babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 4 lutego 2023

4.02.2023 Dobrze to mi ta sobota się nie zaczęła

 Skończyła nieco lepiej , ale po kolei. W nocy przymroziło i to konkretnie, bo kiedy wstałam o 7.15 to na termometrze okiennym było -7 . Przed ósmą wyszłam z domu . Zamierzałam jechać po pieczywo i do matki z tabletkami i zakroplić jej oko , bo musze to robić aż do zabiegu cztery razy dziennie. Okazało się jednak, że tak od razu się nie da . Musiałam najpierw odmrozić auto. Z szybami poszło dość szybko. Klapa bagażnika się otworzyła, drzwi od strony kierowcy też , ale prawe ani drgnęły . Popryskałam trochę płynem odmrażającym i zostawiłam . Pojechałam po zakupy. Auto już zdążyło się odmrozić całkowicie i osuszyć , lód spłynął . Coś jednak było nie halo, bo jak tylko spróbowałam otworzyć drzwi z prawej strony, żeby sobie wstawić siatkę z zakupami coś chrupnęło i klapa . Drzwi puściły a mechanizm zatrzaskowy przestał działać . Co było robić , przywiązałam drzwi do zagłówka  za pomocą dwóch worków do śmieci , bo sznurka ani drutu akurat nie miałam na stanie , żeby mi się nie otworzyły w czasie jazdy i pojechałam do matki a potem zamiast dokończyć zakupy do domu. Po drodze zatrzymałam się pod galerią żeby kupić wodę i tyle. Mężuś nie uwierzył, że od mrozu mogło się coś ułamać. Mogło. Sam miał taką akcję parę lat temu z tą różnicą , że jemu cała klamka została w ręce. Co nie zmienia faktu, że znów musze kasę u mechanika zostawić , bo sami tego nie naprawimy.  Potem już za kierowcę robił mój małżonek. Pojechaliśmy do nowego sklepu zobaczyć co w ogóle oferuje . No i tu następna jazda. znalazło się paru " myślących" co się poparkowali tak, że zastawili wszystkie wjazdy i wyjazdy . Wycofaliśmy z miejsca parkingowego , paru innych kierowców też i ani w tę ani w tamtą . Zrobiła się awantura na cały parking.  Dopiero jedna kobieta poprosiła gościa , który przyszedł po coś do auta , żeby wyjechał , ja stanęłam w miejscu , żeby przyblokować tych co kombinowali żeby w to miejsce wjechać , za tą babką wyjechał mój małżonek i kolejnych dwóch kierowców. Co sie działo dalej nie wiem , bo wyjechaliśmy spod sklepu . Zaliczyliśmy ale już później jeszcze lidla , żeby kupić zapasowy akumulator do wkrętarki . W tak zwanym międzyczasie wpadałam do matki zakraplać jej oko. Nie byłoby to nawet jakoś specjalnie uciążliwe, ale jak zwykle ledwie od niej wyszłam zaczynała wydzwaniać . Jak zwykle tv nie działa i zabrałam jej tabletki. Późnym popołudnie przyjechali Szwagroscy. Niby, że na moje imieniny . Mówiłam ,że w tym roku imprezy nie urządzam i tylko na kawę i pogaduchy zapraszam ale i tak przyjechali z prezentem dla mnie. Nie powiem frajdę mi sprawili. Dostałam zgrabną , nie zbyt dużą suszarkę do grzybów i owoców. Ucieszyłam się. Nawet myślałam kiedyś zeby sobie kupić , ale wszystkie były co najmniej ze dwa razy większe. Ta ma jakieś 25 cm średnicy i nie więcej na wysokość . Nie zajmie dużo miejsca.  Szwagroscy zamiast misji nawracania , żyją teraz teoriami spiskowymi. Nie źle nas to ubawiło, bo ze stanem faktycznym i rzetelną wiedza wspólnego to wiele nie ma , ale oni wiedza lepiej i jakoś zajarzyć nie mogą , że my tego nie widzimy. No nie widzimy , zamiast w spiskowe teorie wierzymy w  wiedze naukową popartą źródłami i dobrze udokumentowaną. Jak próbowaliśmy obalić jakiś mit za odwołując się do faktów , to odpowiedź brzmiała albo "nie prawda", albo "pierwsze słyszę". Skąd się to bierze ludziom z wykształceniem to nie pojmuję. 

Tak poza tym wieczór upływa nam spokojnie. Degustujemy nalewki , które latem zawzięcie produkowałam . Smaczne są. 

piątek, 3 lutego 2023

3.02.2023 Działo się ,gdy nie było mnie jeszcze na świecie

  Czas to był powojenny , ludzie pełni nadziei , chęci i zapału do odbudowania kraju po zniszczeniach spowodowanych najazdem Niemców . Biednie było, brakowało wszystkiego ,o większej kasie można było co najwyżej pomarzyć a i materiałów budowlanych też nie było za wiele  to trzeba sobie było jakoś radzić bez nich.

