babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 2 lipca 2022

2.07.2022 Działo się wczoraj

 choć nic nie wskazywało na to, że będzie szaleństwo. Połowa dnia mijała spokojnie . Po południu zaczeło się chmurzyć i rozpętała się burza. Nie jakoś spektakularnie , ale trwało to długo. W końcu zaczęło padać i to dość mocno ale jak to u nas długo nie trwało. Wiedzieliśmy, ze mają nam dostarczyć drewno na dach, odwołania nie było. Kończył się dzień pracy , już się pakowaliśmy i właśnie zadzwonił młodszy synalek, że jadą z tym drewnem i mamy lecieć na działkę , a oni dojadą prosto z drogi. Dojechaliśmy pierwsi i w tym momencie rozpętała się ulewa . Nie było rady , w deszczu otwieraliśmy bramę a potem ruszyliśmy na naszą działke w strumieniu wody - przez działkową alejkę płynął rwący potok. Jak by tego było mało firma elektryczna zaczęła prace przy montażu latarni. W całej alejce były wykopy pod cokoły latarni i pryzmy ziemi z wykopów. Samochód z dźwigiem na pace się nie zmieści. Pogadaliśmy trochę z koparkowym  i nim dojechali z drewnem poprzepychał ziemię robiąc miejsce. Wszystko w strugach deszczu i wodzie płynącej alejką . Ziemia rozmokła w całej alejce a u nas na działce zrobiło się ślisko, bo mamy ziemię gliniastą i wszędzie jej pełno bo wciąż trwa budowa. Drewno nam jednak wyładowali . Zapłaciłam , pogadaliśmy chwilę i pojechali. Lało dalej. Buty i  nogi do kolan mieliśmy już całe w błocie , a ciuchy jak po praniu. Woda lała nam się z włosów, ubrań , kapała z rąk , nosa i spływała po calości. Nawet z przeproszeniem gatki nam przemokły. Na szczęście deszcz był bardzo ciepły. Około południa małżonek pojechał kupić impregant do drewna . Młody przysłał zdjęcie z etykietką preparatu , miał kupić identyczny. Kupił a jakże. Wrzucił do bagażnika w moim aucie , a dziś kiedy pojechaliśmy na działkę sprawdzić czy drewno obeschło po wczorajszym deszczu okazało się , ze nie  taki. Miał być wodoodporny z zieloną etykietą, a małżonek kupił ogniodporny , z żółtą . Jak mu się to udało ????  No to rundka po marketach budowlanych . Niestety żaden tego nie prowadzi, trzeba czekac do poniedziałku na otwarcie hurtowni budowlanej. . Tym sposobem malowanie impregnatem na dzień jutrzejszy nam odpadło. Nie wiem jak to zrobimy ale w środę majster chce zaczynać montaż dachu. Na wieczór zameldowała nam się wnuczka na nocleg. A  dziś postanowiła przedłużyć sobie pobyt do niedzieli. Została . Na szczęście nie jest już malutka . Wyprawa na działkę i po marketach nie zrobiła na niej wrażenia . Oczywiście pograliśmy z nią w gry i pooglądaliśmy wspólnie filmy , pomogła mi przy obiedzie i porozwieszać pranie.  Na koniec dnia podjechaliśmy do biura zrobic porządek z chwastami. Ja pieliłam skalniak , a małżonek opryskał randapem pozostałe miejsca i obok iglaków. Niby zasypane korą , ale i tak chwast wyrasta i co jakiś czas trzeba pryskać.  Sobota minęła nie wiedzieć kiedy i prawdę mówiąc mam na dziś dosyć . 

piątek, 1 lipca 2022

1.07.2022 Dziś dla porządku

 bo na dłuższe pisanie specjalnie nie mam czasu . Dzień był dość zwariowany, choć nic tego nie zapowiadało . Opowiem jutro.

