babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 7 maja 2022

7.05.2022 Już się mury pną do góry

 co zaraz pokażę na zdjęciach . Fundament i podnurówka gotowe . Mnie dziś nogi wlazły w miejsce gdzie plecy tracą swa szlachetną nazwę . Od 7.00 rano jestem na obrotach . Nabiegałam się dziś i napracowałam, że hej . Nie zaszkodzi mi to , ale mięśnie mnie bolą . Oprócz zwykłych spraw jak zakupy, wizyta u matki i sobotnie ogarnięcie chatki , zrobiłam obiad dla moich budowlańców - zawieźliśmy im i sami zjedliśmy na świeżym powietrzu . Pomogliśmy chłopakom posprzątać i pojechaliśmy do biura , po pozostawione w garażu wiadra z dysperbitem - takim klejącym glutem do izolacji . Jutro będziemy malować podmurówkę tym czymś . A jak już tam zajechaliśmy to małżonek stwierdził, że poleje zielsko randapem . Skoro tak, to ja zabrałam się za sadzenie surfinii  i pomidorów, które kupiłam dziś na zieleniaku z myślą, że posadzę w poniedziałek Ale mam to z głowy . Pojechaliśmy też do marketu budowlanego zobaczyć jakie można kupić   drzwi do altany i w końcu znów na działkę zostawić wiadra z glutem . Szaleństwo jakieś po prostu. Kiedy chłopaki kończyli robotę zostało im trochę betonu. Nie pozwoliłam im wyrzucić, bo przyszło mi do głowy żeby zrobić z tego rzeźbę ogrodową . Wykorzystałam do tego celu dwa dziecięce wiaderka, wiadro po farbie i miskę oraz kawałki prętów zbrojeniowych i foli z worków na śmieci . Folią wyłożyłam naczynia, naładowałam betonu , potem wcisnęłam w środek owinięty folią pręt zbrojeniowy . Jak zastygnie i wyjmę z form ( to umożliwi folia ) oraz wyciągnę pręty , bedę miała kilka figur z dziurą w środku . Ponakładam je na dłuższy pręt i taką konstrukcję ustawię jako rzeźbę ogrodową . Na razie nie wymyśliłam jeszcze , w  którym miejscu stanie ale jak już uprzątniemy plac budowy to coś wykombinuję. Na razie wszystko schnie. Idealne nie będą , bo robiłam to trochę na szybko improwizując , ale się okaże co z tego wyniknie. 

A teraz obiecane fotki : wczoraj o 17 z minutami wszystko było gotowe do pracy w dniu dzisiejszym 


Dziś , kiedy zajrzałam tam około 9.00 już tak , a zaczęli o siódmej rano 


Kiedy przyjechaliśmy z obiadem podmurówka była już prawie gotowa 


I około 14.30 skończone na dziś . Jutro ten murek musimy cały pomalować tym ciągliwym glutem , żeby zaizolować . W przeciwnym razie mur będzie chłonął wilgoć , a na ścianach wyrośnie grzyb. 



cdn.




