babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 20 marca 2021

20.03.2021 Opowieści na sobotni wieczór - kamienie żyją - niesamowity

 Jednym z pierwszych moich nabytków biżuteryjnych były wielkie i bardzo ciężkie srebrne kolczyki z malachitami . Są naprawdę ciężkie ; mogę je mieć na uszach nie więcej niż z godzinę . Dostałam je wiele lat temu od ojca ; przywiózł z wycieczki do Krakowa, od razu mnie zachwyciły. Malachit to po prostu ruda miedzi o ciemnozielonym kolorze zmieszanym z grynszpanem ; tym szczególnym odcieniem patyny , którą pokrywa się miedź . Z tego minerału  zresztą  miedź się pozyskuje . Malachity oprócz  barwy mają niesamowite, niepowtarzalne  wzory . Nie ma dwóch takich samych egzemplarzy .Ten półszlachetny kamień jest stosunkowo kruchy 3,5-4 w skali Mohsa . Występuje w wielu miejscach , jednak te najpiękniejsze , wykorzystywane w jubilerstwie okazy pochodzą z Uralu , Meksyku , Chile i Australii. Znany jest od dawna , już w starożytności wykonywano z niego gemmy i talizmany – szczególnie Grecy i Rzymianie rozwinęli wyrób przedmiotów z malachitu. Noszono serca z malachitu lub naszyjniki z drobnych koralików , wierząc , że leczy ból zębów , a dzieciom łagodzi wyrzynanie się ząbków. Polecany kobietom przy porodzie , trzymany w dłoniach , ułatwiał poród ( w to akurat wierzę i nawet dałam w tym celu po bryłce moim synowym ) . Matkom karmiącym miał zapewnić obfitość mleka . Miał też zbawienny wpływ na reumatyzm, otwarte rany , bolesną miesiączkę , astmę oraz zatrucia – w tym przypadku dla odtrucia ścierano go na proszek i podawano do picia z wodą . Działał ponoć zawsze i niezawodnie .

Malachit zapewniał powodzenie i wzajemność w miłości oraz szczęśliwe życie z wybranką serca.  Był też wykorzystywany jako potężnej mocy talizman. Zwykle w formie pierścienia splecionego w kształcie  dwóch węży. Talizman taki strzeże od złych mocy , uciszał tęsknoty , uspokajał , przeciwdział depresji i strzegł od niebezpieczeństw. Wierzono, że kto pije wino z malachitowej czary dostępuje łaski duchów przyrody – jego serce staje się mężne i zdolny jest nawet zrozumieć mowę zwierząt.

Malachit jest kamieniem bardzo pozytywnym . Jego wibracje harmonizują w zasadzie z każdymi innymi kamieniami i spokojnie można je przechowywać z innymi . Jedynym wyjątkiem jest szmaragd . Umieszczony w jeden szkatułce z malachitem mętniej i traci blask i swoją piękną barwę.  Malachit nie lubi wilgoci . Należy go przechowywać w suchym miejscu . Słońce zaś dodaje mu mocy i urody. 

W swojej kolekcji mamy kilka nie wielkich bryłek malachitu . Nieoszlifowany mieni się jak jedwab i do złudzenia przypomina tkaninę . Z czasem do kolczyków dołączył jeszcze naszyjnik i puzderko . I jeszcze taka ciekawostka ; w trakcie naszej kariery zawodowej wykonywaliśmy zlecenie dla hotelu o nazwie Malachit . Przed wejściem położono ogromną , chyba dobrze ponad metr wysokości bryłę malachitu . Pięknie to wyglądało. 

A teraz dwie fotografie ; tę pierwszą zrobiłam kilka lat temu na wystawie w Poznaniu – wtedy jeszcze nie katalogowałam wszystkich zdobyczy . Drugą pokazywałam w 2019 roku po powrocie z wyprawy na Agatowe Lato .

