babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 15 maja 2021

15.05.2021 Opowieści na sobotni wieczór- kamienie żyją ; wszystkie barwy tęczy

 Jest w tym kamieniu czar – niesamowity i groźny . Fizycznie jest uwodnioną krzemionką , twardość w skali Mohsa 5,5-6,5 , zawsze bezpostaciowy . Tęczowe, mieniące się barwy zawdzięcza niewielkim kanalikom , w której zamknięte są mikrokropelki wody . Przemieszczając się pod wpływem ruchu i promieni słonecznych mienią się wszystkimi barwami tęczy . Raz bywa niebieski jak lapis lazuli, innym razem zielony jak szmaragd, czasem złotawy jak topaz , czasem czerwony niby rubin , błękitny jak szafir lub biały niby perła . Bywa też czarny . Dlatego długo był uważany za praojca wszystkich kamieni . Cudowny, niesamowity ale i groźny opal . Pochodzą a Australii, Hondurasu, Meksyku , Ameryki Południowej i Japonii. Jednych fascynuje i uważają go za skończoną doskonałość , innym wydaje się groźny i odstraszający. Niektórzy darzą go miłością bezwarunkową jak rzymski senator Ninius; który przedłożył utratę stanowiska i wygnanie nad utratę swego opalu.  Niewątpliwie ma w sobie coś magicznego . Pochodzące z Meksyku opale mleczne przypominają kroplę wody . Te najdroższe i najbardziej tajemnicze są opale czarne. Mówi, się o nich , że to nie człowiek patrzy na nie , ale czarne opale patrzą na człowieka , wzrokiem roziskrzonym wszystkimi tęczami świata .Może dlatego kamień ten uznano za symbol złudzeń i nierealnych marzeń. Mówi się także , że opale zamykają w sobie dwa światy; ten rzeczy uchwytnych ,materialny i duchowy; świat pełen przeczuć , natchnień i nadziei . Opal bardzo długo opierał się wiedzy i umiejętnością człowieka. Dopiero od niedawna produkuje się opale syntetyczne . Ten prawdziwy jednak powinien być naszym nauczycielem . Od milionów lat wysyła tajemnicze blaski i wibracje . Pochodzą one od zagadkowej planety Neptun i Saturna – Władcy Czasu . Obie te planety poprzez opal powołują ludzi do poświęceń. Dary jakie przynosi opal są tak dziwnej natury, że większość nie chce ich uznać za uśmiech losu , a nawet uważa go za kamień nieszczęścia. Niesłusznie jednak , bo opal jest przyjacielem kobiet spodziewających się rozwiązania. Pomaga zmniejszać bóle i daje zdrowe i piękne dzieci . Emanuje ciepłem a jego wewnętrzne światło ogrzewa  kiełkujące życie.  Dobre czyni lepszym , ale jeśli noszą go ludzie o skłonnościach perwersyjnych czy zbrodniczych ich złe cechy spotęguje i wyciągnie na wierzch ukryte złe skłonności.

Opal jest najbardziej mistycznym z kamieni szlachetnych . Przyczynia cierpień , które stają się oczyszczające i jasnowidzenia ukazującego ukryte siły rządzące światem. Jeśli kamień nosi materialista, wszędzie wypatrujący tylko zysków , opal przysporzy mu samych zawodów i cierpień .Opal uczy bowiem służenia innym . Nie jest to kamień władców , ale służebników ludzkości . Nie był więc kamieniem lubianym przez dynastie panujące. Na dworze carów rosyjskich, noszenie opali było surowo zabronione . Król angielski Edward VII tak dalece nie znosił ich wibracji, że zatrudnił nawet dworzanina, który miał za zadanie informowanie obcych gości , że król nie życzy sobie w otoczeniu klejnotów z opalami.

Hindusi uważają jednak opale za niezwykle silne talizmany szczęścia.  Zapewne dlatego, że opal potrafi się opiekować swoim właścicielem ; ześle proroczy sen , ochroni od zarazy , wyratuje z wszelkich opresji , ale tylko wtedy , gdy intencje jego właściciela są szczere.  Opal pięknieje obok piękna ; jak głosi legenda ułożony w oku pawiego pióra wzbogaca swój blask i staje się jeszcze piękniejszy .  Potrafi czerpać piękno i dobro ze swojego otoczenia , ale tylko po to , żeby oddać je z nawiązką , tak jak oddaje swój blask pod wpływem promienia światła.

