babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 9 marca 2024

9.03.2024 Trochę wiosny zimą

 no , bo wciąż jest zima jak by na to nie spojrzeć . Trochę mi się plany na dziś odwróciły , to stwierdziłam ,że skoro i tak muszę siedzieć w domu przynajmniej do po obiedzie to zabiorę się za porządki. Zimno jeszcze , rano nawet lekki przymrozek ale słońce świeciło dziś cały dzień zabrałam się więc za mycie okien i w ogóle porządki. No i dałam radę , okna w salonie i kuchni umyte, firanki wyprane, jutro zawieszę na oknach , cała chatka odkurzona , ale tym się zajął małżonek , a ja wyprałam jeszcze fotel i zmyłam podłogi .A jak już zaczęłam z tymi mopami to końca nie było , robota sama się zaczęła pod ręce pchać.  Na koniec powyjmowałam dekoracje wiosenne i część nawet ustawiłam . Przy czasie obfotkuję i pokażę ale dopiero jak dokończę. No , bo jak już przyniosłam te bazie , to aż się prosiło, żeby jakieś dekoracje z tego zrobić. Sprzątam niby na bieżąco ale i tak było co robić , ale porządki wiosenne mam odfajkowane , właściwie to tylko okna w sypialni zostały .  Tak poza tym , to mam w wazonach bukiet żonkili od mężusia i tulipany od chłopaków , znaczy synów i wnuków. Ja co prawda nie świętuję ale moje chłopaki owszem no i zjawili się wczoraj wieczorem a starszy dziś , bo był na wyjeździe . Kupiłam też kwietniowy numer Country. Mnóstwo fajnych dekoracji świątecznych i porad ogródkowych. 

Lucia ! Mówisz - masz!  Mimoza z żółtka  jako dekoracja sałatki jarzynowej .




piątek, 8 marca 2024

8.03.2024 Nie poważam

 tego święta , od lat zresztą , ale z kronikarskiego obowiązku odnotowuję . Najlepsze życzenia , dla tych co je obchodzą .  Jakoś nigdy tego święta nie polubiłam , w dzieciństwie kiedy obchodzono je hucznie i z przytupem - wiecie; łapa., klapa, goździk, buzi, rajstopy i paczek za pokwitowaniem i te rzeczy- zawsze się to wiązało z jakąś zadymą w domu , bo rodzinka zgadywała się na imprezy ze znajomymi a to wesołe nie było. Potem kiedy już pracowałam nawet po kwiatku nam nie dali. Raz tylko załapałam się na paczkę kawy i to wszystko . Czasy już były takie , że na półce stał ocet a i to nie wszędzie. Jakoś nie szczególnie mi się to wszystko kojarzy. 

Czy wiecie , że kalendarzowa wiosna już za 13 dni?; do mnie to dziś właśnie dotarło  W powietrzu jeszcze zimowa ostrość , ale czuć już wyraźnie napięcie , oczekującej na przesilenie przyrody.  Jutro wybieram się na zieleniak po bazie i może jakaś pierwsza wiosenna dekoracja powstanie ? Mam parę nowych pomysłów. A teraz jeszcze raz najlepsze życzenia dla świętujących i wracam do mojego "Upiora z rudery" . Jest równie intrygujący co "Wampir z MO". 

czwartek, 7 marca 2024

7.03.2024 Piórka mi trochę opadły

 po tej całej aferze ale wykończyło mnie psychicznie. A niech tam , po jutrze weekend , jakoś odreaguję. Jeśli nie na działce  ( bo niby jakaś fala mrozu się czai) to w domu . Święta blisko , tez jest co robić. Dziś zabiorę się za kolejną książkę pana Pilipiuka i nic więcej robić nie zamierzam. I dziękuję Wam Kochane za wsparcie i ciepłe słowa. To pomaga . 

