babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 28 sierpnia 2021

28.08.2021 Nie dałam rady

 wczoraj . Założyłam ,że chatkę matki tylko ogarnę ,odkurzę  pozbieram to co trzeba do prania i naczynia do zmywarki , ale jak zaczęłam sprzątać , to zajęło mi to całe popołudnie i wieczór. Na początek poszło 10 worków śmieci , które miała poupychane po różnych kątach , pod szafami , za kanapą i wszędzie gdzie się dało. Pojęcia nie mam co ją opętało z tymi śmieciami ; wciąż coś gromadzi i trzyma w domu ," bo nie wolno wyrzucać" . Obłęd jakiś. Znalazłam : uwaga 8 par okularów , 6 ciśnieniomierzy , kilka torebek ,które pamiętają chyba wczesne lata 60-te , zlasowane kompletnie - jak tylko wzięłam do ręki to wszystko zaczęło się kruszyć ,  kilka połamanych lamp, jakieś sztuczne futro zżartre przez mole i wolę nie wymieniać dalej. Dzisiaj jadę dokończyć , umyć lodówkę z której wyrzuciłam wszystko jak leciało w obawie , że się potruje , wyszorować łazienkę i podłogi i zabiorę resztę rzeczy do prania  .  Synowa podwiozła mi z biura ozonator , włączyłam w pokojach dla dezynfekcji. Gdybym miała wysprzątać tak dokładnie , z odsuwaniem kanap , myciem zawartości witrynek i szaf , to by mi  ze 3 tygodnie zajęło i nie wiem czy by wystarczyło. 

Tak poza tym , dograliśmy sprawę imprezki , tort zamówiony, wino też , goście zaproszeni. Jak wrócę od matki , wybieramy się na działkę . Jak zwykle będzie tam co robić . 

czwartek, 26 sierpnia 2021

26.08.2021 Z nudów

to ja nie umrę na pewno.  Kablówka ogarnięta , matka zadowolona , bo jej ulubiony serial będzie , nawet obsługę pilotów obczaiła . No i myślałam ,że na jakiś czas spokój , ale nie . Po południu a piać od nowa zadyma . Umierająca , a jakże . Wkurzyłam się , ale co było robić ; zawiozłam na sor. Nie wiem do końca co jej tam wyszło, niby jakieś enzymy sercowe lekko podwyższone  ,( a może za często tam ląduje) , bo ją zostawili w szpitalu na 4 dni. No... Zawiozłam jej parę rzeczy , a jutro wpadam do chaty zaprowadzić porządek . I zamierzam to zrobić po swojemu. Żaden zbędny klunkier się nie uchowa. Już ja się o to postaram. 

Starsza młodzież szaleje z remontem mieszkania , młodsza na budowie . Dzisiaj połączyli siły i zajęli się mieszkaniem . Zdziwiłam się , bo nie powiedzieli, że kuchnię na sypialnię przerabiają ,myśleliśmy, że tylko łazienkę . Dowiedzieliśmy się przypadkiem. 

Szwagroska dwa dni temu nogę złamała w kostce . Dość paskudna sprawa w takim miejscu. Odwiedziliśmy ją dzisiaj , bo prosiła ,żeby jej jakiś placek kupić , więc zawieźliśmy a przy okazji chcieliśmy na imprezkę zaprosić. Ale czy ona da radę zejść ze schodów to nie wiem , bo ma wielką ortezę nałożoną i chodzi jedynie po mieszkaniu a i to z balkonikiem.

A tak poza tym to przyklepane. Nasza 40 rocznica ślubu . Zamówiliśmy przyjęcie w restauracji pod miastem . Dla rodzinki i naszych przyjaciół z Poznania, z którymi znamy się ... jakieś 42 lata , może już 43 ? Musiałabym dokładnie policzyć . Trochę z zaskoczenia , ale stwierdziliśmy , że co sobie będziemy żałować . Muszę jeszcze jakiś tort zorganizować i dokupić wina , bo zapas nam się trochę pomniejszył.  Miejsce jest całkiem przyjemne , z wielkim ogrodem , gdzie można pospacerować i placem zabaw dla dzieci . Będzie przyjemnie. I może jakiś weekend nad morzem albo w innym miejscu sobie z tej okazji zorganizujemy ?

