babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 27 stycznia 2024

27.01.2024 Sobota domowa

 I to lubię . Jak przewidywałam nie wszystko poszło po mojej myśli , bo wprosili się Szwagroscy . Posiedzieliśmy przy kawie i resztkach pierników i dwuletniej nalewce na wiśniach sąsiada . Z rana jak zwykle zaliczyłam zakupy i wizytę u matki, a potem domowe tematy jak w każdą sobotę. Zlikwidowałam też ostatnie zimowe dekoracje. Wynieśliśmy do piwnicy choinkowe  bombki . Takie tam domowe drobiazgi. Zrobiłam też porządek w szafach. No i teraz , w końcu zamierzam czytać. Zaczęłam wczoraj i żeby nie późna pora to pewnie siedziała bym z tą książką jeszcze długo. Daje do myślenia , ale o tym będzie jak przeczytam , Dobrej niedzieli. 

piątek, 26 stycznia 2024

26.01.2024 Cieszę się ,

 ze znów piątek i w perspektywie dwa dni wolne. Tydzień był intensywny , sporo się działo  i z pozytywnymi efektami , tyle, że zmęczyło mnie nieziemsko. Miałam tyle spraw do ogarnięcia. że brakowało mi dnia. Na szczęście trochę wolnego przed nami . Ograniczę się do tematów domowych , a potem wreszcie usiądę z książką i będę czytać i czytać. Ale jak znam życie nie koniecznie musi się udać. Dzień niemal wiosenny , nawet czapkę zdjęłam idąc do paczkomatu . Normalne to jednak nie jest jak na tę porę roku. Weszłam dziś do empiku odebrać książkę i poszwendałam się jak zwykle przy półkach. Przy okazji zerknęłam do czasopism rockowych. No i nie kupiłam żadnego, nie mogłam sie zdecydować które wybrać "Metal Hamer" czy "Teraz Rock" - w obu jedne z moich ulubionych zespołów , całkiem długie wywiady z  nimi tyle, że w jednym Sonata Arctica , w drugim Therion . No i jak tu się zdecydować ?  A tak w ogóle , to sks mnie dopada. W ubiegłą sobotę zlikwidowaliśmy choinkę. Pocięliśmy , załadowaliśmy do worka i mężuś wrzucił do mojego auta w celu wywiezienia na wysypisko. Sama zresztą mu kazałam tak zrobić. I zapomniałam. Woziłam tę choinkę w bagażniku. Dziś pojechałam do zaprzyjaźnionej firmy odebrać od naprawy drukarkę i zdziwiłam się , że mam zawalony bagażnik. Po drodze więc wykręciłam na to wysypisko, żeby się w końcu pozbyć worka z gałęziami.  Ale żeby o takim czymś zapomnieć ????

czwartek, 25 stycznia 2024

25.01.2024 Wygląda na to,

 że rok zaczął się nie najgorzej. I niech tak zostanie. Ostatnie kilka dni było bardzo intensywnych i pod presją ale daliśmy radę i dobrze. Czekam na jutro i dwa wolne dni. Planów na nie nie mam , myślę , że skończy się na domowej robocie , słuchaniu muzyki i może czytaniu, o ile zdążę odebrać z empiku książkę. Zamówiłam sobie kolejną pozycję Artura Nowaka i Ireneusza Ziemińskiego . Po przeczytaniu "Babilonu " długo miałam opór do tego typu literatury , ale po przeczytaniu recenzji zmieniłam zdanie - przeczytam . Książka nie traktuje tym razem o nadużyciach , a jest analiza zapisów w Biblii. Może byc interesująco. 

Myślę już o wiośnie i ogródku , ale nie tylko, o własnym anturażu też. Zamówiłam sobie dżinsową kurteczkę. Po tej, którą miałam dotąd mocno już widać wiek i eksploatację. 

środa, 24 stycznia 2024

24.01.2024 Zakręcony dzień

 w sumie nic szczególnego się nie działo , ale drobiazgów nazbierało się tyle, że właściwie cały dzień cos pisałam i skończyłam już po 16.00. Nieoczekiwanie trafił nam się nowy kontrakt, bardzo atrakcyjny . Jedyny minus , to konieczność załatwienia sprawy do 1 lutego . Nie było to proste ale sprawę udało się załatwić . Jeśli nie nawalą dostawcy to wszystko będzie na czas. Tak poza tym małżonek jeszcze w pracy, chłopaki się porozjeżdżali po okolicy i też do 16.00 nie dotarli. Znaczy , chyba nie najgorzej. 