środa, 6 marca 2024

6.03.2024 Jako tako

 ogarnęłam wczorajszy armagedon , który zafundowała nam mamuśka. Od dawna podejrzewałam ,że coś jest na rzeczy ale nie mogłam , że tak powiem złapać za rękę. Zaczęło się od tego, że matka zaczęła regularnie gubić kasę . Raz czy drugi mogłam zrozumieć , ma w końcu swoje lata i demencję więc mogło się zdarzyć , ale 5 razy pod rząd ? To już mi nie dawało spokoju. Zaczęłam obserwować co się dzieje na koncie i kiedy i też nic mi to nie powiedziało, poza tym ,że matka wyciągała kasę mimo, że wcześniej jej przyniosłam a i tak ją gdzieś przechlapała. Potem był telefon od mojej kuzynki , żebym podjechała , bo jej matka dzwoniła do mojej i ta jej opowiada o jakiejś sąsiadce ciotki co nie zdążyła na autobus i u niej nocowała i teraz u niej jest . Pojechałam . Nie było nikogo. Jakiś czas później znów taki telefon , tym razem rano , że jakaś sąsiadka i td , a moja matka zdenerwowana , bo tamta miała latać po nocy po mieszkaniu , świecić światło i się nie wyspała . Pojechałam i znów nikogo nie było. Zastanawiałam sie o co chodzi i doszłam do wniosku, że skoro nic się nie dzieje i nie wskazuje na czyjąś obecność , to pewnie matce się coś przyśniło nad ranem albo coś sobie wkręca. W tak zwanym międzyczasie parę razy zastałam u niej jej znajomą . Raz po raz ją odwiedzała. Kojarzyłam ją z emeryckiego klubu , do którego matka chodziła przed pandemią ( byłam tam parę razy , bo jak nie było jej w domu, to na pewno siedziała w klubie , wiedziałam gdzie szukać) , to specjalnie mnie nie zdziwiło , ani nie podejrzewałam jej o jakieś ciemne sprawki, bo niby dlaczego. I przecież nic złego w tym ,że ktoś kogoś odwiedza. Znajomka przychodziła przeważnie raz, czasem dwa razy na miesiąc i rano . I tak chyba w październiku skojarzyłam, że była 22 a dwa dni później jak zaniosłam matce zakupy na kolejny tydzień już nie miała emerytury. Za kolejne dwa czy trzy dni znów wyciągnęła resztę kasy z konta a za chwilę zadzwoniła do mnie że ona nie ma na koncie pieniędzy i ktoś ją okrada , bo tylko ma jakieś zakupy w kauflandzie itd. Starałam jej się wytłumaczyć , że przecież mam jej kartę i robię jej zakupy a emeryturę przynoszę. Nie dała sobie powiedzieć a na drugi dzień rzuciła mi wyciągi z banku , czyli jednak coś kojarzy . Po kolejnej próbie tłumaczenia jej o co chodzi machnęłam ręką , nawet nie słuchała co do niej mówię. Potem znów kiedyś trafiłam na tę jej znajomkę i wtedy mi przyszło do głowy , że muszę przypilnować kiedy ona przychodzi . W listopadzie znów ją zastałam 20. I wtedy udając , że czytam smsa zrobiłam im zdjęcie. Oczywiście kasa znów zniknęła za kilka dni , jak się okazało w kolejną sobotę kiedy zanosiłam zakupy. Za rękę jednak nie złapałam więc nie mogłam jej zarzucić , że wyłudza czy tez kradnie matce emeryturę. I wtedy zaczęłam nagrywać filmiki jak oddaję jej kasę i zakupy i jak się okazuje nie był to głupi pomysł. W grudniu znów się powtórzył telefon od kuzynki , że niby u matki ktoś nocuje i td. I znów nie zastałam nikogo ale umówiłam się z I. że 20 zadzwoni do matki ona albo jej matka i ją sprytnie podpytają co się dzieje. No i trafiło . Około 14.00 znów zadzwoniła kuzynka, że ta kobieta u niej jest . Pojechałam a, że mam klucze to wpadłam do domu znienacka  i nałgałam , że niby zgubiłam gdzieś okulary do czytania i przyjechałam sprawdzić czy nie zostawiłam . Poudawałam ,że szukam i poszłam . No i już wiedziałam kto nocuje . Miesiąc później przyjechałam rano z lekami i emeryturą a znajomka siedziała w drugim pokoju . Matka pochwaliła się tym ,zanim oddałam jej kasę i to w takiej formie "mam lokatorkę" . Kasy jej nie dałam , stwierdziłam ,że przyjadę później , ale zanim dojechałam