Po raz drugi odwołali koncert Dire Straits. Na razie nie ma informacji o nowym terminie. Szkoda. 

środa, 25 sierpnia 2021

25.08.2021 Dziś bez tytułu , bo tylko taki wciska mi się na klawiaturę : j.p.k.m.

 Gdzie jest się pytam tych 90% katolików , którymi się „chlubi” nasz Kraj ?  Na wschodniej granicy- ostoi wiary przecież , niestety wbrew temu co mówią niektórzy– a jak mapy wskazują- po naszej stronie,  właśnie umiera bez pomocy starsza kobieta, a jej dzieci mogą tylko na to patrzeć i jeśli faktycznie umrze , to nie będą miały nawet możliwości jej pochować .   Gdzie miłosierni katolicy , kierujący się przykazaniami miłosierdzia ? Gdzie choćby jeden najniższy rangą ksiądz , gdzie panowie purpuraci ? Że ci ludzie są nielegalnie ?  Że są innowiercami ? A jakie to ma znaczenie ? W Boga wierzą , choć nazywają go inaczej i inaczej się do niego modlą . Są ludźmi ! LUDŹMI ! Tylko tyle i aż tyle ! I potrzebują minimum wsparcia . Nawet w wojnach były momenty zawieszenia broni, po to by dać przeciwnikowi czas na pochowanie zwłok i zniesienie rannych z pola bitwy . Tak nakazuje, jeśli nie honor ( pojęcie najwyraźniej w naszym Kraju zapomniane) to nakaz miłosierdzia czy też zwykłej przyzwoitości. Jak to się ma do Katechizmu KK ?  Tu cytat:  z Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie VI, artykuł VII rozdział II pisze, że „uczynkami miłosierdzia są dzieła miłości, przez które przychodzimy z pomocą naszemu bliźniemu w potrzebach jego ciała i duszy” (KKK 2447).Uczynki miłosierdzia względem ciała:

  1. Głodnych nakarmić.
  2. Spragnionych napoić.
  3. Nagich przyodziać.
  4. Podróżnych w dom przyjąć.
  5. Więźniów pocieszać.
  6. Chorych nawiedzać.
  7. Umarłych pogrzebać[1]

Prawicowi , ultrakatolicy od najwyższych osób w naszym Państwie począwszy  plują z wszystkich stron na „lewactwo” ( nie znając właściwie słownikowej definicji lewactwa ) ale to właśnie to wredne „lewactwo” próbuje tym ludziom koczującym przy granicy pomóc , nie katolicy- obywatele  , nie katolickie władze  nie staż graniczna ani wojsko . Wczoraj wręcz do kuriozalnej sytuacji doszło , kiedy jeden z tzw. „lewackich „ posłów próbował wrzucić torbę z jedzeniem za kordon straży. Biegali za nim po polu , a on próbował ich wyminąć . I byłoby to nawet śmieszne , gdyby za kordonem nie siedzieli na gołej ziemi zmarznięci , głodni i chorzy ludzie i gdyby uczestnikiem tej gonitwy nie był Poseł na Sejm RP . A nasza ekipa rządząca klepie wytarte frazesy w tv , przekręca fakty i konfabuluje i jeździ na granicę robić sobie fotki  poubierana w gustowne mundurki. Jako obywatelce, jako człowiekowi  jest mi po prostu wstyd .  Od dawna mi nie jest po drodze z instytucją kościoła , choć nadal wierzę w Boga, ale jak patrzę na coś takiego, to się poważnie nad apostazją zastanawiam, bo z katolicyzmem to to nic wspólnego nie ma, a i nie wiem czy tej mojej wiary wystarczy , żeby nie zwątpić  . Nie w takiej wierze mnie wychowano. I powiem więcej; mogę się podpisać  pod każdym mocnym słowem wygłoszonym przez komentujących, to co się dzieje, każdym; tymi najgorszymi też .

