babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 26 lutego 2016

26.02.2016 „Zemsta , zemsta , zemsta na wroga z Bogiem a choćby mimo Boga„ wpis długi i bardzo nie polityczny

Cytat z „Dziadów” Pana Mickiewicza jakby ktoś nie pamiętał. Nic innego mi do głowy nie przychodzi , no może jeszcze tytuł bardzo starego filmu , który widziałam chyba jeszcze w szkole podstawowej „ Kiedy Legendy Umierają”, choć w tym przypadku bardziej odpowiednim słowem byłoby „ zostają zabijane „ . Którego bym kanału nie włączyła w tv , której gazety czy też czasopisma nie wzięła do ręki wszędzie teczki wdowy po prl-owskim generale SB i agent Bolek . Jeśli ktoś miał wątpliwości co kierowało NE w rządzy dorwania się do władzy to teraz już wątpliwości nie może mieć żadnych . Głównym motywem była ZEMSTA .
Żeby wszystko było jasne : nigdy nie lubiłam byłego Prezydenta Wałęsy , nigdy też nie był dla mnie żadnym autorytetem czy inną ikoną . Ot zwykły elektryk ze stoczni , który odważył się swoją twarzą i nazwiskiem firmować opór przeciw socjalistycznemu reżimowi. Chwała mu za to i na tym powinien poprzestać , a nie pchać się na najwyższy urząd w Państwie. Nie dał rady , wyzwanie jakim jest sprawowanie władzy go przerosło. Tak uważam .Żyłam jednak w tamtej epoce , pamiętam i czasy i atmosferę i zachwyty nad tym „opatrznościowym mężem „ , który jako ten jedyny może coś w tym naszym Kraju zmienić. Ludzie za takiego go mieli i wybrali. Ja ten mit podważyłam krótko przed wyborami , kiedy moje koleżanki z pracy, w tym i wykształceni lekarze wypowiadały euforycznie w/w przeze mnie kwestię . Tak po prostu powiedziałam ,że Wałęsa jako prezydent niczego nie zmieni i nic nie załatwi. Będzie taki sam albo większy bałagan . W odpowiedzi na to pani doktor ( dziś już nie żyjąca od lat ) z przestrachem w oczach rzuciła „ aj Ania co ty mówisz , jak on niczego nie zmieni to co z nami będzie , co będzie z naszym krajem?” I wtedy chlapnęłam bez zastanowienia z czystej przekory i trochę chęci podkręcenia atmosfery „a co ma być ? będzie czwarty rozbiór Polski , ekonomiczny -nikt nas najeżdżał zbrojnie nie będzie ale wykupi nas obcy kapitał „ . Co się działo po tej mojej wypowiedzi !  Większość dyskutantów zakrzyczała mnie ,że jak ja w ogóle tak mogę myśleć . Jeden tylko doktor spojrzał na mnie dość dziwnie i stwierdził „kto wie czy pani Ania nie ma racji „. No i miałam ale to inna bajka. Opisałam to zdarzenie, żeby zobrazować emocje i nastroje jakie wtedy panowały i przybliżyć sposób myślenia  . Z jednej strony wszyscy mieli dość i cieszyli się ,że upał socjalizm , chcieli tych zmian, z drugiej było już pierwsze zderzenie z nową rzeczywistością , a ta przerosła zdolność pojmowania większości i mocno rozminęła się z oczekiwaniami ; wymarzonego dobrobytu wciąż nie było ,mieliśmy 1360% inflację , ponad 60 % oprocentowanie w bankach , wciąż jeszcze puste półki choć już nieco się poprawiło i ludzie zaczęli tracić pracę , co było zjawiskiem całkowicie nieznanym w tamtej rzeczywistości . Wcześniej praca była dla wszystkich , bo tak zakładała doktryna. Przez kraj przetaczały się fale strajków i właściwie nie wiadomo było jak to państwo ma działać i jak się to skończy. No to w pierwszych wolnych wyborach zagłosowali na legendę z 1980 roku czyli Wałęsę . Był twarzą , był symbolem , na świecie zyskał sobie uznanie; wpisywał się w klimat po prostu. Teraz po 26 latach NE obala mit . Mniejsza o mit zresztą , spokojnie mógł sobie żyć własnym życiem , dla funkcjonowania państwa nie ma to znaczenia. Istotna jest przyszłość.