matka wypaliła do banku , wyciągnęła resztę kasy , na szczęście bank już zdążył przelać stałe opłaty i została tylko reszta i zablokowała mi dostęp do konta i kartę . Wkurzyłam się i stwierdziłam ,że nie będę jeździć specjalnie , dam jej te kasę następnego dnia rano. Oczywiście najpierw obleciałam mieszkanie żeby sprawdzić czy znów gdzieś nie siedzi i chyba jej nie było , choć później pomyślałam , że mogła się wcisnąć w jakiś kąt , bo jak wpadałam rano to jej więcej nie zastałam . Nawrzeszczałam dla zasady na matkę za tą akcję z bankiem, oddałam jej kasę i stwierdziłam ,że poczekam co się będzie działo dalej. Oczywiście za tydzień już kasy nie miała , a na 20 lutego upomniałam się o kasę za zakupy. Nawyzywała mnie jak nie wiem co , ale oddała. Po drodze znajomkę zastałam ze trzy razy , dzień później też . A wczoraj wybuchła afera . Jakoś po 17.00 dzwoni do mnie starsza synowa (mieszkają po drugiej stronie kwartału, na przeciw babci) , że mam podjechać , bo u babci jest jakaś jej znajoma i nie chce wyjść z domu . Najpierw nie załapałam o co chodzi . Jak to nie chce wyjść , a babcia gdzie jest . No i się okazało , że zostawiła znajomkę chacie i poleciała do mojego syna po pomoc. D poszedł i faktycznie , siedziała w drugim pokoju , zadomowiona , w kapciach z kawą , uszykowane spanie . No jak u siebie . Syn wywalił ją z chaty , kazał pozbierać rzeczy i się wynosić . A że chłop postawny , to się wyniosła . Jak dojechałam i skręciłam w matki ulice to była już w połowie.. Próbowaliśmy się dowiedzieć jak ona w ogóle weszła i z jakiej racji pomieszkuje u matki i ni cholery . Babcia po swojemu :"no weszła ". Oczywiście kasy już nie ma , bo jej kazaliśmy szukać, nie miała już zresztą w sobotę jak zaniosłam zakupy. Jak wchodziłam do domu to akurat matka odłożyła telefon , a syn mi powiedział, że dzwoniła do babci jej znajomka i się odgrażała, że pójdzie na policję , bo matka jej kolczyki ukradła. A za chwile było już całkowite zwarcie . W matkę jak by diabeł wstąpił. zaczęła na nas wrzeszczeć, wyzywać nas , wrzeszczała, że do niej ani razu nie przychodzę, zakupów nie robię , w ogóle jej wszystko zabrałam , D jej zabrał. No taki repertuar , że świat nie widział. Na koniec ja na nią wrzasnęłam , że jak jeszcze raz tę babę u niej spotkam , to zadzwonię na policję i poszliśmy. I tak nie było sensu z nią dyskutować.  Pogadaliśmy jeszcze pod blokiem i stwierdziliśmy, ze znając babci pomysły to mogła jej nawet klucz dać i trzeba zamek zmienić i przywrócić dostęp do konta . Po zamek pojechałam jeszcze tego samego dnia . Jutro jej syn założy a do banku zaciągnęłam ja dziś pod pretekstem ,że trzeba zmienić opłatę za śmieci . Nawet nie próbowała dyskutować , grzecznie poszła . Oczywiście opłatę za śmieci zmyśliłam, a w banku  powiedziałam o co chodzi ale niestety trafiło na wyjątkowo nie kumatą babę . Udało mi się jednak przywrócić powiadamianie na telefon, zamówić nową kartę i ustalić limity wypłat . I teraz tak sobie myślę , że ta jej znajomka mając do czynienia z wiekową kobietą z demencją ,sobie źródełko dochodu zrobiła , a planowała się wprowadzić i kto wie czy nie przejąć mieszkanie. Tyle, że mieszkanie jest moje od 2007 roku jak wykupiłam je od komornika ale o tym nie mogła wiedzieć , bo matka uparcie twierdzi, że to nie prawda. Tak czy inaczej krwi nam wczoraj napsuła i szczerze mówiąc nie wiem co dalej. Teraz muszę jeszcze dobrać się do jej telefonu i zablokować numer tej baby ale to drobiazg. No cóż , jazdę zaliczyliśmy , nie pozostaje nic innego jak potraktować to jak kolejne zadanie z którym trzeba się zmierzyć, ale co mnie to nerwów kosztuje to moje. Sorry , że tak długo i nudno ale musiałam się "wygadać" 

