tak mi się skojarzyło; karety , piękne suknie, kapelusze , rytuały; oglądałam fragmenty koronacji brytyjskiego króla . Pożytek z tv jest bez wątpienia jeden; kamery z bardzo bliska pokazały regalia królewskie ; wspaniałe ,wiekowe dzieła sztuki jubilerskiej, coś co rzuca na kolana i zaledwie nie licznym dane jest je zobaczyć. I to właściwie wszystko , co mnie w tej uroczystości porwało. Fanką monarchii ( żadnej - dla jasności) nie jestem i mało mnie te historie obchodzą , ale możliwość zobaczenia przy tym czegoś ciekawego - w tym przypadku insygniów to już inna sprawa, warta uwagi. Tak poza tym , to przyjemnie się to ogląda ; w tej naszej szarzyźnie i przygnębiającej atmosferze jaką nam od prawie ośmiu lat funduje ekipa rządząca takie kolorowe obrazki to zupełnie inny świat; jak by się człowiek znalazł w alternatywnej rzeczywistości - taka złota bajka .
Pogoda pokrzyżowała nam plany działkowe. Wiało i padało co przy 6 stopniach na plusie było mało przyjemne. Skończyło się na tym, że powywoziliśmy śmieci i gruz do puku. Posadziłam kilka sadzonek sałaty lodowej. Z niewiadomych przyczyn moja nie wykiełkowała, jak inne rośliny ale może potrzebuje więcej czasu ? Za to miałam dużo czasu na czytanie i zrobienie góry makaronu na jutrzejszy rodzinny rosół . Aha i przywiozłam gałązkę lubczyku z wyhodowanego na działce krzaczka. U nas lubczyk nazywamy magą. Dodaję go do rosołu razem z włoszczyzną przez co zyskuje niepowtarzalny smak i aromat. Taki patent mojej babci sprzed wielu , wielu lat.