czwartek, 30 czerwca 2022

30.06.2022 Połowa roku

 właśnie mija, jak by na to nie spojrzeć od jutra " z górki" . Zacznę od wczoraj jak obiecałam. Nic specjalnego się nie działo ani w firmie ani w domu. Upał skutecznie ogranicza dynamikę . Co najwyżej można na kanapie się powylegiwać .  Mimo wszystko udało mi się zaprawić trochę czereśni. Zabrakło mi słoików więc dziś dokończę . No i miałam drobny wypadek . Wychodziłam z bloku od matki i zaczepiłam o coś nogą ; nie mam pojęcia co to było , bo nawet nie pomyślałam żeby sprawdzić . Na pewno nic w tym miejscu być nie powinno. Wiem , bo chodzę tamtędy co dziennie . No i wyrżnęłam jak długa na asfald . Potłukłam kolana i to konkretnie . Nic mi się więcej nie stało , wsiadłam do auta i pojechałam do biura . Moje chłopaki jednak naskoczyli na mnie, że do lekarza nie poszłam ,że trzeba to poszyć , no panika na całego. Nie było potrzeby szycia , bo nawet krew jakoś mocno mi nie leciała , po prostu poodzierałam skórę . W jednym miejscu mam tylko głębszą ranke , ale nie dłuższą niż pół centymetra. Przemyłam , zakleiłam plastrami i tyle. Dzisiaj mam już jedno kolano zagojone , drugie trochę mnie jeszcze pobolewa . Nie ma po co robić z tego powodu afery. 

Dziś znów upał i znów nic się nie chce poza leżeniem na kanapie. Tak dobrze jednak nie ma; koniec miesiąca więc papierów na pęczki , odbiór śmieci jutro więc i tym trzeba się było zająć i przygotować , poszykować towar dla klientów i milion innych spraw załatwić.I w końcu udało się ustalić plan urlopów.  Pod wieczór wybraliśmy się na zakupy. Zwykle jeździmy w piątek , ale w końcu żadna różnica. Ruszyłam się z kanapy tylko dlatego, że w sklepie jest klimatyzacja.  Przy okazji innych rzeczy kupiłam sobie sukienkę z bawełny jak koszulki. Długą i bardzo kolorową w owocowy wzór . Wprawdzie obiecałam sobie, że nie będę nic kupować dopóki nie skończymy altanki , ale kosztowała tylko 30 parę złotych . Pewnie będzie w takich chodzić pół powiatu , bo to bardzo oblegany market , ale jakoś przeżyję. 

Jutro po południu  dowiozą nam drewno na dach.  Dalsze prace ruszają z początkiem lipca. 

środa, 29 czerwca 2022

29.06.2022 O dniu dzisiejszym jutro, dziś o książkach

 Tak na bazie moich przebojów ogródkowych i budowy PDzO oraz dalszych planów działkowych , chcąc – nie chcąc wkręciłam się w temat. A już tak mam, że jak się w coś wkręcam to z głową i nogami. Do listy moich słów- kluczy dołączyły więc „ogród” lub „działka” lub też bardziej malowniczo i z przymróżeniem oka „rodos” i od razu w tym rankingu zajęły wysoką pozycję .  Nie było więc wyjścia;  jak tylko mi empik podesłał info z nowościami a w nim serię „Rodzinny Ogród Działkowy Morele” wiadome było, że muszę to mieć . No i mam. I właśnie wczoraj skończyłam drugi tom. Rzecz dzieje się tu i  teraz ,we Wrocławiu ( pięknym , historycznym mieście – byłam i polecam do zwiedzania)  w fikcyjnym - jak podaje autorka na końcu książki w posłowie- ogrodzie działkowym o wdzięcznej nazwie  Morele. Fikcyjni są też bohaterowie książki. I tu jednak jest mały haczyk; otóż autorka musi dobrze znać Związek Działkowców i prawa jakie nim rządzą . Jako żywo zarząd ogródków  do złudzenia przypomina nasz ; regulamin , którego się nie łamie ale jednak łamie, zebrania, sztandary, posiedzenia zarządu , biurokracja, obowiązkowe zamykanie bram, tablica ogłoszeń , której nikt nie czyta  i awanturujący się na zebraniach działkowcy. Pamiętacie jak kiedyś wspominałam ,że wyproszono mnie i jeszcze jednego działkowicza z zebrania, bo formalnymi właścicielami są nasi synowie ? No właśnie ; w książkach  to działa tak samo; egzekutywa rodem z PRL skrzyżowana z lożą masońską . Wracam jednak do książki ; czyta się lekko i przyjemnie , choć książka wcale nie jest takim słodkim czytadełkiem jak mogło by się wydawać. Mieszają się momenty zabawne z wkurzającymi i bardzo smutnymi. Bohaterowie mają w sobie mnóstwo empatii ale skrywają też swoje  mroczne sekrety , mają swoje wzloty i upadki, sprawy do uporządkowania i życiowe zakręty . Nie będę jednak zdradzać fabuły. Czytając doszłam do wniosku, że o coś zupełnie innego tu chodzi. Prawdziwą bohaterką /bohaterem książki jest działka/ogród. Na działce się ciężko pracuje, na działkę wydaje się kasę nawet jeśli do pierwszego zabraknie , na działce się walczy o byt z wrogiem w postaci ślimaków, mszyc i kretów oraz innych stworzeń , działkę się podziwia, działki zazdrości się sąsiadom, z działki zbiera się plony, o działce zdobywa się wiedzę , działkę nieustająco się ulepsza i upiększa, działki się nie oddaje w obce ręce ,na działkę przychodzi się dla roślin - nie dla ludzi. Żyje się działką i dla działki. Ludzie to tylko dodatek do działki. Działka to stan umysłu, to nałóg, to  uzależnienie, działka to obowiązek, to  pasja, działka to cały świat. Jeśli masz działkę , nie potrzebujesz już niczego więcej. Dzięki ogródkowi prawdziwy działkowicz staje się lepszy i zawsze znajdzie innego działkowicza. Prawdziwy działkowicz z drugim prawdziwym działkowiczem zawsze się dogada .  I tak się dzieje w książce.  Jeśli lubicie ogródkowe klimaty polecam z czystym sumieniem. Lektura w sam raz na lato i wypoczynek po drzewkiem. 