Poza pracą odwiedzam fora ogródkowe i sklepy z nasionami i roślinkami. Do wiosny już całkiem nie daleko , pora myśleć o ogródkach. No i już niedługo trzeba będzie obcinać drzewka , a konkretnie to w naszym przypadku jabłonkę , bo tylko to zostało. Resztę ogarnęliśmy na jesieni. Już nie mogę się doczekać tego ogródkowania.  


wtorek, 23 stycznia 2024

23.01.2024 Jestem Wielkopolanką ,

 jestem Wielkopolanką - powtarzam sobie od kilku godzin , bo jak pomyślę, że jestem Polką to mam ochotę  zakopać się pod ziemię ze wstydu . Wyć mi się chce z bezsilnej wściekłości jak patrzę na to co robi gość , który sprawuje urząd prezydenta i jak ten urząd hańbi raz za razem . I jak teraz patrzę jak wypuszczonego z pierdla kryminalistę tłuszcza ( bo inaczej tego określić się nie da) okrzykuje bohaterem to mnie krew zalewa. Czego to ja dożyłam ... 

Wybaczcie , ale nie jestem w stanie nawet rozsądnie myśleć , o skleceniu sensownego zdania nie wspominając. 

poniedziałek, 22 stycznia 2024

22.01.2024 Jakoś leci

 Nowy tydzień się zaczął ospale. Rano było całkiem przyjemnie, ale trochę przed południem zaczął padać deszcz. No i tak mokro i szaro już zostało. Pogoda łóżkowo - barowa . Nic tylko pić albo spać. Dziś akurat jakoś wiele roboty nie miałam . Cos tam przyszło, coś powysyłałam , coś policzyłam i takie tam. Na szczęście już nieco jaśniej i przynajmniej do pracy i z pracy jadę w dzień a nie po ciemku. Tego nie lubię. Po śniegu to już tylko wspomnienia zostały i tyle tej zimy. Ptactwo jakoś dziwnie się zachowuje , latają w tę i z powrotem zupełnie chaotycznie jak by oszalały i w jakichś niesamowicie licznych stadach . Nie pamiętam ,żeby kiedyś tak latało. Czy to coś znaczy ? Zwiastuje jakoweś klęski i nie zwykłe wydarzania ? - jak w Trylogii? Wiem , snuję teorię spiskową , ale zjawisko jest faktem.  A na  naszych działkach i pobliskim lasku zwanym "Małpim Gajem" zadomowił się łoś . Pisali o tym w naszym miejscowym tygodniku. Skąd się tam wziął ??? Oto jest pytanie . Może go kiedyś zobaczymy jak zwiedza działkowe alejki . 

niedziela, 21 stycznia 2024

21.01.2024 Dzień Babci i Dziadka

 Tak właśnie. Był więc obiadek dla rodzinki ; wołowina z mandarynkami , na którą sobie ostrzyli ząbki od dawna i oczywiście chruściki. Najmłodszy wnusiu namalował nam laurkę w kształcie słonika , starsze wnuczęta przyniosły kwiatki  i słodkości.  

Mój małżonek ma na mnie zły wpływ, zdecydowanię.  Po wczorajszej awanturze z matką nie miałam zamiaru jej zapraszać na obiad , ale mnie namówił. Dzieciakom pasowało, bo nie muszą już jeździć do niej z życzeniami. Oczywiście nagadała głupot jak zawsze, ale nikt już się tym nie przejmuje i całe szczęście.  Około 17.00 towarzystwo się rozjechało do domu a ja korzystam z resztki weekendu i po prostu odwalam LB. 

Wczoraj zakończyliśmy sezon na reniferka , rozebraliśmy choinkę i dekoracje , zostały jeszcze jakieś niedobitki ale niebawem i to zastąpią takie bardziej ponadczasowe. Sprzątnęłam świąteczności , ale nie zdążyłam zmajstrować nowych. Nadrobię.