wtorek, 24 sierpnia 2021

24.08.2021 Sprawy i sprawki

 jak co dnia .  Ciężki dzień miałam , opór materii po prostu. Dawno tyle wysiłku nie włożyłam ,żeby coś załatwić . I poległam na obu frontach. Jedną sprawę załatwiłam połowicznie , drugiej mi się nie udało i nie wiem jak to "ugryźć", bo dostawy sprzętu dopiero pod koniec września a i to nie takie pewne. No trudno , jutro wrócę do tematu , choć to straszna strata czasu . 

Kolejna jazda z matką . W temacie kablówki odwołała umowę jak gość zadzwonił, żeby się na montaż umówić. Do mnie z tą informacją zadzwonił z tą informacją handlowiec . Długo się nie namyślałam, mieszkanie jest moje więc kazałam jeszcze raz spisać umowę , na mnie i  nie musiałam czekać długo ; za dwie godziny zadzwonił technik. Na montaż umówiliśmy się na czwartek o 9.00. I tak mniej - więcej o tej porze jeżdżę do matki mierzyć ciśnienie więc będę na miejscu.  Koło południa matka wybrała się zapłacić za telefon , ale salon do którego chodziła od lat, zlikwidował punkt kasowy , kazali jej iść do punktu, na jej osiedlu . Rano mi o tym mówiła , sprawdziłam na sms ,ile ma do zapłacenia , bo nie wiedziała , zapisałam na kartce i myślałam ,że faktycznie pójdzie , ale wpadła na pomysł, że zapłaci w swoim banku , tyle , że bank nie chciał przyjąć, bo oczywiście nie miała wypisanego blankietu . Dzwoni do mnie , co ona ma zrobić . Tłumaczyłam ,że bank musi wiedzieć komu i za co ma zapłacić , a jak nie miała kwitka to nie przyjęli . Ale czemu nie przyjęli  i tak w kółko. W końcu jakoś wytłumaczyłam , że jutro jej wypisze kwitek i sobie zapłaci. Długo nie trwało i następna awantura , znów o telewizor, bo jej złom kupiłam i ona chce stary i td.  Już nie pamiętała ,że wysiadł prawie rok temu i zabrali go jak przywieźli nowy. Znów tłumaczyłam , że w czwartek przyjdzie gość podłączyć jej kablówkę ( że odmówiła już też nie pamiętała) Nie minęły 2 godziny i znów telefon z awanturą o to samo . W końcu na nią nawrzeszczałam . Rozumiem ,że już wiele nie ogarnia , ale ile można , niech przynajmniej słucha co się do niej mówi, ale nie , jak sobie coś do głowy wbije to nijak nie da sobie wytłumaczyć i zrobi dokładnie odwrotnie. Ale tak miała od zawsze ; jak pojechaliśmy z moim małżonkiem nad jezioro , jeszcze przed ślubem , to sobie wbiła do łba, że chciał mnie w tym jeziorze utopić i przez dobre 20 lat wygadywała te bzdury wszystkim w około. 

I zła wiadomość dla kochających rocka ; zmarł legendarny perkusista Rolling Stones ['] . Stary świat powoli przemija. . 

