zimno i deszczowo , okazało się , że owszem dość zimno ale za to piękne słońce. Plany więc uległy zmianie na działkowe. Efekty? Pocięta reszta gałęzi i ładnie równiutko ułożona w sąg. Obcięty krzak bzu. Teraz wygląda jak ładne, zadbane drzewko a nie dziko rosnący chaszczor. Posprzątane deski ze starej pergoli. Teraz wystarczy je pociąć, do worka i do punktu zbiórki. Resztki liści i ścinków od gałęzi wygrabione. Szybko się uwinęliśmy z tą robotą. Za tydzień robimy miejsce a za następny ruszamy z glebogryzarką. No i zasiewami. Wiosenna grządka już się zieleni, tulipany, narcyze, czosnki ozdobne, wszystko to już ma po 10-12cm. Jeszcze nie wykiełkowały szafirki ale chyba im już wiele nie trzeba. Poza tym obejrzałam wszystkie roślinki, podcięłam to co zmarniało i wysprzątałam grządkę ook drzwi do starej altanki , na której nigdy nic nie chciało rosnąć aż do ubiegłego roku, kiedy zrobiła mi się dzika plątanina drobnych kwiatków, z nasion na skalny ogródek. Jutro jeśli pogoda dopisze to pojedziemy znów. Co będziemy robić ? Zobaczymy , co się okaże najpilniejsze. Pewnie ciąg dalszy porządków.
I jeszcze na życzenie Inki, moje kocie poduszki. A dokładnie to poszewki, bo poduszki zrobiłam z jednej dużej, której szkoda mi było wyrzucić .