Rzecz w czym innym . O tym ,że Wałęsa coś tam podpisał i miał konszachty z SB od dawna było wiadomo . Jedni wierzyli , inni nie i to też większego znaczenia nie miało . Wciąż funkcjonował jako ikona Solidarności a jego legenda otwierała nam na świecie wiele drzwi. Ale władza się zmieniła . Przez osiem lat odsunięta od decyzji dyszała rządzą zemsty , no i ma teraz swoje pięć minut. Zmarł generał , a w kilka tygodni po jego pochówku wdowa  odnalazła teczki i chciała je sprzedać do IPN . Sprzedać ! Już samo to jest mocno podejrzane , bo jak ktoś posiada takie dokumenty , to zwykle sprzedaje je mediom albo gangsterom a nie naukowcom. Opcje widzę w tym dwie ; pierwsza to ta ,że wdowa po generale jest już całkiem zdziecinniałą staruszką i druga ,że  ktoś jej te dokumenty dał i kazał „sprzedać IPN-owi”. Jej infantylne tłumaczenia się z tego kroku, uzasadniają obie z tych opcji .  No i zawartość teczek;  nagle w pierwszej z brzegu otwartej, znajduje się teczka Bolka – ot tak , przypadkiem .Mało prawdopodobne . Co innego , gdyby otwarte zostały wszystkie od razu to mogło by się tak zdarzyć . Jak popatrzyłam po raz pierwszy na te pokazane światu dokumenty , to coś mi w tym nie zagrało. Pomyślałam ,że pismo zbyt ładne . Poobserwowałam sobie jeszcze parę razy i dotarło do mnie co nie gra. Zapiski były robione ręką kogoś , kto dużo pisze . To nie było pismo kogoś , kto skończył szkołę zawodową a potem pracował młotkiem i przecinakiem . To było wyrobione , regularne pismo osoby , która posługuje się piórem przez wiele godzin dziennie . Nie trzyma się kupy ta sensacja z teczkami Bolka . I to jednak, nie jest najważniejsze . Bynajmniej nie bronię Wałęsy, swoje za uszami miał i ma  , jednak jak by na sprawę nie spojrzeć pograno z nim wyjątkowo po chamsku publikując coś takiego . Bez wcześniejszego okazania mu tych dokumentów , w czasie kiedy nie ma go w kraju i nie bardzo ma możliwość się bronić , bez wcześniejszego przeprowadzenia badań i analiz historycznych i grafologicznych . Tak po prostu ,żeby jego legenda zniknęła  - jak to powiedział jeden z najważniejszych ministrów z NE. Zabić legendę , zapewne po to ,żeby ją zastąpić inną; nie istotne ,że wątpliwą i de facto nie byłą ( z nazwisk wymieniać nie muszę , wiadomo o kogo mi chodzi) .Rzucili się na niego wszyscy , dawni koledzy , politycy , historycy , zwykli śmiertelnicy i dziennikarze , nawet MNU . Nienawiść aż się wylewa z ekranu tv , gazet i internetu . A Wałęsa cóż ; sam sobie gwoździ do trumny dobija mówiąc to co mówi w swojej obronie . Mnie to nie dziwi , prosty człowiek i prosto się broni , odbija ciosy na oślep co mu sytuacji nie poprawia . Jak zresztą inaczej ma się bronić się przed tak perfidną zemstą ? A tak poza tym historycy z IPN wykazali się wyjątkowym brakiem profesjonalizmu , należałoby ich za to najzwyczajniej w świecie wyrzuć z pracy . Źródła historyczne , czy znaleziska archeologiczne najpierw się bada i dokładnie analizuje , opracowuje wnioski a dopiero potem ogłasza je publicznie .
A i jeszcze jedno ; ciekawe jest to, co to pandemonium rozpętane przez IPN ma przykryć i od czego odwrócić uwagę - sprawy gospodarcze i prawne . Nikt nie mówi gospodarce , za to wszyscy o agencie Bolku.