Przyznam się , że z wszystkich kamieni szlachetnych , opal nie był tym , który by mnie pociągał ; może dlatego , że jestem dzieckiem zimowej nocy ,  moim zodiakalnym patronem jest Saturn , a opal jest samym światłem . Tak myślę . Nie odpycha mnie jednak , noszę bransoletkę z błękitnych opali , mam też skromny naszyjniczek z czarnych opali  wytargowany u Hindusa na wystawie kamieni , a w naszej kolekcji mamy dwie miniaturowe bryłki opalu gwiaździstego z Madagaskaru . Ta odmiana jest niezwykle rzadka . Mieni się zielono- złotym , perłowym blaskiem .

Oczywiście moje zdjęcia nie oddają piękna tych kamieni , Opal gwiaździsty z Madagaskaru





Bransoletka z błękitnymi opalami 


I mój skromny naszyjniczek z czarnych opali - na zdjęciu niestety nie widać jak pięknie się mieni



piątek, 14 maja 2021

14.05.2021 Nie ma to jak sobie solidnie popracować

Na działce oczywiście .  Dokładniej to działkowa masakra piłą mechaniczną się odbyła.  Miało się dziać jutro , ale koledze syna coś wypadło i zapytał czy może przyjechać dziś . Zgodziliśmy się i  zabraliśmy się za to dziś  po pracy. Pod ostrza poszły dwa uschnięte drzewa , różne chaszcze i odrosty od drzewek i na koniec skrócone zostały tuje . Małżonek z synem i kolegą syna cięli drzewa  a ja z wnusią wyrywałam nadmiar bluszczu z płotu i altanki  i robiłyśmy porządek za altanką . Tam dopiero się działo.  Łatwa to ta robota nie była .Pnącza bluszczu są bardzo mocne i bardzo mocno trzymają się podłoża .Posegregowałam też narzędzia ogrodnicze , część jest zniszczona i nadaje się tylko na śmietnik więc się tam znajdą . Na koniec mężuś wyczyścił kolejny odcinek alejki a ja spryskałam zielsko przed działką . Za nic nie daje się wytępić . Może randop poskutkuje . Jutro ciąg dalszy ; naprawa kranu i kto wie co jeszcze.

czwartek, 13 maja 2021

13.05.2021 Posadziłam

 wczoraj kupiony krzaczek poziomki i goździki . Jeżyna i borówka muszą poczekać do jutra , bo te będą rosły na naszym "rodos ". Dadzą radę ; porządnie je podlałam , to wytrzymają jeszcze dzień .

  Babusi znalazłam zajęcie ; kazałam kupić pamiątkę na Komunię dla prawnuczka i tym samym na spacer wysłałam. Jak dotąd spokojnie. I oby tak zostało.  

Wyjazd na weekend czerwcowy zaklepany i potwierdzony . Wszyscy już się pytają . Do timu dołączyli kolejni chętni - znajomi młodszej młodzieży . Będzie nas tam około 20-tki. A własciciel ośrodka już zaciera łapki , bo od razu grupka mu się trafiła i 4 domki + pokój "obłożone ". Musze zastrzec, że niczym więcej w związku z wyjazdem już się nie zajmuję - jak coś chcą to we własnym zakresie a ja odpoczywam i odreagowuję . 

Małżonek nie odchorowuje jakoś specjalnie wczorajszego szczepienia ; narzekał trochę na lekki ból w ramieniu , a po powrocie z pracy uciął sobie drzemkę , ale to nie koniecznie musi mieć powiązanie ze szczepieniem . Od powrotu ze szpitala czasem mu się zdarza. 

Przepakowałam sobie torebkę . Czarną , zimową, którą nosiłam bez przerwy prawie trzy lata  zamieniłam na oliwkowo-koniakową , bardziej wiosenną. Chociaż tyle , bo z ciuszkami tak sobie - nie ma kiedy się w nie stroić a do pracy wiadomo , praktyczniej w spodniach. 

Przyszedł zamówiony materiał na obrusy. W niedzielę będzie szycie. 

Kupiłam kilka ślicznych gadżecików do łazienki , z czerwonego szkła. Takie dodatki ; świeczki w czeronych pojemnikach i mini lampeczkę na świeczkę- podgrzewaczową. Ze szkła ma nawet kloszyk. Przedwczoraj zmieniałam opony w pobliskim warsztacie; jakieś 300m od mojego biura . Po drodze jest firma kolegi syna, która produkuje znicze i świece ozdobne , no i robili jakąś garażową wyprzedaż , to skorzystałam. Te tzry drobiazgi i wielka czarna świeca , w kształcie kuli , kosztowały mnie tylko 18,50zł. Może zajrzę tam jeszcze raz ?  