                          Bryłka malachitu w stanie naturalnym 



I moje puzderko - szlif wydobywa bogactwo wzorów , na tym pudełeczku ładnie to widać 



 

piątek, 19 marca 2021

19.03.2021 Nie mam dziś o czym pisać

 Roboty miałam dziś więcej niż włosów na głowie , reszta też latała na wysokości lamperii z prędkością światła więc o czym tu pisać  Po południu pojechaliśmy na zakupy i dobrze , bo od jutra pozamykane i tylko najpotrzebniejsze będzie można zrobić . Na święta mam już wszystko z wyjątkiem tego , co i tak trzeba kupić na bieżąco. Wystarczy przygotować trochę przysmaków . Nie spinam się w tym roku . Zresztą i tak nie wiadomo jak to wszystko będzie wyglądać .  Przy okazji zakupów uzupełniliśmy zapas szklanek do herbaty , bo się nam wytłukły . Tak sobie co jakiś czas jakaś zniknie . Kupiliśmy w kształcie dużych filiżanek . Trochę pojechane, ale lubimy takie różności. Na jutro umówiłam się z młodszą synową i jedziemy do mojej matki ogarnąć chatę.  Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu A przypadła jej do gustu i co powie to babcia usłucha . Tym razem też . Miło wiedzieć ,że mam wsparcie . Swoje domowe tematy musze zawiesić na parę godzin , będę nadrabiać w niedzielę , ale trudno . Czas tam zaprowadzić porządek. 

Wróciła zima ; nawet śniegiem sypnęło przez chwilę , a tymczasem wiosna już po jutrze ; ta kalendarzowa. 



czwartek, 18 marca 2021

18.03.2021 Spadek formy mam

 czuję się marnie . Nie w sensie fizycznym ,ale raczej psychicznie , duchowo czy jak go tam zwał.  Zbyt dużo się dzieje rzeczy ,które dziać się nie powinny. Kolejne ograniczenia , chaos i brak kontroli nad codziennością . Nie twierdzę ,że jestem super zorganizowana , ale lubię ułożyć sobie jakiś plan i go po kolei realizować . Od roku nic nie jest normalnie i po kolei. Do tego te moje jazdy z matką , stres we firmie nieustający zresztą . Źle to na mnie wpływa.  Pozbieram się z tego jak zwykle , ale na tę chwilę mam dość , mam wrażenie, że mnie to wszystko przygniecie. 

    Ubezpieczyłam mieszkanie matki . Coraz gorzej z jej pamięcią , zaczęłam się obawiać, że zapomni wodę zakręcić i sąsiadów zaleje albo gaz zostawi włączony i jakieś nieszczęście będzie. Tak w ogóle to to mieszkanie jest moje , w ostatniej chwili uratowałam je parę lat temu przed komornikiem przepisując na siebie więc w sumie mam w tym interes , żeby się nic nie stało, bo jak coś , to na moje konto pójdzie i ja za to będę odpowiadać. Nie myślałam o tym do tej pory , ale wczoraj mi to przyszło do głowy. 

Tak poza tym produkuję kolejne zające. Tym razem są kolorowe i tylko trzy sztuki. Zamierzałam kupić styropianowe jajo , największe jakie widziałam , i zrobić z tego jaja i zajęcy włóczkowych  dekorację świąteczną . Nie całkiem mi się plan udał , bo nim dotarłam do pasmanterii jaja -giganty zniknęły . Widać więcej było takich co wpadli na ten sam pomysł. Pani ekspedientka zapewniała , że będą jeszcze w przyszłym tygodniu. Może się załapię. 

środa, 17 marca 2021

17.03.2021 Parę spraw babusinych

 jak co wieczór .  Z matką wszystko w porządku , poza tym ,że jej głowa siada . Moje podejrzenie się sprawdziło ; zaniedbała jakieś otarcie i jej się jakaś infekcja grzybicza wdała , dostała maść ( jakieś cholerstwo silnie działające , bo do stosowania raz dziennie ) i prikaz dbania o higienę . Przy okazji poprosiłam o sprawdzenie wyników ze szpitala . Lekarz zbadał, zrobił ekg , wyszło ,że wszystko dobrze. Zmienił jej też lek na nadciśnienie i kazał przyjść na kontrole za 2 tygodnie.  Co napanikowała przed tą wizytą , to się opisać nie da. W przychodni  nawet dość dobrze się w tym wszystkim zorganizowali i sprawnie szło , ale i tak zajęło to ponad godzinę . Mam to załatwione.  Teraz tylko muszę pilnować żeby  smarowała to miejsce i brała leki. 

