babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 2 kwietnia 2010

2.04.2010 Wielki Piątek

i rocznica śmierci naszego Ojca Świętego. Nawet pogoda nastraja refleksyjnie. Pięć lat temu nie najlepiej się nasze życie układało. Jeszcze dziś trudno mi o tamtym czasie myśleć spokojnie . Kiedyś pewnie i z tym duchem z przeszłości przyjdzie stanąć oko w oko i nazwać go po imieniu. Na szczęście z czasem obróciło się na lepsze i wciąż poprawia. I dobrze...
Codzienność zaś wygląda jak każdego roku tuż przed świętami. Ostatnie porządki , pieczenie i gotowanie, przygotowanie koszyczka do święconki , dekoracji na stół , tak żeby w święta było wszystko pod ręką . I oczywiście pyry z gzikiem na wielkopiątkowy obiadek .Nie wiem czy to dobrze,że taki obiad robię w ten dzień , bo wszyscy to zawsze bardzo lubili i każdy korzysta z okazji i się tym zajada, a tu przecież chodzi o post i umartwienie . Z drugiej strony , gdybym zrobiła coś czego nie lubimy to byśmy nie jedli , bo nie lubimy a nie dla wzmocnienia ducha. Ten problem mam co roku odkąd zaczęłam rozumieć sens postu i pewnie do końca życia będę go miała. Młodzież wprawdzie już od paru lat u siebie
ale nadal pyry z gzikiem w Wielki Piątek i środę popielcową gotuje. Ich chyba jednak ten dylemat co mnie aż tak nie gryzie (no, chyba,ze o tym nie wiem).

wtorek, 30 marca 2010

30.03.2010 Błądzę sobie myślami

Niepostrzeżenie zazielenił się trawnik pod naszym blokiem , glubka ( mirabelka) po drugiej stronie ulicy lada moment rozkwitnie co już nawet z mojego okna w kuchni gołym okiem widać , a krzaczki koło kościoła Św.Ducha już całkiem zielone. Wiosna zawitała na dobre mimo ochłodzenia i deszczu . Dobrze, bo przednówek zwykle mi się strasznie wlecze. No i święta w bliskiej perspektywie , a ja lubię święta mimo,ze mam w związku z tym więcej pracy.
Nasi uczniowie dziś mają drugi dzień wolnego z powodu rekolekcji. Ciekawe jaką naukę wyciągną dla siebie. Jak znam życie to raczej odsiedzą swoje bujając w obłokach i czekając końca. No może starszy coś tam posłucha – jest dość rozsądny jak na młodego człowieka , ale młodszego w ogóle nie posądzam o jakieś myślenie metafizyczne . Oj, chyba trochę przesadziłam w doborze słów. Powiedzmy o głębsze refleksje . Zamierzam ich o to zapytać . Tak po prostu, trochę z czystej ciekawości , a trochę żeby ruszyli mózgiem od czasu do czasu. W zasadzie nie na tym polega nasza rola , mamy ich tylko nauczyć zawodu , ale ja im czasem rzucam jakieś inne tematy i próbuję trochę podyskutować. Ostatnio usiłowałam wypytać młodszego o ekspozycję w muzeum archeologicznym , do którego jechał na klasową wycieczkę . Zapowiedziałam mu tę dyskusję przed wyjazdem , bo się tym interesuję i chciałam wiedzieć co nowego wystawia muzeum i dowiedziałam się tylko tyle,że tam nie było nic ciekawego i że wcale nie oglądał wystawy , tylko tak przeszedł się po salach. Ot dzisiejsza młodzież .
Aż się boję myśleć co wyrośnie z mojej wnuczki . Pocieszam się tym ,że ma rozsądnych rodziców i dziadków starej daty z pasją do nauki i rozwijania zainteresowań więc ma szansę stać się osobą myślącą.
Tak sobie dziś błądzę myślami trochę bez ładu i składu . Trochę o tym , trochę o tamtym zamiast przyłożyć się do pracy . Problem w tym ,ze straciłam na chwilę motywację ; klienci zalegają nam straszną kasę . Daję im czas do południowej sesji. Potem zacznę wydzwaniać i opieprzać - taka codzienność małych rodzinnych przedsiębiorstw w tym kraju. Nieustająca walka o byt.