czwartek, 25 lutego 2016

25.02.2016 SKS

jak nic . Coś mi wlazło w krzyż i boli od wczoraj jak jasna cholera . Ból po targaniu biurowych kartonów uśmierzyłam dwoma tabletkami apapu . W domu miałam poprawkę , bo mi trójkę wnusiątek podrzucili . Byłoby całkiem fajnie , ale najmłodszy załapał jakąś infekcję . Nosek zatkany , kaszel , no to strzelał foszki i płakał co chwilę. Co było robić , nosiłam , jak nakazywał śp. "pan doktor dziadek" jak nazywali moi synowie jednego takiego starego doktora z którym pracowałam w zozie  30 lat temu. Sprawdzało się , leki lekami ale maluchy noszone szybciej zdrowiały . Nie mam pojęcia dlaczego. No i mam . Znowu boli i na razie tabletki przeciwbólowe nie skutkują. Myślę ,że zadziała za trochę . Pora się trochę rozruszać i odkurzyć kije. 
Krzaczki koło biurowego parkingu dostały pączki , lada dzień się zazielenią . Dziś to zauważyłam . Przyjrzałam się im potem kiedy odebrałam wnuczkę ze szkoły i wracałyśmy przez park do biura. I naprawdę są już bardzo grube. 
Szaleństwo wokół kontraktu trwa , ale jest nie źle; towar przygotowany , jutro chłopaki definitywnie startują. Trochę nam inwestor szyki popsuł , bo nie pozwalają wwieźć towaru a magazynek nam wyszykują dopiero w przyszłym tygodniu. 
Na koniec zaległa fotka misia . nadal nie wymyśliłam z jakiej był bajki. A królowie kurnika zmienili miejsce zamieszkania . Wnuczęta się nimi podzieliły. 

środa, 24 lutego 2016

24.02.2016 Przygotowania

do wykonania kontraktu idą pełną parą . jutro chłopaki już wchodzą na obiekt.  Dziś poszły faktury za robotę w wydawnictwie. Mam nadzieję ,że redaktor naczelny nie padnie z wrażenia jak je zobaczy,  bo trochę tego jest . Ale zażyczył sobie bajerów , a serwerownią już się obchwala po całej okolicy. Tak lubię . Jakiś dziki rok się szykuje. Wszyscy zakręceni ; nasi dostawcy , my , kurierzy ... Wciąż jakieś zamieszanie z przesyłkami. 
A poza tym zwykłe sprawy domowe ; wyprasowałam , ugotowałam , ogarnęłam co potrzebne , podciągnęłam trochę decoupagowe robótki. Dawno bym je skończyła , ale ta zabawa wymaga cierpliwości , każda warstwa musi wyschnąć , dopiero potem można nakładać następne. 
Pogoda szaleje ; dziś mieliśmy wszystko; słońce , deszcz , wichurę , śnieżną zamieć i gradobicie.  Wszystko w ciągu dwóch godzin. 
Sprawa przyklepana ; pokoje na majowy weekend zarezerwowane , zaliczka wpłacona. Zasłużyliśmy.
Zakwitły moje woskownice . W ubiegłym roku kwitły w marcu - też wcześniej niż zwykle ale jest luty , do wiosny kalendarzowej jeszcze miesiąc . Od kilku dni widuję też klucze ptactwa. Wygląda na to ,ze wiosna w tym roku przyjdzie szybciej.

wtorek, 23 lutego 2016

23.02.2016 Tyle różności

się znów nazbierało ,że aż nie wiem od czego zaczynać i niemal nie pamiętam co robiłam rano. Dużo się dzieje w pracy , dużo w domowych tematach . Starsza synowa ma dziś urodziny , starszy syn imieniny . Świętujemy w niedzielę ni mniej ni więcej tylko w pierogarni. Zaprosili nas  z tej okazji na pierogowy obiad. 
Dzieciaczki znów dopadły jakieś wirusy , tym razem całą trójkę. Nic dziwnego ; mrozów nie było , zarazy nie wydusiło to grasuje sobie swobodnie. 
Po powrocie z pracy nie chciało mi się zabierać za domowe tematy , nawet za robótki. Jakiś taki mam dzień  ( w złą godzinę chlapnęłam , upadła mi kanapka i opaprałam laptopa humusem, ma się ten fart...). Zabrałam się więc za czytanie o żelaznych damach . Książka kapitalna i już czekam na kontynuację pt. "Damy ze Skazą " , która ma się ukazać w tym roku. Więcej napiszę jak przeczytam do końca. 
Jutro czeka mnie pracowity dzień . 



