dało a jeśli już to na krótko i w grubych kurtkach , dla ochrony przed zimnem. Po śniadaniu i pogaduchach z pensjonariuszami z hotelu znów ruszyliśmy na wędrówkę . Pochodziliśmy też po miasteczku i ostatnich budkach z pamiątkami . Bo wiadomo; babcia z dziadkiem muszą coś dla wnucząt znaleźć. Kręciliśmy się po budkach z pamiątkami , książkami i magnesami , wstąpiliśmy do kawiarenki na filiżankę kawy  a po południu pojechaliśmy do Łazów. W Łazach spędzają urlop nasi przyjaciele z Poznania , więc postanowiliśmy ich odwiedzić. Nie jest specjalnie daleko , tylko 53km .  Załapaliśmy się na rybę , którą nas poczęstowali. Pogadaliśmy, pospacerowaliśmy po miasteczku . Tu raczej przesadziłam ; bo Łazy to typowy kurort. Żyje tylko latem , o tej porze roku czynny jest jeden sklepik spożywczy i jedna lodziarnia. Wróciliśmy na kolację . Tym razem trafiliśmy na czynną restaurację tuż nad morzem . Kolejny dzień okazał się równie zimny i sztormowy jak poprzedni. O 11 kończyła się doba hotelowa więc zaraz po śniadaniu spakowaliśmy swoje rzeczy , a przemiła pani właścicielka pozwoliła nam zostawić auto na hotelowym parkingu . Pochodziliśmy jeszcze po plaży i miasteczku , a potem pojechaliśmy do Darłowa zwiedzić zamek Książąt Pomorskich . Zaliczyliśmy pełną trasę z wieżą, wystawą o historii mieczy i salą tortur dla czarownic. Ekspozycja okazała się ciekawa , traktowała o historii rodu Gryfitów , Pomorza miejscowości i turystyki nadmorskiej . Poszczególne części zostały ukryte w różnych zakamarkach , zakręconych korytarzach i schowanych  salach . Zwiedzając miało się wrażenie lekkiego zagubienia . Oczywiście nikt się nie zgubił i myślę , że to był zamierzony efekt dla uatrakcyjnienia . Kilka zdjęć też zrobiliśmy więc to i owo pokażę. Ostatnia sala nieco zaskakiwała ; traktowała o tej bardziej współczesnej historii , a wśród eksponatów znalazła się gablotka pełna statków w butelkach ; w różnych rozmiarach - od ogromnych , z pewnością na kilkanaście litrów napoju , po miniaturki. W Darłowie zakończyliśmy nasz wypad , pysznym obiadkiem w restauracji na tyłach dziedzińca zamkowego . Knajpka, w której nic do siebie nie pasowało; każda ściana z innej bajki , meble z jeszcze innych a kominek w ogóle nie z tej ziemi , ale jedzenie serwowała  wyśmienite. Dawno nie jedliśmy tak pysznych placków ziemniaczanych podanych z sosem kurkowym; poezja.  Wracaliśmy znów bez pośpiechu i z przerwami na kawę , podziwiając początki jesieni . 

A dziś znów szara rzeczywistość . Już pod znakiem jesieni; rano szukałam cieplejszych  ciuszków , bo jak dotąd jeszcze nie przełożyłam ich na niższe półki. I jak się chce to można ; zmobilizowałam się i z reszty gruszek zrobiłam kilka słoików kompotu . I koniec na tym ; więcej niczego "homikować" na zimę nie będę . Nie, nie obiecuję , bo lubię robić przetwory i wiecie jak to ze mną jest... 


niedziela, 19 września 2021

19.09.2021 No to jestem

 wróciłam , ogarniam się powyjazdowo. Relacja jutro .