poniedziałek, 23 sierpnia 2021

23.08.2021 Spóźniona relacja i takie tam

 Toruń oferuje wiele atrakcji , dla dzieci i dla dorosłych też . My wybraliśmy tym razem te dla dzieci i nie w nadmiarze. Wyjechaliśmy dość wcześnie i w normalnych warunkach bylibyśmy na miejscu przed 11.00 jak było w planie i już byśmy zaczynali wycieczkę , ale nie wiedzieliśmy, że stary most , którym zwykle wjeżdżaliśmy do Torunia wprost na stare miasto jest w remoncie. Musieliśmy dołożyć jakieś 8 km żeby wjechać drugim mostem i potem przejechać przez zatłoczone miasto . Potem jeszcze bardzo długo szukaliśmy miejsca do zaparkowania . Akurat w tę sobotę graniczyło z cudem . Wszystko razem zajęło nam prawie godzinę . Udaliśmy się więc na starówkę szukać Domu Legend. Po drodze zaliczyliśmy lody. Dom legend wzbudził entuzjazm dzieciaków. Oprócz wędrówki ciemną piwnicą , gdzie poszczególne sale były zainscenizowane tak, że obrazowały legendy ( w sumie 6) to przewodniczki zapraszały do wspólnej zabawy. Wybrańcy grali rycerzy , mieszczki, flisaków czy też zbiry lub czarownice . Terminowali u flisaków , zamykano ich w klatce , budowali krzywą wieżę na czas i wprawiali w ruch miniaturę dzwonu Tuba Dei . Wyszli zachwyceni . Nie wiele nam zostało czasu , bo już czekała następna atrakcja czyli przejazd melexem wystylizowanym na automobil. Miejsce postoju wypadało kilkadziesiąt metrów dalej więc jeszcze zdążyli pooglądać pamiątki i kupić sobie i rodzicom jako pamiątki cukierki w manufakturze. Przejazd melexem okazał się jeszcze większą atrakcją niż legendy. Wybraliśmy krótszą trasę myśląc, że nie będą zainteresowani słuchaniem przewodnika , ale nie ; starsza dwójka słuchała z uwagą , a młodszy miał frajdę z samej jazdy. Na koniec cała trójka była zgodna co do tego , że  za krótko i szkoda, że nie wzięliśmy dłuższej trasy. Po przejażdżce poszliśmy na pizzę , potem po kolejne pamiątki i oczywiście toruńskie pierniki , pokręciliśmy się jeszcze po uliczkach i już był czas żeby się udać do teatru. Spektakl okazał się trochę dziecinny, raczej dla młodszych dzieci , ale widziałam ,że bawili się świetnie wszyscy , dziadek też . Ja musze przyznać , że choć przedstawienie faktycznie było kierowane dla maluchów , bardzo mi się podobało i wyszłam zadowolona i zrelaksowana . Baj Pomorski to taki teatr starej daty ; grają w nim lalki, ludzie i przedmioty , aktorzy tańczą i  śpiewają , a przygrywa im na żywo zespół muzyków . Scenę otula aksamitna , ciężka kurtyna , a widzowie zajmują miejsca na pluszowych fotelach i biorą udział w przedstawieniu . Już samo wejście robi wrażenie ; fasada wygląda jak stara szafa z babcinego strychu  , nad wejściem otwiera się okno i lalki przemieszczają się w otwartym oknie - jak w bożonarodzeniowych, ruchomych szopkach. Coś pięknego . Myślę ,że dzieciakom też się nastrój udzielił. W każdym razie opowiadali potem ,że to było dziecinne , ale ten ( w sensie postać) zrobił to i to było śmieszne , a ten tamto i to było fajne , ale trochę dziecinne i tak na zmianę . Spektakl skończył się o 18.00 więc wybraliśmy się na Bulwar Filadelfijski nad Wisłę sprawdzić czy uda nam się jednak popłynąć stateczkiem . Dzieciaki poszły z dziadkiem  do budki na lody a ja czekałam chwile aż coś podpłynie ,bo na tabliczce była informacja, że w weekendy rejsy są aż do 21.00. Niestety szczęścia nie mieliśmy, bo od 18.30 mieli już wszystko porezerwowane. W tym układzie wróciliśmy na stare miasto. jeszcze trochę się pokręciliśmy po uliczkach , aż trafiliśmy do olbrzymiego sklepu z samymi żelkami i piankami. Oczywście dzieci bardzo chciały sobie kupić jakieś żelki. No to poszliśmy . Starsi wrzucali do torebek po 1 sztuce z każdego , młodszy wybierał czerwone i niebieskie oraz tęczowe. takie mu się podobały . Wyszli każde z pokaźną torebką . Pewnie się pochorują jak to zjedzą , ale dlaczego babcia z dziadkiem nie mieli im frajdy sprawić ? Nie byliśmy nigdzie razem odkąd pandemię ogłosili. Kiedy wracaliśmy do auta drogę przecięła nam parada . Miejscowa szkoła samby i kapuery  robiła pokaz . Taki mini - karnawał w Rio. Muszę przyznać ,że ciekawie to wyglądało a panie i panowie bardzo sprawnie się poruszali w rytm brazylijskich rytmów.  Kolację zaliczyliśmy w samochodzie w postaci zabranych z domu bułeczek . Wróciliśmy około 22.00. Dzieciaki zmęczone ale szczęsliwe. Następnego dnia spały wszystkie do południa. 