poniedziałek, 22 lutego 2016

22.02.2016 Znów trochę bez ładu i składu - ot takie sobie luźno tłukące się po głowie myśli

Tak sobie czytam prasę i wiadomości w necie ,oglądam tv  i obserwuję świat wokół nas i … I nie wiem co o tym myśleć . Bo widok bynajmniej budujący nie jest . Nie powiem ,że mnie przeraża , bo tak w ogóle to ciężko mnie przestraszyć ; nie powiem ,ze zaskakuje , bo tyle już w życiu widziałam ,że i zaskoczyć mnie czymś nie łatwo ; nie mogę tez powiedzieć, że śmieszy , bo z pewnością nie jest to śmieszne, nie jestem też pewna czy określenie „zniesmacza” jest tu właściwe , bo choć najbliższe moim odczuciom , to właściwie takie i wytarte i przesłodzone , trochę rodem nie z tej epoki . Jednym słowem tak zwane mieszane uczucia . Kiedyś dobrze ten termin zobrazował mój Śp. Profesor – polonista . Za pomocą kawału ; tu pozwolę sobie przytoczyć „ zięć w drodze do pracy przejeżdża rowerem przez most , nagle widzi swoją nielubianą teściową w nowiuteńkim , luksusowym samochodzie . Teściowa traci panowanie nad kierownicą, wpada w poślizg , wali w barierkę mostu po czym wpada wraz z luksusowym autem do rzeki i tonie” . Dobry przykład ? Bardzo dobry. Dlaczego o tym piszę ? Bo świat zalewa fala wzajemnej, bezinteresownej nienawiści. I nie chodzi  mi tu akurat o konflikty w skali międzynarodowej – tu akurat nic odkrywczego bym nie stwierdziła , to się działo , dzieje i będzie działo jak świat światem i inaczej nie będzie choć i to ma znaczenie i gdzieś sięgają tego początki. Bardziej chodzi mi o takie zwykle  , przyziemne codzienne sprawy z naszego otoczenia . Może nie do końca z otoczenia ale takie o które się ocieramy na co dzień.  Zazwyczaj spotykam się z uprzejmością i przypisuję to względnemu dobrobytowi w jakim ludzie ,żyją w mojej okolicy . Zwyczajnie nie mają powodów do wyżywania się na innych , poczucie bezpieczeństwa swoje robi . Ale jak sobie poczytać np. wiadomości w necie , to już tak ładnie nie wygląda .  Niewinny , artykuł z branży ekonomicznej a pod nim fala tyleż nienawistnych co i głupich komentarzy internautów, często personalnie pod adresem autora . Nie popartych żadnymi ekonomicznymi argumentami, zamiast polemiki. Jeśli trafi się jakiś rozsądny głos  interlokutora , który chciałby podyskutować , kulturalnie i na argumenty natychmiast taka sama fala złości zalewa i jego . Tak samo wyglądają wpisy pod artykułami politycznymi , społecznymi , czy nawet typowo rozrywkowymi . Ja rozumiem ,że można się z czymś nie zgadzać , czegoś nie lubić , nie tolerować , mieć odmienne zdanie i chcieć je wyrazić , ale dlaczego w formie  wybuchu nienawiści zamiast spokojnej dyskusji ?  Przykład idzie z góry. Jeśli z ust najważniejszych osób w Państwie padają nienawistne słowa , często wyzwiska i wszelkiej maści pomówienia , to dlaczego nie na dole wśród szarej masy . Szczególnie anonimowo w internecie. Tylko cyberprzestrzeń żyje swoim życiem i nawet jeśli ktoś wpis skasuje i tak już zaczął w niej krążyć. Wykasowanie całkowicie jest niemal nie możliwe , a w każdym razie wymaga żmudnej pracy i ogromnych kosztów . Szkoda, że piszący nie zastanowią nad tym się zanim coś pójdzie w świat . Wchodzę sobie raz po raz  na różne blogi , czasem przypadkowe , czasem nie , ot tak z ciekawości . Nie wiele znalazłam takich , które mają jakąś ciekawą formę i treść poza ściśle tematycznymi ( książki ,moda , fotografia, robótki czy inne hobby ) , zwykle są o niczym za to pełne wulgaryzmów i równie wulgarne i bezsensowne komentarze .Pod tymi tematycznymi też nie lepiej. Czemu to ma służyć?  W ogóle , wszelkie wulgaryzmy górą . Często padają nawet w mediach , szczególnie gdy występują ludzie młodzi lub jacyś artyści a poprawnego, kulturalnego języka w tv nie słyszałam od dawna o kulturalnej wymianie poglądów bez wpadania sobie w słowa i bez pyskówek nie wspominając .  Zwykle jedna strona zakrzykuje drugą wypominając  wszelkie wady i potknięcia , przypisując wszelkie zło tego świata i nie dopuszczając drugiej do głosu . Ba nawet wyśmiewając współrozmówcę . A dziennikarze prowadzący nie umieją nad tym zapanować , a może nie chcą ? Może takie „okładanie” się na wizji ma za zadanie podnieść oglądalność albo co? Agresja słowna czy to w formie pisanej , mówionej czy w „wersji elektronicznej” –w necie szerzy się swobodnie na wszelkich szczeblach od rządu po lokalną prasę i co gorsze z roku na rok narasta. Coraz więcej złych słów , coraz więcej pomówień , gróźb , wyzwisk ( właściwie nie ma już słowa , przynajmniej wśród polityków , którym można innego polityka obrazić – padły już wszystkie od ubowca i szpiega po Żyda, sprzedawczyka i zdrajcę ,a to tylko dla przykładu kilka tych najdelikatniejszych) inwektyw ; jedna wielka fala błota . Daleko nie szukać , ostatnia afera z TW Bolkiem chociażby. Agresja i nienawiść słowna przekłada się na fizyczną ; a to ktoś kogoś zabił , a to pobito kogoś o innym kolorze skóry , a to skatowano jakieś dziecko, a to jakieś zwierzę zostało okaleczone , niby nie ma żadnej wojny ale … krew się leje. W imię czego ? Nie napisałam jeszcze, że media epatują przemocą ,choć  to też przecież aż za nadto oczywiste . Z każdej strony obrazy z przemocą w tle , a to wypadki , a to ataki terrorystów , a to wojna czy też atak jakiegoś szaleńca , wszędzie krew , ranni , zabici , pożogi. Patrzymy na to i  wszyscy bez wyjątku prędzej czy później oswajają się z tym obrazem . Nie łudźmy się , ci którzy to rozumieją i się nie zgadzają na taki stan rzeczy- również . Wrażliwość na krzywdę innych maleje wprost proporcjonalnie do ilości wiadomości z przemocą w tle. Rosną na świecie konflikty i wzajemna nienawiść , rosną i na gruntach lokalnych, często nawet rodzinnych. I w skali makro i w skali mikro pęcznieje ten wrzód wzajemnych pretensji , roszczeń i nienawiści .Kiedyś to musi pęknąć , a jak już pęknie to  skończy się jakąś wojną .Nie powstrzyma tego żadna poprawność polityczna, układy między państwami ani kompromisy, ani odwołania do wyższej moralności czy uczuć religijnych .  Obym w złą godzinę nie napisała .







