babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 17 czerwca 2025

17.06.2025 Awaria i inne takie ...

 Byłoby za pięknie gdyby szło wszystko po mojej myśli i bez przygód. Mniej - więcej się ogarnęłam ze sprawami w biurze, mniej - więcej przygotowałam na jutro i kilka dni weekendowych sprawunki i leki dla matki , mniej - więcej nas spakowałam i miałam dokończyć po wycieczce na działkę w celu podlania i uruchomienia zegara sterującego nawodnieniem. I mniej - więcej się udało ale... okazało się, że mamy awarię . Kapie woda na śrubunkach. Co było robić , telefon do naszych gospodarzy i trzeba ogarnąć temat. Przyjechali rowerami w sile dwóch uzbrojeni w różne klucze szwedzkie i inne  blycki , obejrzeli i zabrali się za dokręcanie. I jak się zabrali to już nie kapało a zaczęło się lać . Zakręcili wodę , wymontowali licznik i okazało się co i jak. Puściły uszczelki. Chłopaki jednak uszczelek nie mieli. Miał je jednak mój małżonek i po kolejnych 20 minutach awaria została opanowana. Nie zmienia to faktu, że straciliśmy dodatkową godzinę. Potem jeszcze musiałam się udać do matki z tabletką i moje plany dokończenia pakowania poszły ... w chatkę z piernika. Skończyłam pół godziny temu , bo jednak trzeba było, skoro mamy udać się w podróż. Od jutra do soboty mnie tu nie będzie , wracamy w  niedzielę więc może się już pojawię wieczorem a tymczasem kiwam Wam na do widzenia i obiecuję napisać o tym co w kaszubskich lasach piszczy. 

poniedziałek, 16 czerwca 2025

16.06.2025 Jeszcze dwa dni

a właściwie dzień i trochę i wyjazd. Z jednej strony się cieszę , ale... mam obawy. Tak czy inaczej odpocząć muszę , bo mi się obwody w mózgu przegrzewają. Skontaktowałam się z adwokatką , na dłuższą rozmowę jesteśmy umówione na 1 lipca a póki co obiecała złożyć wniosek o wyłączenie ze sprawy mojej matki. Nie mogę ryzykować , że matki nie zaciągnę na sprawę. Niby nie mam powodu ale im bliżej sprawa tym bardziej się denerwuję. No i nie chciałabym, żeby wydane pieniądze poszły na marne. 

Tak poza tym , Wacek , ulubiony kocurek naszych wnuczków powędrował za tęczowy most. Poszedł gdzieś na ksiuty i wpadł pod ciągnik. Szkoda kociska , też go lubiłam. 

niedziela, 15 czerwca 2025

15.06.2025 Kolejny weekend na działce

 Wczoraj to dosłownie cały dzień , zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy. Co prawda trzeba się było na godzinkę urwać, żeby pożegnać siostrę Szwagroskiego o czym dowiedzieliśmy się kilka godzin wcześniej. Nie poinformował ani nas , ani naszych chłopaków. Syn zmarłej też nie , chociaż jest kumplem ze szkoły naszego syna. Dziwne... Chłopaki byli poumawiani, pomagają w remoncie jednemu z naszych pracowników ale my zdecydowaliśmy się pójść na samą ceremonie . Wyszło, że robimy za delegację rodzinną. Praca zatem była z przerwą. A po powrocie znów kawał odepchnęliśmy. Najważniejsze, że dokończyliśmy system nawadniania. Teraz grządki warzywne podlewają się same. Reszta w  tym trawnik metodą tradycyjną. Fontanna zmieniła miejsce na bardziej nasłonecznione. Drzewa sąsiada jednak mocno zasłaniają. Nie wzięłam tego pod uwagę wybierając miejsce ale jak drzewka rozwinęły liście to miejsce zrobiło się mocno zacienione. Nie udało nam się przetoczyć donicy w której stała balia z panelem fontanny. Wypełniona ziemią donica okazała się zbyt ciężka. O ile udało nam się wtargać ją na wózek towarowy, który zabraliśmy z biura , to niestety wózek nie chciał ruszyć z miejsca. Niby ma uciągnąć 150kg ale chyba było więcej. Została więc na miejscu , a w najbliższej przyszłości obsadzę ją roślinami w kolorze purpury i ognia żeby pasowała do reszty tej części ogrodu i też będzie dobrze. A fontanna stanęła na łączce . Na razie tak po prostu na trawie ale po powrocie z wyjazdu coś wymyślimy, żeby ją bardziej wyeksponować. Na razie pracuje jak szalona aż woda z balii wylatuje. Udekorowaliśmy ją konewką -lamką solarną, która wygląda jak by nalewała wody do balii. Pokażę na zdjęciu ale muszę je sobie przygotować więc trochę cierpliwości proszę. Na tarasie też mnóstwo zmian. Doszło kilka doniczek z kwiatkami. Przesadziłam do nich resztę turków i macoszek (bratków znaczy) i uwaga ! Jest i druga fontanna . Malutka ale jest i też działa. Kupując myślałam , że w opakowaniu jest jeden panel a były dwa. Jeden większy , drugi mniejszy. Trawy na naszej łączce wyrzuciły ogromne kłosy z nasionami. Obcięliśmy je w obawie , ze rozsieją nam się te trawy po całej działce i jeszcze do sąsiadów się przeniosą.  Łączce to nie zaszkodziło, z dnia na dzień coraz więcej kwiatków. A za kilka dni będziemy się objadać czereśniami ! W tym roku są wielkie i zdrowiutkie mimo deszczu. Żartujemy, że jesteśmy bogatymi ludźmi, mamy własną czereśnię  a to towar drogi przecież. Prawdę mówiąc nie sprawdzałam ile w tym roku kosztuje kilogram ale słyszałam ,że cena jest konkretna. Dziś prac ciąg dalszy , ale na większym luzie i bez pospiechu. Zjedliśmy sobie lody z likierem advocat i poziomkami z naszej plantacji , wypiliśmy kawę siedząc na progu. Mamy stół ogrodowy i wygodne fotele ale i tak kawa pita na progu PDzO smakuje nam najlepiej. No i tyle wieści z PDzO. Jutro i po jutrze intensywne dni a potem wyjazd. Mam mieszane uczucia , z jednej strony się cieszę , z drugiej mam obawy co ta moja matka wywinie jak nie będę zaglądać. Ale może to ostatni mój wyjazd na dłuższy czas...