W niedzielę mieliśmy w planach nadrabianie spraw domowych i po części nadrobiłam. Po południu wybieraliśmy się na działkę ale zachmurzyło się tak, że o 15.00 musiałam zapalić światło, jak zimą. Trochę nawet pokropiło więc wyprawa na działkę odpadła. Wybraliśmy tylko na wieczorny spacerek. Wieczorem wpadła młodzież , bo wnusia wymyśliła ,żeby uszyć osiołka ,żeby babcia pomogła uszyć . No to szyłyśmy . Udało się , coś na kształt osła wyszło .

Dziś w końcu spadł prawdziwy deszcz i wciąż pada . I dobrze, bo susza straszna . Dzień raczej na luzie.  Mało telefonów , choć papierów jak zwykle do ogarnięcia nie brakowało. Skąd się to bierze... Nasza drukarka niestety żywot swój pracowity zakończyła, przynajmniej na to wygląda . Napraw będzie kosztować prawie tyle co nowa , więc chyba odpuścimy. 

No i oczywiście, żeby za wesoło mi nie było; znów awantura z matką , a jakże o telewizor. A rano załatwiłam jej kablówkę i jedyne co miała zrobić , to potwierdzić jak do niej gość zadzwoni i poczekać kilka dni na montaż . Ale nie , problem , bo jej złom kupiłam i nie działa i td. A w piątek starszy syn był jej naprawić i tłumaczył, że wiatr wyrwał kołki mocujące antenę i się przemieściła i że jej to zrobi po niedzieli , bo nie ma odpowiednio długich . Nie dociera a ja mam użerkę. Może jak jej zrobią tę kablówkę , to wreszcie będzie spokój.  I oczywiście rano musiałam nawyzywać , bo zjadła więcej tabletek niż powinna . To już drugi raz . Napisałam na pudełku wielką 1 , bo na oczy ma bra ć 1 tabletkę dziennie . Nowe pudełko zaniosłam jej w czwartek. Do dziś powinna zużyć 5 sztuk , zjadła 2 razy tyle. To już drugi raz . Jak wyjechałam na wakacje , to wciągnęła przez 10 dni zapas na cały miesiąc i jeszcze trochę z drugiego blistra . Nie wiem czy zjadła , czy jakąś psiapsiółe nie poczęstowała , ale tego się nie dowiem , bo dogadać  się nie sposób. 

niedziela, 22 sierpnia 2021

22.08.2021 Niedziela

 i po . Za szybko minęła. Miała być relacja z wyprawy , ale jak to u nas , znów wszystko do góry nogami . Wszystko z powodu osła . Trochę późno więc będę nadrabiać jutro pamiętnikarskie zapiski.  A osioł ? Osła wymyśliła sobie wnusia i koniecznie chciała go uszyć od razu . No to co babcia miała zrobić ? Szyłyśmy tego osła cały wieczór . Osobiście nie jestem przekonana , że to co wyszło to osioł , raczej jakieś skrzyżowanie kozy z zebrą , ale skoro wnusia twierdzi, że osioł...