Mój ojciec i jego dwaj bracia wchodzili właśnie w wiek pomiędzy nastolatkiem a dorosłością  czyli 17-22. Jak wspomniałam kiedyś wywodzimy się z rodziny pasjonatów, zbieraczy i kolekcjonerów . Pasją najstarszego z braci był rysunek , wędrówki po kraju i sport. Nie wiem na pewno czy w tej kolejności ale pamiątek po każdej z tych jego pasji parę w rodzinie było i jeszcze kilka jest. W tamtym czasie sport był na najwyższym podium u wujka i jego braci. Otóż wspólnie z kolegami ze wsi postanowili założyć Ludowy Klub Sportowy . Nie wiem czy gdzieś to zgłosili czy też nie i czy jakąś kasę od państwa dostali, w każdym razie poszli ambitnie i zaczęli budowę stadionu sportowego; dodam ,że we wsi , która wtedy liczyła może z 300 mieszkańców albo i mniej.  Za lasem, w dawnym majątku przerobionym na PGR był spory areał nieużytków i tam właśnie ów stadion powstał. Pełnowymiarowy a jakże; nie żadna namiastka . Do dyspozycji mieli tylko najprostsze narzędzia : szpadle, piły , siekiery i sznurek ale cóż to dla młodych chłopaków żądnych sukcesów w sporcie . Dowodził tym wszystkim starszy z  braci mojego ojca i nie tylko dowodził . Sam osobiście dzierżył łopatę i zrywał darń , wyrównywał teren i sypał wały, które miały za zadanie robić za trybuny. Mamy  to na zdjęciach uwiecznione . Niepowtarzalny obrazek jak młodzi ludzie wspólnie pracują . I wiecie co, ten stadion powstał a wiele lat później , kiedy ja już byłam na świecie , mieszkałam w tej wsi a w późniejszych latach jeździłam do babci na wakacje wciąż żył. Odbywały się tam wiejskie zawody sportowe, mecze piłki kopanej i ludowe festyny na przykład z okazji 1-Maja albo 22-Lipca, czasami nawet wiejskie potańcówki na wolnym powietrzu przy akordeonie i skrzypcach. Pokonała go dopiero transformacja i przejęcie wszystkiego przez jakieś agencje rolnicze . Nie wiem jak wygląda tam dziś , ale kiedy ostatni raz tam byłam , a mógł to być rok 2010 może 2011 stadion wciąż istniał. Można było wśród chaszczy zaobserwować wały , które były kiedyś trybunami a na zarośniętej trawą i krzakami płycie stały ramy bramek ; pozbawione już siatek i mocno nadgryzione zębem czasu ale wciąż trwały.  Dlaczego o tym piszę ? Bo kilka dni temu wpadłam na pewne informacje , które wśród innych spraw trochę mi uciekły stąd dopiero dziś moje zapiski. Otóż całkiem niedawno minister od sportu przeznaczył aż 14 milionów na Ludowe Kluby Sportowe, oczywiście te jedynie słuszne , a nie te które zasłużyły swoimi sukcesami. Sądziłam ,że LKS to już twór , który odszedł do historii wraz z minioną epoką i właściwie nie pamiętałam już, że istniał, ale chyba jednak nie .Żyją i mają się dobrze. A dofinansowanie w takiej kwocie może oznaczać tylko jedno ; reaktywację . Uśmialiśmy się z tego z małżonkiem , bo co w następnej kolejności ?  Reaktywacja PGR ?  No… i tak to historia kołem się toczy… 

czwartek, 2 lutego 2023

2.02.2023 Miało być o czym innym , ale musze się pochwalić .

 A o tym innym napisze jutro. 

Ten piękny bukiet tulipanów przywiozła mi dziś około południa kurierka z poczty kwiatowej, co wprawiło mnie w zachwyt a resztę naszych ludków w niemałe zdziwienie . Po chwili się wyjaśniło , bo do kwiatów dołączony był bilecik .  Lucia i V! Jesteście kochani. Bardzo Wam dziękuję za piękny prezent i pamięć. Tulipany zabrałam do domu i teraz zdobią stoliczek z maszyny do szycia w saloniku. Będę się nimi cieszyć i cieszyć . 



środa, 1 lutego 2023

1.02.2023 Kota dostanę jak tak dalej pójdzie

 z moją matką , ale to nic nowego. Od dawna mam z nią urwanie krawatki i lepiej nie będzie, należy się więc spodziewać, że nie raz wyładuję tu na blogu emocje . Co po czasie stanie się nudne. Tak to jest , nie przeskoczę tego . Przed chwilą znowu dzwoniła z awanturą. I tak dzwoni po kilkanaście razy na dzień. 

Za oknami szaro i deszczowo a zapowiadają mrozy i śnieżyce. Pewnie obcinanie drzew na działce  będzie trzeba odłożyć na drugą połowę lutego albo marzec. Znów się powtórzę , ale tej pory roku jednak nie lubię.  Jutro co prawda Gromniczna , a dla naszych praprzodków było to święto światła i powrót do życia , ale i tak nie lubię . Tyle, że rano już jaśniej i z pracy wychodzimy za dnia. 