    Tak poza tym , to  ch... bombki strzelił. Od soboty znowu ograniczenia w całym kraju .Wygląda na to, że trzeba się w tej dupie zacząć meblować .  Nie da się ukryć , zaraza jest i krąży. Nas na razie szczęśliwie omija , ale jest . Dziś się o tym na własne uszy przekonałam . Zadzwoniłam do jednego z naszych klientów , w sprawie rozliczenia części inwestycji , a on mi na to ,że mam do pani prezeski dzwonić , bo on ma covida i jeszcze długo nie będzie go w firmie. Mówił z trudem , to było słychać . Na szczęście wirusy przez druty się nie przenoszą , przez fale radiowe też więc nic mi z jego strony nie groziło.  

   Mam opory przed włączaniem czegokolwiek , bo co włączę to wszędzie ten tam Obajtek . Jeszcze trochę , to żelazko mi zacznie o nim gadać , albo z piekarnika wyskoczy . Słuchać się już tego nie da. jakby już normalnych , uczciwych ludzi nie było , wiecznie tylko o jakichś przekrętach gadają . 

   Słabo mi z dietą idzie w tym tygodniu , za dużo się dzieje , ale się staram i przynajmniej nie podjadam. 

Wnusia dała mi nowe zadanie ; mam jej uszyć opaskę do włosów i maseczkę , z takiego samego materiału.  Nawet zdjęcie przysłała.  No i co babcia ma zrobić , nic tylko szyć . 

     


wtorek, 16 marca 2021

16.03.2021 Właściwie to nic takiego się nie stało

ale uznałam ,że trzeba to jednak sprawdzić . Pisze o wczorajszej rundce po lekarzach .  Matka zadzwoniła do mnie koło 9.00 rano , że się źle czuje i że jej się jakaś "taka ciemna plama pod piersiami zrobiła " . Pytam co i jak , co jej jest, czy ją coś boli i tak dalej . Nie umiała mi odpowiedzieć - to zresztą nic nowego ale ta "plama " dała mi do myślenia . Pojechałam . Obejrzałam i faktycznie ; miała coś jak duży siniak i na tym liszaj . Na moje to zatarła pewnie skórę od źle dopasowanego stanika i zaniedbała . Rozlazło jej się to do rozmiarów dłoni dorosłego człowieka . Stwierdziłam ,że cokolwiek to jest zawiozę ją do przychodni , niech to lekarz obejrzy, bo nigdy nic nie wiadomo. Zapakowałam do auta i podjechałam pod jej przychodnię rodzinną . Akurat kwalifikowali do szczepień , ale powiedziałam pielęgniarce o co chodzi i poprosiłam o wizytę . Pielęgniarka jak usłyszała o co chodzi kazała nam wejść tylnym wejściem , obejrzała i stwierdziła to co ja , że wygląda to na jakieś zaniedbane otarcie. Matka uparcie twierdziła , że wcześniej tego nie miała ,pielęgniarka raczej nie uwierzyła ale wypisała skierowanie do dermatologa i od razu umówiła wizytę na jutro . Czyli nie trwało to długo i skończyło się dobrze . Ale moja matka jak to ona ; panika i nerwy . Tłumaczyłam cierpliwie, że ma się nie denerwować tylko poczekać , co jej w środę powie lekarz. Zanim dojechałam do domu zdążyła się uspokoić . Po południu około 15.00 zadzwoniła  z pytaniem czy ona ma dzisiaj tę wizytę u lekarza . Tłumaczyłam znowu , że w środę. Około wpół do ósmej zadzwoniła znowu , że ją boli w piersiach i ma ciśnienie wysokie i w ogóle źle z nią . Zabrałam swój ciśnieniomierz i pojechałam znowu. No miała podwyższone ciśnienie , ale nie jakoś przesadnie. Za to bardzo dziwny puls , bo tylko 40. No to stwierdziłam ,że zawiozę na sor. Z powodu zarazy izbę przyjęć zrobili na zewnątrz w kontenerach . Było kilka osób przed nami , w praktyce okazało się , że tylko trzy ale na czekaniu zeszło ponad pół godziny . Pielęgniarka pewnie by matkę zbyła , ale po pierwsze to nie dałam się wyprosić z gabinetu i dopilnowałam , żeby przynajmniej ciśnienie zmierzyła i chyba też ją ten niski puls zastanowił, bo stwierdziła , że matka ma przejśc obok to jej ekg zrobi. No i zrobiła . Tym razem czekałam na zewnątrz obok pary młodych ludzi . Kobieta chyba do porodu się szykowała , bo strasznie była spanikowana a facet zdezorientowany . Ekg wyszło słabo , bo zanim matka wyszła to juz po nią ratownik ze szpitala przyleciał , widać pielęgniarka go wezwała. Poszłam za nimi . Kazał mi matkę zarejestrować a sam ją zabrał na oddział . Nie dowiedziałam się niczego .  Rejestratorka stwierdziła, że mogę sobie usiąć i poczekać , ale  potrwa długo ,co najmniej 2 godzny . bo mają młyn . No fakt , mieli. Stwierdziłam ,że skoro tak to nie bedę  siedzieć bezproduktywnie i łapać cowidy , stac na zimnie przed szpitalem też mi sie nie uśmiechało, pogadałam jeszcze z rejestratorką , stwierdziła , że tak będzie najlepiej i podała telefon ,że niby mam dzwonić po 23.00 jeśli matka nie wyjdzie prędzej. I pojechałam do domu. Wyrobili się na 23.00. Odwiozłam matke do domu , z karty wynikało, że poza tym skokiem cisnienia nic jej nie jest , a wyniki miała wręcz ksiązkowe . Rano pojechałam sprawdzić co i jak i nie zgadniecie ; już się zgadywała z przyjaciółką , że o 10.00 pójdą na cmentarz !  Jutro musze dopilnować , żeby do tego dermatologa poszła. 