wtorek, 28 czerwca 2022

28.06.2022 I takie tam

 Właściwie to nic nowego poza sezonem ogórkowym i wszystkim co się z tym wiąże . Mnie to jednak nie przeszkadza, bo jakoś przeczekuję upały bez dodatkowego wysiłku. Wieczór nieco chłodniejszy , choć mimo zapowiedzi padać raczej nie będzie więc spacerek odbyliśmy stałą trasą . Całkiem przyjemny . Pachną lipy i zaczynają po ogródkach dojrzewać wiśnie. 

Z domowych spraw to akurat zagotowałam na sok działkowe porzeczki .Teraz ścieka na sitku. Nie wiele tych porzeczek , bo jak wspominałam krzaczki dopiero odzyskują kondycję po konkretnym obcięciu w ubiegłym roku , ale na klika butelek soku z czarnej i czerwonej porzeczki wystarczy . Pomieszałam , bo dzieciaczki tylko taki babciny soczek "ze wszystkiego " lubią . A jak wnusiątka lubią to babcia taki zrobi. Ogródek działkowy "Morele" wciąga . Jestem już w połowie drugiego tomu. Jutro pewnie skończę . Produkcję kwadracików chwilowo zawiesiłam , bo gorąco . 

poniedziałek, 27 czerwca 2022

27.06.2022 Lato wszędzie

 okolice basenu miejskiego zawalone autami, za to okolice szkół przejezdne, wróciły piątkowe koncerty jazzowe, doszła nowa impreza miejska pod hasłem "niedziela na Wrzosowej" ( Wrzosowa to ta ulica z lampkami rozwieszonymi nad rzeczką ) ,na ulicach wakacyjny luz ubraniowy , no i lejący się z nieba żar. Dobrze, że w biurze mamy klimkę , inaczej ciężko byłoby wysiedzieć 8 godzin. 

Młodzież była dziś z wnuczkiem na kontroli złamanej rączki . Wygląda na to, że goi się dobrze. 

Pogadałam sobie dziś z przyjaciółką z Poznania . I tyle na dziś mojej działalności. Przy tym upale nawet myśleć mi się nie chce.  Skończyłam pierwszy tom "Moreli" , zaczynam drugi. Akcja dzieje się rok później. 

niedziela, 26 czerwca 2022

26.06.2022 Rozpływam się

 z upału. Termometr w moim aucie o 10.30 wskazywał już 32 stopnie. Po południu , w słońcu było 47. Koszmar jakiś.  

Niedziela minęła nam po części na pracach domowych, po części na LB. po prostu nie da się funkcjonować w takim upale.Placek z agrestem jednak upiekłam. Z tych co nie mogą się nie udać.  Pod wieczór pojechaliśmy znów podlać ogródki i tyle naszej niedzieli. 

Czytam "Księgę Urodzaju" z akcją na Rod Morele. Dobrze się czyta .