Tak poza tym dzień bardzo spokojny , powiedziałabym nawet, że ospały, przynajmniej w pracy . Tylko dziś , jutro chłopaki jadą realizować jeden z dwóch kontraktów, na który załapaliśmy się na początku roku.  Szybko idzie. 



wtorek, 31 stycznia 2023

31.01.2023 Koniec miesiąca

 nieoczekiwanie skończył się lepiej niż się spodziewałam, co nie znaczy, że następny cały taki będzie. Powaliła mnie cena papieru do drukarki. Na początku grudnia zrobiłam większy zapas więc przez miesiąc nie musiałam uzupełniać , ale dziś to już na ostatnich kartkach jechaliśmy więc wyskoczyłam do papierniczego i się zdziwiłam, 59zł za dwie ryzy najtańszego . Chyba jutro pojadę do hurtowni i kupię cały karton albo i dwa , zanim znów zdrożeje. 

Obgadałam temat z synowymi i mają rację ; tym razem odpuszczam imprezę imieninową . Muszę dopilnować  przygotowania matki do zabiegu ,a to mnie ogranicza czasowo . Spotkamy się przy innej okazji albo i bez na jakimś rodzinnym obiadku. A imprez i tak u nas dostatek. A propos matki . to dzisiaj zabrałam jej roletę z okna i jej słońce świeci + telewizor . Jak na jej możliwości to i tak na luzie. 

Nadal pada deszcz . I dobrze, bo opadów u nas nie wiele , ale o tej porze roku powinien leżeć śnieg. 


poniedziałek, 30 stycznia 2023

30.01.2023 Jeden z dwunastu

 miesięcy dobiega końca . Był nieciekawy i umówmy się ; jest to pewien eufemizm. Kończy się też nieciekawie i pewnie następny zacznie się nie lepiej. Rano wyhaczyła mnie policja . Nie , nie popełniłam żadnego wykroczenia , po prostu robili akcję na trzeźwość . No to sobie podmuchałam w alkomat. Śmieszne o tyle, że owszem lubię dobre wino , ale piję je okazjonalnie i na pewno nie wsiadam do auta nawet po maleńkiej lampce. Mocnych alkoholi nigdy nie lubiłam i ostatnio w ogóle o nich zapomniałam. No, poza tym pogapieniem się kilka dni temu na ceny , ale to było z braku lepszego zajęcia więc się nie liczy. 

Od piątku mam sądne dni z powodu matki. Wydzwania mi chwilę z jakimiś wariactwami , najczęściej , bo telewizor popsuty, albo dla odmiany z wyzwiskami. Dzisiaj nowość ; podtruwam ją , tabletkami . Noszszsz... No wiem , lepiej nie będzie, demencja i tak dalej... Tyle, że jestem z tym sama , moich chłopaków raczej to śmieszy i tylko w kółko powtarzają "nie przejmuj się" . No i fajnie tylko nie oni odbierają po 20 telefonów na dzień. W sumie to im się nie dziwię , bo ich babcia tak wkurzyła, że nie mają ochoty na żadne kontakty z nią i ograniczają się do życzeń na imieniny i inne święta . Dobra, za bardzo się nie przejmuję , życie mi zawsze uprzykrzała i nie tylko mnie , bo i ojcu i nawet ze swoimi siostrami się pożarła na tyle, że żadna jej nie odwiedzi tyle, że to się staje uciążliwe , a przecież odebrać muszę, bo swoje lata ma i może potrzebować pomocy. To moje zakodowane w genach "muszę" - zawsze "coś musiałam", choć nie raz dostałam za to w kość i tak mi zostało a to znaczy , że znów dostanę. 

Moje pudełka znalazły nabywcę i wyruszyły już dziś w drogę do nowej właścicielki a do kasy WOŚP wpłynęła kwota ze sprzedaży. Jak zwykle dorzucam jeszcze puszkę z drobnymi zbieranymi cały rok, a małżonek jakiś przelew. 

Pogoda jak na koniec stycznia straszna , ani to zima ani jesień ; lodowy deszcz na zmianę ze śniegiem albo zacinającym deszczem i do tego jeszcze zimny wiatr.

niedziela, 29 stycznia 2023

29.01.2023 Nie można nie odnotować

 kolejnego koncertu Wielkiej Orkiestry . Jak zwykle gramy razem z orkiestrą już tradycyjnie.  I niech tak zostanie do końca świata i o jeden dzień dłużej, bo to fajna akcja i oprócz tego, że wspiera służbę zdrowia to jeszcze uczy postaw obywatelskich i ludzi integruje. 

Niedziela jak niedziela, mogłaby być całkiem przyjemna , ale ... jak zwykle jazda z moją matką . Rano byłam u niej jak zwykle , telewizor grał, obraz jak należy , sprawdziłam a po po południu co pół godziny telefony , że popsuty, że nic nie widać i td. W sumie od 15 do 19.00 osiem . Wysiądę psychicznie jak tak dalej pójdzie. Pocieszam się , że jak już jej ten zabieg na oko zrobią a to już 7 lutego to będzie lepiej. Ale kto to wie. W każdym razie próbuję wypoczywać . Dobrego tygodnia!