środa, 12 maja 2021

12.05.2021 Długi dzień

 i ciężki . Już od samego rana.  Jazda z matką już od siódmej z minutami . Nawet nie chce mi się pisać. Następnym razem to chyba po księdza z olejami zadzwonię skoro taka umierająca . I znów mnie wkurzyła tym ,że nie słucha zaleceń . Robi dokładnie odwrotnie niż jej każe lekarz i ja jej powtarzam w kółko.  Potem już uciekłam do Poznania z małżonkiem .  Na wszelki wypadek zostawiłam synowej klucze od matki mieszkania i ciśnieniomierz , ale nic się nie działo na szczęście. 

Do Poznania pojechaliśmy, bo małżonek był dziś szczepiony . Jako , że "sercowy" to mu lekarz kazał zaszczepić się Pfizerem , dlatego padło na Poznań.  Nic mu nie jest poza lekkim bólem ramienia . Po szczepieniu pojechaliśmy jeszcze podrzucić chłopakom ciężką wiertarkę , bo nie zabrali a okazało się na miejscu u klienta , że potrzebny mocniejszy sprzęt a potem na tak zwane "szwendactwo" po sklepach . Małżonkowi dwie pary portek kupiliśmy i przy okazji koszulkę na lato . Ja sobie tym razem darowałam - owszem były fajne ciuszki ale to co mi się widziało było za małe , a ogromne i kolorowe liście i esy -floresy nie z mojej bajki. Na koniec wstąpiliśmy do le roy oddać uchwyty do karniszy , bo okazały się za długie i przy okazji  "zwiedziliśmy " dział z roślinkami . Kupiłam po krzaczku  jeżyny i borówki ( do 4 razy sztuka- dwa poprzednie skasowała mi matka w przypływie weny do ogrodnictwa , trzeci wypaliło słońce, może tym razem przetrwa) , sadzonkę poziomki , dwie doniczki goździków i kratkę do podparcia dzikiej róży, która uchowała mi się na "rodos" i rozrosła.  Będzie co robić . Prac działkowych zresztą zapowiada się więcej ale dopiero w piątek . Syn załatwił kolegę z piłą łańcuchową - wycinamy uschnięte drzewa .  A teraz wracam do mojej książki o słowiańskich wiedźmach . czas odpocząć . 

wtorek, 11 maja 2021

11.05.2021 Mroczny awatar

 - fajnie brzmi ; i fajny temat na książkę , grę czy komiks. Nie uwierzycie , ale rzecz dotyczy mojej wnuczki.  Jako swój awatar na teamsie dziecko zamieściło zdjęcie jej ukochanego smoka z bajki " Jak Wytresować Smoka " czyli Nocną Furię o imieniu Szczerbatek . Smok jest przesympatyczny , a moja wnuczka jest jego , wielką fanką jak i wszelkich innych smoków i dinozaurów , bo bardzo przypominają smoki.  I wyobraźcie sobie , że katechetka napisała do niej i jej rodziców , że dziecko ma ten awatar usunąć , bo jest zbyt mroczny ! (sic) .  Nawet nie poprosiła , ani nie zapytała , dlaczego taki a nie inny , albo z jakiej bajki pochodzi - nic ; po prostu zażądała usunięcia . Wnusia na razie nie usunęła  ,a ja jej doradziłam ,żeby wkleiła zamiast smoka  tęczowego jednorożca . Wnusia mi na to , że przecież już z nich wyrosła i wcale ich juz nie lubi jak kiedyś . I tu ją rozumiem , z różowych falbanek i lodowych księżniczek też już wyrosła , ale czemu nie skoro smok jest taki mroczny .  A że wnusię mam błyskotliwą , to od razu załapała w czym rzecz - " rozumiem babciu ; taka mała prowokacja " . Przyznam się , że mnie tym zaskoczyła ; znaczy dziecko mądre i pojmuje ten świat. No to podpowiedziałam , żeby wrzuciła filmik jak na tym smoku lata ( jakiś czas temu brała udział w  festynie z okazji premiery III części i zagrała w krótkim filmiku ). "To katechetka zawału dostanie jak mnie na smoku zobaczy " - odpowiedziała. Uśmiałyśmy się . Co ostatecznie z tym  zrobią , na razie jeszcze nie wiem . W swoim czasie napiszę jak się sprawa zakończyła.  Jak syn opowiedział o sprawie dziś w pracy , to wszyscy sześcioro ( nas 4 i 2 uczniów ) prawie jak na komendę zapytaliśmy " zrąbałeś babę ?' Na potrzeby bloga użyłam słowa "zrąbałeś " - wiadomo, że było dosadniejsze.  Młody stwierdził, że jeszcze nie zdecydował jak zareagują , ale nie odpuści tak po prostu. 