piątek, 6 maja 2022

 Dziś przerwa w pracach budowlanych, choć pewne prace przygotowawcze chłopaki i tak poczynili-  więc odrabiam zaległości . Obiecałam napisać o słodkich czytadłach, które niedawno przeczytałam w ramach relaksu i odreagowania skrzeczącej rzeczywistości. Saga Agnieszki Krawczyk złożona z  książek o życiu w pewnej wsi podkarpackiej , z dala od cywilizacji , za to w pięknych okolicznościach przyrody, w rzeczywistości , która nie ma prawa zaistnieć poza wyobraźnią autorki lub kogoś , kto lubi żyć marzeniami.  Zaczyna się w chwili gdy wysoko postawiony, bajecznie bogaty pracownik ministerstwa ( bliżej nieokreślonego) decyduje się na zakup zrujnowanego dworku w owej zapadłej wiosce . Są perypetie związane z remontem i aklimatyzowaniem się w nowym miejscu i  rzeczywistości, jest galeria postaci mieszkańców ; różnych dziwaków i ekscentryków, miejscowe legendy i duchy , dziwne znaleziska i stare tajemnice . Nie ma za to  problemów finansowych a wszystkie inne rozwiązują się same i zawsze pozytywnie . Oczywiście jest i wątek romantyczny i to wiodący. O ile ta część pt. „ Magiczne miejsce” jest w miarę normalna , to już z każdym kolejnym tomem robi się słodziej . Drugi tom „Dolina Mgieł” Jest lekko przesunięta w czasie a wiodący wątek to pisarka , która w wiosce spędzi kilka miesięcy wysłana tam dla odpoczynku i odnowienia w sobie weny twórczej przez. wydawcę.  Dworek kupiony przez ministra jest już odrestaurowany i zamieniony w klimatyczny pensjonat ( też mało prawdopodobne, bo do zapadłej wsi nie wielu się wybierze , a pensjonat jeśli jest, generuje przecież koszty) a obok powstaje plantacja róż, na potrzeby produkcji perfum i kosmetyków dla hotelu i jako pamiątek dla turystów. Pod wpływem atmosfery i kontaktów z miejscowymi ekscentrykami pisarka odzyskuje wenę , ujawnia swoją tożsamość , którą dotąd skrzętnie skrywała pod pseudonimem , zakochuje się a jakże i w końcu decyduje się osiąść w wiosce na stałe .  Następny tom „Księżycowy ogród „ i następna słodka historyjka zakończona happy end-em i pozbawiona problemów . Motywem przewodnim jest tu projekt ogrodu dla pisarki i perypetie przybyłej do wsi krewnej narzeczonego pisarki . W tle wątki innych mieszkańców ; znów tajemnice sprzed lat , romanse , ekscentryczni ale o dobrym sercu mieszkańcy , nastawieni na pomaganie sobie nawzajem i zaangażowani w życie wsi. I ostatni tom  „Jezioro Szczęścia” , gdzie wyjaśniają się wszystkie  tajemnice sprzed lat a dwoje bohaterów odnajduje się  po długim czasie. Jeszcze jeden happy end.  Historyjki jak historyjki, same w sobie pogodne i sympatyczne , jednak realia nie z tego świata . Jedno przez drugie bardziej wyidealizowane , powiedziałabym ,że wręcz chodzące ideały w idealnym świecie . Nie zupełnie moje klimaty , ale czytało się dobrze . Autorka łatwo posługuje się piórem , przy okazji wplotła sporo odwołań do literatury wiktoriańskiej Anglii ; bo nie napisałam , że wszyscy bohaterowie znają i kochają tę literaturę i uwielbiają czytać. Nic nie można zarzucić też językowi i edytorom . Nie ma błędów językowych i literówek – na 4 tomy wyłapałam raptem dwie, a zwykle jeśli się zdarzy, to mocno mi się to rzuca w oczy i przeszkadza.  Jeśli lubicie pogodne historyjki nie wymagające wysiłku intelektualnego to zachęcam do przeczytania .

 

czwartek, 5 maja 2022

5.05.2022 Przyjechała taka piekielna machina

 i zalała nam fundament . Ława gotowa . Od soboty ruszają prace murarskie . Chłopaki wpadają i od razu akcja błysk . Raz - dwa i coś zrobione. Mamy majstra "Robokopa" ( tak o nim mówią chłopaki, bo pies na robotę ) i młodszego syna oraz pracownika jako pomocników. Pracuś pomaga nam tak po prostu z własnej inicjatywy . Chłopak jest już u nas prawie 20 lat i traktujemy go jak naszych synów . Doceniamy, że on traktuje firmę jak swoją, ale to całkiem inna sprawa . Ekipa jest niesamowita . Robota im się pali w rękach. A to efekty działalności budowlanej sprzed południa. 

To ramię przejechało przez całą działkę, nad drzewami , a sterował tym zdalnie  kierowca czymś co do złudzenia przypominało konsolę do gier . Na drugim końcu ramienia majster kierował dyszę w środek wykopu a pomocnicy wyrównywali poziom zwyczajną szypą ( po naszymu taka zaokrąglona łopata) 



 I tyle: po 10 minutach fundament był gotowy co widać na załączonym obrazku. Budowlańcy kazali nam pojechać pod wieczór i polać wodą . To ma zapobiec pękaniu podczas wysychania . Podlaliśmy , a w chwili kiedy zwijaliśmy wąż ogrodowy zaczęło padać . Ale to budowie nie zaszkodzi. 


To tyle z frontu robót budowlanych . Inne sprawy poniekąd w normie . Co to zresztą znaczy "norma".  Norma na obecną sytuację czy też tak bardziej ogólnie . Jeśli na dzisiejszą sytuację , to w normie, jeśli bardziej ogólnie i w odniesieniu do tego co było , to żadna to norma . Robi się nie ciekawie z dnia na dzień coraz bardziej . Tak poza tym kupiłam nasiona fasolki szparagowej . Tak ładnie wygląda rzodkiewka i koperek , że się rozochociłam i mimo placu budowy zamierzam posadzić i fasolkę. 
Rozpadało się , a ja cieszę się każdą kropelką deszczu . Bardzo go u nas brakuje. 


