babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 1 czerwca 2021

1.06.2021 Zwariowany dzień

 Dużo się działo i wciąż dzieje.  Bo to i spotkanie z malarzem w sprawie sypialni i Dzień Dziecka i pakowanie oraz inne przygotowania i w pracy nie mało zajęć ... 

    No! Jutro o tej porze już będę wypoczywać . I tak będzie aż do niedzieli . Laptop zostaje  więc i opowieści na sobotnie wieczory zostają zawieszone i do zobaczenia - w tym przypadku napisania w poniedziałek. No, może w niedzielę . Pa! Pa ! Kiwam Wam na do widzenia ! 

poniedziałek, 31 maja 2021

31.05.2021 Koniec miesiąca

 i mały pech. Nawaliła firma wypożyczająca mierniki. Tym samym upadła nam nieco robota i rozliczenie , ale specjalnie się tym nie przejęliśmy . I tak jest co robić . Mówi się trudno , dokończymy po weekendzie.  Pożegnaliśmy dziś kolejnych uczniów na praktykach , dostali celujące oceny i nagrodę pieniężną ( nie powinni , bo to praktyki bezpłatne, ale zasłużyli), byli jednymi z najlepszych jakich mieliśmy . 

 Tak poza tym  od wczoraj oglądamy z małżonkiem nowy sezon "Lucyfera" i pękamy ze śmiechu. Nie zdradzę co się dzieje , ale polecam . Dużo się dzieje. 

Do drogi jesteśmy w zasadzie gotowi. Mam zgryz , co zabrać do ubrania , bo niby ma być pogoda , ale jak to z pogodą ; może się okazać , że jest zimno i pada , albo poczęstować nas 30-to stopniowym upałem. A nie chcę dużo zabierać .  Zobaczymy jutro.  Tak czy inaczej , mamy wszystko dograne i zaklepane w ośrodku i zamierzamy się dobrze bawić . 

I dobra wiadomość ; odbędą się koncerty, które odwołano - ale nie cieszę się za nadto ; jak się odbędą i weźmiemy w nich udział , to będę się cieszyć. 


niedziela, 30 maja 2021

30.05.2021 Pracowita nam wyszła ta niedziela

 Chociaż w planach nie było .Rano tylko wyprasowałam co mi zalegało w szafie i wrzuciłam resztę prania do pralki i miałam na tym poprzestać . A potem  jakoś tak z małżonkiem " od słowa do słowa" i zaczęliśmy wynosić  to i owo z sypialni - już pod malowanie i poszło całkiem szybko i jeszcze przed obiadem mieliśmy już zdemontowane listwy przypodłogowe, wystawioną część mebli , odkręcone lampy i usuniętą tapetę . To akurat mnie zaskoczyło, bo w pracowni walczyłam z tym ze 3 dni , a tam za jednym pociągnięciem odchodziły całe pasy , bez poprawek , chlapania wodą i drapania . Jakąś dobrą tapetę i klej kupiłam 13 lat temu . A co ciekawe , przez tyle lat nigdy się nigdzie nie poodklejała.  Pracę nam to ułatwiło , a jakże. Niby wiele w tej sypialni nie mamy , ale jak zaczęliśmy wynosić , to się nazbierało.  Po obiedzie dokończyliśmy wystawianie gratów i pojechaliśmy na działkę . Teoretycznie tylko posadzić orzeszka laskowego , ale jak już tam wpadliśmy , to jak na prawdziwych , choć początkujących krzakowców przystało zabraliśmy się do pracy. Najpierw posadziliśmy krzaczek leszczyny , potem mężuś zabrał się za kosiarkę , a ja za szpadel . Mężuś skosił prawie cały trawnik - prawie , bo wysiadła kosiarka niestety , da się naprawić , ale potrzeba odpowiednich narzędzi i śrub a tych nie mieliśmy pod ręką . Ja w tym czasie przekopałam kawałek zapuszczonego warzywnika . Tylko kawałek , bo jest mnóstwo korzeni po odrośniętych drzewkach i pędów od zdziczałych truskawek. Ciężko się przez to przebić więc tak sobie po kawałku kopię . Przy okazji uratowałam klon-samosiejkę. Na koniec wymierzyliśmy jeszcze raz działkę pod kątem budowy altany , odległości między drzewami , drzew od płotów , płotów od ścieżki i starej altany i td. Ponanoszę to na rysunek działki i zobaczymy co z tego wyniknie. Na koniec jeszcze wybraliśmy się na spacer i kawę, nad nasz zalew. No i zleciało .O jeden dzień bliżej do wyjazdu jak by na to nie spojrzeć . Mam jeszcze to i owo do zrobienia , ale już się doczekać nie mogę . Wolne bardzo mi się przyda.