Tak poza tym pod koniec dnia pracy wsypałam się do przybiurowego ogródka . Nie dokończyłam roboty , bo mnie gradobicie wygoniło , ale nic straconego . Jutro też jest dzień . I wiecie co , wiosna już własciwie jest ; zakwitł mi pierwszy miniaturowy irys. A tulipany mają już po 10-12 cm. 

poniedziałek, 15 marca 2021

15.03.2021 Kolejne zderzenie z systemem

 O szczegółach jutro , bo dziś już nie chce mi się pisać . Poza zwykłymi sprawami , jeździłam dziś z matką po lekarzach . O ile z pierwszym tematem poszło w miarę normalnie - wizytę wyznaczono jej na po jutrze , o tyle drugi temat , wieczorny wyglądał nie ciekawie . Tyle, że ja nie pozwalam się zbywać . Skończyło się tak, że zostawiłam matkę na sorze i czekam na telefon . Jeśli nie zadzwoni do 23 .00, to muszę sama dzwonić po informację .  Wróciłam do domu , bo dalej jak do  rejestracji i tak mnie nie wpuszczono i mogłam tam siedzieć na poczekalni ryzykując załapanie się na covida , albo stać na dworze przed szpitalem i marznąć . No to co było robić , skoro nic nie pomogę i póki co się  niczego nie dowiedziałam.  

niedziela, 14 marca 2021

14.03.2021 Trochę tego i owego

 Wczoraj był wieczór dla kamieni więc inne sprawy siłą rzeczy musiały poczekać do dziś . Otóż  11 lat temu 13 marca 2010 roku zaczęłam pisać tego bloga  ; na wczoraj mam  2897 wpisów , 304472  odwiedziny , 7394 komentarzy .  Trochę się nazbierało . Dziękuję wszystkim odwiedzającym  i sympatykom mojego skrobania za to ,że jesteście i nie znudziło Wam się czytanie  😀.