środa, 4 maja 2022

4.05.2022 Wieści z frontu robót budowlanych

 Co tam będę się produkować . Pokażę : 

Opalikowane zostało wczoraj , dziś o 8.30 plac budowy wyglądał tak :


O godzinie 11.00z minutami już tak: 


A o 14.30( fotki robiłam później)  tak : wykopane, uzbrojone (to te ajzole, które skręcaliśmy w weekend)  , przygotowane do lania ławy , co nastąpi jutro około 9.00. 



W sobotę zaczną murować fundament , a nasz majster przewiduje, że postawi chatkę w ciągu 2 tygodni. A ja mu wierzę , bo miałam okazję widzieć go w akcji i nie na naszej działce a przy budowie domu syna.  I tak oto nasza altanka nabiera kształtów .

A to moja ostatnia działalność robótkowa . Przedstawiam BB-8 - bohatera Gwiezdnych Wojen . W końcu zapamiętałam jak ma na imię 








wtorek, 3 maja 2022

3.05.2022 Fajnie mi się siedzi w domu

 Mogę do pracy nie wracać , ale póki co mus. A Jutro dzień zaczynamy wcześnie, bo przed pracą musimy na działkę wjechać. Dzisiejsze przedpołudnie też na działce . Przyjechał młodszy syn z majstrem , przywieźli jakieś dziwne urządzenia , coś mierzyli , sprawdzali i wbijali kołki . Wytyczyli domek dla koparki i pod budowę . Fachowo jak prawdziwi geodeci. Reszta dnia jak w niedzielę , a nawet lepiej. Po obiedzie ucięłam sobie nawet drzemkę . Dobrze mi zrobiło, bo jakaś zamulona od rana chodziłam. Jutro o ósmej wjeżdża mini- koparka i ruszamy . Jutro zapowiada się szalone. 

poniedziałek, 2 maja 2022

2.05.2022 Majówki dzień trzeci

 i znów pracowity. Nie poszło wszystko jak byśmy chcieli i zdążyłam się wkurzyć. Mężuś zaraz zaczął myśleć jak sprawę rozwiązać , ale nie wyszło; wiadomo wolny dzień . Pracują sklepy i nie wiele poza tym. Zobaczymy co da się zrobić jak minie weekend. Pręty udało się dokupić i nawet nam dowieziono , dowiązaliśmy co brakowało. Na koniec jeszcze na urodzinową kawę do Szwagroskiej pojechaliśmy . Miała w połowie kwietnia, ale jakoś się pozbierać nie mogliśmy. 

Jutro spotykamy się się na działce z majstrem - budowlańcem a od środy ruszamy z pracami. Stworek ze Star Wars- ów prawie gotowy . Pokażę jak pozszywam . 

niedziela, 1 maja 2022

1.05.2022 Cześć pracy

 jak się ongiś mawiało. Należało by odpowiedzieć "niech żyje bezrobocie" , ale bezrobocie jest dobre na długi weekend . Na dłuższą metę człowiek by z nudów umarł. Ja w każdym razie bym nie wyrobiła bez zajęcia. Tegoroczną majówkę mamy pracowitą . Dziś byliśmy na działce w celu wykonania prac niezbędnych przed zaczęciem budowy. Niby ma być altana a tymczasem moi faceci zabierają się za to , jak byśmy budowali luksusową rezydencję na Rodos . Przesadziłam dziś piwonie, bo dotąd rosły w miejscu gdzie wypada mniej-więcej środek pomieszczenia  i miały zostać zlikwidowane . Wiem ,że to nie ten czas i słabą mam nadzieję , że to przeżyją , ale szkoda mi się ich zrobiło, to spróbowałam. Tak poza tym , to zdemontowaliśmy stelaż do bujanego konika , który został z czasów kiedy nasze wnuczęta miały po 2,3- 5 lat i huśtawkę i zdjęliśmy jedno przęsło płotu ,żeby zrobić wjazd do koparki . I tyle prac na dziś. Jutro zakupy pozostałych materiałów budowlanych i wiązania zbrojeń ciąg dalszy. 

Ociekającą słodkościami sagę skończyłam - niedługo o niej napiszę a póki co dziergam następnego stworka ze Stars Wars-ów. Nawet nie próbuję go nazwać z imienia . Zwyczajnie , nie zapamiętałam.