wtorek, 5 marca 2024

5.03.2024 Jak tak dalej pójdzie

 to albo ja wyląduję w wariatkowie , albo matkę tam zamknę . Sorry , ale taki numer dziś odwinęła, że nawet mój starszy synalek o mało zawału nie dostał , a ja chociaż się na te jej wyczyny zdążyłam uodpornić wściekłam się jak nie wiem co. Jeszcze mi nie odpuściło. Nie jestem w stanie tego wszystkiego dziś opisać. Pierwsze co zrobiłam , to pojechałam kupić nowy zamek do drzwi i jutro chłopaki wymienią . A co dalej , zobaczę jutro , bo na razie to nawet myśleć nie mogę logicznie. Noc mam z głowy , to pewne. Na pisaniu też się skupić nie mogę więc wybaczcie ale na dziś odpuszczę. 

poniedziałek, 4 marca 2024

4.03.2024 Nowy tydzień

 się zaczął . Pokręcony od samego rana . Zapomniałam zabrać tabletki dla matki a zorientowałam się dopiero w biurze. Jakoś jej to wytłumaczyłam , na szczęście nie są to leki wymagające jakiegoś ścisłego reżimu w podawaniu więc pominięcie jednej dawki nie wiąże się z jakimiś konsekwencjami. Na dodatek popsuł mi się ciśnieniomierz . Wymieniłam baterie i nic . Musze podrzucić chłopakom do sprawdzenia albo po prostu kupić nowy. Rano zanim dojechałam do biura podjechałam do banku po kasę na paliwo i inne potrzeby i zonk; w jednym bankomacie zabrakło kasy , drugi się popsuł , musiałam pobrać kasę w innym czyli zaliczyłam wycieczkę po mieście . Pod biurem już na mnie czatowali klienci. Wprawdzie nie pomogłam , bo problem raczej nie z naszej branży , ale chwilę zajęło mi wytłumaczenie tego klientom. I tak cały dzień , jak nie telefon to jakaś pokręcona sprawa do odkręcenia . Swoją prywatną sprawę musiałam odłożyć a miałam wypełnić dokumenty do zamknięcia polisy emerytalnej. O jeden dzień nie chodzi , zrobię to jutro rano, o ile znów się wszystko do góry nogami nie wywróci. Tak poza tym właśnie się dowiedziałam , że majster, który budował nam PDzO spadł z drabiny i się połamał. Nie wiadomo czy w tym roku dokończy nam robotę . Może na jesień o ile z tego wyjdzie do tego czasu. 

niedziela, 3 marca 2024

3.03.2024 Żeby nie psuć

 porządku rzeczy melduję się tu posłusznie jak co wieczór. Wciągnęło mnie słowo pisane , epoka późnego PRL-u i peerlowski "underground" czyli MO, SB i kapitalistyczny imperializm kontra swojskie wampiry i inne umarlaki z warszawskiej Pragi. Ma fantazję pan Pilipiuk . Chyba częściej będę zaglądać do jego książek. Bardzo mi ten typ humoru i formuła pisania odpowiada . Dobrej nocy życzę i nurkuję z powrotem w mroczny świat realnego wampiryzmu.