Plan wykonany ; zakupy zrobione , nawet ponad plan . Nie przypuszczałam ,że będe się dobrze bawić na zakupach , bo tak w ogóle to nie lubię robić zakupów , ale w sytuacji kiedy nie wiele więcej można , a właściwie nic nie można , nawet kawy na orlenie wypić ( tylko na wynos zabrać , a to średnia przyjemność  pić na ulicy  i marznąć)  jakąś frajdę mi to sprawiło. Najważniejsze , że mamy prezenty na zająca dla dzieciaków. Ja zamierzałam poprzestać na 1 sztuce dla każdego , ale dziadek na widok dziecięcych ciuszków oprzeć się nie mógł i skończyło się na 3 sztukach dla każdego. Dla wnusi błękitny , mięciutki sweterek rozpinany , czarne, plisowane spódnico-spodnie i prosta biała bluzeczka , dla starszego bordowa bluza z czarnym nadrukiem przypominającym jakiś herb i dwie koszulki - jedna czarna z białym napisem playstation ( jest miłosnikiem gier więc coś dla gracza ) i druga ciemnoniebieska z kapturem , a dla najmłodszego bluza z Batmanem , komplecik koszulka i krótkie spodenki   niebiesko- granatowe i szara koszulka z nadrukiem minecraft ( takie kanciate ludziki- roboty). Kupiliśmy też świąteczne słodycze ale z umiarem i sobie też zrobiliśmy prezenty na zająca . Nowe perfumy . Mężuś wybrał sobie nowy YSL , ja  Tresor Midnaite Rose . Nie zbyt intensywne takie do biura . Lubimy ładne zapachy i raz po raz sobie coś fajnego kupujemy .  Opłaciło się , bo dostaliśmy dodatkowo mnóstwo próbek ; maskarę , miniaturowy flakonik innych perfum i kilka próbek z zapachami dla pani i pana oraz kremów na dzień i na noc. w drodze powrotnej podjechaliśmy jeszcze do le roy , bo niestety nie udało mi się odratować klosza , za chwilę napiszę dlaczego i szukałam klosza . Klosz dostałam , gładki biały , okleję go tylko drzewkami , ale to po świętach. Trafiliśmy też na wyprzedaż firanek i chociaz w planach nie było , ale firanka miała idealaną długość 160 cm czyli nie będę ich ciąć , uszyję tylko tunel , no i mają wzór w drzewa !!! Hurrraaa!!! Nie muszę szukać . Oczywiście kupiliśmy na okna do sypialni ( tej nowej , lepszej ) , na koniec jeszcze mężuś wypatrzył wkład na sztućce do szuflady , rozkładany z bambusa . Nasz stary z ikei na przestrzeni lat się wyeksplatował i już po woli myślałam o wymianie , no i się trafiło. Dziś wymieniłam i mam super porządek w szufladzie . Przy okazji to i owo skasowałam . A skoro mowa o ikei - wczoraj było oblężenie . Dosłownie . Żeby wejść ludzie stali w kolejce jak za prl-u pod naszym sklepem firmowym z kolumnami głosników. Nie liczyłam , ale mogło byc ze 200 osób. My się nie pchaliśmy , choć z początku też zamierzaliśmy wejść na jakieś zakupy . 

Tak poza tym wypakowałam dekoracje wiosenno- wielkanocne . Jeszcze ich wszystkich nie rozłożyłam , ale skoro już wyciągałam to i te wielkanocnie też przygotowałam. 

A co z kloszem ? Ano sprawa prozaiczna ; okleiłam , pomalowałam i zrobiłam próbę ; podświetliłam . No i tu się sprawa rypła , bo przy oswietleniu od środka przebija stary wzór czyli słodkie różyczki . Jedyne co mogę zrobić , to zedrzeć to wszystko i podczepić do stelaża , klosz zrobiony szydełkiem jakiś czas temu , ale nie o ten efekt mi chodziło ; słodkości z sypialni znikają definitywnie . Ich miejsca zajmą klimaty drzewne . Małżonek już uważa , że to jego pomysł więc wszystko w normie. Nawet żarówki  do kinkietów imitujące płomień go nie przeraziły . 

Aha i brawo ja ; 1,2kg mniej . Ciekawe czy to tylko chwilowy spadek czy też się utrzyma .