A tak poza tym , znów jazda z matką . Tym razem wezwałam karetkę. jak zwykle nic nie było poza histerią . Nie ujadę jak tak dalej pójdzie.  Nie mogę jednak nie reagować , bo kto wie jak się może skończyć w jej wieku. 

Jutro mężuś jedzie na szczepienie  a ja z nim . Tak na wszelki wypadek, gdyby jakiś odczyn go dopadł zaraz po , choć nie sadzę , żeby coś  poważnego się działo. 

p.s. Skonczyłam " Pamiętnik Księgarza" i zaczęłam czytać " Słowianską Wiedźmę ". Napisze o nich obu jak skończę .  

poniedziałek, 10 maja 2021

10.05.2021 Codzienność

 dziś przynajmniej bez szaleństwa . Zlecenia nam się nawarstwiają , będzie trzeba się trochę przeorganizować . Póki co , każde z nas ma co robić .  Poodgarniałam najpilniejsze rachunki , jutro kolejne , no i  zamówienia trzeba porobić na nowe kontrakty. Damy radę . 

Temat kranu na działce załatwiony . Hydraulik umówiony , zakręcenie wody na czas naprawy też . Okazało się , że administracyjnymi sprawami na naszych działkach zajmuje się moja koleżanka z podstawówki ; Ewa . Klina mi takiego zabiła , że do tej pory myślę , jaka Ewa i z której klasy . Bo jedyna, którą mieliśmy w naszej klasie niedawno przegrała z cowidem . Pewnie z innej  i jak ją zobaczę , to rozpoznam, bo na razie gadałyśmy przez telefon. No i zagadka nie rozwiązywalna, przynajmniej do soboty. Dobra strona tej sytuacji to to, że szybko formalności związane z budową nowej altany załatwię . Tak mi właśnie przyszło do głowy . Jak to w małym mieście ; rączka rączkę myje. Można sobie myśleć o takim wsparciu co się chce , ale tak to jest . Wroślismy w to miasto , mamy swoją pozycję ; stanowiska w różnych instytucjach piastują nasi koledzy i koleżanki szkolni a co za tym idzie łatwo się  dogadać . Oni nam - my im. Jest to i wada i zaleta mieszkania w małym mieście.  

Z matką chwilowo mam spokój , trochę się uspokoiła , ma trochę lepsze dni od wczoraj  i  nowej awantury nie urządziła ( obym się za wcześnie nie ucieszyła , ale dobre i to  , bo ostatnie jazdy dały mi w kość) . Ciśnienie ma dobre , a leki sama jej załatwiłam  i zaniosłam . Jak wspomniałam dobre i to i z pewnością za długo nie potrwa. 

Zamiast wieczornego spacerku , zaliczyliśmy przejażdżkę rowerami . Ścieżek u nas pełno więc można sobie bezpiecznie jeździć . A pogoda dziś bardzo spacerowa . Prawdziwe lato. 


niedziela, 9 maja 2021

9.05.2021 Trochę ruchu na świeżym powietrzu

 czyli prace w ogródku zaliczyliśmy i to bardzo konkretną .  Posprzątaliśmy po zimie ( dotąd pogoda nie sprzyjała) , zlikwidowaliśmy część zabawek po dzieciakach , kilka innych zbędnych rzeczy, przekopałam trzy grządki , co wcale łatwe nie było , mężuś wyczyścił ścieżkę i podest, na którym stoi stół ogrodowy i skosił część trawnika ; druga zostaje jako łączka a ja nawet wysiałam kilka rządków kwiatów i ziółek i posadziłam z 20 cebulek na szczypior. Było co robić .  No i zaczęliśmy mierzyć i sprawdzać , gdzie najlepiej postawić nową altankę , a właściwie taki mini-domek. Małżonek w końcu dał się do tego przekonać i już kombinuje jak to zrobić , żeby było jak najwygodniej.  Te działkowe zajęcia zajęły nam całe popołudnie . Napracowaliśmy się , ale było przyjemnie i z pożytkiem . Jedyny problem to uszkodzony zawór od wody . Kiedy jest zakręcona nie ma problemu , ale jak chcemy korzystać to leci bokami a nie przez kran. Trzeba wymienić . Problem w tym jak to rozwiązać logistycznie, bo załatwienie hydraulika to pikuś , gorzej z zakręceniem wody na działkach . Muszę podzwonić i popytać jak to załatwić. 

 Aha, rabarbar obrodził niemożliwie . Nie wiem co z tym zrobię , bo ilości są ponadprzeciętne.