niedziela, 21 lutego 2016

21.02.2016 Wiedziałam;

synowa oprócz podwieczorku przygotowała kolację i to wystawną . Jak ona to robi ?  Obie zresztą świetnie gotują a młodsza jeszcze doskonale piecze. Tort ( jak to na wsi ) upiekła jej sąsiadka . Taki domowy , na nasączonym biszkopcie z delikatnym waniliowym kremem i konfiturą wiśniową . Pychota . A synowa zrobiła biszkopt z pianką i galaretką malinową .  Dzieciaczki urządziły sobie zabawę w pokoiku a reszta przy stole . Dziadkowie poszli się bawić z wnusiami . Odchodziła jakaś wojna na miecze , aż obudzili najmłodszego. 
Przedpołudnie minęło mi szybko na robótkowaniu i czytaniu . Polakierowałam pojemnik do świątecznej dekoracji , zaczęłam robić skrzyneczkę i po raz trzeci przerobiłam tacę . Jutro dokończę.  Skrzyneczka została mi po świątecznych czekoladkach , Po co ma leżeć w szafie bez potrzeby - postanowiłam zagospodarować . A z tacą walczę od dłuższego czasu. To była jedna z pierwszych rzeczy decoupagowych , które robiłam.  I jak to z pierwszymi próbami bywa , nie zbyt udana. Po czasie zdarłam farbę i zrobiłam od nowa , ale znów nie do końca byłam zadowolona . Znaczy zrobiłam jeden błąd , który zdecydowanie psuł efekt końcowy, ale nie wiedziałam jeszcze o tym drobnym triku. Poznałam go dużo później. Taca dwa lata przeleżała w szafie . Przy okazji porządków wykopałam ją z jakiegoś zakamarka. Dwa dni leżała na stole a ja myślałam co z nią zrobić . No i wymyśliłam ; potraktowałam na nowo farbami , nakleiłam nową  , wiosenną serwetkę i ... na razie nic więcej. Dokończę jutro . Skrzyneczkę też . Sama jestem ciekawa co mi z tego wyjdzie. Ja się zajmowałam robótkowaniem a mężuś czytał zaległe wiadomości. Po obiedzie ja dobrałam się do mojej książki . Fascynująca historia z zamierzchłej przeszłości ale napisana w odniesieniu do najnowszych odkryć archeologicznych. Odbiega od tego czego uczono nas w szkole i co długie lata uznawano za pewnik.