poczyniłam w kierunku świąt - wczoraj. Zlikwidowałam jesienne dekoracje, uszykowałam , tak żeby były w zasięgu ręki zimowe, te które będę potrzebowała i zamieniłam kubeczki , te całoroczne zamieniłam na takie z dziadkiem do orzechów , reniferkiem i choinkami. Ubrałam też pościel w jemiołę. Na święta zmienię na taką w reniferki. Można uznać , że sezon już otwarty. Odliczać zacznę 6 grudnia. Tak poza tym nie śpieszę się na razie. Może jeszcze pozmieniam serwetki w koszyczkach na zimowe... W przyszłą sobotę mam w planach obszywanie obrusów i firanek oraz przygotowanie przyprawy do pierniczków. Mam też trochę zakupów do zrobienia. W tygodniu wybieramy się do gospodarstwa rybnego po sandacze i miętusy. Karpi nie jadamy.
Dziś wybraliśmy się na cmentarze, zrobić porządki. Przed świętami postawimy nowe stroiki i wymienimy wkłady w zniczach. Rano upiekłam chlebek dyniowy własnego pomysłu. Wyszedł pyszny, śmiało mogę piec większe bochenki i nawet urozmaicać dodatkami. Gdyby ktoś chciał wypróbować to podaję skład:
Na małą keksówkę:
220g mąki wrocławkiej
40g mąki orkiszowej
50ml oliwy z oliwek
100ml musu z dyni
torebka suchych drożdży
100ml ciepłej wody
plaska łyżeczka cukru do drożdży
soli do smaku około 1 płaskiej łyżeczki ( ale sypałam na oko więc nie dam głowy)
drożdże zasypać cukrem i zalać ciepłą wodą odstawić na kilkanaście minut, żeby zaczęły pracować, mus z dyni wymieszać w misce z oliwą , dodać sól, rozpuszczone drożdże, wsypać mąki, wymieszać, wyrobić ciasto. Można lekko podsypać mąką. Włożyć do foremki wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką , wstawić do piekarnika ustawionego na 100 stopni, przykryć ściereczką i gdy wyrośnie zdjąć ściereczkę, podnieść temperaturę do 180 stopni, piec 35 minut. Taki mój patent na szybkie wyrastanie ciasta ; nagrzewam lekko piekarnik, tak do 100 stopni a jak wyrośnie ( zwykle z 15 minut wystarcza) to podnoszę temperaturę i piekę.
Byle do świąt !